Zapewne część z was miała styczność z filmem pt. "Gamer". W przedstawionej tam wizji przyszłości ludzie mogli wszczepiać sobie specjalne nanoboty, które pozwalały na przejęcie kontroli nad ciałem danego delikwenta. Sterujący nim "gracz" wykupywał abonament i mógł kazać robić swojej "marionetce", co tylko mu się rzewnie podobało. Trzeba przyznać, że Markowi Neveldine i Brianowi Taylorowi skutecznie udało się zniechęcić widzów do brania udziału w "zabawach" tego typu. Jednak pewien Australijczyk postanowił... zrobić na tym interes, kopiując pomysł z filmu.

Dominic Holland, bo o nim mowa, już dowiódł, że ma żyłkę do interesów. Niedawno zrobiło się głośno na temat jego serwisu F.anpag.es, za pomocą którego można handlować stronami fanowskimi z Facebooka. Teraz Holland bierze się za coś jeszcze bardziej kontrowersyjnego - usługę YouMe. Subskrybenci YM będą mogli nająć sobie tzw. "Me", czyli osoby, które będą wykonywały ich polecenia. Trzeba jednak przyznać, że na razie całość zapowiada się niewinnie.
Według wstępnego regulaminu, "You" (czyli osoba wydająca polecenia) nie będzie mogła kazać "Me" ani popełniać przestępstw, ani dokonywać czynności seksualnych. Co więcej, "Me" będą mogli odrzucać wydawane im polecenia. Aby zapewnić płacącemu możliwość obserwacji poczynań jego "awatara", "Me" będą wyposażeni w specjalny sprzęt składający się z mikrofonów i kamerek.
Obecnie twórcy YouMe szykują się do beta-testów usługi, zbierając zgłoszenia chętnych zarówno do bycia "Me", jak i "You".
Teraz tylko czekać na odtworzenie filmowych "Slayersów"...