Guy Somberg, ze studia Flagship, wylał swoje żale na prywatnym blogu. W niedawno opublikowanym wpisie przyznaje on wprost - firma tworząca Hellgate: London sypie się.

"Atmosfera tutaj jest bardzo ponura. Pomińmy fakt, że Hellgate nie jest tak popularny, jak wszyscy tego chcieli. Pomińmy fakt, że istnieje określenie dla gier "Flagshipped", określające grę sytuację w której firma składa obietnice, a potem ich nie spełnia. Pomińmy fakt, że na forach siedzą ludzie, którzy jedynie narzekają na to, jak bardzo ta gra ssie. Pomińmy fakt, że ludzie robią to też w samej grze.
Tak, Hellgate nie jest wielkim sukcesem. To jest do bani i bardzo smuci. Zachowuję dobre nastawienie w związku z Chinami i Koreą. Koreańczykom gra się podobała, a Chińczycy dopiero ją zobaczą. Nie wiem jak to wszystko działa na tamtejszym rynku, ale pokładam nadzieję w lepszą przyszłość Hellgate'a w Azji".
Przyczyną takiego marazmu Somberga jest masowy odpływ ludzi ze studia. Z pierwotnego składu ostała się już jedynie garstka, ale i oni zapowiadają zmianę miejsca pracy. Cały wpis jest do przeczytania pod tym adresem.
Oby nie było powtórki z Auto Assault...
[Aktualizacja] - jak w mailu do bloga Destructoid napisał sam Somberg, w momencie publikowania wspomnianego wpisu był przybity odejściem z pracy swoich dobrych znajomych. Ot tymczasowe ujście dla złych emocji. Z kolei PR-owiec studia Flagship, Ivan Sulic zdradził, że co prawda pracownicy odchodzą z firmy, ale wciąż pracuje w niej około 100 osób, a proces rozwijania Hellgate'a ma to samo tempo co wcześniej. Ale czy ma taką popularność jak zakładano - to już osobna kwestia...