To właśnie gry online są głównym motorem napędowym rozwoju chińskiego rynku gier. Według wspomnianego we wstępie raportu, tytuły sieciowe generują na nim aż 84% przychodów (warto tu wspomnieć dla porównania sytuację w Japonii, o której pisaliśmy rano - tam gry online cieszą się dużo mniejszym zainteresowaniem). Jako powód takiego rozwoju sytuacji podaje się zarówno coraz większą powszechność szybkich łączy, jak i boom na kafejki internetowe - w Chinach jest ich łącznie 265 tysięcy, a odwiedzający spędzają w nich średnio 4 godziny dziennie.
Ogromną popularnością cieszą się jednak nie tylko tradycyjne gry MMO, typu Lineage czy World of Warcraft. Bardzo duży rynek stanowią też płatne mini gierki na stronach internetowych - różnego rodzaju układanki, gry planszowe czy nawet trochę bardziej zaawansowane produkcje dostępne za pośrednictwem przeglądarki. Do 2010 roku ilość korzystających z nich osób wzrosnąć ma aż o 40%!
Trudno się dziwić, że porcja tego olbrzymiego tortu marzy się również zachodnim producentom gier. Ci jednak nie mają zbyt łatwego życia. Po pierwsze, wymagania chińskich graczy są dość odmienne od ich kolegów z zachodu - większym uznaniem obdarzają tytuły o kolorowej, miłej grafice niż mroczne produkcje pełne przemocy, dużą wagę przywiązują też do rozbudowanych możliwości online. Po drugie - i to chyba z całej informacji kwestia najmniej pozytywna - wszystkiemu co trafia na Chiński rynek bardzo bacznie przygląda się tamtejszy rząd. Twórcy muszą mieć więc na uwadze, by nie umieścić w swoich produkcjach niczego, co mogłoby mu się wydać "niewłaściwe".
A jak wiemy już doskonale, potrafią to być naprawdę dziwne rzeczy (przypomnijmy chociażby problem z Football Managerem 2004, zakazanym w Chinach ze względu na pojawienie się w nim piłkarskiej reprezentacji Tajwanu - wyspy, którą Chiny od lat uważają za swoją, wraz zresztą z większością świata).