Recenzja filmu Rycerze Zodiaku. Aktorski Dragon Ball ma poważnego konkurenta

Radosław Krajewski
2023/05/12 19:00
3
0

Rycerze Zodiaku są szczególnym przypadkiem, gdyż za film odpowiada Tomasz Bagiński. Oceniamy, czy to aktorska wersja anime, którą da się oglądać.

Dragon Ball w strachu

Ekranizacje anime i mang wciąż czekają na swoją rewolucję, jaką obecnie możemy dostrzec przy filmowych adaptacjach gier. Gdy japońskie produkcje jeszcze potrafią się jakoś obronić, tak udane amerykańskie wersje popularnych anime można policzyć na palcach jednej ręki. Mimo to Hollywood wciąż chętnie próbuje znaleźć złoty środek, aby jednocześnie zachęcić do takiej produkcji nowych widzów, przy niedenerwowaniu fanów oryginału. Sztuka ta jednak jest na tyle trudna, że wydaje się wręcz niemożliwa do zrealizowania, co przekłada się na produkcje, które w ostateczności nie zadowalają nikogo. Identycznie ma się sprawa z Rycerzami Zodiaku, który raczej przeszedłby u nas bez większego echa, jako że pierwowzór nigdy nie zyskał takiego rozgłosu jak Naruto, Bleach, czy nawet Death Note, gdyby nie fakt, że Tomasz Bagiński zaliczył tym filmem swój pełnometrażowy debiut. Szkoda jedynie, że nominowany do Oscara twórca nakręcił film, który jedyne o co może walczyć, to o miano najgorszej adaptacji anime z niesławnym aktorskim Dragon Ballem.

Dragon Ball w strachu, Recenzja filmu Rycerze Zodiaku. Aktorski Dragon Ball ma poważnego konkurenta

Seyia (Mackenyu) ma tylko jeden cel – odnaleźć porwaną przed wieloma latami siostrę. Aby wiązać koniec z końcem bierze udział w podziemnych walkach. Podczas jednego z pojedynków nieumyślnie wykorzystuje cosmo, energię, która daje mu nadludzką siłę i wytrzymałość. Jego śladem zaczyna podążać Guraad (Famke Janssen), szefowa wielkiej korporacji, która pragnie zdobyć jego energię. W ostatniej chwili chłopaka ratuje Alman Kido (Sean Bean) i jego pomocnik Mylock (Mark Dacascos). Razem udają się do tajemniczej posiadłości, w której mieszka Sienna (Madison Iseman). Los dziewczyny już dawno jest przesądzony – wkrótce przemieni się w potężną Atenę, która rozpocznie wojnę Bogów. Seyia musi zostać Rycerzem Pegaza, aby ochronić Siennę, nie tylko przed Guraad, ale również przed jej nieszczęśliwym losem.

GramTV przedstawia:

Rycerze Zodiaku zdają się być filmem wyjętym wprost z innej epoki. Zarówno pod względem prowadzenia historii, jak i kreacji bohaterów, czy tym bardziej wizualnej oraz dźwiękowej strony. Już sam początek nie nastraja optymistycznie, gdy widzimy okropnie wykonaną animację CGI z dwoma bijącymi się postaciami. Szybko okazuje się, że nie jest to najgorsze, co może nas czekać, ale to pierwszy i najważniejszy sygnał, aby wyjść z kina i już nigdy nie wrócić na seans. Osoby, które zdecydują się jednak zostać, otrzymają festiwal prawdziwej żenady, nudnej fabuły, bezpłciowych bohaterów oraz brzydkich efektów specjalnych, które rozczarowują na każdym kroku, tym bardziej mając na uwadze, jak ważny jest to element dla Tomasza Bagińskiego.

W pewnym momencie główny bohater rzuca, że „przecież to nie ma sensu”. Co prawda odnosi się to do konkretnej sytuacji, w której został postawiony, ale równie dobrze mógłby do samego filmu. Rycerze Zodiaku to przykład złego podejścia do materiału źródłowego, z którego chce się uczynić poważną, pompatyczną i mroczną historię, całkowicie mijając się z luźniejszym, zabawniejszym i bardziej kolorowym pierwowzorem. Film aż kipi od najróżniejszych fabularnych głupot, żeby tylko wspomnieć Siennę, która nie kontroluje mocy Ateny i musi cały czas siedzieć w siedzibie, która zatrzymuje emitowaną przez nią energię, a mimo to w jednej ze scen wychodzi z budynku i jak gdyby nigdy nic gawędzi z głównym bohaterem. Innym przykładem jest jeden z sojuszników Almana, który zostaje porwany przez Guraad. Najwyraźniej Alman i Mylock zapomnieli o nim, gdyż w żaden sposób nie komentują jego poświęcenia. Co więcej, postać ta później pojawia się tylko w jednej scenie, po czym twórcy całkowicie ją pomijają, nie kończąc w żaden sposób jego wątku.

Komentarze
3
beetleman1234
Gramowicz
16/05/2023 10:07

Czy te CGI wygląda gorzej niż w trailerze? Bo w trailerze wygląda zajebiście - nie ta sraka z Mervelowskich wypierdów, tylko ładne i przejrzyste efekty. Tak to wygląda. Aż obejrzę, bo intryguje mnie ta sprawa.

ajecian
Gramowicz
13/05/2023 08:13

Filmu nie widziałam i nie spodziewam się, że będzie szczególnie dobry, ale autor chyba słabo pamięta oryginał, który akurat stał patosem, a humoru było w nim jak na lekarstwo. Tam wszystko było Poważne i Dramatyczne - pewnie dlatego tak to do mnie przemawiało ;)

Bifek
Gramowicz
12/05/2023 22:46

Jak zwykle z recenzjami na portalach trzeba ostrożnie i lepiej zobaczyć samemu ;) może ta opcja filmu z poprzedniej epoki to specjalny zabieg i jest lepiej niż w recenzji. Nie raz tak było... może i tu tak będzie. 




Trwa Wczytywanie