Recenzja Expeditions: A Mudrunner Game - szlakiem niezbadanych miejsc

Expeditions być może bliżej do DLC, ale za kilka lat na tym fundamencie da się wykręcić kilkaset godzin zwiedzania i boksowania kołami w błocie.

Recenzja Expeditions: A Mudrunner Game - szlakiem niezbadanych miejsc

Są takie gry, w które gra się po to, aby pokazać pewne umiejętności. Są również takie gry, które potrzebują od gracza większej odrobiny czasu po to, aby do pewnych problemów podejść na spokojnie. Expeditions: A Mudrunner Game łączy obie rzeczy tworząc coś, co można byłoby nazwać z powodzeniem slow gamingiem. Nawet, jeśli czasami pewne elementy sprawiają, że chciałoby się rąbnąć padem w kąt i wrócić za miesiąc do danej misji. Ta gra potrafi wciągnąć tak, jak wciągały poprzednie gry traktujące o taplaniu się ciężarówkami czy terenówkami w błocie i nie tylko – to najważniejsze.

Mimo wszystko jednak miałem cały czas nieodparte wrażenie jakby Expeditions potrzebowało kilku dodatkowych chwil w piecu po to, aby pewne elementy doszlifować i pozbawić skaz. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to solidna podstawa do tego, aby za jakiś czas spędzić w tej grze kolejne setki godzin.

Zupełnie nowy wymiar wyprawy

Tym razem w przypadku Expeditions: A Mudrunner Game najłatwiej przedstawić ten tytuł w ten sposób – wyobraźcie sobie, że wraz ze znajomymi otwieracie firmę zajmującą się przeróżnymi badaniami oraz odkryciami w trudnym terenie. Waszym celem jest przyjmowanie zleceń od różnych podmiotów oraz rozwijanie przedsiębiorstwa poprzez rozszerzanie możliwości baz umiejscowionych w rożnych miejscach na świecie oraz zakup nowych maszyn, które przydadzą się w kolejnych eskapadach. Co prawda coś tam do przewiezienia będzie, ale będzie to albo sprzęt do badań, albo jakieś znaleziska. Innymi słowy mówiąc będzie różnorodnie.

Zasadniczo bowiem nie można Expeditions nazwać „Snowrunnerem lite”. Fakt, że znika z radaru potężne, czasami trudne do dowiezienia cargo nie oznacza, iż problemów z przedostaniem się z punktu A do B nie będzie. Zresztą, wystarczy kilka misji ze sprzętem do pomiarów sejsmicznych po to, aby móc powiedzieć „tak, tutaj też jest trudno”. Tym bardziej, że tego próbowania wciskania się w przeróżne szczeliny oraz podjazdów w stronę miejsc bardzo trudno dostępnych jest już na samym starcie więcej. Nie mniej jednak może zaskoczyć fakt, że właściwie ekipa z Sabera potrafiła już na samym wstępie przyłożyć kilka misjami na poziomie trudnym lub bardzo trudnym, aby później zwolnić i dorzucić kilka łatwiejszych zadań. Tutaj jednak mimo wszystko dla każdego inna “trudna” misja będzie wyzwaniem – jednego bardziej zdenerwuje długi, wymagający przejazd scout carem, a drugiemu wożenie ciężkiego sprzętu tam, gdzie pozornie zwykły śmiertelnik zdecydowanie by nie dotarł. Dlatego też ten dość nierówny poziom trudności w tym przypadku może nie zaskakuje, ale w formule od misji do misji potrafi czasami irytować.

Ponieważ to, co najważniejsze w Expeditions to fakt, że obok możliwości wolnej eksploracji terenów Kolorado, Arizony i Karpat wszystko przechodzimy od misji do misji. Z czasem obok podstawowych lokacji pojawia się możliwość wykonywania zadań w miejsc dodatkowych (w których musimy założyć bazę wypadową itp.), więc tych podobieństw do poprzednich gier jest bardzo sporo. Największym jednak problemem jest fakt, że wraz z misjami głównymi powiązany jest również proces odblokowywania kolejnych części do samochodów, naukowców wspierających nas w naszych ekspedycjach oraz samych pojazdów. Dlatego też jeśli chcielibyście za pomocą zadań pobocznych (których również jest sporo, głównie do zabawy w trybie Free Roam) nabić doświadczenie i dzięki temu zdobyć lepiej pasującą do potrzeb skrzynię biegów czy silnik… to pojawia się problem. Zwłaszcza, że czasami idąc z misji do misji okazuje się, że trzeba byłoby ich w ciągu zrobić kilka, aby te części odblokować i aż tęskno do systemu, w którym poziom gracza również w jakimś stopniu wpływał na możliwości zakupów w sklepie.

Nie mniej jednak na szczęście maszyny, które są dostępne na danym etapie rozgrywki są w pewnym stopniu wystarczające, aby te misje sukcesywnie zaliczać. Choć nie ukrywam, iż cały czas miałem wrażenie, że ciężarówki w Expeditions mają zdecydowanie zbyt chybotliwe zawieszenie bez względu na wykorzystywane ustawienia. Z drugiej strony gra sama w sobie oddaje w ręce gracza spory arsenał różnych elementów wsparcia (kotwice do podczepiania linki, możliwość zmiany ciśnienia w oponach na jeden z trzech trybów), więc zwyczajnie trzeba się do warunków pola bitwy przystosować. Przy czym nadal warto pamiętać o tym, że do zgarnięcia np. przedmiotów pozwalających na wykonanie misji takich jak mierniki wilgotności gleby czy stacje meteorologiczne potrzeba dodatkowego miejsca w aucie. Z kolei czasami można mieć wrażenie (zwłaszcza na początku gry), że korzystanie z niektórych gadżetów wręcz jest niepotrzebne, co odczułem w przypadku wykywaczy metalu.

Dlatego też w kwestii pieniędzy zasadniczo przeznaczamy je głównie na przygotowania przed wyprawami (zakup narzędzi, dodatkowego wsparcia oraz naukowców) oraz rozbudowę baz wypadowych. Ewentualnie wydajemy je na możliwość wycofania swojego samochodu do bazy na wypadek, gdyby coś się wydarzyło w przypadku nieco dalszych wypraw. To natomiast jest mocno odczuwalne w momencie przeprawy do nowego regionu miejscówki, bo o ile koszt powrotu na start nie boli, tak stracone 30-40 minut, gdy zasadniczo jesteśmy niedaleko mety może sprawić, iż wrócimy do gry za godzinę, może dwie… a moze nawet następnego dnia.

Twórcy Expeditions mówią, że w grze jest ponad 100 godzin zabawy na trzech mocno rozbudowanych mapach i zasadniczo nie mam powodu, aby w to nie uwierzyć. Do momentu pisania tego tekstu w grze mam nabitych około 35 godzin i nadal trudno mówić o dobiciu do połowy zleconych przez różne podmioty misji. Dlaczego? Głównie dlatego, że zacząłem również eksplorować samemu sprawdzając rożne połączenia między bazami wypadowymi oraz odnajdując przeprawy do pozostałych miejsc. Inną sprawą jest fakt, że tak jak napisałem we wstępie – to gra, która zyskuje najmocniej wtedy, gdy ze spokojną głową usiądzie się do niej na dłużej licząc każdy kolejny ruch, popijając kawę i rozkoszując się widokami, które potrafią spowodować uśmiech na twarzy. Zwłaszcza po wykonanym zadaniu czy pokonaniu pozornie trudnej przeszkody.

GramTV przedstawia:

I na koniec Expeditions pozwoli na wykorzystywanie modyfikacji również w wersji konsolowej, więc fani poszerzania rozgrywki o dodatkowe elementy z czasem również będą mieli z czego wybierać.

Raz złoto, raz kasztany…

Niestety w tym obrazie kilka skaz można odnaleźć i od razu na wstępie powiem – to są rzeczy, które zdecydowanie mogą wyeliminować późniejsze aktualizacje. Bowiem problemy z wyświetlaniem tekstur czy też momentami mocno problematyczny i lagujacy interfejs rozgrywki sprawiają, że trudno mówić o zaufaniu w trudnych momentach zwłaszcza przy operowaniu mapą. O ile w przypadku niektórych problemów wystarczy chwilę poczekać, aby całość ruszyła dalej, tak zdarzyło się kilka razy wrócić do dashboardu konsoli. Na szczęście autozapisy sprawiły, że nie trzeba było wracać z dość dalekiej podróży lub zaczynać całą misję od poczatku.

Trochę również smuci, że od razu na samym starcie w Expeditions nie został dołączony tryb kooperacji. Co prawda ma on się pojawić w późniejszym terminie, ale mimo wszystko fani zabawy wieloosobowej obejdą się smakiem. Tutaj jednak wychodzę z założenia, że być może to wcale nie jest aż tak złe rozwiązanie biorąc pod uwagę to, że tych kilka problemów natury technicznej warto byłoby wyeliminować, aby zamiast jednej osoby nie frustrowało się całe czteroosobowe lobby w kooperacji.

Dźwiękowo również można byłoby powiedzieć, że zasadniczo jest to poziom poprzednich gier. Ciężarówki brzmią dobrze, muzyka potrafi wprawić w odpowiedni nastrój, choć tutaj szczerze mówiąc wolałbym więcej spokojniejszych dźwięków niż takich idących w stronę sportów ekstremalnych, ale nadal trzymając się klimatu poprzednich aranżacji utrzymanych w klimacie country. Choć nie ukrywam, że akurat do tego typu gier zazwyczaj wolę włączyć własną playlistę lub podcast, aby tego spokoju było w trakcie wyprawy jak najwięcej.

Czy warto wyruszyć na wyprawę? Można, ale…

Te kilkanaście godzin spędzonych z Expeditions: A Mudrunner Game przywróciły mi chęć na taplanie się w błocie i dokonywanie przedziwnych rzeczy tylko po to, aby przejechać do punktu docelowego. Jest bowiem tutaj duży potencjał na to, aby nie tylko wprowadzić sporo ciekawych misji nawiązujących do popkultury i nie tylko, ale również podziwiania widoków, a eksploracja wszelakich tuneli oraz zakamarków sprawia, że ta dodatkowa płaszczyzna zabawy dodaje coś unikalnego od siebie. Dlatego też w żadnym wypadku nie mogę powiedzieć, że Expeditions jest grą idealną… ale zdecydowanie będzie coraz lepszą z każdym kolejnym miesiącem życia oraz z kolejnymi aktualizacjami tak jak w przypadku poprzednich gier traktujących o taplaniu się w błocie i nie tylko.

To co już zostało zaoferowane przez Saber Interactive jest niesamowicie wciągające i urokliwe, a te kilka problemów do wyeliminowania można wybaczyć. Również miło zaskakuje cena wersji podstawowej, która na wysokości 160 zł dla edycji pudełkowej jest jak najbardziej kusząca. Nadal jednak z tyłu głowy warto pamiętać o tym, że prawdopodobnie (tak jak w przypadku Snowrunnera chociażby) tych dodatków sezonowych będzie sporo na dłuzszym dystansie przez nawet kilka lat. Dlatego też mimo wszystko nie zrażajcie się tym, że w grze w wersji podstawowej są poza lokacją treningową tylko Karpaty i Arizona. Teren jest naprawdę spory, a poza misjami głównymi (których jest ogrom) jest również drugie tyle zadań pobocznych, odkryć na mapie oraz możliwości rozwijania baz wypadowych. Innymi słowy mówiąc – jest co robić i starczy na dobrych kilkanaście godzin z szansą, iż w jakimś miejscu po prostu utkniecie suzkając optymalnych rozwiązań. Jedyne, co w tej sytuacji faktycznie może przeszkadzać to budżet, który w tych początkowych etapach rozgrywki jest dość ograniczony. Zwłaszcza, że robienie zleceń dodatkowych nie jest tak opłacalne jak zrobienie jednego zlecenia głównego.

Dlatego też w zależności jak będzie wyglądała z sytuacja z ewentualną aktualizacją dnia pierwszego myślę, że spróbować swych sił w Expeditions: A Mudrunner Game można. Tym bardziej, jeśli chcecie zmienić klimat z ciężkiego i wymagającego przewożenia towarów na lżejsze, ale nadal mocno wymagające wypełnianie zadań związanych z badaniami oraz poznawaniem przeróżnych tajemnic poszczególnych lokacji.

A ja sam nie mogę się doczekać tego, co przyniosą dodatki w niedalekiej przyszłości. Głównie dlatego, iż znając fantazję twórców można się spodziewać dosłownie wszystkiego.

8,0
Expeditions to zdecydowanie dobra odskocznia od wożenia towarów, która będzie z wiekiem coraz lepsza... ale przydałoby się tutaj jeszcze kilka dodatkowych szlifów.
gram poleca
Plusy
  • Duże tereny do zwiedzania oraz liczba misji do wykonania (głównych i pobocznych).
  • Zabawa formułą znaną z poprzednich gier bez koniecznosci zmiany poziomu trudności.
  • Nowe możliwości eksploracji terenu oraz humor związany z zadaniami.
  • Widoki, w których można się momentami zakochać.
  • Cena za wersję podstawową, chociaż znając życie dodatków i aktualizacji będzie z czasem sporo...
Minusy
  • Nieco przekombinowany system odblokowywania ulepszeń pojazdów.
  • Problemy techniczne, które da się wyeliminować łatkami.
  • Poziom trudności, który momentami wariuje z misji na misję.
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!