Recenzja czwartego sezonu The Crown. Kryzys w rodzinie

Radosław Krajewski
2020/11/18 19:00
1
0

The Crown powrócił z czwartym sezonem. Oceniamy, czy nowe odcinki trzymają poziom poprzednich.

Żelazna dama kontratakuje

The Crown jest bez wątpienia jedną z najlepszych i najambitniejszych produkcji Netflixa. Od pierwszego sezonu serial trzyma równie wysoki poziom i pomimo zachodzących na platformie zmian, produkcja ta zdaje się nie być na nie podatna. Przynajmniej częściowo, bo nawet taki serial nie może liczyć na więcej sezonów od pięciu. Dostaliśmy więc przedostatnie dziesięć odcinków i tym razem wyraźnie widać, że twórcom nie jest to na rękę. Przez to wszystko czwarty sezon, choć wciąż potrafi zachwycić, to ma sporo pomniejszych problemów, przez które to najsłabszy sezon serialu.

Żelazna dama kontratakuje, Recenzja czwartego sezonu The Crown. Kryzys w rodzinie

Nie znaczy to jednak, że jest słaby. Czwarty sezon The Crown to nadal kawał pasjonujących wycinków z życia królewskiej rodziny, ich reakcji na światowe wydarzenia, rozwiązywania wewnętrznych sporów i przede wszystkim doskonałych aktorskich kreacji. Tym razem akcja serialu dzieje się między 1977 rokiem, czyli na krótko przed objęciem urzędu premiera Wielkiej Brytanii przez Margaret Thatcher, a 1990 rokiem, czyli zyskującej na popularności i sławie Lady Diany, żony księcia Karola. Twórcy wzięli na barki spory wycinek historii, który obfitował w wiele ważnych wydarzeń. I tu pojawia się pierwszy problem nowych odcinków.

Już sam urząd premiera Wielkiej Brytanii obsadzony przez Thatcher zasługuje na osobny serial. Twórcy musieli jednak ten czas podzielić między wszystkich dotychczasowych bohaterów The Crown, jak również dwójki nowych najważniejszych bohaterów – wspomnianej pani premier oraz Diany. Mocniej niż w poprzednich sezonach czuć upływ czasu. W poprzednich był on delikatnie zarysowany poprzez najważniejsze wydarzenia z danego okresu, które w kolejnych odcinkach następowały po sobie. Tym razem wiele wydarzeń zostało pominiętych, więc zapomnijcie o słynnym starciu rządu Thatcher z górnikami, czy też bajecznego ślubu księcia Karola z Dianą. Na takie przyziemne sprawy zabrakło po prostu miejsca.

Już same relacje między najstarszym synem królowej Elżbiety II a jego żoną zostały skrócone do niezbędnego minimum. Głównym motorem napędowym ich wątku jest wzajemna niechęć i niesłabnąca miłość Karola do zamężnej Camilli Parker Bowles. Ich szczęśliwe chwile, chociażby przy powitaniu pierwszego z synów, praktycznie w serialu nie ma. W jednym odcinku Diana jest w ciąży, żeby w kolejnym podróżować po Australii z kilkumiesięcznym Williamem. Następca tronu pojawia się wyłącznie w kilku krótkich scenach. Książę Harry dostał jeszcze mniej czasu.

Identyczny problem jest z Margaret Thatcher. The Crown przyzwyczaił nas, że wszystkie wydarzenia prezentowane są z perspektywy królewskiego dworu, który pozostaje apolityczny. Mimo to serial celowo pomija pewne ważne wydarzenia, które mogłyby stanowić o sile nowego sezonu. Tym bardziej że pewien odcinek wprowadza nam konflikt na linii premier-królowa, który zapowiada się doskonale. W końcu koronowana głowa otrzymałaby godną przeciwniczkę. Ale poza jednym starciem, cała reszta wojny pałacu z rządem odbywa się bez wspólnych scen Thatcher z Elżbietą II. Ciężko nie czuć rozczarowania tym wszystkim.

Gra o tron

Twórcy wpadli w pułapkę zastawioną przez samych siebie w poprzednich sezonach. Trzeci sezon odnalazł intrygujący balans między wątkami wszystkich najważniejszych postaci. Swoje własne odcinki dostał nie tylko książę Karol, ale również książę Filip, księżna Anna czy księżniczka Małgorzata. Królowa Elżbieta II musiała zadowolić się zdecydowanie mniejszą rolą niż w pierwszych dwóch sezonach. W czwartym sezonie twórcy kontynuują tę narrację, spychając często główną bohaterkę na drugi plan. Jednak tym razem ma to swoje wady. Rozumiem, że księżniczka Małgorzata to ciekawa postać, a Helena Bonham Carter w tej roli jest świetna, ale czy naprawdę należało poświęcać jeden odcinek wyłącznie jej?

GramTV przedstawia:

Gra o tron, Recenzja czwartego sezonu The Crown. Kryzys w rodzinie

Na szczęście cała historia powolnego rozpadu rodziny królewskiej i walki o utrzymanie korony w dalszym ciągu jest pasjonująca. Tym razem pierwsze skrzypce gra książę Karol, który jednocześnie próbuje zadowolić swoich rodziców, ale i żyć zgodnie ze swoimi potrzebami. Twórcy nie oszczędzają przyszłego następcy tronu, pokazując jego mroczne oblicze, pełne antypatii, tworzenia intryg, patologicznej potrzeby bycia docenianym i lubianym, a nawet ignorancji wobec dalszych sukcesorów. Świetny w tej roli jest Josh O'Connor, tworząc wielowarstwową postać, pełną niuansów.

Czwarty sezon należy jednak do dwóch nowych członków obsady. Gillian Anderson jest niesamowita w roli Margaret Thatcher. Kawał genialnej roboty odwalili nie tylko charakteryzatorzy, którzy upodobnili aktorkę do słynnej premier, ale przede wszystkim pochwały należą się Anderson, która stworzyła najwierniejszą kopię Thatcher. Sposób poruszania się, wyrażania, a nawet spojrzeń, wszystko to sprawia, że aktorka ożywiał na ekranie premier brytyjskiego rządu tamtego okresu. Zdziwię się, jeżeli Anderson tą rolą nie zdominuje wszystkich serialowych nagród.

Świetna jest równie Emma Corrin jako Lady Diana. Dla młodej aktorki to dopiero druga rola w karierze, ale ciężko odmówić jej talentu. Corrin nie tylko przypomina żonę księcia Karola, ale również nie brakuje jej identycznego wdzięku czy aury. W niektórych momentach aż ciężko uwierzyć, że twórcom tak wiernie udało się odtworzyć pewne sceny z życia księżnej, co w głównej mierze jest zasługą aktorki.

The Crown wrócił z nieco słabszym sezonem, ale to nadal kawał doskonałego serialu, który warto obejrzeć. Ogromne wrażenie robią wszystkie aspekty techniczne, od zdjęć i montażu, przez kostiumy i scenografię, po charakteryzację. Ale ten sezon należy przede wszystkim do dwóch pań, które przyćmiły samą królową. Im bliżej końca, tym serial przestaje być laurką dla brytyjskiej monarchii, a stawia coraz poważniejsze i trudniejsze pytania. Czwarty sezon stawia ważne podwaliny pod finałowe dziesięć odcinków. Warto będzie czekać.

8,0
Czwarty sezon The Crown ma dwa atuty, dzięki którym problemy nowych odcinków zostają zepchnięte na drugi plan.
Plusy
  • Gillian Anderson jako Margaret Thatcher
  • Emma Corrin jako Lady Diana
  • Wciąż zachwycająca warstwa techniczna
  • Odcinki ogląda się błyskawicznie
  • Więcej odcieni szarości w przedstawianiu rodziny królewskiej
  • Przedstawienie ważnych wydarzeń…
Minusy
  • …ale i pominięcie niektórych niemniej istotnych
  • Widać, że twórcy śpieszą się z zaplanowanym materiałem
  • Niepotrzebny odcinek z księżną Małgorzatą
Komentarze
1
Usunięty
Usunięty
19/11/2020 18:18

Niemiecka dynastia na brytyjskim tronie.....