Marek S. Huberath – "Balsam długiego pożegnania" - recenzja

Hakken
2007/07/07 16:50

Marek s. Huberath to autor znany raczej wszystkim miłośnikom fantastyki. Kilkukrotny laureat, a w zasadzie to można powiedzieć, że kolekcjoner nagród imienia Janusza A. Zajdla. Otrzymał je, bowiem już trzykrotnie za opowiadanie Kara większa w 1991 roku i za dwie powieści – Druga podobizna w alabastrze w 1997r. i Gniazdo światów w 1999r. A teraz po raz kolejny sięga po tę nagrodę. Nominowane do niej jest tytułowe opowiadanie ze zbioru Balsam długiego pożegnania.

Marek S. Huberath – "Balsam długiego pożegnania" - recenzja

Marek s. Huberath to autor znany raczej wszystkim miłośnikom fantastyki. Kilkukrotny laureat, a w zasadzie to można powiedzieć, że kolekcjoner nagród imienia Janusza A. Zajdla. Otrzymał je, bowiem już trzykrotnie za opowiadanie Kara większa w 1991 roku i za dwie powieści – Druga podobizna w alabastrze w 1997r. i Gniazdo światów w 1999r. A teraz po raz kolejny sięga po tę nagrodę. Nominowane do niej jest tytułowe opowiadanie ze zbioru Balsam długiego pożegnania.

Zbiór ten wydany przez Wydawnictwo Literackie, to kompilacja opowiadań z różnych okresów twórczości Huberatha. Mamy tu jego debiutanckie – Wrócieeś Sneoogg, wiedziaam..., również doskonale już znane Trzy kobiety Dona, Absolutnego powiernika Alfreda Dyjaka, Karę większą, Ostatnich którzy wyszli z Raju, Kocią obecność – to tyle, jeśli chodzi o teksty już publikowane. Skupmy się raczej na „nowościach”. Zbiorek zawiera ich teoretycznie cztery, a w zasadzie to trzy i coś na kształt, miniopowiadanka, które do tej książki trafiło chyba przez złośliwość chochlika drukarskiego. (Najwyraźniej w erze komputerów drań dalej działa). Chodzi o utwór K. Miał zwyczaj - ani to śmieszne, ani mądre, ot kiepski żart z czytelnika. Pomińmy je, zatem i przejdźmy do pełnoprawnych „rezydentów” zbioru.

Pierwszy nowy tekst, to Akt szkicowany ołówkiem- krótkie opowiadanie traktujące o zmarnowanych ongiś marzeniach, które potrafią powrócić na jawie w najdziwniejszej chwili jako rekompensata. A za co ta rekompensata? To racz szanowny czytelniku przeczytać sam. Drugi utwór, to oniryczna i szalona opowieść o chorobie ojca i opuszczaniu szpitala. Trzeba przejść groblą jest opowiadaniem o zaskakującej poincie i naprawdę mrocznym klimacie. (W kontekście obecnych protestów w służbie zdrowia nabiera niezamierzonych chyba, acz dość ponurych i groteskowych, znaczeń.) Ostatnie i rzeczywiście najlepsze opowiadanie wśród nowości w zbiorze, to tytułowy Balsam długiego pożegnania. Rzecz dzieje się na fikcyjnej wysepce Orefine, nader przypominającej Wenecję z naszego świata. Co ciekawe Wenecja w tamtym świecie jest mitem. Główny bohater – nauczyciel Lorenzo, w wyniku epidemii grypy traci ukochaną małżonkę. Nie mogąc się pogodzić ze stratą obojętnieje na świat i zaczyna staczać się w otchłań alkoholu. Jednak dzięki radzie znajomego oberżysty, udaje się po pomoc do miejscowego malarza. Ten zdradza mu tajemnicę istnienia Wyspy Umarłych, gdzie ponoć można spotkać ukochanych bliskich, którym zdarzyło się opuścić ten padół łez. Jak się okazuje opuszczają go nie tak szybko i zupełnie. Trzymający się tej nadziei, nauczyciel wyrusza na poszukiwanie owego nader dziwnego miejsca...

Balsam długiego pożegnania jest uroczą i nostalgiczną opowieścią o miłości i przemijaniu. Nie ma tu „fajerwerków”, szybkiej akcji. Narracja jest spokojna, stonowana. Niespiesznie wiedzie nas do pointy. Z czystym sumieniem można stwierdzić, że jeśliby ten utwór uzyskał nagrodę Zajdla nie byłby to zły wybór. Być może przegra z bardziej przebojowymi tekstami, ale na pewno warto go przeczytać, a sądzę, że w pamięć zapadnie na długo. Po prostu jest to piękne opowiadanie.

Podsumowując cały zbiór, można spokojnie stwierdzić, że jest on wart, wydanych na niego pieniędzy. Miłośnicy prozy Huberatha mogą sarkać na zbyt małą, w stosunku do objętości książki, obecność nowych utworów. Jednak to ci, którzy dotąd nie mieli przyjemności zapoznania się z wcześniejszymi opowiadaniami autora, (jako, że poprzednie jego zbiory są praktycznie nie do dostania) mają powód do zadowolenia. W końcu dobrej literatury nigdy dosyć.

GramTV przedstawia:

Plusy: + doskonały warsztat i styl autora + ciekawy dobór tekstów ( z jednym wyjątkiem) Minusy: - ten jeden wyjątek – tekst „K. Miał zwyczaj...” Autor: Marek S. Huberath Tytuł: Balsam długiego pożegnania Przekład: tłumacz Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie, 2006 rok Wydanie: miękka oprawa, 512 stron Cena: 34,99 zł

Komentarze
11
Usunięty
Usunięty
08/07/2007 22:11

W artykule o Nocarzu są dwie identyczne rami z tekstami.

Usunięty
Usunięty
08/07/2007 12:34

Wprawdzie prezentowanej tutaj książki Marka S. Huberatha jeszcze nie czytałem, ale miałem przyjemność przeczytać jego "Miasta pod skałą" i gorąco polecam, choć na początku nic nie kapowałem, co się dzieje :D Wyraźnie pomogło doczytanie bajek na temat papieża Sylwestra, tak pierwszego, jak i drugiego.

Usunięty
Usunięty
08/07/2007 12:14

Widzisz akurat, popieram w 100% wypoiwiedz chwistka ;), widzisz akurat




Trwa Wczytywanie