Marcin Przybyłek "Czas silnych istot" - recenzja

Trashka
2013/02/18 21:00
6
0

Najnowsze książki o gamedeku, który dawno przestał już pełnić tylko funkcję gierczanego detektywa, podobnie jak dwa poprzednie tomy cyklu stanowią jedną spójną historię spisaną w dwóch księgach. Tym razem Torkil Aymore walczy ku chwale Imperium. Jakiego? Dowiecie się z recenzji.

Quo vadis Homo? Nie, tym razem również nie jest to wezwanie do teologicznych dysput, przestroga przed piekłem ani rzewne zawodzenie nad kondycją współczesnego człowieka, choć kwestie związane z religią, moralnością, możliwościami umysłu oraz kierunkiem, w jakim zmierza ludzkość i samo pojęcie człowieczeństwa, stanowią rdzeń nowych odsłon Gamedecverse Marcina Przybyłka. A są to książki pt. Gamedec. Czas silnych istot. Księga 01 oraz Gamedec. Czas silnych istot. Księga 02.

Sentencja ta wcześniej posłużyła za motyw przewodni recenzji zbioru Gamedec. Granica rzeczywistości, zawierającego opowiadania, które złożyły się na pierwszy tom cyklu o perypetiach i peregrynacjach gamedeca Torkila Aymore'a, i bynajmniej nie straciła na aktualności w przypadku najnowszych części serii. Wymienione wyżej kwestie są nierozerwalnie związane z warunkami życia, które wciąż ulegają zmianie wskutek rozwoju technologii i świadomości, w tym parapsychicznych talentów, co obie księgi Gamedeka. Czasu silnych istot podkreślają wyjątkowo silnie. Jest to zaklęty krąg, gdyż zmiany wokół człowieka pociągają za sobą zmiany w samym człowieku i vice versa - zmodyfikowana istota ludzka, która np. nie jest już przywiązana do organicznego ani nawet fizycznego ciała, przekształca swe środowisko.Marcin Przybyłek

W kolejnych utworach Przybyłka owo środowisko ewoluowało nie tylko w stronę virtuala, ale i dalekiego kosmosu pełnego terraformowanych planet - WayEmpire, Imperium Tao. Przypomnijmy też sugestie pisarza dotyczące zdolności paranormalnych - rzeczywistość obserwowana przez pryzmat mechaniki kwantowej okaże się połączeniem materii i relacji, a psychika energią podległą fizyce kwantowej, narzędziem dla komputera, jakim jest mózg, i bramą do "czwartego wymiaru". Granica rzeczywistości, o której autor wprost mówi, że zależy od kreującego swoisty Matrix umysłu i dla każdego może być inna, wciąż się przesuwa, bo człowiek zyskał boskie możliwości.

Filozoficzne rozważania na temat granicy rzeczywistości; futurystycznego oblicza społeczeństwa, opartego na innych zasadach i więziach, czy ekonomicznych i politycznych problemów dnia dzisiejszego, ukrytych za parawanem fantastyki, to obok kwestii moralnych i metafizycznych esencja kolejnych utworów z inspirowanego egzotycznym mariażem gier komputerowych i psychologii Junga uniwersum autorstwa Marcina Przybyłka. Opowieści te łączą w sobie cechy cyberpunka, hard science fiction i space opery, a wspomniany rdzeń spoczywa w otoczce z nafaszerowanej akcją fabuły i naszpikowanej magiczną wręcz technologią scenografii, które z tomu na tom eskalują niczym zakusy Żniwiarzy na galaktyczne imperia z serii Mass Effect. A Torkil Aymore jak zwykle będzie musiał dwoić się i troić, a nawet "rozczworzyć". Wszystko ku chwale Imperium. Dodajmy, że aktualnie bardzo zagrożonego, a po obu stronach frontu znajdują się wyjątkowo silne istoty...

Gamedec. Czas silnych istot. Księga 01 otwiera nowy rozdział w życiu Torkila, jak również w historii całego świata przedstawionego. Następuje wielki przeskok czasowy i technologiczny w stosunku do wcześniejszych części cyklu. W poprzednich czterech tomach czytelnicy i czytelniczki mieli do czynienia z czasami przedimperialnymi, obecnie zaś trwa era Młodego Imperium rządzonego przez Gorgona Nemezjusa Ezrę. Jako że zbliża się jubileusz setnej rocznicy istnienia Imperium, miłościwie panujący Imperator postanawia odbić kolebkę ludzkości, niemal mityczną już Ziemię Utraconą, z rąk Erthirów - potomków ludzi zainfekowanych przez cyfrowy wirus Bestię, która to kwestia przedstawiona została w tomie Gamedec. Sprzedawcy lokomotyw (II tom serii). Dość rzec, że sprawy nie potoczą się tak, jak pragnąłby władca, w dodatku zapoczątkują kolejne zmiany, które zatrzęsą całym wszechświatem.

Księga pierwsza Gamedeka. Czasu silnych istot koncentruje się na problemie odzyskania Ziemi, a główne wątki powiązane są z niegdysiejszym gamedekiem. Dziś jest on eksploratorem kosmicznych przestworzy i potężnym Ranem, praktycznie Nietzscheańskim nadczłowiekiem, członkiem ścisłej wojskowej, społecznej i psionicznej elity. Jak to już bywało, śledzimy misje różnych wcieleń Torkila. Ich skutki oraz inne interesujące wątki pozwoli poznać Gamedec. Czas silnych istot. Księga 02. Tu przyjdzie obserwować wielkie kosmiczne bitwy nad planetami obalonego Imperatora, a także szalone pojedynki i rozgrywki wewnętrzne. Tu oczywiście ostatnim bastionem są Ranowie, bo jakże by inaczej. Na szczęście, Marcin Przybyłek nie zapomniał, że pozostawieni niegdyś Erthirowie wcale nie stanęli w miejscu, lecz rozwijają się tak jak inne gałęzie na drzewie ludzkości. Dzięki temu naświetlił nie tylko problemy związane z wzajemnym porozumieniem się różnych kultur, które awansowały względem siebie do poziomu kosmicznych Obcych, ale i zaserwował ciekawą fabularnie wojnę i zarazem pomysłową metaforę walki Dawida z Goliatem.

GramTV przedstawia:

Gamedec. Czas silnych istot. Księga 01 i Gamedec. Czas silnych istot. Księga 02 stanowią zwartą całość, podobnie jak poprzedzające je trzecia i czwarta część serii - Gamedec. Zabaweczki. Błyski i Gamedec. Zabaweczki. Sztorm. Wydawnicza informacja głosi, iż najnowsze tomy można swobodnie czytać, nie znając wcześniejszych dokonań Przybyłka. Teoretycznie tak jest, wziąwszy pod uwagę przepaść czasową, jednakże czytelnicy i czytelniczki, którzy nie zapoznali się wcześniej z Gamedecverse, zostaną wrzuceni na głęboką wodę.

Autor przygotował jednak koło ratunkowe dla zainteresowanych Gamedekiem. Czasem silnych istot, które pomoże w nauce pływania po odmętach świata przedstawionego. Jest to glosariusz zawierający wyjaśnienia terminów co i rusz pojawiających się w treści. Generalnie lepiej zapoznać się z nim przed lekturą powieści, by co chwilę nie sprawdzać, jakąż to mroczną tajemnicę kryje dany neologizm albo symbol. Pewne novum dla fanów i fanek cyklu stanowi wzbogacenie sposobu narracji - poznajemy sprawy nie tylko z punktu widzenia różnych wersji Torkila, ale i innych zaangażowanych w konflikt person, zarówno popleczników Imperium, jak i jego wrogów. Obie księgi Gamedeka. Czasu silnych istot to intrygujące dzieło. Podobnie jak poprzednie tomy łączy walory czysto rozrywkowe z intelektualną przygodą, a ponadto widać skok jakościowy i w konstrukcji fabularnej, i w stylu narracji. Pomimo stopnia komplikacji treści na miarę Węzła Gordyjskiego da się dość gładko rozplątać intrygę, pod warunkiem, że odbiorca zważa na szczegóły, gdyż pozorne drobiazgi z biegiem czasu okazują się cenną informacją. Wielbiciele cyklu otrzymają dodatkową nagrodę, mogąc dostrzec sporo odniesień do poprzednich książek o gamedeku.

Jak na pewno wszyscy pamiętają, ważnym elementem świata przedstawionego zawsze były nawiązania do gier komputerowych. Od czasu publikacji w 2002 roku opowiadania Gamedec. Małpia pułapka bardzo wiele się zmieniło. Teraz na pierwszy plan wysuwają się skojarzenia nie z przygodówkami, lecz ze strategiami w kosmosie, transformersami i. Warhammerem 40, 000. Kiedy czytamy o nadludzkich talentach Imperatora, to na myśl przychodzi Imperator na Złotym Tronie, Ranowie to wręcz Adeptus Astartes (tyle że wśród nich są również kobiety, które wreszcie doczekały się naprawdę intrygujących powieściowych portretów), łacińska terminologia, podział Maodionów na Centurie, Czarny Maodion budzący ulotne asocjacje a to z Herezją Horusa, a to z Tysiącem Synów dopełniają wrażenia.

Wśród filozoficznych dywagacji, prócz zahaczających o religię (konsola do rozmów z Bogiem.), na szczególną uwagę zasługują te, które mówią o sile i wrażliwości. W potocznym wyobrażeniu wrażliwość to słabość, a siła łączy się z jej brakiem. Marcin Przybyłek pokazuje natomiast, że ktoś, kto ma ogromną moc, musi być niesłychanie wrażliwy, by ją skutecznie wykorzystywać - i to jest paradoksalnie największą siłą. Ranowie są wrażliwi, zaś Torkil zostaje obdarzony pewnym zaszczytem, a zarazem koszmarnym obowiązkiem, właśnie dlatego, że nawet w ich gronie wyróżnia się poziomem owej cechy. Nawet jeśli czasem sprawi wrażenie infantylnie egoistycznego, co stanowiło irytującą cechę poprzednich odsłon. Czas silnych istot to czas istot wrażliwych. Tylko istoty wrażliwe będą dość silne, by udźwignąć brzemię działania ku chwale Imperium człowieka. Warto o tym przeczytać.

  • Tytuł: Gamedec. Czas silnych istot. Księga 01
  • Autor: Marcin Przybyłek
  • Wydawnictwo: Fabryka Słów, 2012 rok
  • Wydanie: okładka miękka, 472 str.
  • Cena: 37,90 zł
  • Tytuł: Gamedec. Czas silnych istot. Księga 02
  • Autor: Marcin Przybyłek
  • Wydawnictwo: Fabryka Słów, 2012 rok
  • Wydanie: okładka miękka, 480 str.
  • Cena: 37,90 zł

Na stronie wydawcy można przeczytać kilka fragmentów z powieści:

Komentarze
6
Arachnos
Gramowicz
19/02/2013 22:47

>Osobistymi przytykami nie zmienisz mojego zdania, a już na pewno samej książki :) Piszę o pierwszym tomie, bo po następny nie mam zamiaru sięgać. Dlaczego? Przecież nie będę miał pełnego obrazu, bla, bla, bla... To bardzo proste, gdy już się przebrnie przez gąszcz bezfabułowy i coś w końcu się zaczyna dziać, to książka się kończy. Całe szczęście, że mnie nie wciągnęło, bo jeszcze bym się dał nabrać na stary jak świat zabieg zmuszający do kupna kolejnego tomu. Tutaj bardzo dobitnie odczuwalny zabieg.

Usunięty
Usunięty
19/02/2013 18:03

@ Arachnos, skoro tak dużo sf się czyta i ogląda, to może powinieneś na nowo zapoznać się z tymi dziełami, ale tym razem ze zrozumieniem? Skoro w CSI nie ma dla Ciebie interesujących postaci, a imię głównego bohatera (które w powieści pada 173 razy) zapominasz tak szybko, to może czytałeś co trzecie zdanie i masz kłopoty z pamięcią? W takim wypadku nie zrzucaj tego na barki autora.Mówisz o braku interesujących postaci, co wyraźnie wskazuje, że szukasz w sf zupełnie innych rzeczy niż powinieneś. Nie widzisz personalizacji odwiecznych potrzeb człowieka, nie dostrzegasz kim w rzeczywistości jest Nexus, jaką rolę odgrywają Ranowie, czy chociaż bogactwa symboliki.Jako doświadczony czytelnik i widz powinieneś doceniać oryginalne rozwiązania i dążenia autora do pogłębiania zagadnień poruszanych w fabule. Przyjrzyj się bliżej obu tomom, ale tym razem z otwartym umysłem. Zobaczysz wtedy jak bardzo zbłądziłeś besztając tę książkę z błotem.Skoro pokonuje Cię obecność i rozmiar słownika, polecam nieco łatwiejsze w przyswojeniu tytuły sf. Słyszałem, że szykuje się nowy tom przygód Felixa, Neta i Niki! Gon do księgarni!Albo nie, zróbmy to inaczej, może wtedy się dogadamy - masz rację, całkowitą! Omijaj szerokim łukiem! O tak! Omijaj szeeeeeerokim (oj to bardzo szeroko jest) łukiem miejsca, gdzie cenione są rzeczowe i warte uwagi wypowiedzi.Nie zrozum mnie źle - krytyka jest mocno potrzebna, a CSI nie jest książką idealną, ale zdecydowanie jest najlepszą polską sagą hard sf!

Arachnos
Gramowicz
19/02/2013 13:34

Cóż, dużo sci-fi się czyta i ogląda, ale z przykrością stwierdzam, że ta książka to były źle wydane pieniądze. 0 (słownie "zero") interesujących i zapadających w pamięć postaci. Właściwie to przez całą książkę miałem wrażenie, że poza Torkilem (którego imienia 2 dni po przeczytaniu nie mogłem już sobie przypomnieć) w ogóle nie ma innych postaci. Fabuła szczątkowa, a język naszpikowany neologizmami i terminami obcymi do tego stopnia, że nie da się tego czytać bez bólu głowy i to po przestudiowaniu 70 stron słownika (historia sama w sobie to około 400). 15% książki to słownik! Przecież to absurd. Dobrze radzę omijać szeeeeeerokim łukiem.




Trwa Wczytywanie