Komiksy: "Zbir: Rozróba", "Thorgal: Łucznicy", "Thorgal: Władca gór"

Trashka
2007/06/11 23:08
7
0

Noir z zombie w tle

Noir z zombie w tle

Noir z zombie w tle, Komiksy: "Zbir: Rozróba", "Thorgal: Łucznicy", "Thorgal: Władca gór"

Zapewne części czytelników i czytelniczek nieobcy jest prostolinijny, acz uroczy gentleman o jakże wdzięcznym przydomku Zbir i jego wierny przyjaciel, który choć nikczemnej postury, to zadziorności ma za dwóch, uprzejmy Franky... No dobrze, z tym urokiem to sprawa dyskusyjna, wszak nie każdy musi czuć się dobrze w obecności kogoś o posturze dorodnego goryla, poharatanego bliznami i w dodatku z wystającymi zębami... Dobrze, że choć daszek wiecznie nasuniętej na oczy czapki skrywa upiorne wejrzenie przekrwionych oczu. Z Franky’ego też żaden Adonis. No, chyba że się lubi złośliwych, wrednych konusów o głowie w kształcie fistaszka, ustrojonej w przybrudzony, wymięty kapelusz.

W każdym razie ci, którym przypadły do gustu wydane kolejno w 2005 i 2006 roku dwie części albumu Zbir: Ciągle pod górkę, powinni niezwłocznie (o ile jeszcze tego nie zrobili) zaopatrzyć się w niniejszy komiks. Panie i Panowie, oto najnowsza w Polsce, a zarazem chronologicznie najstarsza odsłona przygód Zbira i Franky’ego – Zbir: Rozróba.

W omawianym komiksie Eric Powell prezentuje wydanie zbiorcze pierwszych trzech zeszytów z przygodami Zbira i jego pomagiera, opatrzone dowcipnym rysunkowym wstępem. Na samym końcu zaś dodano pierwsze próby rysunkowe z postaciami stanowiącymi pierwowzór naszych bohaterów, choć podówczas sam Powell nie miał ich w planach. Jednakże zawsze wiedział, że chce tworzyć nie mające nic wspólnego z intelektualną rozrywką historie o gruboskórnych zabijakach, swoistych antybohaterach obracających wszystko w perzynę – i trzeba uczciwie stwierdzić, iż wyszło mu to koncertowo.

Opowieści o Zbirze są bowiem bezpretensjonalnymi, nieco „kwaśnymi” historyjkami parodiującymi kino Noir, wszelakie motywy gangsterskie w kulturze popularnej, jak również filmy o zombich oraz te z gatunku Gore i Splatter. To totalna zabawa konwencjami. Można by rzec, iż mamy do czynienia z Noir z zombie w tle. Fabuła w sposób oczywisty traktowana jest pretekstowo, ma za zadanie przede wszystkim dać podkładkę do kolejnych żartów autora. Jednakże pomimo to scenariuszowe pomysły są na tyle zręczne, że i tak wydają się ciekawe, na przykład w tym albumie w zakręcony niczym zablokowana karuzela sposób wyjaśnione zostają kulisy początków zawrotnej kariery Zbira w przestępczym półświatku, zdominowanym przez nieumarłych. Sama strona graficzna nie należy może do dzieł wprawiających w nabożny podziw, ale przynajmniej prezentuje się oryginalnie. Charakterystyczne rysunki Powella są nie do pomylenia z innymi. Dzięki wspomnianemu dodatkowi w postaci pierwszych prac autora możemy prześledzić ewolucję jego kreski, co samo w sobie stanowi gratkę dla miłośników komiksu w ogóle.

Ogólnie warto zapoznać się z albumem, pod warunkiem że zachowuje się to samo podejście, co podczas lektury komiksów o Lobo bądź podczas seansu filmu typu Mumia albo trylogii Piraci z Karaibów. Warto jednak zaznaczyć, że nie jest to komiks dla dzieci ani dla osób o wrażliwych żołądkach czy nadmiernie wysubtelnionym poczuciu humoru. Eric Powell kpi sobie ze wszystkiego – z poprawnością polityczną na czele – nie przebierając w środkach. Najlepszym próbnikiem czytelnika / czytelniczki zapewne okaże się informacja na początku wydania: „Przy tworzeniu tego komiksu nie stała się krzywda żadnemu szympansowi... poza tym, którego przywiązaliśmy do stołu i stłukliśmy kijem do baseballu. Ale słowo, ten był jedyny”.

Plusy: + „kwaśny” humor + prosty, lecz całkiem ciekawy scenariusz + charakterystyczne rysunki Minusy: - dla niektórych humor może okazać się zbyt specyficzny

Scenariusz: Eric Powell Rysunki: Eric Powell Kolory: Dave Stewart Tytuł: Zbir: Rozróba Przekład: Maciek Drewnowski Wydawnictwo: Taurus, 2006 rok Wydanie: oprawa miękka, 96 str, kreda, kolor Cena: 31,90 zł Strona WWW: http://www.thegoon.com/

Kolejne spotkanie z Łucznikami

 Kolejne spotkanie z Łucznikami, Komiksy: "Zbir: Rozróba", "Thorgal: Łucznicy", "Thorgal: Władca gór"

Trudno dziś spotkać kogoś, kto nigdy nie słyszał o kultowej serii, której bohaterem jest dziecko z gwiazd, syn przybyszy spoza systemu słonecznego, wychowany przez wikingów. Na pewno nie dotyczy to miłośników i miłośniczek komiksów. Zapewne więc wszyscy wielbiciele Thorgala oraz ci, którzy wiedzą o nim, lecz jeszcze nie zagłębili się w lekturę, ucieszą się z możliwości kompletowania sagi w pięknej, twardej, lakierowanej oprawie. Z drugiej strony osoby, co to niegdyś stawały na głowie, by zdobyć kolejne albumy o przygodach dzielnego, a zarazem nie w ciemię bitego herosa, któremu nie może się oprzeć żadna niewiasta (nawet boginie i czarodziejki), on zaś pozostaje wierny jednej jedynej, pięknej i odważnej, wikińskiej księżniczce Aaricii, mogą odczuć swoistą frustrację. Aktualnie łatwo dostępne wspaniałe wydanie w pewnym sensie podważa niegdysiejszy wysiłek...

Jedną z dwóch niedawno wypuszczonych na rynek części sagi o Thorgalu są Łucznicy, czyli tom dziewiąty.

W komiksie tym po raz pierwszy pojawia się jedna z najbardziej interesujących i kontrowersyjnych postaci owego uniwersum – Kriss de Valnor, niezrównana łuczniczka i odważna do szaleństwa przestępczyni (Kriss boi się tylko prania pieluch oraz straty urody). Przede wszystkim jednak to kobieta wyłamująca się z większości stereotypów, która jakże często zaskakuje czytelników i czytelniczki. Od tego momentu rozpoczyna się jej zawiła relacja z Thorgalem.

Akcja oparta została na dwóch osiach: kradzieży świętego kamienia bogini Kerridwen dokonanej przez Kriss i jej kamrata, Sigwalda Poparzeńca (w poprzedniej wersji tłumaczenia – Sigwalda Bez Nosa), oraz łuczniczym turnieju zorganizowanym przez władcę Umbrii. Na skutek pewnych okoliczności Kriss i Thorgal lądują, dość dla siebie nieoczekiwanie i niechętnie, jako partnerzy w owym konkursie. Scenariusz można określić tylko jako udany – wartka akcja i zręcznie przeprowadzona intryga, wzbogacona o nader dowcipne, ironiczne zakończenie.

O tym, że Rosiński jest mistrzem w swoim fachu – a raczej sztuce – przekonywać chyba nie trzeba. Wspaniałe realistyczne ilustracje: ostra, portretowa kreska i dobrze dobrane kolory – gdzieniegdzie pastelowe, gdzieniegdzie nasycone.

Reasumując: pozycja obowiązkowa nie tylko dla fanatycznych wielbicieli Thorgala.

GramTV przedstawia:

Plusy: + piękna strona graficzna + świetny scenariusz + nowe tłumaczenie + twarda oprawa

Scenariusz: Grzegorz Rosiński Rysunki: Jean Van Hamme Tytuł: Thorgal: Łucznicy Przekład: Wojciech Birek Wydawnictwo: Egmont, 2007 rok Wydanie: oprawa twarda, 48 str, kreda, kolor Cena: 29,90 zł Strona WWW: http://www.thorgal.com

Kolejne spotkanie z Władcą gór

 Kolejne spotkanie z Władcą gór, Komiksy: "Zbir: Rozróba", "Thorgal: Łucznicy", "Thorgal: Władca gór"

Thorgal: Władca gór to następna ponownie wydana przez wydawnictwo Egmont – teraz w twardej, lakierowanej oprawie – odsłona przygód Thorgala Aegirsona. Tym razem otrzymujemy tom piętnasty, jeden z najciekawszych i najbardziej wysublimowanych z całej serii.

Opowieść owa spodoba się przede wszystkim koneserom motywu podróży w czasie, a wielbiciele Ostatniego dnia stworzenia autorstwa Wolfganga Jeschke będą wręcz zachwyceni. W niniejszym komiksie zagłębimy się bowiem w meandry losu, w rozmaite warianty czasoprzestrzeni, w których jednakże zawsze istnieje pewien stały punkt – metaforyczny kamień, wokół którego powstają kolejne koncentryczne kręgi wydarzeń.

Aaricia znów jest przy nadziei i pragnie urodzić dziecko w rodzinnej okolicy, Thorgal udaje się więc w podróż, by znaleźć drakkar, którego załoga zgodzi się ich zabrać. Niestety, jest środek zimy, pora nader niebezpieczna. Po drodze dostrzega tajemniczą postać w czerwonym płaszczu. Persona owa dmie w róg, czym prowokuje lawinę. Szczęśliwie ocalały bohater odnajduje schronienie, przy okazji zaś niewolnika, zbiegłego z twierdzy okrutnego bandyty Saxegaarda, tytułowego „władcy gór”. Wkrótce obaj cofają się trzydzieści siedem lat wstecz. Dlaczego? I co nastąpi później?

Fabuła opiera się na znakomicie zaprezentowanych rozważaniach na temat ludzkiej natury – z jednej strony pokazana zostaje dwulicowość i skłonność do żałosnego w skutkach egoizmu (w każdym z nas może drzemać obrzydliwy potworek), z drugiej zaś – niezwykła skłonność do poświęceń... choć żeby było śmieszniej, również niekiedy związana z egoizmem. Filozoficzna zabawa motywem czasu prezentuje się na tym tle jeszcze bardziej apetycznie. Jest to jeden z najinteligentniejszych scenariuszy Van Hamme’a.

Rysunki Grzegorza Rosińskiego są bardzo udane. Szczególnie uderza dbałość o szczegóły.

Pozycja obowiązkowa, i to nie tylko dla fanatycznych wielbicieli Thorgala.

Plusy: + piękna strona graficzna + genialny scenariusz, a zwłaszcza strona psychologiczna + nowe tłumaczenie + twarda oprawa

Scenariusz: Grzegorz Rosiński Rysunki: Jean Van Hamme Tytuł: Thorgal: Łucznicy Przekład: Wojciech Birek Wydawnictwo: Egmont, 2007 rok Wydanie: oprawa twarda, 48 str, kreda, kolor Cena: 29,90 zł Strona WWW: http://www.thorgal.com

Komentarze
7
Lucas_the_Great
Redaktor
12/06/2007 10:36
Dnia 12.06.2007 o 10:26, Ertai napisał:

Mimo wszystko archetyp bohatera jest taki sam.

Faktycznie, taki sam. Conan też był wychowanym przez ludzi dzieckiem z obcej planety, nienawidzącym władzy i przemocy, uciekającym przez świat w poszukiwaniu spokojnego domu dla siebie, żony i dwójki dzieci. Pełna zgodność postaci, jak to wykryłeś? ;)

Ertai
Gramowicz
12/06/2007 10:26

>Jako wielbiciel Thorgala wypraszam sobie stwierdzenie "polski ConanNo offense :)BTW Conan tez uzywal inteligencji... przynajmniej w niektorych ksiazkach byl magiem, krolem etc etc...Mimo wszystko archetyp bohatera jest taki sam.

Usunięty
Usunięty
12/06/2007 09:53

chyba zacznę czytać komiksy, jak tylu fanów jest , to musi do być dobre :D




Trwa Wczytywanie