Kim jest Erin Carter? – recenzja serialu. Trudno zrozumieć, jak stał się hitem Netflixa

Krzysztof Żołyński
2023/09/10 13:00
0
0

Kim jest Erin Carter? pojawiło się z w zasobach Netflixa bez większego rozgłosu. Ot kolejny miniserial akcji. I nagle – bum! Netflix ma hit!

Netflix ma teraz w rękach prawdziwy hit, którego nikt się nie spodziewał. Nawet formuła miniserialu daje do zrozumienia, że miał to być jednostrzałowiec. Ludzie zobaczą i zapomną. Tymczasem ten thriller akcji, błyskawicznie wspiął się na pierwsze miejsce listy 10 najpopularniejszych seriali w serwisie Netflix. W tej chwili nie ma jeszcze informacji, czy streamer jest zainteresowany kontynuacją. I mam nadzieję, że się dobrze zastanowi, bo ten przypadkowy sukces nie musi udać się ponownie.

Kim jest Erin Carter? – recenzja serialu. Trudno zrozumieć, jak stał się hitem Netflixa

Oglądając ten miniserial, pojawia się pytanie – jakim cudem zawędrował on tak wysoko. Rzeczywiście nie ma tu nic nadzwyczajnego. Scenarzysta skorzystał z ogranego wielokrotnie schematu, czyli była agentka postanawia rzucić swoją robotę i znika. Udaje się jej ułożyć nowe życie, jest super, ale jednak przeszłość postanawia się o nią upomnieć.

Myślę, że siłą serialu jest Evin Ahmad, wcielająca się w główną rolę. Nie wyrzucajcie sobie, że nie potraficie sobie przypomnieć jej poprzednich ról. Do tej pory występowała ona wyłącznie w filmach i produkcjach telewizyjnych w swojej rodzinnej Szwecji. Jednak dzięki brawurowo odegranej roli Erin Carter, jej kariera ma szansę potoczyć się inaczej. Mimo uproszczeń, naiwności i wszystkich innych przypadłości akcyjniaków, trzeba oddać Ahmad, że swoją rolę zagrała naprawdę dobrze, wiarygodnie przedstawiając Erin zarówno jako zdolną wojowniczkę, ale także kobietę, która bywa bezbronna zarówno emocjonalnie, jak i fizycznie. Nie jest też niezniszczalna, chociaż umiejętności Erin zwykle dają jej przewagę w większości fizycznych konfrontacji. Jednak wszystko to byłoby niczym, gdyby Ahmad nie potrafiła być przekonująca. Ma potrzeby, ma wady, a nawet popełnia kosztowne błędy, mogące zagrozić wszystkim, których kocha.

Pierwszy odcinek Kim jest Erin Carter? pokazuje nam ucieczkę Erin i jej córki Harper z Anglii. Widz jednak nie od razu dowiaduje się, przed czym ucieka i ta tajemnica utrzymuje się przez pierwsze odcinki. Zresztą tajemnicza przeszłość robi się problemem, gdy nastoletnia Harper i mąż Erin, Jordi, zaczynają nabierać podejrzeń w stosunku do najważniejszej kobiety w ich życiu. Erin jest wszystkim dla swojej rodziny i nagle nie mogą jej zaufać. Stawka rośnie, kiedy niezamierzone bohaterstwo, czyni Erin znaną, a jej wizerunek trafia do mediów. Niestety daje to ludziom, przed którymi ucieka, szansę na wyśledzenie jej w Hiszpanii i zniszczenie starannie przygotowanego życia, które dla siebie stworzyła.

GramTV przedstawia:

Odpowiedzi na większość ważnych pytań dotyczących przeszłości Erin pojawiają się pod koniec serialu, a napięcie rośnie wraz z tym. Niestety jakość przekazu jest bardzo nierówna. O ile aktorzy zagrali swoje role doskonale, to winę za ten stan zepchnąłbym na scenarzystę, który ma tu lepsze i gorsze chwile. Te słabsze momenty kompromitują całą dobrą robotę, bo fantazja ponosi go zbyt mocno i wtedy serial staje się naiwny, a widz czuje się momentami zdziwiony i wręcz zażenowany.

Przeciętnie wypadają też zdjęcia. Mam wrażenie, że nie było pomysłu, ani jednoznacznej decyzji, jak Erin Carter ma być filmowana. Z jednej strony sceny walki bronią się i same w sobie są bardzo dynamiczne i zrealizowane z rozmachem, to chwilę po nich następują nudne, przeciągnięte ujęcia, zdjęcia nie wiadomo czego, jakieś zbędne zbliżenia, które w sumie obniżają dynamikę widowiska. Nie wiedzieć czemu, realizatorzy nie zdecydowali się na choćby jedną scenę gdzieś w centrum Barcelony. O tym, że akcja dzieje się w tym pięknym mieście dowiadujemy się z dialogów.

I właśnie – skoro wywołałem do tablicy ten temat. Dialogi są bardzo przeciętne i choć aktorzy naprawdę starają się ratować te momenty jak, mogą, to wychodzą czerstwe pogaduszki, bez ikry, emocji i momentami nawet nie popychają akcji do przodu.

Znakomicie broni się za to ścieżka dźwiękowa. Raz, że pojawiają się w niej fajne kawałki, to dodatkowo idealnie stapia się z wydarzeniami rozgrywającymi się na ekranie.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!