Stubbs The Zombie In Rebel Without A Pulse - rzut okiem

Siwy
2006/05/11 16:00

Amant bez serca

Główny bohater to romantyczny chłopak

Amant bez serca

Amant bez serca, Stubbs The Zombie In Rebel Without A Pulse - rzut okiem

Gry komputerowe wykreowały całe zastępy bohaterów. Sporą część z nich śmiało można by nazwać antybohaterami. Jedni ratowali światy, inni je podbijali. Tych postaci niezależne kochały, a owych nienawidziły. Wielu z nich nie przebierało w środkach w dążeniu do postawionego przez twórców gier celu. Tym razem będziemy jednak mieli kłopot z jednoznacznym zakwalifikowaniem herosa, którego poczynaniami przyjdzie nam kierować w grze Stubbs The Zombie In Rebel Without A Pulse. Niełatwe również będzie znalezienie cech łączących go z innymi głównymi bohaterami.

Zmartwychwstanie

Otóż wcielamy się w postać tytułowego bohatera, czyli Stubbsa. Ten sam tytuł sugeruje, że Stubbs ma kłopoty z układem krążenia, a to z tego prostego powodu, iż jest najzwyczajniej w świecie martwy. Cóż, zdarza się nawet najlepszym... Jednakże nie każdemu dane jest wrócić z zaświatów na dogrywkę z dawnymi wrogami. Stubbs, za życia Edward Stubblefield, padł niegdyś ofiarą zabójstwa, a teraz żywiąc silne uczucie do pewnej pięknej pani, wygrzebuje się spod trawnika w parku i natychmiast zaczyna wchodzić w interakcję z otoczeniem, a w szczególności z ludnością dobrze prosperującego i spokojnego miasta o uroczej nazwie Punchbowl.

Pierwsze spostrzeżenie jakie narzuca się po spojrzeniu na truposza, którym przyszło nam grać, to silny niepokój o jego kondycję psychofizyczną. Gość ledwo stoi na nogach, garnitur obszarpany, krawat mocno nadwyrężony, kapelusz niczym Freddy Krueger, kolor skóry nad wyraz zielonkawy i do tego wystające z jamy brzusznej trzewia. Pomimo tego oraz małego zamieszania jakie zostało wywołane niespodziewanym i całkowicie samodzielnym wykopaniem się spod ziemi trupa w centrum miasta, zombiak wyciąga papierosa i ze stoickim spokojem go przypala. Cała ta scena robi na tyle piorunujące wrażenie, że pojawienie się robota o prześmiesznym wyglądzie odpowiedzialnego za ułatwianie życia ludziom, z naciskiem na turystów, doprowadza do tego, iż przestają dziwić samochody poruszające się ponad powierzchnią ulicy, a kół używające jedynie do parkowania. Stubbs po wysłuchaniu tyrady droida, jak gdyby nigdy nic rzuca się na biesiadującego wraz ze swoją dziewczyną, tuż obok „miejsca pochówku”, chłopaka i zjada jego mózg. Panna widząc, że piknik w niespodziewany sposób dobiegł smutnego końca, rzuca się do ucieczki, a Stubbs podążając za wskazówkami robota rusza w miasto.

Właśnie, miasto. Punchbowl to idylliczny obraz amerykańskiej metropolii z lat pięćdziesiątych z dodatkiem ówczesnego wyobrażania o fantastyce naukowej. Daje to dość specyficzne połączenie. Mianowicie wyobraźcie sobie miejsce, w którym jest dużo koloru różowego, wszyscy są grzeczni oraz uprzejmi wobec siebie. Miejsce, gdzie z co drugiej knajpy dobiegają dźwięki jakiegoś mdłego musicalu. To czasy, gdy młodzież jest ułożona i pierwsza randka to zupełnie co innego niż teraz, a dorośli mają pewną pracę i godziwe wynagrodzenie. Życie ułatwiają ludziom roboty. Służą one do najprzeróżniejszych celów - od skomplikowanych napraw po oprowadzanie turystów po mieście. Do tego dochodzą wyżej wymienione ekologiczne samochody. Ogólnie rzecz biorąc jest bardzo optymistycznie i jeszcze bardziej spokojnie, a tu nagle chodzące zwłoki w centrum miasta. Chodzące, i - co należy dodać - agresywne! Dead can dance

Stubbs z racji postępującego rozkładu swojego ciała powinien być raczej niemrawy. Istotnie tak jest, co w wielu przypadkach powoduje irytację. Przez specyficzny sposób w jaki się porusza, główny bohater z pewnością nie zebrałby na zawodach sportowych wysokich not za styl. Postać wlecze się kulejąc, a przyspiesza dopiero po dłuższym marszu do przodu. Powoduje to, iż sprawniejsi z przeciwników potrafią nawet idąc do tyłu i ostrzeliwując się utrzymać w miarę bezpieczny dla siebie dystans. Biorąc pod uwagę, iż poważniejszym oponentom trzeba zadać i po cztery do pięciu celnych ciosów, aby ich powalić, to po kilkunastu bezowocnych próbach dogonienia cofającego się komandosa albo zaczyna się złorzeczyć, albo rozmyślać nad innym rozwiązaniem. Pomimo że Stubbs The Zombie można śmiało zaliczyć do typowo zręcznościowych gier akcji, to gracz może wykazywać się inwencją w doborze taktyki pozwalającej przedrzeć się do końca etapu.

Podstawowy atak, a jednocześnie bardzo skuteczna metoda na dorobienie się sojusznika, to zwykłe ciosy ręką, a następnie - uwaga! - zjedzenie mózgu adwersarza. Nie dość, że kłopot w postaci atakującego przeciwnika jest od ręki z głowy, to jeszcze Stubbs podreperuje taką dietą stan swojego zdrowia. Po kilku chwilach niedawny śmiałek wstanie jako bezwolny zombie. „Nowo narodzeni”, czy też inaczej powiedziawszy „skonwertowani”, natychmiast rozglądają się za kimkolwiek żywym, po czym ruszają w jego kierunku celem dokonania konsumpcji mózgu, a tym samym dołączenia kolejnego kompana do wesołej ferajny. Z reguły po kilku minutach gry na danej planszy podąża za Stubbsem spora gromadka podopiecznych. Nie są oni specjalnie inteligentni i na podobieństwo swoich filmowych odpowiedników nie mówią wiele, krzycząc coś od czasu do czasu o mózgach. Gracz może kierować nimi w ograniczony sposób. Gdy towarzysze rozpierzchną się po okolicy, wystarczy gwizdnąć i po chwili każdy podopieczny stara się podejść do swojego „pana”. Natomiast gdy robi się zbyt tłoczno, silne pchnięcie zombiego powoduje, że zaczyna on podążać we wskazanym kierunku.

Fenomen bycia martwym

Oprócz zwykłych ataków każdy szanujący się heros ma także specjalne. Nie inaczej jest w przypadku Stubbsa, z tym że metody przez niego stosowane można śmiało zaliczyć do tych bardziej ekstremalnych. Otóż organizm zombie charakteryzuje się zupełnie innym metabolizmem niż organizm żyjącego człowieka, co pozwala Stubbsowi zogniskować gazy drzemiące w jego trzewiach i w bardzo efektowny sposób wystrzelić je tyłem. Wszyscy żywi w sąsiedztwie detonacji są na tyle oszołomieni odorem dobywającym się z wnętrzności bohatera, że nie mogą zareagować nawet w chwili, gdy pozbawia się ich mózgu. Swąd jest tak przeraźliwy, że przy pomocy tego tricku da się nawet wywabić z czołgu żołnierza noszącego na głowie hełmofon. Biorąc pod uwagę, że po chwili można przejąć maszynę dla siebie, należy stwierdzić, iż ta dość egzotyczna umiejętność okazuje się niezwykle przydatna w trakcie rozgrywki.

Inną - nieco bardziej gwałtowną - metodą załatwiania porachunków jest rzut granatem. Jak już zapewne zauważyliście, Stubbs to dość ekscentryczna postać, zatem nie zdziwi Was, że jego podejście do tego aspektu walki prezentuje się równie specyficznie. Mianowicie, zamiast ciskać we wrogów tradycyjnym granatem, bohater miota w nich własnymi trzewiami! Pocisk taki można odpalić z opóźnieniem. Efekt jest piorunujący. Wszyscy w zasięgu rażenia nie dość, że otrzymują poważne obrażenia - albo umierają - to jeszcze po chwili wstają skonwertowani jako zombie.

Jeszcze mocniejszym środkiem wywierania nacisku na spokojnych mieszkańców Punchbowl oraz próbujących ich chronić policjantów i żołnierzy jest użycie własnej głowy w charakterze eksplodującej kuli do kręgli. Stubbs ukręca sobie swój własny czerep, po czym bierze zamach i toczy nim niczym w kręgielni. Głowa porusza się szybko, lecz można nią sterować, a w najwłaściwszym momencie, czytaj w obecności największej ilości przeciwników, spowodować wybuch. Ten makabryczny sposób eliminacji oponentów również powoduje przerobienie zabitych w posłusznych zombie.

W Stubbs The Zombie można również postrzelać, jednakże tylko w określonych warunkach. Aby móc wykorzystać tradycyjne w shooterach pistolety i karabiny, trzeba kogoś opętać. Tego paranormalnego wyczynu Stubbs dokonuje przy pomocy własnej…. ręki, którą bohater, podobnie jak w przypadku zabawy w kręgle, po prostu odrywa od reszty ciała i rzuca na ziemię. Od tego momentu dłoń zaczyna żyć własnym życiem i kierowaniem nią zajmuje się gracz. Gdy uda się niepostrzeżenie zbliżyć rękę do jakiejś postaci, pojawia się szansa przejęcia kontroli nad niczego nie spodziewającą się ofiarą. Sterując jej poczynaniami, można rozpętać niczym nie skrępowaną jatkę lub po prostu ruszyć na rozpoznanie terenu albo przeprowadzić drobny sabotaż.

Wesoło jest

Twórcy Stubbs The Zombie In Rebel Without A Pulse, studio Wideload Games, są niewątpliwie bardzo wesołymi ludźmi. Nie było by w tym nic złego, gdyby nie to, że specyficzny humor prezentowany w grze nie każdemu może przypaść do gustu. O ile konkurs tańca, w którym główny bohater staje w szranki z szefem miejscowej policji, jest przezabawną odskocznią od ciągłego rozglądania się za mózgami, to już na przykład zatruwanie zbiornika z wodą pitną dla Punchbowl, poprzez załatwianie się doń, może budzić pewne kontrowersje. Niemniej chwilami trzeba dać sobie odpocząć, aby uspokoić roztrzęsione z rozbawienia ręce.

Rozgrywkę przerywają śmieszne filmiki, które w nie zawsze przejrzysty sposób posuwają fabułę do przodu. Silnik po tuningu

Grafika w Stubbs The Zombie jest na tyle niepowtarzalna, że bardzo ciężko skojarzyć ją ze starszą, aczkolwiek nadal popularną pozycją. Chodzi o ciągnący niegdyś w górę sprzedaż konsoli Xbox shooter o nazwie Halo. Na cały ekran nałożony jest specyficzny filtr, powodujący, iż gracz ma wrażenie, że ogląda film emitowany przy pomocy nieco podniszczonej taśmy. Całość wywołuje niepowtarzalny efekt, co w sumie pozwala łatwiej wczuć się w klimat amerykańskiego miasta z lat pięćdziesiątych.

GramTV przedstawia:

Pierwsze skojarzenia z Halo nasuwają się dopiero w momencie, gdy postać głównego bohatera zaczyna używać pojazdów. Sterowanie nimi jest identyczne jak we wspominanej strzelaninie, podobnie prowadzenie ognia. Starawy już nieco engine graficzny Halo, pomimo swojego wieku całkiem nieźle radzi sobie z najnowszymi efektami wizualnymi. Gorzej jednak ma się sprawa z płynnością wyświetlania obrazu w sytuacji, gdy Stubbs prowadzi ze sobą całą wycieczkę umarlaków. W chwilach, kiedy owa horda ściera się z żywymi jeszcze mieszkańcami Punchbowl, nawet nowy sprzęt potrafi zauważalnie zwolnić.

Radosne i niczym nie skrępowane polowanie na mózgi umila genialny, stylizowany na epokę soundtrack. Wśród piosenek należy wymienić utwór “Lollipop” w wykonaniu Bena Kwellera. Song ten swojego czasu królował na listach przebojów. Nieusamodzielnionym radzimy uważać, ponieważ niejedna mama, zwiedziona słodkimi dźwiękami wydobywającymi się z głośników, zapragnie posłuchać z bliska i wejdzie do pokoju tuż przed wczytaniem stanu gry, a wtedy...

Tytuł: Stubbs The Zombie In Rebel Without A Pulse Gatunek: TPP Wymagania: sprawdź tutaj Plusy: + specyficzny humor + genialny soundtrack + grywalność Minusy: - zbyt krótka i liniowa - brak opcji dla wielu graczy w wersji na PC - nieco monotonna Czas na opanowanie: 5 minut Poziom trudności: niski Producent: Wideload Games Wydawca: Aspyr Media Polski wydawca: CD Projekt Cena: 49,90 PLN PLN Wersja: PL Strona www: http://www.stubbsthezombie.com/

EDIT - 24 maja 2007: gra jest aktualnie dostępna w cenie 19,99 zł

Komentarze
48
Usunięty
Usunięty
01/06/2007 15:36

Gra jest super . Dużo krwi i fajnie sie wyżera mózgi hahahah !!!! Broń naukowców jest zaje*****!

Usunięty
Usunięty
29/05/2007 18:05

Ten zombi wygląda ten komediowo ale to nawet dobrze

Usunięty
Usunięty
25/05/2006 20:34

To jest niezłe, zakochany ząbi.




Trwa Wczytywanie