W swej debiutanckiej produkcji pod nowym szyldem Polacy z 11bit Studios nie ustrzegli się wpadek, ale są to błędy, które łatwo można wybaczyć. "Przyzwoita" to zdecydowanie za słabe słowo na określenie Anomaly: Warzone Earth.
W swej debiutanckiej produkcji pod nowym szyldem Polacy z 11bit Studios nie ustrzegli się wpadek, ale są to błędy, które łatwo można wybaczyć. "Przyzwoita" to zdecydowanie za słabe słowo na określenie Anomaly: Warzone Earth.
Właśnie tym niewielkim oddziałem dowodzimy my, gracze. Owo dowodzenie jest jednak ograniczone do wybrania składu, ustalenia szyku (członkowie Plutonu poruszają się gęsiego), wyznaczenia trasy przejazdu, zapewnienia odpowiedniego wsparcia i ulepszania posiadanych jednostek. Wydaje się, że to całkiem spora paleta działań - owszem, momentami nie wiadomo za co się chwycić. Ale... nie mamy wpływu na to, kiedy i którego przeciwnika zaatakują nasi podwładni - robią to automatycznie, celując w znajdującego się akurat w zasięgu ich broni. Nie możemy przyspieszyć lub spowolnić przemarszu, czy raczej przejazdu - jednostki poruszają się jednostajnym tempem. Nie ma też opcji zatrzymania naszej małej armii - cały czas znajduje się ona w ruchu. O ile do dwóch ostatnich ograniczeń nie można mieć specjalnych zastrzeżeń - wszak to one definiują cały sens rozgrywki w Anomaly: Warzone Earth, o tyle pierwszy wytknięty brak z pewnością pozwoliłby na bardziej dogłębne opracowanie taktyki. Pełniąc rolę dowódcy i tak musimy się jednak uwijać jak w ukropie.
![]()
Przed każdą misją otrzymujemy określoną sumę, którą możemy przeznaczyć na zakup jednostek i ich ulepszenia. Zwykle zaczynamy ze skromną kwotą, ale za każdą udaną ofensywą kasa na koncie rośnie. Dodatkowo w różnych zakątkach lokacji umieszczono cenne surowce zwane Karusarum. Można się na nich nieźle dorobić, tym niemniej należy się liczyć z tym, że dotarcie do nich nie jest zwykle po drodze do głównego celu, a do tego trzeba się rozprawić z gęstymi zasiekami. Na szczęście na kalkulacje, czy taka wycieczka będzie opłacalna, mamy sporo czasu. Mapie taktycznej w Anomaly: Warzone Earth możemy przyglądać się w nieskończoność, opracowując najbezpieczniejszą lub - o ile czujemy się na siłach - gwarantującą największy zysk trasę przejazdu. Oczywiście w trakcie wykonywania zadania można dokonywać dowolnych korekt - wszystko, łącznie ze składem Plutonu, korygujemy na bieżąco.
![]()
Do naszej dyspozycji oddano sześć rodzajów jednostek bojowych, spośród których każdą można ulepszyć do czwartego poziomu rozwoju, a także cztery zdolności specjalne naszego dowódcy. To mieszanka, która z jednej strony pozwala dopasować rozgrywkę do pożądanego przez nas stylu, a z drugiej gwarantuje, że nie utoniemy w morzu opcji i podopcji. Akcja może wydawać się dość jednostajna, a wręcz monotonna - wszak nasze zadanie summa summarum za każdym razem sprowadza się do przeprowadzenia niewielkiego oddziału przez odcinek pełen wrogo nastawionych maszyn wrednych ufoków, którzy po raz wtóry postanowili urządzić sobie piknik na naszej pięknej planecie. W istocie tak nie jest. Producenci na wiele sposobów starali się urozmaicić nam zabawę - od odblokowywania kolejnych rodzajów uzbrojonych pojazdów i umiejętności w późniejszych misjach, przez wprowadzanie nowych jednostek w szeregach wroga aż po różnorodne cele (np. zniszczenie wskazanych machin, dotarcie do oznaczonego punktu przed upływem określonego czasu, ochrona VIP-a). Zadania warto starać się wykonywać jak najsprawniej - po każdym czekają na nas odznaczenia, przyznawane tylko w przypadku, gdy spiszemy się wyjątkowo dobrze.
![]()
Od gry przeznaczonej wyłącznie do dystrybucji cyfrowej trudno wymagać nadzwyczajnych wizualizacji i bogatej ścieżki dźwiękowej. Anomaly: Warzone Earth jest zatem usprawiedliwione, choć oprawa nie wypada najlepiej. Akcję obserwujemy z lotu ptaka i trzeba przyznać, że przed tym skrzydlatym draniem nie roztaczają się piękne widoki. Budynki nie zawierają zbyt wielu szczegółów, animacje wybuchów to też raczej wspomnienie minionej epoki, trudno doszukiwać się ponadprzeciętnego pietyzmu w wykonaniu jednostek.
![]()
W Anomaly: Warzone Earth widać pewien pomysł. Pomysł solidnie zrealizowany, acz niepozbawiony niedociągnięć. Fabuła ma stanowić jedynie element towarzyszący, ale nadmiernie bije od niej stęchłą sztampą. Na domiar złego twórcy próbowali ją uatrakcyjnić kilkoma zwrotami akcji, a wyszła z tego niesmaczna papka. Lepiej byłoby, gdyby odpuszczono sobie "zaskakujący" finał. Można mieć też zarzuty do samego wykonania. W momencie, gdy w jakimś sektorze mapy dzieje się przewidziane scenariuszem zdarzenie, kamera najeżdża na chwilę na to miejsce. Zdarza się, że nasz oddział jest w tym czasie naparzany blasterami kosmitów, a my nie mamy jak zareagować. I trzeba wrócić do checkpointa.
![]()