Painkiller - Overdose - okiem Curtissa

Lucas the Great
2008/02/10 20:39

Mamy nadzieję, że nieletni po obejrzeniu dobranocki nie wrócili już do sieci, bo nadszedł czas by porozmawiać o przedawkowaniu środków przeciwbólowych - tak bowiem można by zinterpretować tytuł Painkiller - Overdose. Zapraszamy, to PIEKIELNIE ciekawy temat...

Painkiller - Overdose  -  okiem Curtissa

Kiedy się staje przed obowiązkiem opisania tytułu, który jest kontynuacją uznanej gry, aż człowieka skręca, żeby uczynić to na zasadzie porównania. Jednak pojawia się wówczas kwestia podsumowania, w którym wszyscy oczekują stwierdzenia: lepsze-gorsze. Dlatego pozwolimy sobie przedstawić materiał tak, jakby mówił o zupełnie nowej grze. W tym wypadku przyczyną całego zamieszania jest Painkiller: Overdose. Jest to kontynuacja naszej rodzimej produkcji, jednak tym razem gra wyszła spod skrzydeł czeskiego studia Mindware.

GramTV przedstawia:

Pełen tekst znajdziecie tutaj.

Komentarze
41
Usunięty
Usunięty
14/03/2008 13:16

Przeczytałem recenzję Curtissa przed kupnem. Postawił 4 z małym plusikiem. Gość pisze o jakiś kabałach i gnostykach - litości! Opowiada historię Beliala. Jakieś kręgi około katolickie, herezje. I żeby nie porównywać jej do Painkillera - bzdura! Albo gość pisze tak dlatego, żeby się sprzedawała, albo nie grał w Painkillera... Tę grę koniecznie trzeba porównać do Painkillera (+ BooH), bo zmusza nas do tego zwyczajna przyzwoitość.Kilka przykładów - na początek ekonomiczny. W Overdose mamy 3 rozdziały, w sumie 15 plansz, w Painkillerze (+ BooH) było 6 rozdziałów, a plansz ok. 40. Nie zgadza mi się to cenowo - 20 zł za PK+BooH, 40 zł za P:O. Za towar, którego dostajemy 2 razy mniej, płacimy 2 razy więcej - to się nazywa polityka wydawnicza. Ta gra została głównie stworzona do tego, żeby nawiązując do pierwszej części sprzedać i zarobić. To, że gra zmieniła programistów (którzy zrobili ją po łebkach) rzuca się w oczy od razu. Szkoda, że Polacy sprzedali swoje dzieło Czechom, którzy trochę pozmieniali, tu dodali, tam obcięli. Chmiel i ekipa pewnie teraz zgrzyta zębami... To rzuca się od razu w oczy - mniej sekretów, mniej zbroi, mniej relikwii, niedostępne obszary oddzielone przezroczystą ścianą. Można paść na kolana i pomodlić się za dusze autorów, gdy w 3 rozdziale trafiamy do Lunaparku, czyli przerobionego ciutkę Smutnego miasteczka (+ Podziemia z BooH). Klasyczne pójście na łatwiznę. Zresztą, umieszczenie Lunaparku w 3 rozdziale na 1-2 plansze przed walką z Samaelem - nie pasi mi to. Tak samo jak płonące dzieci z Sierocińca (BooH) ganiające w Lunaparku...Tworząc kontynuację kultowej gry człowiek spodziewa się więcej i lepiej, w przypadku P:O dostaje inaczej i mniej. Widać, że zrobili grę o świetnej fabule (zemsta Beliala). Jednak i PK miał świetną fabułę - w P:O jest o tyle lepiej, że została ona podrasowana graficznie (filmiki po bossach są całkiem, całkiem). Niestety, niemal w większości plansz pojawiają się niepasujące elementy. Ot, taka sobie Nawiedzona dolina - sceneria jak z bajki, ale skąd do cholery wzięły się tam enty i strachy na wróble!?. Są jeszcze wiedźmy, ale i templariusze z tarczami. Ragnarok - niepotrzebni tarczownicy z Koloseum i Nekromanci z Miasta (ci, co to ciałami rzucają). Nie pasi mi też boss - Cerber, jakby nie było, to bronił on wejścia do Piekieł, a nie Walhalli.Jest też plansza Stacja kosmiczna (czy Orbita) - ufo? Eeeee...Bronie - brak kołkownicy, zamiast tego jest kusza/ektoplazmer. Nóż i granaty są mało użyteczne. Część broni wygląda tak, jakby były robione na siłę. Sporym problemem jest to, że nie wiadomo które paczki ammo są do których broni. Tak czy inaczej najlepszą bronią jest Sześcian (pierwsza broń w PK - szatkownica), Strzelba i Kusza. Reszta to egzotyka do zabawy.Muzyka zachowuje nawiązania do poszczególnych plansz, ale to już nie to, co wcześniej (ostre gitary, odrobinka elektroniki - można było słuchać oddzielnie do poduszki nawet). Teraz są jakieś elektroniczne podrygi. Wypada na minus.Wymagania się zwiększyły - cud, krakowiacy i górale po prostu! Plansze się ładują 4-5 minut (w Painkillerze minuta, 1:30), trudno pojąć skąd ta RAMożerność. Grafa została ta sama.W przypadku wymagań co do zdobycia kart tarota, nie ma jakichś karkołomnych wyzwań - są dwie plansze które trzeba przejść na czas, ale spokojnie można się wyrobić w połowę).Jest jeszcze jeden spory plus - w porównaniu do PK. Szczegóły, ale smaczki, ale naprawdę godne uwagi. Po pierwsze - gra działa bez płytki w napędzie. Po drugie - Belial wypowiada na początku każdej planszy własne kwestie, tak samo jak pochłania dusze. Zwiększyła się trudność gry - przynajmniej we fragmentach. Po trzecie - czasem zachlapuje się ekran krwią.Podsumowując - brakuje dopracowania, 2 rozdziałów (co najmniej). Żeby nie kopać leżącego - warto zwrócić uwagę na to, że są rzeczy lepsze niż w PK (filmiki po bossach). Fabuła też wydaj mi się ciekawsza.

Usunięty
Usunięty
01/03/2008 17:55

Slaba gra ktora nie dorasa do stop oryginalnemu painkillerowi jak i dodatkowi (battle of the hell).

Usunięty
Usunięty
29/02/2008 01:01

xDeuSx nie obrażaj autystycznych dzieci.A co do gry, to nie da się ukryć niskobudżetowa produkcja, ja już przeszedłem pierwszy epizod i jedyne co mi się narazie podobało to plamy krwi na ekranie i odzywki głównego bohatera. Bronie zbyt wydumane, chociaż podobał mi się "krzykacz". Grafika przeciętna, już w dzisiejszych czasach nie zwraca na siebie uwagi (dobrze, że nie przeszkadza). Osobiście lubię FPS-y, ale jak dla kogoś to nie jest jeden z głównych gatunków gier, to nie polecam. Innym słowem tylko dla maniaków.




Trwa Wczytywanie