
Ciekawe, że w roli zagrożenia dla dziecka postawiono akurat gry, a nie np. przesiadywanie w fastfoodach. Nie ulega wątpliwości, że w wielu przypadkach czytanie książki będzie korzystniejsze dla dziecka, niż spędzanie czasu przed konsolą albo komputerem, czy jednak te rzeczy muszą się wykluczać? Barrack Obama postanowił najwidoczniej przypodobać konserwatywnej części społeczeństwa amerykańskiego i dołączyć do krucjaty przeciwko wirtualnej rozrywce. W tej sytuacji lepiej nie myśleć o tym, co stało się z egzemplarzem Wiedźmina 2, który otrzymał on podczas niedawnego pobytu w Polsce.