Na kanale WiiWare od czasu do czasu pojawiają się kolejne gierki stworzone w "garażowych" studiach deweloperskich. Jednak zazwyczaj nie mają one szans rywalizowania z pełnoprawnymi produktami, zarówno pod względem grafiki czy rozgrywki. I tutaj pojawia się jeden śmiałek - World of Goo.

World of Goo to obecnie jedna z najlepiej ocenianych gier (na podstawie metacritic)... w historii. Obecna średnia to 97% przy 6 prasowych recenzjach. Przy takim wyniku staje ona w szranki nawet z dotychczasowym królem, Legend of Zelda: Ocarina of Time.
No dobrze, ale czym właściwie jest World of Goo? Chyba najlepszym określeniem będzie "sfabularyzowany i posypany szczyptą casualowego proszku Bridge Builderem". Zadaniem gracza jest tworzenie konstrukcji z... glutków. Oczywiście połączenia między stworkami nie są zrobione ze stali i całość zachowuje się jakby była zrobiona z gumy. Doliczając do tego nie tylko przemieszczanie się glutków po całej konstrukcji (mogą one w efekcie przeważyć ją i doprowadzić do zawalenia) ale także wiatr oraz przeszkadzajki (kolce, płomienie, piły) zabawa w WoG wymaga naprawdę sporego pomyślunku.
Byłbym zapomniał - World of Goo jest dostępne także na pecety w kanałach cyfrowej dystrybucji: Steam, Direct2Drive i Beanstalk (Greenhouse wkrótce). Cena to 20 USD. Jeżeli nie macie co robić w niedzielę - warto zassać demko WoG-a z jednego z tych źródeł.