Ósmy sezon The Walking Dead to walka o przetrwanie. Ostatnich strzępków rozumu i godności scenarzystów [ZAKTUALIZOWANE]

Kamil Ostrowski
2018/04/17 21:15

Wojna z Neganem powinna być prawdziwą ucztą dla fanów. Niestety, pierwsza połowa ósmego sezonu Żywych Trupów to dno i metr mułu.

Ósmy sezon The Walking Dead to walka o przetrwanie. Ostatnich strzępków rozumu i godności scenarzystów [ZAKTUALIZOWANE]

Twórcy The Walking Dead niestety nie rozpieszczają swoich fanów. Sezon szósty dał serialowi drugie życie. Później przyszła wyraźna zniżka formy - siódmy sezon był tragicznie słaby, w szczególności druga połowa, aczkolwiek dosyć szybko zapomniałem o bólu zębów związanym z oglądaniem tego nieznośnego gniota i ze sporymi nadziejami chłonąłem kolejne odcinki ósmego sezonu. Niestety, na półmetku Żywe Trupy, delikatnie rzecz ujmując, nie radzą sobie najlepiej.

Nie mogę dojść do ładu ze swoim rozczarowaniem, gdyż zwyczajnie nie rozumiem co jest powodem takiego stanu rzeczy. Przecież w przypadku komiksu wojna z Neganem dostarczała niezapomnianych wrażeń, a kolejne tomy chłonąłem bez przystanków. Dlaczego w takim razie będąc na fabularnym zakręcie, który wyraźnie sprzyja generowaniu emocji, scenarzyści serialu nie potrafili ukręcić chociażby paru przyzwoitych odcinków? Dlaczego postaci do tej pory ciekawe, mądre, charyzmatyczne, nagle stały się zwyczajnie głupie, a ich motywacje niewiarygodne, czyny irytujące, czy wreszcie one same zaczęły polegać na szczęściu, bardziej niż na własnych umiejętnościach bądź rozumie? Dlaczego The Walking Dead stało się idiotyczną telenowelą w której deus ex machina jest decydującą siłą sprawczą, a postaci giną dopiero, gdy aktorzy je grający decydują, że szkodzi to ich karierze?

Powyższe dramatyczne wezwania wydobywały się z mego gardła po obejrzeniu pierwszych ośmiu odcinków ósmej serii. Wojna z trudem skleconego przymierza trzech osad: Alexandrii, Wzgórza i Królestwa z demonizowanymi Zbawcami skupionymi wokół Negana zaczyna się dosyć przyzwoicie. Pomijam fakt, że plan tych dobrych” jest dosyć oczywisty, jednak jestem skłonny uwierzyć, że sukces tego przedsięwzięcia wynika z faktu posiadania „kreta” w szeregach przeciwnika. Pochwalić jednak trzeba wykonanie, więc do pewnego momentu bawiłem się nawet jako-tako. Niestety, nie musiałem długo czekać na to, aż główni bohaterowie zgłupieją, zaczną się sztucznie kreowane rozterki i konflikty na bezsensownym tle.

Z tego wszystkiego aż zacząłem przychylnym okiem patrzeć na Zbawców i Negana. Zalążek cywilizacji przez nich stworzony w gruncie rzeczy jest oparty o dosyć uczciwe zasady, a krzywda nie dzieje się nikomu, kto pozostaje lojalny i nie spodziewa się cudów na kiju. Bezpieczeństwo zapewnione. Jasno określona ścieżka awansu. Przełożony, który potrafi docenić podwładnych mających dobre pomysły. Okej, do tego dochodzi element lekkiej psychopatii, ale powiedzmy sobie szczerze – to jest apokalipsa zombie, a nie zabawa w dom. Co natomiast oferuje w zamian Rick i ekipa? Chaos, załamania nerwowe co dwa sezony i siłowe przejmowanie władzy w każdej społeczności, w jakiej się tylko znajdą. Przecież to jakiś cyrk.

Już wcześniej miałem kiepskie mniemanie o części aktorów, którzy obecnie wysunęli się na pierwszy plan. Alanna Masterton jako Tara, Christian Serratos grająca Rositę i Josh McDermitt w roli Eugena’a to trójka najbardziej bezsensownych postaci w tym serialu i równie dobrze mogłoby ich nie być. Morgan, wcześniej wyróżniający się ciekawym charakterem, całkowicie się zepsuł. Ale żeby Andrew Lincoln (Rick) i Norman Reedus (Daryl) zaczęli mnie wkurzać? Żeby okazali się bezmyślnymi, pozbawionymi charyzmy kukiełkami z nerwami w strzępach? Tego mój scenariusz nie zakładał, więc jestem autentycznie w szoku. Sytuację ratuje trochę Lauren Cohan grająca Maggie Greene, która fajnie wchodzi w rolę przywódcy i Chandler Riggs jako Carl, który wreszcie przestał wkurzać cały fandom. Negan jest dalej cudowny i Jeffrey Dean Morgan powinien sobie pogratulować trzymania jako-takiej oglądalności Żywych Trupów. Mam nadzieję, że dostanie premię.

Pierwsza połowa sezonu miała momenty, ale ogólne wrażenie jest bardzo negatywne. Czuję się okradziony z charyzmatycznych postaci i wręcz ze straconego czasu. Wojna z Neganem to stracona okazja, którą zmarnowali scenarzyści Żywych Trupów. Nie dam głowy czy uda się jeszcze to naprawić po tym jak serial wystartuje na nowo za parę miesięcy.

GramTV przedstawia:

Tekst stanowi moją opinię na temat ósmego sezonu The Walking Dead po obejrzeniu pierwszej połowy sezonu. Po wypuszczeniu ośmiu odcinków emisję przerwano zgodnie z planem – serial powróci pod koniec lutego. Tekst zostanie w odpowiednim czasie zaktualizowany i wypromowany ponownie na stronie głównej portalu.

Poniższy fragment stanowi uzupełnienie tekstu po zakończeniu 8 sezonu

Najwyższa pora przestać oglądać The Walking Dead. Uwierzcie mi, mówię to ze sporym żalem, bo serial śledzę praktycznie od początku. Niemniej, druga połowa ósmego sezonu nie dokonała cudu i nie wyciągnęła serialu na prostą. Było lepiej, aczkolwiek w dalszym ciągu raziła mnie nuda, niekonsekwencja i bezsensowne dreptanie w miejscu.

Poniższy fragment stanowi uzupełnienie tekstu po zakończeniu 8 sezonu, Ósmy sezon The Walking Dead to walka o przetrwanie. Ostatnich strzępków rozumu i godności scenarzystów [ZAKTUALIZOWANE]

Absurdalne konstrukcje rodzą się w głowach scenarzystów The Walking Dead. Potrafią oni jednocześnie prezentować Ricka i jego sprzymierzeńców jako mocarnych weteranów walki o przeżycie, żeby zaraz później dać im się zaskoczyć w najgłupszy możliwy sposób. Przykład? Rick wraz z towarzyszem wychodzą z lasu zbliżając się do kryjówki wroga, który jest przetrzebiony, ma pełno rannych i generalnie zaszył się w budynku. Wychodzą z lasu na drogę i nagle „łups” – Rick dostaje w łeb kolbą karabinu. Totalne zaskoczenie, Rick najwyraźniej założył sobie klapki na oczy i nie był w stanie patrzeć na boki. Innym razem ta sama postać ma niemalże nadludzkie zdolności w walce, potrafi szlachtować na prawo i lewo ledwie spoglądając w stronę ciosu, jedną ręką odganiając żywe trupy, nie robiące na nim żadnego wrażenia, a drugą seriami masakrować Zbawców (wrogą grupę w tym sezonie). Parodia.

Inna sprawa – mam wrażenie, że The Walking Dead doszło do takiego etapu, w którym bohaterowie umierają wyłącznie, gdy aktorzy przestają mieć ochotę ich grać. Nic nie wskazuje na to, żeby scenariusz zmierzał ku jakiemuś większemu rozstrzygnięciu, żeby ktoś planował dalej niż na jeden sezon do przodu. Po pierwszym spotkaniu z Neganem akcja jest po prostu chaotyczna, nieskładna, bohaterowie głupi, a całość zdaje się być wyłącznie maszynką do krojenia pieniędzy i akumulacji profitów wynikających z oddania największych fanów.

Pojawiło się parę ciekawych wątków, aczkolwiek zdecydowana większość zarówno nowych, jak i starych, jest po prostu głupia. Zresztą „głupi” to jest słowo, które najczęściej przychodzi mi na myśl, kiedy staram się wyartykułować swoje zdanie na temat ósmego sezonu. Wszystko tu jest głupie. Duże sprawy i małe sprawy. Pierwszoplanowe postaci i drugoplanowe postaci. Umówmy się, że The Walking Dead zawsze trzeba było traktować z lekkim przymrużeniem oka, ale seria nigdy w taki sposób nie urągała inteligencji widza.

Nie, nie i jeszcze raz nie. Nie będę więcej oglądał Żywych Trupów. Przykro mi, paliwo się już wypaliło, nic mnie w tym serialu nie grzeje, a każda iska nadziei w rodzaju postaci Negana, zaraz zostaje pochłonięta przez czarną dziurę beznadziei jaką jest reszta postaci, wątków i zwrotów akcji. Odmawiam psucia sobie pamięci o The Walking Dead dalszym oglądaniem tego gniota.

Komentarze
11
Usunięty
Usunięty
18/04/2018 21:20

Teraz ten serial jest głównie dla fanów - takich jak ja - a jest ich na tylu wielu, że opłaca się ciągnąć serial, który wciąż jest jednym z najlepiej oglądanych, gdzie nawet największe marudy dalej tylko zwiększają oglądalność kupując popcorn, jak wyjdzie tylko kolejny odcinek. Mi w zasadzie bardzo podobał się finał sezonu ósmego, a reszta była najwyżej średnia, ale ogólnie przyjemnie mi się oglądało, tak jak pierwszy sezon. The Walking Dead nigdy nie był kinem wybitnym, by go oglądać teraz to trzeba być fanem serii lub zombiaków, a kto nie jest, temu raczej do gustu na pewno nie przypadnie dalsze oglądanie.

 

Natomiast nie zgodzę się, że Negan proponował jakąś cywilizację. To był terror i wyzysk przez kogoś, kto raczej nie jest samowystarczalny. To bardziej po prostu tacy grabieżcy, którzy żyli tylko z tego. A Rick nic nie proponował? Przecież chciał współpracy na równych zasadach. Przecież tak tworzyło się plemię poprzez połączenie różnych klanów na w miarę uczciwych zasadach dla wszystkich. A te plemię z czasem mogło wchłaniać inne plemiona pokojowo lub siłowo i tak tworzyło się państwo, cywilizacja właśnie. Rick też właśnie proponował cywilizację taką. Każdy z tych klanów miał przywódcę, a jakby zaczęły normalną pokojową współpracę to wtedy można byłoby pomyśleć o jakiejś władzy scalającej wszystkie osiedla, bo obecnie to wyglądało jak zryw różnych klanów, którzy działają wspólnie na luźnych zasadach na czas wojny, a nie tworzenie plemienia. Dopiero po wojnie można myśleć o plemieniu, gdzie dołączyłby też klan Negana.

 

Czy Eugen jest naprawdę był bezsensowną postacią? Nie był. Widocznie według twórców miał grać kogoś tak niepozornego i sprzyjącemu Neganowi, aby wzbudzić brak sympatii do tej osoby, aby w finale wystrzelić z tym, jaki był naprawdę. Może to było nienajlepsze wykonanie jego roli, ale na pewno nie jest to bezsensowna postać.

 

Natomiast zgodzę się z tym deus ex machine. Mnie denerwowało jak przez kilka odcinków Rich cisnął Negana, że wydawało się, że to będzie koniec tych drugich, by po chwili ta druga grupa wzięła pałęczkę i robiła to samo z grupą Ricka, a potem znowu role się odwracają i tak dalej. Takie rozwiązanie było głupie moim zdaniem. Po prostu ten serial jest już tylko dla fanów serii oraz zombiaków, chociaż i tak jest jednym z lepszych ostatnich, chociaż zaczyna powoli mnie nużyć to, że robi się z tego Moda na Sukces. Ale skoro jest oglądalność i komiks też jest istną Modą na Sukces to serial też idzie tą drogą.

Pozdrawiam.

Shu
Gramowicz
19/12/2017 12:02

A ja się trochę nie zgodzę. Generalnie ten serial nigdy nie był niczym wybitnym ani aktorsko, ani jeśli chodzi o scenariusz. Pierwsze trzy sezony stały na trochę wyższym poziomie, ale w momencie kiedy zaczał być zauważalny schemat: znajdujemy nowy dom i walczymy z przeciwną grupą to można się bylo spodziewać jak to będzie dalej wyglądać. I w ten sposób ja nie jestem zawiedziony, bo dokładnie tego się spodziewalem. Jest średniawka, ale nie jest to zaskoczenie. W dalszym ciągu jednak ogląda się to całkiem przyjemnie i ten sezon chyba jednak w moim odczuciu jest lepszy niż (przynajmniej) dwa poprzednie. 

Shu
Gramowicz
19/12/2017 12:02

A ja się trochę nie zgodzę. Generalnie ten serial nigdy nie był niczym wybitnym ani aktorsko, ani jeśli chodzi o scenariusz. Pierwsze trzy sezony stały na trochę wyższym poziomie, ale w momencie kiedy zaczał być zauważalny schemat: znajdujemy nowy dom i walczymy z przeciwną grupą to można się bylo spodziewać jak to będzie dalej wyglądać. I w ten sposób ja nie jestem zawiedziony, bo dokładnie tego się spodziewalem. Jest średniawka, ale nie jest to zaskoczenie. W dalszym ciągu jednak ogląda się to całkiem przyjemnie i ten sezon chyba jednak w moim odczuciu jest lepszy niż (przynajmniej) dwa poprzednie. 




Trwa Wczytywanie