Recenzja Paper Mario: The Origami King – Niewykorzystany potencjał

Jakub Zagalski
2020/07/27 08:00
0
0

Seria Paper Mario chyba już na dobre pożegnała się z gatunkiem RPG. Szkoda, bo przynależność do tego modelu rozgrywki była jedną z największych zalet poprzednich części.

Recenzja Paper Mario: The Origami King – Niewykorzystany potencjał

Oddalanie się od konwencji gier fabularnych nie jest żadnym zaskoczeniem dla fanów serii Paper Mario. Już 3DS-owe Paper Mario Sticker Star maksymalnie upraszczało elementy RPG, a późniejsze Paper Mario: Color Splash na Wii U również nie wracało do korzeni. Pierwsze Paper Mario na Switcha zadowoli fanów tamtych gier, a jednocześnie przekona weteranów serii, tęskniących za jej początkami, by omijać The Origami King szerokim łukiem. Ta gra po prostu nie została stworzona z myślą o nich.

Na pierwszy rzut oka wszystko jest po staremu. Mario i Luigi mają kolejny pretekst, by odwiedzić księżniczkę Peach w jej zamku, a na miejscu okazuje się, że znowu trzeba ją ratować z opresji. Tym razem sprawcą całego zamieszania nie jest jednak Bowser czy ktoś z jego otoczenia, a niejaki Olly. Ludek wykonany metodą origami, który wykorzystuje japońską sztukę składania papieru do transformacji i podporządkowania sobie mieszkańców Grzybowego Królestwa i okolic. Dzielny hydraulik na szczęście nie daje się poskładać. Z pomocą Olivii, siostry Olly'ego, wydostaje się z zamku Peach i zaczyna szukać sposobu na rozprawienie się z nowym adwersarzem.

Paper Mario: The Origami King to rozpisana na ponad 20 godzin przygoda pełna humoru, zjawiskowej oprawy graficznej i pomysłowości, która próbuje zatuszować szereg naprawdę złych decyzji projektowych. Formalnie mamy w dużej mierze powtórkę z Paper Mario: Color Splash: przemierzamy zróżnicowany, acz liniowy świat w poszukiwaniu sekretów i elementów popychających fabułę do przodu. Zamiast kolorowania białych plam mamy zasypywanie wyrwanych dziur kolorowym konfetti. Zamiast systemu walki opartego na prostej karciance mamy turówkę zainspirowaną gatunkiem gier logicznych. I jeżeli w Color Splash narzekałem na żmudne karciane walki, to The Origami King zawiódł mnie w tej materii jeszcze bardziej.

Nowy system został zbudowany na przesuwanej okrągłej arenie z wyznaczonymi polami, na którym lądują przeciwnicy. Mario ląduje w środku i przed zadaniem pierwszego ciosu musi w ograniczonym czasie przekręcać i przesuwać pierścienie areny, by ustawić wrogów w dogodnej konfiguracji dającej bonus do ataku. Jeżeli znajdą się w jednym rzędzie, można wszystkim po kolei podeptać głowy. Z kolei ustawienie czterech przeciwników w dwóch rzędach to idealna okazja na skorzystanie z młotka.

W grze występują różne rodzaje butów do skakania, młotków i innych przydatnych gadżetów, które trzeba dopasować do sytuacji i przeciwnika. Niektórzy wrogowie (np. duchy znikające przed ustawieniem areny) wprowadzają pewne urozmaicenie, jednak cały system jest boleśnie prostacki i bardzo szybko zniechęca do podejmowania kolejnych walk. Wiele z nich kończy się tym, że po przekręceniu pierścieni wybieramy buty/młotek i to wszystko. Żadnego wyzwania czy satysfakcji. Obowiązkowe potyczki to oczywiście pozostałość po RPG-owych korzeniach Paper Mario. Jednocześnie w The Origami King nie uświadczymy takich elementów jak zdobywanie punktów doświadczenia, statystyki czy rozwój postaci. Jest za to mechanizm, który drastycznie ułatwia walki, czyniąc je praktycznie niepotrzebnym przerywnikiem. Sypiąc złoto zaprzyjaźnionym Toadom zyskujemy ich pomoc: przesuwają za nas przeciwników na arenie, leczą Mario i podrzucają przydatne akcesoria. Po takiej ingerencji kolejne walki przechodzi się jak na autopilocie.

GramTV przedstawia:

Miłym urozmaiceniem skopanego systemu walki są potyczki z bossami. Szefowie zrobieni metodą origami prezentują się znakomicie i to oni lądują w środku areny. Mario ma przez to utrudnione zadanie, bo musi nie tylko atakować, ale przede wszystkim przekręcać pierścienie tak, by skakać po wyznaczonych polach i zbliżyć się do bossa. Niestety w dalszym ciągu nie jest to genialny pomysł na rozgrywkę. Czuć inspirację zaczerpniętą z puzzle games ze smartfonów, gdzie pokonuje się bossów smyrając kciukiem po ekranie. Po pudełkowej i wcale niekrótkiej grze na konsolę oczekuję jednak czegoś więcej. Gimmick z przesuwaniem pierścieni szybko się nudzi, a czekając na zupełnie nowe mechanizmy pogłębiające system walki można się srodze zawieść. Wszystko to sprawia wrażenie, że Paper Mario: The Origami King musiało mieć cokolwiek, co przypomina walki w jRPG-ach, ale całościowo jest kompletnie odległe od tego gatunku.

Paper Mario: The Origami King broni się koncepcją gry z papieru, którą Japończycy z Intelligent Systems dopieszczają już od 20 lat. Świat przedstawiony jest przecudowny, pełen zaskakujących rozwiązań i kreatywnego wykorzystania arkuszy, ścinków i oczywiście figurek origami. Co prawda pod względem wykonania moją ulubioną grą z papieru pozostaje Tearaway z PS Vity/PS4, ale The Origami King także potrafi zachwycić pomysłowością twórców.

Najmocniejszą stroną Paper Mario: The Origami King jest jednak humor, wyburzanie czwartej ściany, inteligentna gra słowna i slapstickowe dowcipy. Zakochałem się w tym klimacie już przy okazji Color Splash, a The Origami King wypada w tej materii jeszcze lepiej. Kwestie wypowiadane przez napotkane postaci potrafią szczerze rozbawić, a także spojrzeć na uniwersum Mario inaczej niż przez pryzmat kolejnej platformówki, wyścigach gokartów czy tenisa. Twórcy zerwali z wieloma schematami (są gadające Goomby, inna niż zwykle relacja z Bowserem), bawiąc się przyzwyczajeniami graczy. Wyszło to świetnie i choć sama fabuła jest dziecinna i pretekstowa, to jednak kryje się w niej dużo ciekawie napisanych postaci i żartów.

Paper Mario: The Origami King ma zadatki na zabawną przygodę w pięknym świecie, ale cały trud włożony w te elementy rozbija się o płytki system walki, powtarzalność i nietrafione pomysły. Wyzwania nie ma tu praktycznie żadnego, może poza opcjonalnym szukaniem Toadów i zasypywaniem dziur konfetti. Ale to zabawa dla zwolenników maksowania gier, a nie realny sposób na ciekawe przedłużenie rozgrywki. Żałuję, że Paper Mario: The Origami King jeszcze bardziej odeszło od RPG-owych korzeni, bo w obecnym kształcie tylko dzieci będą z przyjemnością biegać przez 20-30 godzin po papierowym świecie i walić młotkiem w kwiatki. Polskim graczom w wieku szkolnym umknie jednak cały (albo prawie cały) urok związany z dialogami i wieloma żartami. Paper Mario: Color Splash oceniłem wysoko, jednak za drugim razem taka rozgrywka w The Origami King już mi się przejadła. Pośmiałem się, powzdychałem z zachwytu do papierowej kreatywności, ale cały czas czułem potrzebę czegoś więcej. A tego po prostu brak.

7,0
Jest kolorowo i zabawnie, ale tym razem to za mało
Plusy
  • Humor
  • Papierowy świat
  • Muzyka
  • Nowe spojrzenie na świat Mario
  • Zagadki
Minusy
  • System walki
  • Rozstanie z gatunkiem RPG
  • Momentami samograj
  • Znikome wyzwanie
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!