Jak donosi Stephen Totilo z serwisu MTV Multiplayer (oraz niejako potwierdza Spayki w komentarzach do naszej recenzji), Konami udostępniło wybranym przedstawicielom prasy growej (zarówno tej tradycyjnej jak i internetowej) do recenzji grę Metal Gear Solid 4, ale z pewnym zastrzeżeniem. Otóż recenzent w swoim tekście nie powinien wspominać o długości filmików i rozmiarze instalacji.
Jest to o tyle dziwne, że seria MGS jest znana właśnie z długich filmików (plotki mówiły, że w MGS-ie 4 trwają one nawet90 minut). Jeżeli więc Hideo Kojima narzeka na brak miejsca na Blu-Rayu, to chyba wiadomo na co zostało zużyte te 50 GB... Po drugie o tym, że instalacja zajmuje aż 4,6 GB na dysku twardym PlayStation 3 można dowiedzieć się w sklepie, bowiem ta informacja pojawia się... z tyłu pudełka. Doprawdy, dziwna praktyka ze strony Konami i miejmy nadzieję, że kolejni producenci nie przyjmą jej za standard. Wtedy recenzje będą musiały być pisane dopiero po premierze danego tytułu i ucierpią na tym tylko gracze.Na dodatek sporo serwisów opublikowało recenzje gry Metal Gear Solid 4, choć tak naprawdę ich autorzy w nią nawet... nie grali. Jak podkreślił w oświadczeniu na oficjalnym forum serii MGS przedstawiciel Konami, jedynie redaktorzy, którzy byli na specjalnym paryskim pokazie, widzieli i grali w pełną wersję czwartej części historii Snake'a.