Sniper: Ghost Warrior – pierwsze wrażenia

Sebastian Kejres
2010/06/16 12:00
0
0

Miałem ostatnio przyjemność testować nowy produkt CITY Interactive - Sniper: Ghost Warrior. Tytuł zdumiewający i niesamowity. Gra ta ma zapewniony sukces, i to nie tylko ze względu na przynależność gatunkową. To po prostu doskonały FPS, na światowym poziomie, przy którym nawet najbardziej wymagający gracze powinni świetnie się bawić.

Miałem ostatnio przyjemność testować nowy produkt CITY Interactive - Sniper: Ghost Warrior. Tytuł zdumiewający i niesamowity. Gra ta ma zapewniony sukces, i to nie tylko ze względu na przynależność gatunkową. To po prostu doskonały FPS, na światowym poziomie, przy którym nawet najbardziej wymagający gracze powinni świetnie się bawić.

Fabuła

Fabuła, Sniper: Ghost Warrior – pierwsze wrażenia

Gdzieś na krańcach świata, gdzie rosną palmy, jest sobie kraik, który dawno temu utworzyli potomkowie dumnych hiszpańskich grandów. Nieistotne jednak są dla nas wcześniejsze dzieje państwa. Obecnie junta przejęła władzę. Powstaje dyktatura wojskowa, w której nawet kanarki noszą mundury obwieszone medalami. Świat zachodni nie może jednak patrzeć bezczynnie na to jawne pogwałcenie demokracji. I tu w Sniper: Ghost Warrior zaczyna się rola graczy.

Zostajemy wysłani do naszego tropikalnego kraiku jako wsparcie dla miejscowych przeciwników reżimu. Naszym zadaniem jest pomóc im w walce z tyranią, co odbywa się poprzez eliminację miejscowej generalicji, wspieranie oddziałów szturmowych i inne temu podobne żołnierskie zabawy.

Fabułę gry Sniper: Ghost Warrior będziemy śledzić z perspektywy trzech postaci: tytułowego snajpera, członka jednego z oddziałów szturmowych oraz obserwatora, mającego wspierać i oznaczać cele dla strzelca wyborowego.

Ten dobór postaci definiuje też trzy nurty rozgrywki w Sniper: Ghost Warrior. Dyskretne wypady, kiedy powinniśmy oddać jeden strzał, a później błyskawicznie zwiewać. Klasyczne akcje taktyczne, tak dobrze znane z szerokiego wachlarza shooterów. Na koniec zaś mamy zadania polegające na prowadzeniu snajpera i oznakowywaniu mu celów.

W ciągu kilku godzin spędzonych przy grze nie dało się ogarnąć wszystkich tych opcji. Tym bardziej, że autorzy zapewniają, że drugi i trzeci typ misji ma być rodzajem przerywnika, podtrzymującym napięcie i tempo akcji. Co za tym idzie, tego typu zadania nie są zbyt powszechne w grze Sniper: Ghost Warrior.

Rozgrywka

Na pierwszy rzut oka Sniper: Ghost Warrior wygląda jak każdy inny FPS. Dopiero w trybie snajperskim widać olbrzymią różnicę miedzy nim, a innymi tytułami z gatunku. Autorzy zaplanowali ten tryb w taki sposób, że – wzraz ze wzrostem stopnia trudności - będzie on czynił grę coraz bardziej unikatową. Rozgrywka, Sniper: Ghost Warrior – pierwsze wrażenia

Na poziomie łatwym nie odczujemy aż tak dużego realizmu związanego z ciężką pracą snajpera. Przeciwnicy ślicznie będą podświetlani czerwona aurą, mały znacznik w lunecie zapewni nam pomoc przy braniu poprawki na wiatr, a kula nie będzie miała opóźnienia ze względu na dystans do przebycia. Krótko mówiąc, pełne wsparcie dla tych, którzy chcą się pobawić, ale nie interesuje ich wypruwanie sobie żył przy maksymalnym realizmie.

Poziom średni w Sniper: Ghost Warrior jest ewidentnie trudniejszy, ale też moim zdaniem znacznie przez to ciekawszy. Owszem, nadal gra ułatwia nam korektę strzału ze względu na wiatr. Przeciwnicy nie są już podświetlani automatycznie, ale dopiero kiedy ich wykryjemy – czyli w chwili, kiedy złapiemy ich w nasze pole widzenia. Musimy też liczyć się z czasem potrzebnym kuli na przebycie drogi do celu. W wypadku konfrontacji „twarzą w twarz” wzrasta również zagrożenie życia naszego bohatera, ponieważ wrogie strzały są po prostu bardziej zabójcze.

Opis „harda” można zawrzeć w krótkim stwierdzeniu: „zero wspomagania ze strony gry”. Wszystko zależy od nas: znalezienie celu, poprawka na wiatr – wyzwanie dla prawdziwych twardzieli.

Warto wspomnieć również o samej pracy lunety. To, że pole widzenia nie jest statyczne, to żadna nowość, jednak nadal stanowi pewną atrakcję. Innym świetnym akcentem jest „zmęczenie oka”. Kiedy zbyt długo tkwimy patrząc przez lunetę, obraz traci na ostrości – ot, taki smaczek/komplikacja w grze Sniper: Ghost Warrior. Ciekawostką jest też pojawiający się w trybie strzału snajperskiego wykres tętna. Tu niestety można się tylko domyślać, w czym rzecz, ale należy chyba założyć, że „nerwy” źle wpływają na precyzję strzału. Tylko ze dwa razy użyłem snajperki pod ostrzałem, a nie były to okazje pozwalające na swobodną obserwację wszystkich wskaźników.

Ostatnim wymagającym opisania elementem strzelania z użyciem lunety jest „slow motion”. Niby ułatwienie, ale przed wszystkim strasznie klimatyczne narzędzie. Kiedy aktywujemy je tuż przed strzałem, obraz nabiera klarowności, przechodzi w specyficzny blady błękit i faktycznie daje poczucie zwolnienia rzeczywistości tuż przed pociągnięciem za spust. Efekt rewelacyjny.

GramTV przedstawia:

Chrome

Aby kontynuować zachwalanie gry trzeba parę słów powiedzieć o jej silniku fizycznym. Znany co niektórym, użyty chociaż by w Call Of Juarez: Więzy krwi Chrome Engine został na potrzeby Sniper: Ghost Warrior poważnie zmodyfikowany. Wprowadzono całą gamę poprawek pozwalających odwzorować balistykę w sposób opisany powyżej. Inne efekty częściowo znane są właśnie z CoJ.

Chrome, Sniper: Ghost Warrior – pierwsze wrażenia

Podstawą gry snajperem jest pozostanie w ukryciu. Co za tym idzie, istotny jest system wykrywania nas przez przeciwników. O tym zaś decyduje ich pole widzenia. Dopóki między nami a przeciwnikiem znajduje się jakaś przeszkoda, lub też np. zwyczajnie odwrócony jest do nas tyłem – jesteśmy bezpieczni. Oczywiście pole widzenia określone jest również odległością i w przypadku misji nocnych widocznością. Ten ostatni element znam niestety tylko z opisu autorów gry Sniper: Ghost Warrior i wynika z niego, że odpowiada za to skrócenie pola widzenia.

Za kulisami

Za kulisami, Sniper: Ghost Warrior – pierwsze wrażenia

Jak już kilka razy zaznaczałem, miałem okazję zamienić kilka słów z członkami zespołu deweloperskiego. Większość z informacji, które uzyskałem, można prawdopodobnie pozyskać również z ogólnie dostępnych źródeł, niemniej uważam, że warto się nimi z wami podzielić.

Jak wspominałem, akcja gry Sniper: Ghost Warrior toczy się w fikcyjnym kraju Ameryki Łacińskiej. Wybór lokalizacji podyktowany był kilkoma względami. Pierwszym była oczywiście aura państwa pod dyktatura wojskową. Do kolejnych należy zaliczyć atrakcyjność wizualną takiej lokacji. Dżungla stanowi doskonałe tło do tego typu zadań, jakie na nas czekają. Dodajmy do tego ruiny jakiś prekolumbijskich budowli, słoneczne plaże i obozy wojskowe, a zyskamy naprawdę świetny teren do gry.

Słów kilka o dialogach. Jak na FPS, około półtora tysiąca linii tekstu to całkiem pokaźny wynik. Składają się na nie odprawy przed misją, komunikaty radiowe oraz pogaduszki przeciwników. Razem tworzą naprawdę klimatyczny miks. Tym bardziej, że wszystkie kwestie operacyjne były, według zapewnień autorów Sniper: Ghost Warrior, korygowane przez osobę zaznajomioną z żargonem wojskowym. Dzięki temu wrażenie profesjonalizmu postaci jest ładnie dopełniane dialogami.

Mój wywiad ujawnił jeszcze jedną ważną dla graczy informację. Czas rozgrywki w singlu twórcy oceniają na 8-12 godzin. Jednak moim skromnym zdaniem można na tej zabawie spędzić znacznie więcej czasu, chociażby z powodu zróżnicowania trudności. Na koniec dwa słowa o wersji językowej. Mimo, że do niektórych krajów europejskich gra Sniper: Ghost Warrior pójdzie w pełni zlokalizowana (Hiszpania, Niemcy), to na nasz krajowy rynek trafi w wersji kinowej. Będziemy mogli więc wsłuchiwać się w doskonałe żargonowe komunikaty między postacią a „centrum operacyjnym” w języku angielskim oraz zachwycać się pogaduszkami „tubylców” w języku hiszpańskim. Myślę, że dla zachowania klimatu warto będzie pomęczyć się z czytaniem.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!