Co jak co, ale nie można postawić twórcom zarzutu, który nawiedzał wszystkie poprzednie recenzje NFS-ów. Mianowicie, że się nie postarali, zmienili byle co, gra przypomina tę z przed roku i kupienie jej jest wyrzuceniem pieniędzy w błoto. Zmiany bowiem poszły tak daleko, że fani serii jeszcze na długo przed premierą martwili się o to, czy tytuł zachowa swój klimat. Czy udało się Kanadyjczykom utrzymać grywalność i atmosferę serii oraz czy ProStreet to nadal Need for Speed? Tego dowiecie się z naszej recenzji.
...a na imię mu było Ryan Cooper![]()
Twórcy zdecydowali się na ograniczenie fabuły. Cały jej zarys wygląda w taki sposób, iż wcielamy się w Ryan’a Cooper’a – obiecującego kierowcę, który dopiero co stawia swoje pierwsze kroki w światku wyścigów pomiędzy tunnerami samochodów. Jako, że dość szybko udaje nam się zwrócić na siebie uwagę i zyskać miano młodego, zdolnego, obiecującego kierowcy w oczach obserwatorów, to jednocześnie powoduje to zdecydowaną niechęć aktualnego mistrza w stosunku do naszej osoby. Mistrzostwo staje się naszym celem, natomiast z osobą samego lidera spotykamy się jedynie w przerywnikach filmowych, gdy to dogryza nam i wyraża się pogardliwie o naszej skromnej osobie, oraz na samym końcu gry - gdy to przychodzi czas na jego detronizację i przejęcie jego królestwa. Zanim to jednak nastąpi, czeka nas wiele kilometrów i tysiące dolarów wydanych na samochody i ich naprawę... ![]()
Speed Challenge różnią się od poprzedniego typu w sumie nieznacznie. W podstawowej wersji startuje cała stawka kierowców, wygrywa ten, który na mecie jest pierwszy, a największą różnicą pomiędzy S.C. a Grip jest to, że trasa nie jest zrobiona w formie okrążeń. W drugiej wersji Speed’ów – nazwanej Top Speed – wygrywa kierowca, który osiągnie największą sumę prędkości nabitych w odpowiednich miejscach wyznaczonych na trasie. ![]()
Trzeba przyznać, że pod względem trybów rozgrywki twórcy spisali się bardzo dobrze. Są one ciekawe, różnorodne i zapewniają miłą zabawę, a o to przede wszystkim przecież chodzi.
W ProStreet mamy całkiem sporo aut do wyboru. Twórcy oddali nam do rąk ponad 50 wozów podzielonych na trzy grupy (cztero, tylnio bądź przednionapędowe), wśród których jest spore zróżnicowanie. Spotkamy w stawce i stare muscle cary, i nowoczesne samochody z lat 90, i najnowsze modele sportowe oraz luksusowe, i zupełne cuda techniki, i takie wozy, które już od kilku lat wiodą prym wśród aut modyfikowanych. Każdy znajdzie model, który mu przypasuje – zarówno z wyglądu jak i stylu jazdy. Dobrze, że zrezygnowano z tylu bardzo drogich wozów, które były obecne w poprzednich częściach. Do PS one by najzwyczajniej w świecie nie pasowały. Co ważne, przy zakupie każdego z samochodów musimy określić, do którego z typów wyścigów będzie on przeznaczony. Przez to najmniejsza liczba wozów, która może stać w garażu, to cztery...Ogólnie dużo mniejszą wagę ma modyfikacja wyglądu. Nie jest jakoś szczególnie okrojona, nawet więcej – w stosunku do Carbona można powiedzieć, iż rozbudowano ją, ale w ProStreet zdecydowanie większe znaczenie ma mechanika. Dlatego też dano nam dostęp do ustawień silnika i poszczególnych części - możemy pobawić się w prawdziwych mechaników i spersonalizować ustawienia wozu, by nam jak najbardziej odpowiadały i pasowały do tego, czego od bryki oczekujemy.
Co ciekawe i na pewno niespodziewane... ale stało się już faktem – nowy Need for Speed posiada elementy symulacyjne! Widać to na trasach po których jeździmy. Są to po prostu albo tory wyścigowe, wyznaczone w jakiejś okolicy – normalnie oznaczone, zabezpieczone barierkami, za którymi znajdują się kibice - albo nawet prawdziwe tory wyścigowe! Przykładowo jeździmy w Mondello Park w Irlandii, co jest niewątpliwie sporym zaskoczeniem chyba tak samo dla nas, jak i dla Was. Koniec z wariowaniem po ulicach miast i sianiem na nich zagrożenia, koniec także z policją i pościgami... czy to dobrze? To już gracze ocenią sami.
Następny z symulacyjnych elementów to po części model sterowania. O wiele trudniejszy od tego z poprzednich części, zmuszający gracza do hamowania i uważnego wchodzenia w zakręty. Oczywiście bez przesady, nadal do GTR czy Race temu daleko, ale na pewno także daleko do Carbona, co już chyba samo w sobie jest wystarczającą rekomendacją. Twórcy najwyraźniej obawiali się nawet, by nie okazał się on za trudny, gdyż wprowadzili trzy poziomy jego złożoności oraz opcjonalnie wyświetlane na drodze strzałki pomagające w obraniu odpowiedniego toru jazdy. ![]()
Wady? Owszem. Tekstury naklejek nadal potrafią straszyć niską rozdzielczością oraz paskudnie wykonano „totaled”, a więc całkowite zniszczenia samochodu. Gdy po ostrym dachowaniu odpada jedynie zderzak i maska, a sam kształt nadwozia jest nienaruszony – tracimy całe dobre zdanie o modelu zniszczeń w grze. Na szczęście nie na długo.
Co do strony audio gry, także wypada ona bardzo dobrze. Odgłosy samochodów są więcej niż zadowalające, natomiast soundtrack jest ciekawy i posiada fajne utwory, choć do tego z Underground 2 albo Most Wanted wiele mu brakuje.
Kończąc już rozważania na temat najnowszej części Need for Speed odpowiemy jeszcze na pytanie "Jak to jest z grywalnością tego tytułu?". Ano właśnie - to zależy. Gra jest takim swoistym połączeniem elementów starego NFS-a z pewnymi aspektami Forzy Motosport 2. Ma wiele plusów i zdecydowanie mało minusów, jednak jednym z największych jest to, iż w sumie jest to połączenie gry stricte sportowej i zręcznościowej. Gracze zręcznościowi zdziwią się, gdy już się zorientują, że tak właściwie to przechodzą oni te wszystkie wyścigi po to, by ulepszać swoją brykę oraz by zdobyć Mistrzostwo, a nie dla jakiejś złożonej i przebarwionej fabuły. Może ich to zniechęcić i znudzić. Nam się podobało i popieramy kierunek, w którym rozwinęła się seria. Jest jednak jeszcze pytanie "Quo Vadis NFS?" i chyba nikt oprócz panów z EA nie podejrzewa nawet, co będzie dalej... Czas pokaże. A tym czasem, jeżeli lubiliście Porsche 2000, to pędźcie do sklepów - a jak ubóstwialiście Carbona... no to niestety, ale róbcie to nadal.