Autor ów, będący jednym z pionierów tzw. Nowej Fali w fantastyce, pomimo faktu, iż twórczość jego obfitowała zarówno w dzieła, jak i średnio przyswajalne czytadła, słusznie uznany został za jedną z najjaśniejszych gwiazd na firmamencie SF (nawet te utwory, które posiadają elementy fantasy lub odwoływały się do New Age, wpisują się raczej w nurt fantastyki naukowej). Fascynowały go nie tylko mitologiczne motywy, lecz także możliwość opowiedzenia mitu na nowo. Wspaniale uczynił to w Panu Światła – książce stanowiącej swoisty hołd złożony kulturze i religii hinduistycznej, powieści uznanej za jedną z pozycji kanonicznych, docenionej przez odbiorców Nagrodą Hugo w roku 1968 i Nominacją do Nebuli w tym samym roku. ![]()
Na czym polega oryginalność wizji zaprezentowanej w Panu Światła? Przede wszystkim autorowi udało się ukazać w pełnej krasie „prawo” Clarke’a głoszące, iż każda wysoce zaawansowana technologia może być w zasadzie nieodróżnialna od magii (a już na pewno przez istoty na niższym etapie rozwoju). Ponadto udało mu się przywołać unikalny, specyficzny klimat Wed i Mahabharaty. Szokujące wobec nazw znanych nam z mitologii i historii Indii, sprawiające wręcz surrealistyczne wrażenie wstawki mówiące, iż mamy do czynienia z ludźmi, a nie bóstwami, psionicznymi talentami oraz techniką w służbie religii i wyniesioną do jej rangi, a nie „boskimi mocami”, paradoksalnie nie tylko owego nastroju nie psują, lecz dodają pikanterii. Zelazny oddaje także istotę hinduistycznej wiary, jak również późniejszego buddyzmu, ukazując, że pewne opowieści nie mają końca i trudno znaleźć ich początek – mogą wydarzyć się w każdym czasie i w każdym miejscu, gdyż porządek Wszechrzeczy układa się w swoiste koło. Pewne sceny muszą zostać odegrane i tylko maski czasem się zmieniają. ![]()
Fascynujące jest to, że patrząc na „bogów” od strony psychologicznej (i wciąż dostrzegając małe i plugawe ludzkie przywary), możemy się zastanawiać, czy nadal są ludźmi. Czy nie stali się rzeczywiście bogami – w rozumieniu hinduskiego panteonu – bytami odgrywającymi „dobro” i „zło”, lecz znajdującymi się tak naprawdę poza tymi kategoriami, nie podlegającymi zasadom moralności. Nie kierują się już oni w pełni ludzkimi pobudkami, inaczej rozumują i planują (nic dziwnego, wszak są praktycznie nieśmiertelni), a zarazem jednak cierpią na typowo ludzką chorobę – żądzę władzy. Z drugiej strony, pewien filozof rzekł kiedyś, iż to cecha, która łączy ludzi i bogów. ![]()
Zatem krótko rzecz ujmując, fascynująca to lektura, jedna z tych, które prawdziwi miłośnicy fantastyki powinni koniecznie przeczytać. Ma jednak pewną cechę, która zapewne zachwyci pasjonatów kultury Indii, ale może zniechęcić „zwykłych”, a zwłaszcza co młodszych odbiorców. Jest to nazewnictwo – długie, skomplikowane... Ot, po prostu hinduskie. Komplementarnie do nazewnictwa, ogromnym walorem fabuły okazuje się przybliżenie czytelnikom pewnych doktryn filozoficznych tamtego kręgu kulturowego. Miło przeczytać coś, co i zapewni rozrywkę, i poszerzy wiedzę.
Plusy: + oryginalny pomysł + przybliżenie doktryn filozoficznych + interesująca konstrukcja opowieści + klimat + styl i sposób narracji Minusy: - nazewnictwo może zmęczyć niektórych odbiorców
Tytuł: Pan Światła Autor: Roger Zelazny Przekład: Piotr W. Cholewa Wydawnictwo: ISA, 2006 rok Wydanie: oprawa miękka, 288 str. Cena: 29,90 zł Strona www: tutaj