Rufus powrocił na ekrany monitorów i trzeba przyznać, że wielki come back słynnego bohatera Deponii należy zaliczyć do udanych.
Rufus powrocił na ekrany monitorów i trzeba przyznać, że wielki come back słynnego bohatera Deponii należy zaliczyć do udanych.
Kiedy pod koniec lutego firma Daedalic Entertainment opublikowała teaser swojej nowej produkcji, mało kto liczył na kolejną część Deponii. A jednak - niemieckie studio ogłosiło niedługo później, że wkrótce do sprzedaży trafi Deponia Doomsday, czwarta odsłona serii gier przygodowych ze zwariowanym Rufusem w roli głównego bohatera. Mało kto liczył na rychłą premierę tytułu, ale w tym wypadku Daedalic również stanął na wysokości zadania, bowiem Deponia Doomsday ukazała się na Steamie zaledwie kilka dni później. Wydawać by się mogło, że gra powstawała bardzo szybko, a autorzy chcą odcinać kupony i sprzedawać tworzone na kolanie następne części serii tylko po to, by zarobić więcej pieniędzy. Nic bardziej mylnego - Deponia Doomsday to wyjątkowo absorbująca, przemyślana, humorystyczna, zróżnicowana i dopracowana przygodówka.
Akcja gry Deponia Doomsday rozpoczyna się zimą. Rufus nie jest już tą samą postacią, którą znamy z trylogii - to podstarzały mężczyzn z brodą. Główny bohater próbuje uratować Deponię przed jej całkowitym zniszczeniem. Wciska czerwony przycisk zagłady, co doprowadza do wybuchu śmieciowej planety. Kiedy próbuje uciec, by ocalić samego siebie, na drodze stają mu fewlocki, czyli wyjątkowo nieprzyjazne stwory, które zdominowały cywilizację. Chwilę później na ekranie obserwujemy jedynie Deponię, która zaczyna rozpadać się na kawałki... W tym momencie następuje zatrzymanie biegu zdarzeń i pojawia się logo gry.
![]()
Deponia Doomsday rozczarowała mnie tym, że autorzy postawili na motyw podróży w czasie. Od samego początku wiadomo było, że takie rozwiązanie zmusi graczy do wielokrotnego odwiedzania tych samych miejsc, co w przygodówkach nie sprawdza się najlepiej. I faktycznie - podczas rozgrywki musiałem zmagać się ze żmudnym backtrackingiem, trafiając nie tylko do lokacji przygotowanych wyłącznie na potrzeby Deponia Doomsday, ale i tych, które poznałem we wcześniejszych odsłonach cyklu. To na szczęście chyba jedyny i najbardziej poważny zarzut w kierunku twórców. Nie licząc bowiem tej kwestii, recenzowany tytuł może pochwalić się bardzo dobrze poprowadzoną i ciekawą fabułą, a poznawanie historii umożliwia spotkanie zarówno starych znajomych, jak i ujrzenie zupełnie nowych twarzy.
![]()
Deponia Doomsday zawiera także elementy charakterystyczne dla gier zręcznościowych. Mamy tutaj do czynienia z sekwencjami, podczas których musimy szybko wciskać odpowiedni przycisk, by zapełnić pasek widoczny na ekranie lub po prostu wykonać jakąś czynność pod presją czasu. Widoczne jest to chociażby w tutorialu, gdzie w ten sposób odblokowujemy przejście do następnego fragmentu początkowej lokacji. Do tego wszystkiego autorzy dołożyli także szereg mini-gier, które urozmaicają rozgrywkę i pozwalają na chwilę zapomnieć o głównym celu naszej misji. Znajdziemy tu chociażby dwuwymiarowe wyścigi czy też strzelanie do balonów.
![]()
Jak na razie Deponia Doomsday zostało wydane jedynie w angielskiej wersji językowej. Grę można kupić wyłącznie za pośrednictwem Steama, ale ta sytuacja ulegnie zmianie w kwietniu, kiedy to najnowsza produkcja Daedalic Entertainment zadebiutuje w edycji pudełkowej na polskim rynku dzięki firmie Techland. Rodzimy dystrybutor zadba o przetłumaczenie napisów, a potencjalni nabywcy - oprócz nośnika DVD - otrzymają również plakat, ścieżkę dźwiękową i album z grafikami koncepcyjnymi.
![]()
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!