Wakacyjny przegląd gier z eXtra Klasyki - część czwarta

Anna Kaiper
2010/07/22 17:00
0
0

Wakacyjny przegląd gier z eXtra Klasyki - część czwarta

Miłośników tycoonów z pewnością ucieszy ten tytuł, bo RollerCoaster to klasyka tego gatunku. Trzecia odsłona gry, znacznie odświeżona, łączy w sobie także dwa dodatki Wodne Szaleństwo i Dzikie Jazdy, dzięki czemu oprócz tradycyjnego wesołego miasteczka można budować także baseny, zjeżdżalnie wodne i wybiegi dla zwierząt. Najciekawsze elementy dodane w tej części to możliwość obserwowania kolejki górskiej z punku widzenia pasażera i interaktywne otoczenie. W zbiornikach wodnych pływają ryby, nad kolejkami przelatują ptaki, świat za ogrodzeniem parku jest równie kolorowy jak wewnątrz.

Pierwszym zadaniem gracza, który wciela się w rolę dyrektora parku rozrywki jest zbudowanie wesołego miasteczka. W RollerCoaster Tycoon 3 działa się na podobnej zasadzie jak w poprzednich częściach. Wytycza więc ścieżki, stawia karuzele, kolejki (własnoręcznie planowane lub używając gotowego projektu) i inne atrakcje, wyznacza ceny biletów, zatrudnia pracowników i kontroluje ich poczynania. Nie może zapomnieć również o tym, co tak naprawdę nabija mu kasę, czyli o budkach z jedzeniem, napojami i pamiątkami. Wszystkie te elementy podzielone są dodatkowo na kategorie tematyczne, w jakich chcemy utrzymać park.

Dodatkową zabawą w RollerCoaster Tycoon 3 jest projektowanie basenów i wybiegów ze zwierzętami. Kąpieliskom można nadać dowolny kształt, dobudować wiele pięter, zjeżdżalnie wodne, sztuczne wiry, fale lub jacuzzi. Wybudowanie basenu jest doskonałym sposobem na przyciągnięcie do parku gości, którzy zaczną szturmować przebieralnie. Z wybiegami dla zwierząt jest nieco trudniej. Oprócz ogrodzenia wybiegu trzeba koniecznie zaopatrzyć go w domek odpowiedni dla tego typu zwierząt, jaki zamierzamy pokazywać (roślinożerców, większe i mniejsze drapieżniki) i dodatkowo zatrudnić opiekunów.

RollerCoaster 3 ma całkiem przyjemną grafikę. Postacie ludzi i zwierząt poruszają się dość naturalnie, chodzą własnym tempem, reagują żywo na otoczenie. Można je przestawić w inne, bardzo odpowiednie miejsce w parku a nawet wrzucić do wody, by zobaczyć jak pływają, lub urządzić obławę z helikopterem na zbiegłe zwierzęta, które trzeba postrzelić strzałką usypiającą z karabinu. Uwaga, ludzie często wchodzą na linię strzału, a trafieni zabawnie podskakują. To zdecydowanie dobra gra dla miłośników strategii ekonomicznej, a dodatkowo w przystępnej cenie. Więcej informacji znajdziecie w recenzji sprzed kilku lat.

Niebieski jeż, który jest głównym bohaterem wszystkich gier zebranych pod tym tytułem, jest już chyba kultową postacią. Zręcznościówki z jego udziałem dawno temu podbiły serca fanów, dlatego pewnie wydawcy postanowili zebrać wszystkie części Sonic The Hedgehog, zarówno te na komputer jak też wcześniej wydane na konsole i umieścić je pod jednym tytułem. Wznowienie tego produktu było słusznym pójściem za ciosem.

Sonic pojawił się w latach 90 w prostej grze platformowej. Był wówczas niebieską kulką, która pędziła przed siebie zbierając złote pierścienie i zabijając wrogie roboty. Z czasem jego sylwetka zaczęła się zmieniać, ciało wysmuklało a na nogach pojawiły się biało czerwone buty. Te przemiany można śledzić przechodząc kolejne części gry dostępne w Sonic Mega Collection Plus.

Głównym przeciwnikiem bohatera jest szalony naukowiec Dr Ivo Robotnik alias Dr Eggman, którego życiową pasją jest zmienianie niewinnych zwierzątek w złe roboty. Następnie posyła je, by stanęły na drodze rozwijającemu zawrotne prędkości jeżowi. Sonic nie jest jednak bezbronny, dzięki sztuce turlania się może atakować roboty, pokonywać je i zdobywać w ten sposób dodatkowe punkty.

Formuła tych gier nie jest zawsze taka sama, obok platform – kolejnych niebezpiecznych stref, które trzeba przemierzyć w odpowiednim czasie, jest też część przypominająca pinball lub tetrisa. Niebieskiego jeża w części Sonic The Hedgehog Spinball kontroluje się za pomocą fliperów, choć bohater wciąż musi unikać pułapek i zbierać szmaragdy w drodze do twierdzy przewrotnego doktora.

Chociaż w Sonic Mega Collection Plus są i stare wersje gry z początku lat 90-tych i te późniejsze utrzymane w trójwymiarowej przestrzeni, to jednak całość jest już bardzo wiekowa. Nie jest to minus tego wydawnictwa. Po ten tytuł powinni sięgnąć zarówno starsi jaki i młodsi gracze. Ci pierwsi przypominając sobie gry czasów swojego dzieciństwa, a ci drudzy, żeby sprawdzić się w kultowej zręcznościówce. W obu przypadkach będzie to dobry wybór. Jeśli chcecie więcej informacji o tej kolekcji, zajrzyjcie do recenzji, którą napisał Mejste.

Broken Sword jest przygotówką nawiązującą do modnego kilka lat temu motywu tajemnic Watykanu i zakonu Templariuszy. Książki, filmy i programy na Discovery zainspirowały widać twórców, którzy nie pokusili się niestety, żeby wejść głębiej w temat. Moda na te wątki przeminęła i dlatego pewnie gra wydaje się wtórna.

GramTV przedstawia:

Bohater, George Stobbart zostaje uwikłany w sprawę średniowiecznego manuskryptu, który kryje w sobie zagadkę skarbu templariuszy. Pewnego dnia odwiedza go w jego biurze piękna kobieta, od tego zaczynają się jego kłopoty i cała przygoda. Niestety jest to również podstawowy minus całej fabuły, w której dość nieudolnie starano się posłużyć po raz kolejny tym samym motywem tajemnic zakonu Templariuszy łącząc je z historiami biblijnymi i opowieścią o Mojżeszu.

Bohater, zaangażowany do całej sprawy jako ekspert od średniowiecznych symboli, odczytuje pergamin i wraz ze swoją towarzyszką rusza śladami wskazówek w nich zawartych. Szkoda, że interpretacja tekstu i same założenia historii są wyjątkowo naiwne. Ale nie tylko to zgrzyta w czwartej części Broken Sword. Jeśli nawet przymkniemy oko na średnią fabułę to dalej razić będą dość drętwe dialogi, które nawet włożone w usta dobrych aktorów, dalej brzmią kiepsko.

Kolejna sprawa, która nie udała się twórcom Broken Sword: Anioł Śmierci, to sposób poprowadzenia fabuły. Akcja toczy się dość liniowo – bohater nie może rozwiązywać zagadek w dowolnej kolejności. Dobrze chociaż, że łamigłówki nie są banalne i same zagadki pozwalają graczom lubiącym przygotówki na zabawę jakiej oczekiwali.

Elementy zręcznościowe zawsze są sprawą kontrowersyjną w grach przygodowych – jednym się podobają innych totalnie zniechęcają do dalszej rozgrywki. Tutaj pojawiają się sporadycznie, choć nie są tak denerwujące jak te zadania, które trzeba wykonać na czas.

Podsumowując Broken Sword: Anioł Śmierci jest połączeniem klasycznej gry point & click z elementami zręcznościowymi. Jej fabuła pozostawia wiele do życzenia, podobnie jak praca autorów dialogów i jedynie przystępna cena może skłonić miłośników gier przygodowych by spróbować w niej swych sił. Swoją drogą, może sprawił to czas, może różnica w gustach, ale trzy i pół roku temu Mejste wystawił tej grze lepszą opinię...

Jeśli ktoś ma ochotę na zabawną, prostą w obsłudze grę na wakacje może śmiało sięgnąć po tytuł Sąsiedzi z Piekła Rodem. Chociaż humor jest tu raczej prostacki, a żarty mało wyszukane, to jednak dalej jest śmiesznie i na luzie. A wszystko to w komiksowej oprawie, która pozwala przymknąć oko na rubaszne dowcipy.

Sąsiad jest klasycznym przykładem amerykańskiego buraka. Niechlujny, opryskliwy, trochę niedomyty, bardzo wrażliwy na punkcie swojego ego a przez to bardzo śmieszny. Siedzi przed telewizorem w przepoconym podkoszulku, pije piwo, podgląda sąsiadkę ale na wakacje jeździ z mamą – straszliwym behemotem, trzymającym synka twardą ręką. Doskonały cel dla żartownisia, bo im głośniej piekli się sąsiad, tym lepszą ocenę dostaniemy. Zestawiając obu bohaterów, trudno powiedzieć, któremu należy się tytuł „z piekła rodem”.

Pułapki jakie przyjdzie graczowi zakładać są zróżnicowane. W części Sąsiedzi z Piekła Rodem: Słodka Zemsta to dowcipy jakie można zrobić w domu. Podpiłować nogi od krzesła, zapchać toaletę, wsadzić jajko do mikrofalówki. Natomiast kiedy Woody podąża za swoją ofiarą na urlop w Sąsiedzi z Piekła Rodem: Na Wakacjach zmienia się nie tylko sceneria ale i niespodzianki jakie szykuje. Wrzuci na przykład węgorza elektrycznego do sadzawki, w którą wpadnie sąsiad, przyczepi kraba do szumiącej muszli, przybije narty wodne do pomostu a później będzie chichotał schowany za leżakiem.

Chociaż to nienowa gra, to nie zestarzała się bardzo. Animacje i grafika odpowiednie dla komiksowego stylu nie rażą odbiorców nawet po kilku latach. Sąsiedzi z Piekła Rodem operują dość klasycznymi motywami(i jeśli chodzi o prosty humor i sąsiedzkie porachunki) i gagami, więc będą bawić pomimo upływu czasu. Swego czasu tenże pakiet recenzowała Mal - zobaczcie, jak niewielkie są różnice w odbiorze tej gry mimo upływu lat.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!