Elizabeth Moon – cykl „Esmay Suiza” - recenzja

Trashka
2007/06/30 20:23

Żołnierz w polityczno-religijnym tyglu

Żołnierz w polityczno-religijnym tyglu

Powiedzmy sobie już na samym wstępie: cykl Esmay Suiza to bez wątpienia jedna z najciekawszych opowieści z kręgu space opery. Elizabeth Moon zaprezentowała malowniczy, targany konfliktami wszechświat, ograniczając się jedynie do przekroju ludzkich społeczeństw. Okazuje się, że wcale nie potrzeba natłoku obcych cywilizacji, by zainteresować czytelników i czytelniczki tym podgatunkiem fantastyki. Cykl składa się z czterech części: Być Bohaterem, Zasady Walki, Zmiana Dowództwa i Przeciw Wszystkim. Żołnierz w polityczno-religijnym tyglu, Elizabeth Moon – cykl „Esmay Suiza” - recenzja

Główną bohaterką owych książek jest porucznik Zawodowej Służby Kosmicznej, Esmay Suiza. Śledzimy szereg spektakularnych wydarzeń – bitwy kosmiczne, problemy religijne oraz intrygi polityczne na skalę galaktyki. Na tle tego wszystkiego rozgrywają się ważkie kwestie związane z życiem osobistym Suizy. Czego tam nie ma... Konflikt z rodziną, kłopoty z zawieraniem przyjaźni, przyczyny ukrywania przed samą sobą przywódczego potencjału, i oczywiście zbyt miękkie serce; rzecz zupełnie nieodpowiednia w tym fachu. To ostanie to chyba ulubiona przywara autorki – posiada ją niemal każda stworzona przez nią bohaterka. I tu mamy pierwszy mankament opowieści... Niestety, Esmay nazbyt przypomina siostrę bliźniaczkę lub przynajmniej bliską kuzynkę innych postaci wykreowanych przez tę pisarkę.

Natomiast niekwestionowanym plusem jest fakt, iż Moon to właściwa osoba do konstruowania historii o żołnierzach, biurokracji i regulaminowych absurdach wojskowego protokołu, jako ktoś, kto ukończył służbę w stopniu majora. Dzięki temu wszystko, co trąci Paragrafem 22, wychodzi jej nad wyraz skutecznie. Bohaterkami jej utworów są zwykle kobiety, które zdecydowały poświęcić się służbie wojskowej.

Zapewne część czytelników i czytelniczek pamięta trylogię fantasy E. Moon, opowiadającą o czynach niejakiej Paksenarrion, córki owczarza, co nie chciała świniopasa. W sumie nic dziwnego – któż by chciał? Dziewoja owa, zamiast rzucić się w fale, jak niejaka Wanda, co nie chciała Niemca, wstąpiła do kompanii najemnych żołnierzy. W space operze Esmay Suiza mamy sytuację odrobinę podobną, gdyż Esmay wcale nie ma za sobą poparcia rodziny, gdy rzuca się w ramiona armii kosmicznej. Jednakże warto zaznaczyć – Pani Elizabeth Moon zdecydowanie lepiej radzi sobie, pisząc o kosmosie, niż umieszczając akcję w realiach fantasy. Zatem jeśli komuś nie podobały się Czyny Paksenarrion, niechaj się nie zraża.

Nasza bohaterka wydaje się szarą myszką, lecz gdy ktoś nie chce z własnej i nieprzymuszonej woli dać z siebie wszystkiego, co najlepsze, rychło zmusi go do tego przypadek. Na skutek wydarzeń opisanych w części pierwszej, Być Bohaterem, Esmay Suiza okazuje się być najstarszym oficerem na okręcie i musi przejąć dowodzenie... Nie ma dziewczyna wyjścia – zostaje bohaterem.

Warto zwrócić uwagę na specyficzną cechę formacji stworzonej na potrzeby cyklu – Floty ZSK. Dzięki temu widać bolączki współczesnej kobiety, która wybrała karierę wojskową. Cechą ową jest swoista „rzeczywistość idealna” z punktu widzenia kobiet-żołnierzy. Zawiera ona elementy, których życzyłyby sobie obecnie. Podstawową kwestię, niepodlegającą dyskusji w owej flocie, stanowi tak mocno ugruntowany w świadomości społecznej wizerunek kobiety-żołnierza, że nie budzi ani taniej sensacji, ani tym bardziej wrogości. Co z kolei nie rodzi problemów seksualnego molestowania czy lansowania wygodnego dla tradycjonalistów poglądu o rzekomej niedyspozycji kobiety do wykonywania tegoż zawodu. Nie da się uniknąć relacji damsko - męskich wykraczających poza aktualnie obowiązujący w armiach regulamin? Cóż, w opowieściach E. Moon są tolerowane. Pod warunkiem, że nie wpływają na hierarchię służbową, a więc efektywność służby.

Co ciekawe, gwoli specyficznej tradycji Floty Zawodowej Służby Kosmicznej, wynikającej z tego, iż niegdyś służba wojskowa była wyłącznie męską domeną, stopnie, jak również sposób zwracania się do siebie, występuje wyłącznie w formie męskiej (dlatego Esmay zostaje „bohaterem”, a nie bohaterką). Aż tak daleko wymagania niewiast nie poszły.

We wszystkich czterech tomach istotnymi elementami fabuły są kwestie religii, płci oraz reperkusji odmładzającego procesu biomodyfikacji – oferującego potencjalną nieśmiertelność bogaczom. Ekstremum tych dwóch pierwszych ukazana została w utworze Zasady Walki, gdzie autorka przedstawia planetę Nowy Teksas. To świat fanatyków religijnych, w których nietrudno rozpoznać monstrualne pokłosie mormońskich sekt, jakie można spotkać w stanie Utah w USA i w pewnym miejscu w Kanadzie. Planeta ta okazuje się miejscem skrajnej typizacji płciowej, wymuszanej psychicznym upokarzaniem i fizycznym okaleczaniem. System społeczny kojarzy się z Opowieścią Podręcznej Margareth Atwood. Bogobojna Milicja Nowego Teksasu przedstawia sobą apoteozę grozy, jaką budzą sekty z Waco, Fort Davis i Oklahomy. Inny ciekawy wątek, rozsiany po wszystkich tomach, stanowi to, jak pod płaszczykiem krzewienia wiary oraz moralności politycy i księża z systemów Benignity Współczującej Dłoni dokonują przeróżnych machinacji. Oczywiście, w prozaicznym celu zdobycia zasobów galaktyki i władzy politycznej.

Największe marzenie wpływowych osób stanowi wieczna młodość. Nie chcą zrozumieć, czym skończy się jego urzeczywistnienie: gerontokracją, stagnacją i brakiem stanowisk dla młodych. To z kolei wywoła bunt i wojnę. Ponadto ów kosztowny proces prowokuje finansowe nadużycia na ogromną skalę... A to kolejny pretekst dla Kościoła z Benignity, by wkroczyć...

Do zalet tej opowieści, prócz wartkiej akcji, należy płynność, klarowność i zwięzłość. Niestety, pewne partie dialogowe nie wyszły najlepiej. Wydają się drętwe niczym drewniany młotek, którym zdaje się posługiwać autorka, wbijając coś w głowy odbiorców. Łopatologicznie wyjawia pewne kwestie, zamiast pozwolić dotrzeć do nich w inny sposób. Jednakże czytelnicy gładko poruszają się w stworzonym przez nią wszechświecie. A przecież stanowi on istny kalejdoskop korelacji pomiędzy potężnymi rodami Familia Regnant, tajemniczymi organizacjami i skomplikowanymi organizmami państwowymi...

GramTV przedstawia:

Warto zapoznać się z tym cyklem – przede wszystkim dostarcza solidnej porcji rozrywki, ale stanowi też sensowny głos w kilku aktualnych debatach społecznych.

Plusy: + kwestie społeczno-polityczne + złożone, ciekawe uniwersum + żywa akcja + zwięzły, klarowny styl Minusy: - niektóre dialogi są drętwe - bohaterka nazbyt podobna do innych bohaterek Moon

Autor: Elizabeth Moon Tytuł: Esmay Suiza, cztery tomy

Przekład: Marek Pawelec Wydawnictwo: ISA, 2005 Wydanie: oprawa miękka w obwolucie Cena: 4 x 29,90 zł

Komentarze
17
Usunięty
Usunięty
18/07/2007 12:16

E. Moon czytalem tylko "Zasady walki" i szczerze powiedziawszy ta książka kompletnie nie przypadła mi do gustu. Akcji prawie nie ma, no przynajmniej porównując do opowiadania A. Sapkowskiego "Battle Dust". Ogólnie, okreslenie "drętwe dialogi" jest baaaaardzo delikatne. Ehh, ale artykuł był napisany dobrze i fajnie mi sie go czytało:D

Usunięty
Usunięty
10/07/2007 23:01

Polecam "Być Bohaterem"! Moze nei jest to dzieło na miarę P.K Dicka, albo Harry''ego Harrisona, ale warto przeczytać :)

Usunięty
Usunięty
05/07/2007 19:37

Z tych wszystkich wymienionych autorów i autorek, moją ulubioną zaraz po Sapkowskim jest Anna Brzezińska. Czytałem sagę o Twardokęsku, tyle że wcześniejszą wersję z Supernowej, i bardzo mi się podobała. Muszę w końcu sięgnąć po nową wersję - podobno jest jeszcze lepsza. Wyśmienite też były jej Opowieści z Wilżyńskiej Doliny.




Trwa Wczytywanie