Witold Jabłoński - cykl "Gwiazda Wenus, Gwiazda Lucyfer" (tomy I-III) - recenzja

Grimnir
2007/11/03 19:58

Cała władza w ręce Witelona!

Cała władza w ręce Witelona!

Cała władza w ręce Witelona!, Witold Jabłoński - cykl "Gwiazda Wenus, Gwiazda Lucyfer" (tomy I-III) - recenzja

Historia Polski to historia wielkich bitew i bohaterskich czynów. Cedynie, Płowce, Grunwaldy, Kircholmy, powstania, drugie wojny światowe. A przynajmniej taka jest mniej więcej świadomość w narodzie. Polak to ma po naturze, bić się polem, a nie w murze. Plugawe knowania pozostawiamy pomniejszym (moralnie) nacjom. Jeśli mamy konspirować, to szlachetnie niczym bohaterowie Kamieni na szaniec. Sęk w tym, że rzeczywistość jest twarda i kanciasta, więc podobne przeświadczenie okazuje się cokolwiek naiwne. W naszej historii siłą rzeczy musiało roić się od zakulisowych „akcji specjalnych”, i to nie tylko ze strony naszych adwersarzy. Ostatecznie, gdyby tak nie było, nasi kochani sąsiedzi zżarliby nas znacznie wcześniej. A tak przez jakiś czas nawet byliśmy mocarstwem.

Epoka rozbicia dzielnicowego jednak do mocarstwowych epizodów dziejów polskich stanowczo się nie zalicza. Tym niemniej epoka to nader ciekawa i skomplikowana. Nigdy nie było na ziemiach polskich takiego rozgardiaszu jak wtedy. Mnożące się i zaciekle zwalczające nawzajem mrowie książątek piastowskich, Czesi, Brandenburczycy, Litwini, Prusowie, krzyżacy, templariusze, joannici, a także Święta Inkwizycja to zestaw, który ówczesnych mieszkańców owego terytorium przyprawiał już to o ból głowy, już to o jej utratę. Żadna ze stron nie przebierała w środkach. Nic więc dziwnego, że pan Witold Jabłoński postanowił się tą epoką zainteresować i stworzył bardzo ciekawy cykl powieści – Gwiazda Wenus, gwiazda Lucyfer. Pierwsze trzy części cyklu to: Uczeń czarnoksiężnika (2003 r.), Metamorfozy (2004) i Ogród miłości (2006).

Jest to „biografia” czy też raczej może „autobiografia” niejakiego Witelona z Borku, personie znanej historykom filozofii naturalnej, optyki, psychologii postrzegania, jak również demonologii. Jak widać, realny pierwowzór bohatera był postacią co najmniej nietuzinkową. Już sam oryginał spokojnie dostarczyłby autorowi materiału na solidne tomisko. Jednak Witelo Jabłońskiego jest postacią nieco bardziej rozbudowaną i skomplikowaną. Urodzony na Śląsku jako bękart przybysza z Turyngii - Henryka i polskiej czarownicy, edukowany przez góralskich czarowników Witelon nie przystaje za bardzo do archetypu pozytywnego bohatera. Po pierwsze jest zdeklarowanym satanistą. Nie chodzi tu bynajmniej o kolejnego debila zajmującego się demolowaniem nagrobków i torturowaniem kotów, lecz o całą filozofię i magię. Jak najbardziej realną ponurą czarną magię, której w tych książkach bynajmniej nie zbraknie. Druga rzecz, która wprawdzie w naszych czasach znalazłaby mu znacznie więcej akceptacji, jeśli nie wręcz afirmacji, to – jak byśmy dziś to ujęli – orientacja seksualna. Jako że w dzieciństwie został nasz bohater niecnie spostponowany przez białogłowę, obrócił był swój afekt ku płci własnej i przystał do tak zwanych „kochających inaczej”. Jedna za to, ze ściśle zaściankowego, nieeuropejskiego i zacofanego punktu widzenia, cecha wyróżnia go in plus. Wielokrotny cudzołożnik, morderca, czarnoksiężnik i, ogólnie rzecz biorąc, typ spod ciemnej gwiazdy (Wenus) ma idee fixe odbudowania Państwa Polskiego silnego jak za Chrobrego. Cóż, taka zachcianka budzić może tylko pozytywne odczucia! No, chyba że ktoś jest Brandenburczykiem, krzyżakiem czy też Moskalem. Lub też przebywa na żołdzie któregoś z powyższych.

Pierwszy tom opisuje dzieciństwo i wczesną młodość Witelona. Jego edukację wśród górali, później w szkole klasztornej w Legnicy i wreszcie studia w Paryżu. Młodzieniec zgłębia nauki (najprzeróżniejszego rodzaju), a tuż za murami Legnicy odbywa się w najlepsze sławetna i niestety sromotnie przegrana bitwa z Tatarami. Żeby było ciekawiej, młody Witelo jest święcie przekonany, że najazd mongolski to niczyja inna, jak jego sprawka (przynajmniej częściowo). Cóż, megalomania to przypadłość powszechna, ergo trudno nie wybaczyć młodzikowi. Paryskie przygody młodego żaka to osobna historia. Abstrahując od nagminnie uprawianej przez niego sodomii, to czas intensywnego poznawania świata i ludzi, którzy wkrótce staną się tegoż świata możnymi. Zwłaszcza jedno spotkanie zaważy na przyszłości Witelona. Mianowicie wplątanie się w konszachty z Zakonem Świątyni. Młody student zostaje ich tajnym współpracownikiem (tw?). Czyli, po ludzku mówiąc, szpiegiem i agentem. W kolejnym tomie – w Metamorfozach Witelo już jako templariuszowska wtyczka, w służbie czeskiej, zaczyna odgrywać coraz ważniejszą rolę w zagmatwanym życiu politycznym polskich i okolicznych państewek. W ramach tej pracy nie waha się używać tak poręcznych narzędzi, jak: sztylet, trucizna, czy szantaż. Trzeci tom - Ogrody miłości – to już historia z samych szczytów władzy w Polsce. Znany już powszechnie, jako mędrzec i mag, zostaje doradcą Henryka Probusa. Zakochany (acz dzięki Bogu platonicznie) w młodym władcy, wszelkimi środkami dąży do zapewnienia mu korony polskiej. Znów w ruch idą intrygi, noże i trucizna. Dla efektów propagandowych można wysyłać niewiasty do Abrahama na piwo. Jeden tylko Probus naiwnie wierzy, że zwycięstwo przyniosą mu czyste serce i ręce. Na swoje szczęście ma jednak sługi o bardziej realistycznym podejściu do życia i władzy. Nie żeby pomogło mu to w ostatecznym rozrachunku w zachowaniu żywota, ale na pewno go przedłużyło...

GramTV przedstawia:

Cykl Jabłońskiego Gwiazda Wenus, gwiazda Lucyfer to kawał dobrej literatury. Zarówno pod względem warsztatowym, jak i historycznym. Acz nie sugerowalibyśmy, dajmy na to, na maturze pisać, że głównym animatorem zjednoczenia polskich księstw po epoce testamentu Krzywoustego był Witelon z Borku. Grono pedagogiczne mogłoby nie być zbyt tolerancyjne. Tym niemniej to opowieść imponująca swym rozmachem i pomysłowością. Plejada historycznych postaci, jaką przedstawia nam autor, spiskowe teorie na temat homoseksualnej konspiracji rycerzy w białych płaszczach... to wszystko naprawdę w chwili czytania tych powieści wydaje się realne. I człek może nie do końca na serio, ale zaczyna się zastanawiać. A może pod klasztorem tynieckim rzeczywiście odnaleziono prawdziwe zapiski tego morderczego intryganta Witelona? A może to rzeczywiście prawda, a nie szatański apokryf? Jeśli tak, to uprzejmie prosimy o wskrzeszenie lub sklonowanie tego pana i spuszczenie ze smyczy na Rosję, Niemcy i całą resztę naszych sąsiadów i „sojuszników”. Cała władza w ręce Witelona! Niech sobie będzie gejem, byle był skuteczny!

Komentarze
16
Usunięty
Usunięty
08/12/2007 15:34

Ja tam takich książek nie lubię czytać

Usunięty
Usunięty
12/11/2007 00:06

Przeczytałem pierwszy tom jakiś czas temu i muszę powiedzieć, że bardzo mi sie podobał. Książka wciąga, opisuje zdarzenia i postacie, o których znaczeniu w naszej historii wie tylko wąskie grono historyków. Najważniejsze jednak, że autor podszedł do sprawy rzeczowo i twórczo. Wspaniale połączył fakty historyczne z wspaniałą kreacją niezwykłych postaci i zdarzeń.Polecam każdemu kto lubi alternatywne wizje i nietuzinkowe pomysły. A to, że książka czasami jest na pograniczu dobrego smaku dodaje jej w mojej ocenie realizmu.

Usunięty
Usunięty
10/11/2007 14:07

Pierwsze słysze o tym autorze, ale chyba się z jego książkami nie zapoznam bo tematyka mi nie pasuje.




Trwa Wczytywanie