Mark Hamill to dla jednych żądny przygód młodzieniec z Tatooine z nonszalancko rozwianą blond fryzurą. Dla drugich to człowiek, który podarował Jokerowi jego charakterystyczny, maniakalny śmiech. O ile w grach o Batmanie Hamillowi zdarzało się pojawiać, to z egranizacjami Gwiezdnych Wojen jakoś nie było mu nigdy po drodze. No może nie nigdy, bo w 1983 roku na automaty zawitała gra Star Wars, ale głos Luke'a został tam skopiowany wprost z filmu. Na szczęście W ostatnim numerze magazynu PC Zone pojawia się wyjaśnienie tej sytuacji.

"Gdy grałem Luke'a w latach 1977-1983, gry były jeszcze w powijakach. Rozmawiałem na temat przewrócenia kartki i rozpoczęcia nowego rozdziału. Te filmy miały początek, środek oraz koniec i wydaje się, że wszyscy po prostu poszli dalej. (...) Tak naprawdę, to nie wiem jak na to odpowiedzieć, bo nigdy mnie o to nie proszono. Ale nie mam z tym problemu".
Czyli brak propozycji. Z drugiej strony trzeba zwrócić uwagę na fakt, że gdy do dubbingu gier zaczęło opłacać się angażowanie znanych aktorów, Mark Hamill był... za stary:
"Gdy grasz Luke'a w sposób, w który został przedstawiony w filmie (od nastoletniości do 20-parolatka), to przerosłeś tę rolę. Według fabuły, Luke jest zwykłym chłopakiem z sąsiedztwa, który mieszka na farmie. Jak Dorotka z Krainy Oz. Wszystkie postacie wokół niego są fantastyczne".
Czy to aż tak wielka strata? Raczej nie - Hamill niech nadal odwala świetną robotę przy Jokerze. Jak wiadomo, gdzieś tam w siedzibie studia Rocksteady pichci się kontynuacja Batman: Arkham Asylum, na którą czekamy przeskakując niecierpliwie z nogi na nogę.