David Fairman - „Spirala strachu” – recenzja filmu DVD

Trashka
2007/06/13 23:06
7
0

Duchy czy podświadomość?

Duchy czy podświadomość?

Duchy czy podświadomość?, David Fairman - „Spirala strachu” – recenzja filmu DVD

Film Davida Fairmana to znakomity przykład na to, jak połączyć psychologiczny dreszczowiec i z kryminałem, i z klasycznym horrorem. Zapewne więc przypadnie do gustu fanom wszystkich wymienionych gatunków.

Oto sielska sceneria angielskiej prowincji – mamy tu przerażająco nachalnych sąsiadów (oczywiście w dobrej wierze), sympatycznych gliniarzy, dość niepokojących patologów (cóż, w archetypie pracownika kostnicy zawarte jest coś z szalonego naukowca), przemiłego pastora, opiekującego się matką-staruszką... Żyć nie umierać.

Kłopot w tym, że śmierć zaczyna zbierać obfite żniwo. W okolicy zaczyna grasować seryjny morderca, ochrzczony przez policjantów mianem „Optyka”. Zbrodniarz morduje kobiety, po czym wycina im gałki oczne. Ponieważ jest to okolica, która dotąd nie obfitowała w tego typu wydarzenia, zostają ściągnięte posiłki. W sukurs przybywają – znany patolog, a zarazem autor poczytnych książek, dr Collins (Martin Kove), i sławna psycholożka, dr Frances Beale (Kim Thomson). Jednak choć to bardzo istotne dla fabuły postacie, nie oni są głównymi bohaterami.

Postać centralną stanowi jeden z miejscowych patologów – dr Richard Murray (Jeff Fahey). Popadający w alkoholizm wdowiec, wciąż nie mogący dojść do ładu z wypadkiem samochodowym, w którym zginęła jego żona. Na domiar złego w obecności nieszczęśnika zaczynają dziać się dziwne rzeczy, na skutek których większość osób z wrzaskiem wyrzuciła by napełnioną szklaneczkę whisky (cóż, nie nasz doktor). Na ekranie komputera pojawiają się wiadomości, w których ktoś błaga o pomoc. Sny Murraya stają się coraz bardziej przerażające, prześladują go też niezwykle realistyczne ni to wizje, ni to wspomnienia przeróżnych sytuacji, które przeżył wraz z żoną.

Pojawia się szereg pytań: Czy Richard Murray popada w szaleństwo wskutek alkoholizmu i traumatycznych przeżyć? A może nawiązuje kontakt z Zaświatami? Kto właściwie zostawia wiadomości? Kto morduje kobiety i jak można powstrzymać ową osobę?

Scenariusz jest bardzo udany. Jego twórca co i rusz podrzuca nam nowe tropy, zręcznie posługując się pozornie wytartymi schematami. Dzięki scenariuszowi oraz solidnej pracy reżysera manipulacja udaje się do tego stopnia, że widzowie często zmieniają zdanie, co właściwie się dzieje. Pod koniec zaś czeka nas zwrot akcji przypominający ostry zakręt na górskiej drodze.


Na pochwałę zasługuje sposób realizacji, który wydatnie przyczynia się do tego, iż film trzyma nas w napięciu. Ponure kadry, prezentujące ciemne barwy i nieco zniekształconą perspektywę, przeplatane są rozświetlonymi, słonecznymi niczym z pogodnego filmu obyczajowego. Znakomite zdjęcia (na przykład ujęcie twarzy Murraya, jakby obserwowanej wprost z wnętrza szafki stojącej w prosektorium) w połączeniu z nastrojową muzyką potęgują niepokój odbiorców.

Także aktorzy stanęli na wysokości zadania. Na uwagę zasługuje zwłaszcza drugi z miejscowych patologów – dr Golding (Bruce Payne). Kreacja Payne’a wpływa na wyobraźnię – oto widzimy narcystycznego, zimnego lekarza, przebijającego wszystkich taksującym wzrokiem, godnym rasowego psychopaty. Podświadomie pasuje nam do psychologicznego portretu mordercy...

GramTV przedstawia:

Niestety nadszedł czas na wypunktowanie spraw co najmniej irytujących. Przede wszystkim jest to sprawa tytułu. Ponownie natykamy się na kompleks polskich tłumaczy, którzy pragną uszczęśliwić widzów za wszelką cenę. Tym razem oddający sedno fabuły tytuł Messages zmieniony został na Spiralę strachu. W tym przypadku jest to czynność równie sensowna, co nasadzenie czapeczki klauna na czajnik albo odpiłowanie nogi od stołu. Ot tak, żeby było bardziej artystycznie. Wygląda na to, że otwierając pocztę, możemy stwierdzać z radosnym uśmiechem: „O, mam dwie nowe spirale strachu!”.

Kolejną kwestię stanowi sama końcówka nomen omen Spirali strachu. Zapewne reżyser miał zamiar puścić perskie oko do widzów, lecz wyszło coś tak kwaśnego, że przypomina raczej strzał w kolano. Oczywiście w metaforyczne „kolano” filmu.

Ogólnie jednak można śmiało powiedzieć: to naprawdę udany film, który warto zobaczyć.


Plusy: + bardzo dobry pomysł + trzymająca w napięciu fabuła + sposób realizacji + klimatyczna muzyka + dobra gra aktorów Minusy: - absurdalna zmiana tytułu - ostatnie kilka sekund filmu - brak dodatków na płycie

Tytuł: Spirala strachu (Messages) Reżyser: David Fairman Scenariusz: Wayne Kinsey Zdjęcia: Toni Imi Muzyka: Christopher Gunning Obsada: Jeff Fahey, Martin Kove, Bruce Payne, Kim Thomson, Jon-Paul Gates Produkcja: Wielka Brytania 2006 Dystrybucja: Monolith Cena: 29,99 zł

Komentarze
7
Usunięty
Usunięty
15/06/2007 12:17

Tak, filmy jakieś kiepskie. A tłumaczenie to już w ogóle banalne :/

Renchar
Gramowicz
14/06/2007 09:56

Jakoś nie w moim guście te filmy :P

Usunięty
Usunięty
14/06/2007 07:32

Ten film powinien nazywac się "Wiadomości"




Trwa Wczytywanie