FIFA 11 - beta-test

Michał Mielcarek
2010/06/09 00:00
0
0

Konsolowa FIFA 10 to najlepsza gra traktująca o futbolu. Ciężko było sobie wyobrazić, że jej autorzy stworzą coś lepszego. A jednak, wygląda na to, że tak właśnie się stanie, bo FIFA 11, choć gotowa w 50 procentach, już teraz rządzi, o czym przekonałem się podczas pobytu w Vancouver w siedzibie producenta – EA Sports.

Konsolowa FIFA 10 to najlepsza gra traktująca o futbolu. Ciężko było sobie wyobrazić, że jej autorzy stworzą coś lepszego. A jednak, wygląda na to, że tak właśnie się stanie, bo FIFA 11, choć gotowa w 50 procentach, już teraz rządzi, o czym przekonałem się podczas pobytu w Vancouver w siedzibie producenta – EA Sports.

FIFA 11 - beta-test

Pierwsza prezentacja nowej gry spod znaku FIFA wyglądała inaczej niż rok temu, kiedy to na stadionie Arsenalu graliśmy z Wiktorem w gotową w 40 procentach wersję, która najeżona była błędami – próba zmiany sterowania podczas meczu kończyła się zwieszką, wynik nie zmieniał się po bramkach samobójczych, a te zresztą padały aż za często. Ba, udało mi się jedną zdobyć efektownymi nożycami. Przede wszystkim, o ile dobrze pamiętam, dało się grać tylko dwiema drużynami, zdaje się, że Manchesterem United i Chelsea.

Tym razem było zupełnie inaczej, wczesny kod FIFA 11 zaskakiwał brakiem błędów oraz animacją płynną jak kupka niemowlaka, poza tym do wyboru było mnóstwo drużyn (nawet raz zagrałem Polakami), dzięki czemu zamiast skupiać się na „przymykaniu oka na niedoróbki” mogłem zachwycić się dwoma głównymi nowościami – Personality Plus i będącym jego składową Pro Passing.

Na Personality Plus składa się kilka różnych elementów, w skrócie można opisać to jednak jako uwypuklenie indywidualnych cech każdego zawodnika. Wiąże się to z wyglądem piłkarza, jego sposobem poruszania się i stylem gry, ale również z jego indywidualnymi umiejętnościami, a nawet z takim drobiazgiem, jak okazywanie radości po zdobyciu bramki. Nie brzmi to może w tej chwili, jak powód, żeby zacząć odkładać na FIFA 11, ale zmienicie zdanie, gdy dotrzecie do końca tego tekstu. Osobiście, po dosłownie kilku rozegranych meczach, nie jestem w stanie ponownie cieszyć się FIFA 10 ani nawet 2010 FIFA World Cup South Africa.

Na pierwszy rzut oka widać, że gra wygląda lepiej niż poprzedniczki. System oświetlenia zapożyczono ze spin-offu wydanego z okazji tegorocznych finałów Mistrzostw Świata, poprawiono również jakość tekstur trawy, dzięki czemu mecze jeszcze bardziej przypominają transmisje telewizyjne. Jednak nie oświetlenie i murawa się liczą, a większe zróżnicowanie modeli postaci. W FIFA 10> do stworzenia wszystkich zawodników wykorzystano tylko trzy modele, na potrzeby FIFA 11 przygotowano aż dziewięć plus dodatkowe dla niewymiarowych oryginałów pokroju anorektycznego dryblasa Petera Croucha. Piłkarzy podzielono na niskich, średnich i wysokich, a także szczupłych, średnich, czyli nie za grubych i nie za chudych oraz napakowanych cyborgów (np. Drogba). Nie trzeba już wpatrywać się w ekran żeby bez trudu nazwać piłkarzy.

Oglądanie zawodników w ruchu to czysta przyjemność, co jest zasługą kapitalnej animacji. A mnie wydawało się, że w konsolowej FIFA 10 była doskonała. Bzdura! Dopracowano najmniejsze detale - co powiecie na realistycznie zginające się kolana albo naturalną pracę ramion? Jakkolwiek głupio brzmi to na papierze, gra wygląda dzięki temu o wiele lepiej niż poprzedniczka. Do tych drobiazgów dodajcie jeszcze jeden – dla wielu piłkarzy (przeważnie tych znanych, bo na dopracowanie wszystkich nie wystarczyłoby czasu) przygotowano odpowiednią animację ruchów oddającą ich zachowanie na boisku. Cristiano Ronaldo oraz Leo Messi robią bardzo dużo bardzo małych kroczków i trzymają piłkę blisko siebie. Abidal wypuszcza ją przed siebie i robi duże susy. Po samym biegu można rozpoznać, kim się steruje i przede wszystkim, wyczuć czy ten gracz jest w stanie minąć dwóch obrońców, albo wyprzedzić rywala.

Wyglądem zawodników mógłbym się zachwycać godzinami. Jeśli w ubiegłym roku Pro Evo zdystansowało FIFA w temacie twarzy piłkarzy, tak tym razem Konami ciężko będzie przebić to, co zaserwuje EA Sports. Zeskanowano zdjęcia zawodników i utworzono trójwymiarowe modele ich głów, a żeby wyglądali realistycznie, zadbano o to, by poruszali gałkami ocznymi, mrugali, a nawet żeby pojawiały się zmarszczki na ich twarzach, gdy się złoszczą, cieszą, czy okazują swoje zdziwienie lub są zawiedzeni po zmarnowanej okazji.

O różnych wariantach ubrań (długość rękawów, wysokość podwinięcia skarpetek, rękawiczki itp.) nie będę się rozpisywać – to tylko drobiazgi dodatkowo potwierdzające, że nowa FIFA będzie wyglądać lepiej niż jakakolwiek gra piłkarska, która ukazała się do tej pory. Warto natomiast wspomnieć o nowych „cieszynkach”. Nareszcie do strzelca bramki podbiegają jego koledzy, przewracają go, rzucają się na niego. I nie trzeba wklepywać do tego żadnej kombinacji, czy ruszać analogiem, po prostu cieszy się cała drużyna. Wygląda to o wiele bardziej realistycznie niż do tej pory.

Wszystko, o czym wspomniałem – może poza różnicami w stylu prowadzenia piłki – to tylko kosmetyka, drobne usprawnienia, dzięki którym gra będzie ładniejsza, ale nie wpłyną na rozgrywkę. Personality Plus to jednak nie tylko lepszy wygląd piłkarzy, a także ich zachowanie na boisku. Autorzy gry posłużyli się takim oto przykładem: W Manchesterze United jest dwóch bardzo dobrych strzelców – Berbatov oraz Rooney. Obaj prezentują zupełnie inny styl, Bułgar bez piłki spaceruje, czeka na podanie, nie stosuje presingu. Jest bierny, podczas gry Wayne jest agresywny, wkłada w mecz serce, nie odpuszcza nawet na chwilę, wraca na swoją połowę a nawet przeszkadza napastnikom rywala.

Inny przykład: Dani Alves z Barcelony pędzi po skrzydle pod pole karne przeciwnika, ale traci piłkę. Co robi? Spokojnie truchta za rywalem, bo wie, że jest asekurowany. Ruszy ostro do obrony, dopiero gdy zobaczy zmasowany atak ze strony przeciwnika. Inni pomocnicy albo obrońcy będą co sił w nogach wracać po stracie piłki, albo w ogóle nie zapuszczą się w okolice pola karnego rywala. To wszystko kwestia indywidualnego SI każdego zawodnika, na co trzeba będzie zwrócić uwagę przy wyborze drużyny, choć jak zwykle da się narzucić własną taktykę na przykład poprzez zabawę z suwakami. Ale to już temat dla najbardziej zaawansowanych futbolowych taktyków. Sztuczna inteligencja zawodników ulegnie ogólnej poprawie, co już teraz było widoczne. Piłkarze zwracają ogromną uwagę na położenie piłki, śledzą wzrokiem jej trajektorię lotu i próbują odpowiednio się ustawić żeby ją dobrze przyjąć lub od razu stworzyć okazję do strzelenia bramki. Widać to przy rzutach rożnych – zawodnik biegnący w jednym kierunku, widząc że futbolówka została kopnięta inaczej niż się spodziewał, będzie próbował zmienić kierunek biegu.

GramTV przedstawia:

Oczywiście, wszystko odbywa się w ułamku sekundy, więc nie jest tak, że zawsze napastnik dopadnie piłki albo przechwyci ją bramkarz. Kapitalne natomiast są próby oddania strzału przez piłkarzy sterowanych przez konsolę. Nawet jeśli futbolówka leci po wrzutce w kierunku gracza, inni napastnicy będą starali się ją sięgnąć – a nuż któremuś się uda i strzeli gola. Jak często widzieliście w FIFA 10 bramki zdobyte dla Waszej drużyny nie przez Was?

Sposób, w jaki zawodnik zachowa się widząc nadlatującą piłkę, która zmieniła tor lotu, wiąże się bezpośrednio z jego statystykami. Nie tylko zresztą to – dokładnie tak samo sytuacja wygląda z obrońcami – im lepsi są według statystyk, tym większa szansa, że jeśli dadzą nabrać się na zwód, jednak wystawią nogę, wygną się w nienaturalny sposób, krótko mówiąc poświęcą się żeby powstrzymać rywala. Brzmi świetnie, ale czy to widać podczas gry? Trudno powiedzieć po kilku meczach. Wiadomo, że potrzeba rozegrać kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset spotkań żeby dostrzec takie detale i ich wpływ na rozgrywkę. Natomiast już teraz widoczne było, w jaki sposób statystyki wpływają na strzały i podania, co również jest elementem Personality Plus.

Autorzy przygotowali małą symulację: Piłkarz dostawał podanie od linii boiska do środka, miał nabiec na piłkę i z pierwszej zagrać ją prostopadle do bramki. Na potrzeby testu stworzono dwóch zawodników, których nie znajdziecie w FIFA 11 – ze statystykami na poziomie 100 (lepszy niż Pele, Messi i Maradona razem wzięci) oraz 10 punktów (gorszy nawet od reprezentantów Liechtensteinu). Temu pierwszemu w miarę regularnie udawało się dobrze podać, drugi miał znacznie większy rozstrzał, ale obaj popełniali błędy. Wiadomo, tak to naprawdę wygląda w futbolu. A jednak, w FIFA 10 tego typu zagrania bardzo często się udają. Mało tego. W FIFA 10 można zagrać dokładną piłkę stojąc tyłem do piłkarza, któremu chce się podać, i to bez przyjęcia i obrócenia się. To tak zwany „180 degree pass”, jedno z tych szalenie trudnych zagrań w realu, a tak łatwych do wykonania w najlepszej do tej pory konsolowej piłce kopanej.

Krótko mówiąc, w FIFA 10 bardzo łatwo podawać dokładnie bez przyjęcia i to nawet grajac najsłabszymi drużynami. Ile razy zdarzyło Wam się ganiać za piłką i nie mogliście jej odebrać przeciwnikowi klepiącemu, jakby grał Barceloną złożoną z samych Messich? To tak zwane „pingpongowe” podania, na które najczęściej narzekają gracze. Zostaną wyeliminowane dzięki Personality Plus i wchodzącemu w jej skład systemowi Pro Passing. Gra weźmie pod uwagę szereg czynników mogących wpłynąć na jakość podania czy strzału. Zawodnik z niskimi statystykami może mieć problem z podaniem z pierwszej piłki, zwłaszcza, gdy futbolówka odbije się tuż przed nim. Mając ją na wysokości piszczela, kiepski piłkarz spróbuje ją najpierw opanować, sprowadzi do ziemi i dopiero kopnie. Cescowi Fabregasowi nie sprawi to aż tak dużych problemów. Weźmy inną sytuację: wrzutka z rogu, piłka leci nisko, odbija się od ziemi i dolatuje do napastnika, ale podobnie jak poprzednio, znajduje się na wysokości jego golenia czy kolana. Co zrobi Robert Lewandowski? Prawdopodobnie przyjmie i dopiero uderzy, natomiast Fernando Torres po prostu złoży się do nożyc i huknie niespodziewanie, być może nawet zdobędzie bramkę.

Tyle teoria, a jak sprawdza się to w praniu? Nie zaskoczę nikogo pisząc, że doskonale. Różnica w stosunku do FIFA 10 jest wyczuwalna, gra się o wiele trudniej, znacznie ciężej dojść do sytuacji strzeleckiej, nie da się już tak łatwo rozklepać przeciwnika jak poprzednio, chociaż, naturalnie, jest to wciąż możliwe, bo takie akcje zdarzają się w realu. Mimo wszystko, już nie wciskałem byle szybciej przycisku odpowiedzialnego za podanie, tylko starałem się najpierw przyjąć piłkę, ustawić do podania, wypracować akcję i dopiero dograć piłkę. Autorzy mówią, że nie chodzi o to żeby gra była po prostu trudniejsza, ale żeby stała się bardziej realistyczna, dzięki czemu każdy, kto choć trochę zna się na piłce, doceni swój wysiłek przy konstruowaniu akcji i będzie się jeszcze bardziej cieszyć zdobytą bramką, niż to miało miejsce w FIFA 10.

Testowałem grę ukończoną dopiero w połowie, ale spokojnie już mógłbym odstawić poprzednią część w kąt i zająć się uczeniem nowego sposobu zabawy. Bo do zmian trzeba się przyzwyczaić – niby chodzi o to żeby pamiętać żeby nie próbować grać ciągle z pierwszej piłki, ale z drugiej strony, po to wybieram Chelsea, czy Barcelonę żeby móc pobawić się w taki sposób i wykonać niekonwencjonalne zagranie, a szczerze mówiąc, zapomniałem o nich skupiając się, by przytrzymać piłkę i ją na spokojnie rozegrać. A gdy do tego dojdzie jeszcze ogarnianie, który piłkarz preferuje jaki styl grania, może się okazać, że trzeba będzie nauczyć się, jak funkcjonuje dana drużyna żeby nie zdziwić się dlaczego tak łatwo traci się bramki.

Zapowiada się zatem jeszcze więcej nauki niż to miało miejsce w poprzedniej części. Z innymi dziennikarzami testującymi FIFA 11 w Vancouver zgodnie orzekliśmy, że zmiany proponowane przez autorów będą miały bardzo duży wpływ na rozgrywkę. Moim zdaniem wyjdzie to grze na lepsze. Mam do EA Sports zaufanie, bo poprzednimi częściami pokazali, jak dobrzy są w tym co robią.

A na koniec ciekawostka. W FIFA 11 będzie opcja podłożenia własnych plików MP3 tak żeby po strzeleniu gola leciała Wasza ulubiona piosenka. Polecam już zacząć szukać plików z przyśpiewkami kibiców żeby później móc posłuchać ich w trakcie meczu. Albo jeszcze lepiej – samemu nagrać jakąś, wrzucić ją na dysk konsoli i trzymać ją do czasu premiery gry. „Nic się nie stało” lecące po stracie gola przez Biało-czerwonych potrafi rozbawić do łez.

Autor tekstu jest redaktorem miesięcznika Neo Plus

Grę można już zamawiać w przedsprzedaży. Preorder FIFA 11 w sklepie gram.pl

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!