Prototype 2 - recenzja

Łukasz Wiśniewski
2012/05/04 18:45
9
0

Totalna rozwałka z gry Prototype była jedynie prototypem dla rozwałki z Prototype 2. Jest brutalnie, dynamicznie i miodnie - nowe dzieło Radical Entertainment to w zasadzie kwintesencja dobrej konsolowej rozrywki.

Totalna rozwałka z gry Prototype była jedynie prototypem dla rozwałki z Prototype 2. Jest brutalnie, dynamicznie i miodnie - nowe dzieło Radical Entertainment to w zasadzie kwintesencja dobrej konsolowej rozrywki.Prototype 2 - recenzja

Zdecydowaliśmy się zilustrować recenzję jak największą ilością własnych filmików wprost z rozgrywki. Z przyczyn technicznych nie mogły one jednak pochodzić z PlayStation 3, lecz z wersji na Xbox 360. Różnic w grafice i mechanice nie ma, jedynie inne są symbole przycisków - kwestia kontrolera.

Prototype 2 to nie tylko rozwiniecie pomysłu z pierwszej gry, ale też i wielki krok naprzód w ewolucji gatunku. Gry akcji typu sandbox wykorzystują zwykle dosyć banalne schematy misji pobocznych - zręcznościowych do bólu i zdolnych zrujnować immersję. W swej nowej grze Radical Entertainment owe elementy przesunął poza ramy właściwej gry, wtłaczając je w nieobowiązkowe rozszerzenie (darmowe dla osób zamawiających grę przed premierą). We właściwej rozgrywce nawet misje poboczne mają fabułę i związek z główną osią scenariusza, co więcej schematy są w nich co jakiś czas łamane, by zaskoczyć graczy.

Zapoluj na swoją dawną postać

W grze wcielamy się nie w Alexa Mercera, w którego zmutowanym ciele skakaliśmy i sialiśmy zniszczenie w poprzedniej części, lecz w sierżanta Jamesa Hellera. Od czasu pierwszej epidemii minęło czternaście miesięcy, ale jak się okazuje, infekcja (nazywana przez wojskowych i oficjeli "wirusem Mercera") nie została w pełni zwalczona. Jednymi z nowych ofiar zostają żona i córka Hellera, co rodzi w nim determinację do zwalczenia plagi. Już na pierwszym patrolu ma wątpliwe szczęście spotkać Alexa i przyswoić sporą dawkę jego genotypu...

Od tej pory Heller miota się po mocno zniszczonym i objętym kwarantanną Nowym Jorku. Czy to co się tam dzieje, to dalsze machinacje korporacji Gentek i ich zbrojnych pachołków z Blackwatch? A może faktycznie Alex Mercer rozpoczął własną grę dla jakichś dalekosiężnych celów? Może jedno i drugie - tropy w grze plączą się i przez większość czasu nasz bohater nie do końca wie, kto jest jego sojusznikiem, a kto wrogiem. Z czasem poznaje kolejne osoby (wśród nich pojawia się nawet siostra Alexa), a każda sprzedaje mu informacje jakie uznaje za stosowne, nie zawsze prawdziwe.

Nowa generacja mutanta

Widać, że Alex Mercer nie próżnował przez ostatnie kilkanaście miesięcy. Jego genotyp już na starcie zapewnia Hellerowi niezłą potęgę, na niektórych polach dorównywającą temu, co potrafił bohater pierwszej gry blisko jej finału. Na niektórych polach James wykazuje się wręcz większą sprawnością... Pakiet genów nie jest jednak kompletny. Aby zyskać rozmaite specjalne ataki, w tym takie, które znamy z Prototype, musimy ewoluować i wchłaniać genotyp rozmaitych mutantów. Takich, które już znamy i nowych, wprowadzonych w Prototype 2.

Rozwój bohatera w Prototype 2 opiera się o pięć elementów. Moce (powers)- czyli pazury, macki i tym podobne cuda - odblokowujemy poprzez wchłanianie DNA wybranych potworów w ramach konkretnych misji scenariuszowych. Rozwijamy je dalej absorbując materiał genetyczny z niektórych przedstawicieli danego typu mutanta. Umiejętności (skills) to wąska kategoria, obejmująca obsługę karabinów, wyrzutni, czołgów i śmigłowców. Podobnie jak z mocami, odblokowanie związane jest ze scenariuszem, rozwój z wchłanianiem odpowiednio przeszkolonych wojaków.

Zdolności (abilities)to najskromniejsza z pięciu kategorii, ale zawierająca bardzo fajne rzeczy. Mamy tu tarcze, dywersyjne bio-bomby i jedną z najciekawszych opcji dorzuconych w Prototype 2, czyli wspieranie się w walce skrzydłowymi. Nazywa się to przywódca watahy (pack leader) i daje nam kontrolę nad mutantami. Ewolucja (evolution) to odpowiednik poziomu doświadczenia z cRPG. Na każdym kolejnym etapie rozwoju możemy ulepszać Hellera, dając mu lepsza regenerację, wyższy poziom zdrowia, czy zwiększając znacznie szybkość i skoczność. Możliwe jest też wykupienie finiszerów, w tym opcji natychmiastowego niszczenia pojazdów.

Bardzo ważną kategorią są mutacje (mutations), jest ich w Prototype 2 38, podzielonych na sześć grup, z których ostatnia dotyczy jedynie graczy wyposażonych w edycję Radnet. W ramach mutacji możemy się uodpornić na ogień broni małokalibrowej, zwiększyć zasięg szybowania, poprawić skuteczność w walce z jakimś rodzajem przeciwników - jest tego mnóstwo i wszystko się przydaje. Podstawowym źródłem pozyskiwania mutacji jest wykonywanie misji pobocznych, co zachęca do dokładnego przeczesywania mapy w ich poszukiwaniu.

Radnet, czyli drobne wyłudzenie

Zwykle nie ujmujemy w recenzjach rozmaitych opcjonalnych premierowych DLC, bo nie mamy do nich dostępu ani my, ani większość potencjalnych nabywców. W wypadku Prototype 2 trzeba jednak wspomnieć o pakiecie Radnet, bo otrzymali go za friko wszyscy chętni, o ile tylko zamówili grę przed premierą. Na dodatek to bardzo specyficzne rozszerzenie, bo zawiera misje w starym stylu. Jeśli wyzwania w stylu "w minutę zbierz 40 paczek z połowy miasta" lub "trzema kolejnymi lądowaniami zabij 32 wrogów" komuś pasują, powinien mieć to rozszerzenie.

GramTV przedstawia:

Mi osobiście typowo zręcznościowe zadania nie podchodziły w tego typu grach nigdy, wykonywałem je dla punktów, ale zawsze nie pasowały mi do fabuły, czyli rujnowały immersję. Wolę nowe podejście Radical Entertainment polegające na ścisłej integracji misji pobocznych z fabułą. Zadania z Radnetu połączone są w zestawy, ukończenie każdego z nich daje nowe mutacje, a po wykonaniu wszystkich czeka wielka nagroda. Od tej pory Heller ma taką kontrolę nad DNA przekazanym mu przez Mercera, że może przyjmować postać Alexa... Radnet to też cotygodniowe paczki tapet i inszych gratisów, oraz możliwość konkurowania swymi wynikami z naszymi znajomymi w ramach sieci (w moim wypadku na PSN).

Jatka bez trzymanki

Kwintesencja Prototype 2 to jednak nie fabuła (choć ta opowiadana jest świetnie, zwłaszcza jeśli idzie o klimatyczne filmiki z pogranicza gore i noir), ani nie rozwój bohatera (choć rozbudowany i zawstydzający większość cRPG jeśli idzie o przełożenie na detale rozgrywki). Najważniejsza jest walka i przemieszczanie się po mieście. Heller wbiega po pionowych ścianach wieżowców, przeskakuje nad samochodami mknąc z prędkością sportowego bolidu. No i walczy z przeważającymi siłami wroga w sposób piekielnie widowiskowy.

Zwykły człowiek nie jest dla Hellera żadnym zagrożeniem. Wyszkolony żołnierz z karabinem ginie w ciągu sekund. Transporter opancerzony poddaje się w ćwierć minuty. Po prostu ekipa z Radical Entertainment mówiąc graczowi, że jego postać jest potężna, nie ściemnia. W wielu grach po napuszonej prezentacji herosa mamy potem niedosyt, bo i tak co chwila go ktoś leje jak chłop kozę za obierki. Prototype 2 pokazuje, że można zachować jednostkową przewagę bohatera nad wszystkim dookoła, a odpowiedni, generujący adrenalinę, poziom wyzwania dla gracza uzyskać poprzez skalę walk.

Dziesiątki żołnierzy z karabinami i wyrzutniami rakiet, transportery, wozy opancerzone, śmigłowce, mutanci wielkości budynku - z tym wszystkim przychodzi się Hellerowi zmierzyć, zwykle w wersji masowej. Podstawą walki w Prototype 2 jest absorpcja celów, czyli leczenie się ich pulą genetyczną. Zwolennicy dynamicznej walki będą pewnie głównie unikać, reszta blokować ataki tarczami. Rodzaj wyprowadzanych ataków to tyleż kwestia taktyki, co estetyki. Na przykład dzięki mackom dekorujemy z czasem okolicę siecią bio-plazmy, w której poprzyczepiane są fragmenty rozczłonkowanych ciał. Pazury zaś to gore w starym stylu, widowiskowe zwłaszcza, gdy wpadniemy w większą grupę przeciwników.

Każdy z silniejszych wrogów ma swoje słabe i mocne strony. Zwykle użycie pewnego rodzaju obrony pozwala na wykonanie specjalnego ataku w ramach QTE. Podziwiamy wtedy przez kilka sekund ewolucje Hellera w zwolnionym tempie, po czym wracamy do normalnego trybu. Kamera pracuje na ogół świetnie, choć czasem, gdy zostaniemy przyparci do ściany, nie potrafi się odpowiednio ustawić. Za wyjątkiem kilku małych aren zawsze mamy możliwość ucieczki i zgubienia pogoni. W porównaniu do porpzedniej części, Prototype 2 pod tym względem oferuje kilka ułatwień, dzięki mutacjom. Wystarczy odpaść, szybko zmieniać kierunki i schować się tam, gdzie dane nam będzie spokojnie zmienić postać na ostatniego wchłoniętego człowieka.

Ogólnie zmiana postaci to jeden z największych atutów serii. Co ważne, w Prototype 2 bywamy nagradzani za spryt i działania skryte. Jeśli wchłoniemy cały personel bazy wroga bez wzbudzania pełnego alarmu (zwykłe zaniepokojenie to przydatna dywersja, bo trepy ruszają się ze swych stanowisk i da się ich wyjąć po cichu), w finale starcia mogą nie pojawić się większe siły. Arsenał sztuczek jest spory, a mutacje i ewolucja pozwalają na lepsze ukrywanie się czy chociażby mniejszą podatność na działanie detektorów DNA. Oczywiście czasem wygodniej jest otworzyć ogień z karabinu i błyskawicznie ostrzelać wrogów, po czym zwiać... dla każdego coś miłego.

Ewolucja

Wizualnie Prototype 2 wygląda znacznie lepiej niż poprzednia część, ale w dalszym ciągu grafika nie jest mistrzowska. Cóż, przy wielkich obszarach i mnóstwie ruchomych elementów (zarówno ludzi/pojazdów jak i obiektów do zniszczenia czy użycia) trudno wymagać oprawy rodem z serii Uncharted, ale i tak można by oczekiwać więcej. Z drugiej strony zwykle poruszamy się tak piekielnie szybko, że na podziwianie detali nie byłoby okazji. W takich produkcjach grywalność liczy się bardziej niż wizualne wodotryski...

Prototype 2 wyznacza nowy kierunek rozwoju dla gier akcji osadzonych w otwartym świcie. Nie ma co bowiem ukrywać, że gatunek ten ostatnio przestał się jakoś znacząco rozwijać (co z drugiej strony nie sprawia, że powstają w nim gry słabsze). Brawa dla Radical Entertainment za odwagę i pomysłowość, karne pogrożenie paluchem za wydzielony z normalnej zawartości Radnet. Tak czy inaczej, przede wszystkim nalezą się oklaski i owacje.

Ewolucja, Prototype 2 - recenzja

9,1
James Heller wygrywa o długość głowy wyścig z Colem MacGrathem i Alexem Mercerem
Plusy
  • dynamika rozgrywki
  • nowy bohater odmienny od poprzedniego
  • świetne filmiki związane z fabułą
  • misje poboczne zintegrowane z właściwym scenariuszem
  • duże możliwości rozwoju
  • możliwość zabawy skrytobójczej
  • świetna realizacja walk
  • Radnet dodany w preorderze
Minusy
  • grafika mogłaby być lepsza
  • kamera potrafi nieco zwariować
  • Radnet płatny po premierze
Komentarze
9
Usunięty
Usunięty
29/05/2012 12:27

Mógłbym się dowiedzieć jakie jest sterowanie na ps3 lub x360 i czy da się zmienić?Od tego zależy czy kupię grę,pytam bo niestety jestem niepełnosprawny i często sterowanie uniemożliwia mi granie...(np. Saints Row The Third).

Usunięty
Usunięty
14/05/2012 04:41

Zbyt nierzeczywiste, nie moje klimaty.

Usunięty
Usunięty
12/05/2012 21:44

Night_Markus ,,Naprawdę'''' się z tobą zgadzam:)




Trwa Wczytywanie