Szef Capcom uważa, że ceny gier są zbyt niskie

Krzysztof Żołyński
2023/09/27 13:20
1
0

Prezes Capcom stwierdził, że jego zdaniem ceny gier powinny wzrosnąć.

Tak się składa, że Haruhiro Tsujimoto jest jednocześnie szefem Capcom i prezesem Stowarzyszenia Dostawców Rozrywki Komputerowej, japońskiej organizacji, której celem jest wspieranie japońskiego przemysłu. Dlatego też zabrał on głos także jako naczelnik tego zrzeszenia i powołując się na rosnące koszty rozwoju i podwyżki płac, uznał, że przydałaby się zmiana cen gier wideo.

Ceny gier Capcom wzrosną?

Ceny gier Capcom wzrosną?, Szef Capcom uważa, że ceny gier są zbyt niskie

Osobiście uważam, że ceny gier są za niskie. Koszty rozwoju są obecnie około 100 razy wyższe niż w erze Famicomu, ale ceny oprogramowania nie wzrosły aż tak bardzo. Istnieje również potrzeba podniesienia płac, aby przyciągnąć talenty. Biorąc pod uwagę wzrost wynagrodzeń w całej branży, uważam, że podnoszenie cen jednostkowych to zdrowy model biznesowy.

GramTV przedstawia:

Capcom to jeden z wydawców, który jeszcze nie podążył za standardową ceną branżową wynoszącą 70 dolarów. Najważniejsze premiery firmy w tym roku – Exoprimal, Resident Evil 4 Remake i Street Fighter 6 – w momencie premiery kosztowały 60 dolarów. Jednak z komentarzy Tsujimoto wynika, że Capcom również zdecyduje się na podwyżki.

Podwyżka do 70 dolarów spotkała się z ostrą krytyką fanów. Niedawno fani Mortal Kombat 1 nazwali port gry na Switcha „rabunkiem” ze względu na wyższą cenę, a jednocześnie borykającą się z kilkoma problemami.

Komentarze
1
GryfuPl
Gramowicz
27/09/2023 16:10

Osobiście sadze, że Capcom jest jedną z niewielu firm, które mają prawo mówić o podnoszeniu cen gier, bo ich produkty są zwykle najwyższej jakości. Obiektywnie jednak stwierdzam, że zawsze podawana jest jedna strona medalu, czyli te rosnące koszty nigdy natomiast nie mówią o rosnących zarobkach, bo przecież to im nie na rękę. Tutaj na nasze szczęście Haruhiro Tsujimoto podaje konkretny przykład, czyli erę Famicomu są to lata 1983-1995 w tamtych latach zarobki z branży wynosiły jakieś 50-60 miliardów obecnych latach zyski przekraczają 165 miliardów. Patrząc na to, jasno można stwierdzić, że jedynie pazerność stoi za decyzją podnoszenia cen gier, tym bardziej że większości przypadków są to produkty gorszej jakości i do tego są także przeładowane mikrotransakcjami. Odnośnie do płacy dla pracowników rzeczywiście może to przynieść korzyści, nie przeczę, ale to moim zdaniem naiwne dosypywanie pieniędzy do czegoś, co już od górnie nie działa, jest totalnie bezsensowne. Złe zarządzanie projektami, limity czasowe narzucane przez wydawców, crunch i wiele innych problemów, które powinny mieć wyższy priorytet w kolejności naprawy niż płaca. Podkreślam fakt, pensja jest istotna, o ile naprawdę to przyciągnie ludzi o sensowych umiejętnościach, a nie będzie utrzymywać tych, którzy totalnie się do tej pracy nie nadają. Świetnym przykładem jest Starfield, w którym specjaliści mówili jasno, że optymalizacja w tej grze najprawdopodobniej NIE ISTNIEJE, więc jeśli tacy ludzie będą dostawali więcej, to absolutnie nic to nie zmieni. Następnym problemem w tej kwestii jest kultura WOKE, nawet jeśli ludzi poważnych naprawdę przyciągnie wyższa płaca to niema pewności czy firma na pewno ich zatrudni, bo przecież trzeba zwracać uwagę, czy mamy odpowiednio dużo mniejszości zatrudnionych. Dziękuję za przeczytanie tak długiego wywodu randoma w internecie. Pozdrawiam.   ​PS: Podnoszenie cen to też idealne sposób na zarabianie na kiepskich grach, bo wtedy muszą nabrać (na to, że produkt jest jakościowy i jakie to cuda na kiju będzie oferował) mniejszą ilość ludzi, aby koszt produktu się zwrócił.