15 gier na 15-lecie - Harpen

Adam "Harpen" Berlik
2020/04/08 12:05
1
0

Czy da się wybrać po jednej grze z każdego roku? Da się, ale to niezwykle trudne zadanie, któremu musiałem podołać. Oto moja lista.

„Zaskocz nas czymś” – powiedział Myszasty, kiedy przypomniał mi, że teraz moja kolej na podzielenie się z Wami swoją listą 15 gier na 15-lecie gram.pl, a zaraz potem dodał „lecz nie na siłę”, więc spokojnie – są gry From Software. Ale są też ciekawe historyjki związane zarówno z nimi, jak i z innymi tytułami. Szczególnie polecam tę o Mafii II, w której możecie otrzeć się o spoilery, więc jeśli aktualnie gracie pierwszy raz lub jeszcze nie graliście, a zamierzacie, to jakby co, to ostrzegałem. Będzie także – mam nadzieję, że interesujący – bonus na koniec. No to jedziemy!

Ale zanim pojedziemy, to przypomnę, że wcześniej swoje zestawienia opublikowali Myszasty i Muradin. Warto przeczytać!

2005 - Grand Theft Auto: San Andreas

15 gier na 15-lecie - HarpenNie miałem w pamięci żadnej gry, która zasługiwałaby na to miejsce w stu procentach, więc zacząłem posiłkować się internetem. Chwila, moment i okazało się, że znajdzie się miejsce dla Grand Theft Auto: San Andreas, które uznałem za hit 2004 roku, bo przecież wtedy przygody CJ-a zadebiutowały na PlayStation 2, ale w 2005 pojawiły się na PC oraz pierwszym Xboksie. Co pamiętam najbardziej z GTA: San Andreas? Misję Wrong Side of the Tracks i Big Smoke’a, który mówił do mnie chyba ze sto razy dziennie "All we had to do, was follow the damn train, CJ!". Poza tym do dziś śmieszy mnie początek. Wcale nie ze względu na „Ah shit, here we go again”, ale dlatego, że wcielamy się w murzyna, który na samym początku kradnie rower… Nie skończyłem wtedy tej gry, ale postanowiłem to nadrobić bodajże w 2016 roku i 50 godzin zleciało w momencie.

2006 – Prey

Przeszedłem grę w 2006 roku z wypiekami na twarzy, kiedy jeszcze z Pepsim wspólnie pisaliśmy dla jednego z nieistniejących już dziś serwisów internetowych o grach. Zrobiła na mnie wówczas ogromne wrażenie, ale poczułem się dziwnie w momencie, gdy na ekranie pojawiły się napisy. Z historią i rozgrywką było wszystko w jak najlepszym porządku, tylko ta muzyka jakoś mi nie pasowała… Ale wiecie co? Ostatecznie uznałem, że pasuje idealnie i Take Me Home w wykonaniu After Midnight Project słucham do dziś, mimo iż nie jestem fanem takiej muzyki. Chciałem też wrócić do Preya kilka lat temu, lecz jakoś się nie składało. A może nawet chwilę pograłem i nie było czasu dokończyć? Szczerze mówiąc – nie pamiętam, ale obiecuję, że wrócę.

2007 - Call of Duty 4: Modern Warfare

Gdy pojawiły się nieoficjalne informacje na temat Call of Duty 4 mówiące o tym, że tym razem akcja nie będzie rozgrywać się w czasach II wojny światowej wiele osób uznało, że to koniec serii. Że to się nie uda. No, bo jak to tak? W istocie jednak był to niezwykle przemyślany ruch, a w parze z nim szła idealnie wręcz zaprojektowana kampania fabularna, którą wspomina się do dziś (kto nie kojarzy snajperskiej misji Wszyscy w kamuflażu rozgrywanej na terenie ukraińskiego miasta Prypeć?). Zmiana realiów na współczesne była na tyle trafioną koncepcją, że nie rezygnowano z niej aż do 2017 roku, kiedy to zadebiutowała gra Call of Duty: WWII, a seria wraz z nią wróciła do korzeni, lecz współczesne konflikty zbrojne powróciły zaledwie 12 miesięcy później w Call of Duty: Black Ops IIII.

2008 – Grand Theft Auto IV

Świetna, tym razem poważna odsłona serii GTA, do której mam ogromny sentyment. Pamiętam bowiem, jak w 2007 roku w okolicach moich urodzin siedziałem w pracy i z niecierpliwością czekałem aż Rockstar opublikuje pierwszy zwiastun Grand Theft Auto IV. Kompletnie nie wiedziałem, czego się spodziewać, ale wyglądało na to, że Gwiazdy Rocka wiedzą lepiej ode mnie na co czekam. Do dziś zdarza mi się regularnie włączać ten trailer, podobnie zresztą jak wiele innych*, a takie seanse z materiałami promującymi dawno wydane gry zajmują mi niekiedy całe wieczory. A sama gra, cóż – muszę dodawać, że „urywała” i skończyłem wielokrotnie, bawiąc się za każdym razem tak samo dobrze?

2009 – Demon’s Souls

Kiedy grałem w 2012 roku w Dark Souls już tak na poważnie (wtedy przeszedłem), to wciąż nie wiedziałem, że jest to w pewnym sensie druga odsłona cyklu zapoczątkowanego przed trzema laty na PlayStation 3. Dopiero po jakimś czasie dowiedziałem się, że warto sprawdzić Demon’s Souls i gdy tylko miałem taką okazję, natychmiast z niej skorzystałem. O ile na pewnym etapie Dark Souls było już dla mnie w miarę łatwe, to od Demon’s Souls odbijałem się regularnie. Kiedy widziałem już światełko w tunelu, kiedy szło mi całkiem nieźle i czułem, że dam radę, to akurat byłem w takim momencie swojego życia, że musiałem wyjechać na tydzień na znacznie wcześniej zaplanowane wakacje. Wróciłem, wypadłem z rytmu, ale koniec końców jakiś czas później udało się – na ekranie pojawiły się napisy końcowe z Demon’s Souls.

2010 – Mafia II

Jako że nie dostałem Mafii II do recenzji, postanowiłem zapytać Lucasa the Great, który zajmował się przygotowywaniem dla nas tekstu, czy w grze znajdują się jakieś nawiązania do pierwszej odsłony cyklu. Ciężko dziś w to uwierzyć, ale jakoś podświadomie ubzdurałem sobie, że przecież Vito Scaletta i Joe Barbaro wyglądają, jak postacie, które odwiedziły Tommy’ego Angelo w ostatnich cenach gry Mafia: The City of Lost Heaven. Owszem, różnica w grafice była kolosalna, ale coś mi mówiło, że mogę mieć rację. Nie miałem, a przynajmniej tak twierdził Łukasz, który powiedział, że nie, nie ma żadnych nawiązań, za co mu serdecznie dziękuje. Nie popsuł mi niespodzianki…

2011 – Dark Souls

Tutorialowy boss, brak dziennika zadań, otwarty świat, wysoki poziom trudności… Słysząc to wszystko o Dark Souls aż chciałem spróbować, mimo że nigdy nie byłem fanem wymagających produkcji. Pożyczyłem grę i okazała się nie tyle trudna, co właściwie nie do przejścia. Spędziłem kilka dni w Undead Burgu, a kiedy pokonałem Taurusa (drugiego bossa), to siłą rozpędu dotarłem do kanałów, gdzie czekał na mnie Gaping Dragon. Ostatecznie uznałem, że From Software przegięło i nie dam rady tego przejść. Oddałem pożyczoną kopię. Jakiś czas później zacząłem wracać myślami do Dark Souls, coś mnie do tej gry ciągnęło… Kupiłem wersję na PlayStation 3 i – chyba już użyłem tego słowa w opisie innej gry – ale nie wiem, jak to inaczej ująć. Najzwyczajniej w świecie przepadłem. Gram w Dark Souls do dziś. Tyle że teraz w wersję Remastered. Tysiąc godzin? Myślę, że więcej.

2012 – Diablo III

Miałem w podstawówce kolegę, który w piątek wieczorem jechał „na komputer” do wujka i zostawał tam na cały weekend, a w poniedziałkowy poranek wyglądał tak, że wzięliby go do The Walking Dead bez charakteryzacji. Ja co prawda nie mam tak hardkorowych wspomnień związanych z Diablo II, ale Diablo III znalazło się na tej liście nie bez powodu. Przeszedłem najpierw na PlayStation 3, potem na PlayStation 4, w końcu na PC, a ostatnio nawet pograłem na Switchu. Będzie z kilkaset godzin jak nic, chociaż nie jestem fanem „end-game’u”, więc wolę sobie rozpoczynać za każdym razem od nowa, inną klasą postaci. Dobijam do pierwszych paragonów i kończę przygodę, by potem zacząć grę nowym bohaterem.

2013 – Grand Theft Auto V

GramTV przedstawia:

Oczywiście, że „jarałem się” Grand Theft Auto V, więc pewnej soboty udałem się do jednego ze sklepów z grami, a tam – nie pamiętam – albo sprzedawca mówił, że nie ma, albo wisiała jakaś kartka. W każdym razie doskonale kojarzę, że ostatecznie gry na półkach nie było, ale kiedy podszedłem do kasy, to znalazł się dla mnie jeden egzemplarz pod ladą. Była to wersja na PlayStation 3, ale ostatecznie w GTA V zagrałem (i przeszedłem) również na PlayStation 4, Xbox 360 (na Xbox One niestety nie) oraz PC. Często zdarza mi się kupować jedną grę na kilka platform. Wariat, co nie?

2014 – Dark Souls II

Muszę przyznać, że grając w Dark Souls II miałem klapki na oczach. Pamiętacie oczywiście słynną aferę związaną z downgradem graficznym? Ja też oglądałem przedpremierowe materiały z wersji demo, ale podczas rozgrywki kompletnie o nich zapomniałem. Owszem, gra finalnie wyglądała tak, jakby ktoś zmienił ustawienia graficzne z „very uber high” na „potato mode”, ale reszta… Wiem, że sporo osób hejtuje grę, ale sam chciałem wystawić jej 10/10 (ostatecznie stanęło na 9,8/10), bo nie jest to bezpieczna kontynuacja legendarnej „jedynki”, ale większość zmian, które wprowadza pokazują, że From Software nie bało się eksperymentować. Dość powiedzieć, że całością zajął się inny oddział firmy, bo ten właściwy, któremu dowodzi Hidetaka Miyazaki przygotowywał w tym czasie Bloodborne i – ponoć – pracował już nad Dark Souls III, które miało wyjść jako Dark Souls II. Gdzieś czytałem, nie pamiętam.

2015 – Bloodborne

Bloodborne to Soulsy. Bloodborne to nie Soulsy. Przed premierą gry wszyscy podzielili się na dwa obozy. Ja miałem jednak inny problem. Dostałem sygnał, że moja kopia recenzencka została wysłana w środę, więc w czwartek czekałem z wypiekami na twarzy, ale okazało się, że gra trafiła nie pod ten adres. Miałem więc jednodniowe opóźnienie, bo ostatecznie do Yharnam wkroczyłem w piątek, a z tego co pamiętam, to we wtorek rano musiała być gotowa recenzja. Bloodborne i inne gry charakteryzujące się wysokim poziomem trudności są kłopotliwe dla recenzenta, bo są… trudne. Innym wielogodzinnym erpegom można po prostu poświęcić czas, grając na „normalu”, a w takim Bloodborne nie dość, że masz mało czasu, to na początku zwykle po prostu ci nie idzie. Na szczęście chociaż DLC The Old Hunters dostałem dużo wcześniej…

2016 – Dark Souls III

Możecie uważać, że my to w gramie mamy fajnie, bo otrzymujemy gry na długo przed premierą, by je na spokojnie ograć. Czasem kod do recenzji przychodzi zbyt późno i mamy zaledwie weekend na sprawdzenie większego tytułu, czasem „za wcześnie”, bo i dwa tygodnie przed debiutem produkcji, a innym razem wcale (niekiedy dosyłany jest później), chociaż recenzja powinna już być na stronie. Tak było w przypadku Dark Souls III, którego nie dostaliśmy i musiałem skorzystać z japońskiej kopii udostępnionej przez kolegę (pozdrowienia dla Onizuki); dobrze, że nie ma blokady regionalnej na PlayStation 4. Wkręciłem się na tyle mocno, że zanim dotarło do mnie polskojęzyczne wydanie, przeszedłem grę dwukrotnie. Żeby było ciekawiej, nie znam japońskiego. Na szczęście ikony rodzajów broni i innych przedmiotów były w większości takie same, jak w Dark Souls i Dark Souls II.

2017 – Nioh

Nioh to souls-like, z którym spędziłem najmniej czasu, bo jakieś 150 godzin (czyli i tak całkiem sporo), podczas których bawiłem się wyśmienicie, przechodząc zadania główne i misje poboczne. Mógłbym napisać książkę na temat tego, co mi w tej grze nie pasowało, ale i tak doceniam Koei Tecmo za to, jak umiejętnie połączyło ze sobą Dark Souls, Ninja Gaiden, Tenchu, a nawet Diablo. Wiem już, które nie do końca udane zadania mogę pominąć, a które sprawią mi ogromną frajdę. Głównie cenię ten tytuł za fenomenalny wręcz system walki, rozwój postaci oraz klimat. Dla mnie ta produkcja wygląda trochę tak, jakby pierwotnie ukazała się na PlayStation 2, a z czasem zadebiutowała na nowszych konsolach w formie remastera. To jednak ogromna zaleta, a nie wada. Czuć w niej ducha starych, dobrych gier.

2018 - Kingdom Come: Deliverance

Jak to nie Red Dead Redemption II? Czy ty się w ogóle znasz na grach? RDR II przeszedłem jednym tchem, to fakt; bardzo, ale to bardzo mi się podobało. Ale nie zanurzyłem się w tym fenomenalnym świecie tak, jak w Kingdom Come: Deliverance. Poza tym dzieło Warhorse Studios pokazało, że jest miejsce dla realistycznych cRPG-ów na rynku. Że nie trzeba powielać utartych schematów. Jeśli nie graliście, to zagrajcie. Jeśli graliście, to przypomnijcie sobie chociażby pierwsze zadanie, w którym musimy iść do sąsiada, by uregulować dług. Brzmi strasznie nudno, prawda? Ale zrealizowano to wręcz perfekcyjnie, dając graczowi mnóstwo opcji do wyboru. Kingdom Come: Deliverance cenię również za fenomenalne zwroty akcji i za to, że da się przejść grę bez zabijania kogokolwiek (z wyłączeniem jednego przeciwnika).

2019 - Sekiro: Shadows Die Twice

Kiedy wyszło Sekiro: Shadows Die Twice w sieci pojawiły się opinie, że gra jest za trudna. I nie były to komentarze „noobów”, ale osób, które zjadły zęby na Soulsach. Do tego stopnia, że jeden z redaktorów przyznał, iż ostatniego bossa pokonał korzystając z cheatów. Ja również miałem ogromne problemy z przebiciem się przez kolejne lokacje. Nawet myślałem o tym, czy w końcu nie odpuścić (byłby z tego w sumie ciekawy materiał), ale mając na uwadze to, jak skonstruowane są wszystkie souls-like’i wiedziałem, że w końcu dam radę. Że to wszystko jest do zrobienia. Co prawda potyczka z finałowym przeciwnikiem zajęła mi łącznie jakieś 10 godzin (mowa o próbach, a nie o jednej walce, rzecz jasna), to czułem się spełniony. Poza tym uważam, że jest to jedna z najlepszych walk w historii wszystkich Soulsów i pochodnych. Dodatkowa informacja dla tych, którzy również przeszli Sekiro: mowa o zakończeniu Immortal Severance.

*Mam taki nieregularny rytuał. Odpalam YouTube i szukam po kolei najlepszych trailerów w historii. Oczywiście lista jest bardzo subiektywna i ląduje na niej raptem kilka filmików, ale oglądanie ich przywołuje wspomnienia i sprawia mi ogromną radość. Choć nie zawsze, bo na kiepskie zwiastuny Dark Souls II nie mogę patrzeć. Natomiast oglądając materiały z Sekiro: Shadows Die Twice przed premierą popukałem się w głowę. Na szczęście to, co reprezentuje sobą zwiastun nijak nie ma się do jakości gry, bo zarówno „dwójka”, jak i przygody jednorękiego wilka zasługują na najwyższe oceny. Który filmik ogląda mi się najlepiej? Ten - https://www.youtube.com/watch?v=SEYwCIc0UjQ

P.S. Nie jestem w stanie przeprosić wszystkich, których wyśmienite gry nie znalazły się na tej liście, ale mam nadzieję, że zrozumiecie – jedno miejsce na jeden rok to o kilkadziesiąt miejsc za mało. Nawet tego Football Managera czy FIFY nigdzie nie dało się upchnąć. Tak samo jak Dying Light, Lords of the Fallen, setek gier wyścigowych, przygodówek, erpegów i „paru” innych tytułów.

Komentarze
1
Fang
Gramowicz
10/04/2020 18:37

"Zmiana realiów na współczesne była na tyle trafioną koncepcją, że nie rezygnowano z niej aż do 2017 roku" Przypomnę tylko że rok po Modern Warfare wyszło World at War a i pierwsze Black Ops nie działo się współcześnie :)