Curt Geda i Steven E. Gordon - „Ostateczni Mściciele” – recenzja filmu DVD

Trashka
2007/06/06 23:27
4
0

Powrót niezłomnego patrioty

Powrót niezłomnego patrioty

Powrót niezłomnego patrioty, Curt Geda i Steven E. Gordon - „Ostateczni Mściciele” – recenzja filmu DVD

Kapitan Ameryka to najstarsza postać w uniwersum Marvela i jako taka dość kłopotliwa... Świat się zmienia, percepcja komiksów także – już na czym innym koncentrowana jest uwaga. Odbiorcy oczekują nieco innego przekazu niż pompatyczny idealizm, tak potrzebny Ameryce w czasie trwania II Wojny Światowej i zaraz po niej. Jednakże dzięki niniejszemu filmowi animowanemu można odnieść wrażenie, że znów nastaje moda na niezłomnych bohaterów-patriotów (co z drugiej strony nie dziwi aż tak bardzo, gdy przyjrzeć się politycznej i społecznej sytuacji USA).

Kim jest bowiem główny bohater Ostatecznych Mścicieli? Oto porządny amerykański chłopak, który niegdyś poświęcił się dla chwały kraju (przy okazji dla dobra całego świata) i wziął udział w eksperymencie z czasów II Wojny Światowej, którego celem było stworzenie serum zmieniającego zwykłego człowieka w super-żołnierza. Skutek przeszedł najśmielsze oczekiwania naukowców i odtąd szlachetny Kapitan Ameryka dzielnie stawał w obronie demokracji. Nachalny patriotyzm, brak psychologii postaci i ogólnie pojęte niedopasowanie do współczesnego świata sprawiło, że z persony owej wielokrotnie rezygnowano, po prostu ją uśmiercając. Z drugiej strony swoisty fanatyzm cechujący naszego złotego amerykańskiego chłopca okazuje się od czasu do czasu potrzebny, bo postać tę przywracano do życia. Jak? Restartując od nowa jej historię.

W prezentowanej animowanej odsłonie Kapitan Ameryka zostaje odmrożony po sześćdziesięciu latach przypadkowej hibernacji (jest to zresztą powtórka z rozrywki, gdyż raz już tak zrobiono – w latach sześćdziesiątych, kiedy to powrócił na świat po dwudziestu latach). Odnalezienie bohatera było, delikatnie mówiąc, bardzo ważne, gdyż krajowi, jak również całemu światu, (znowu) grozi straszliwe niebezpieczeństwo. Podołać wyzwaniu mogą tylko zjednoczone siły grupki zmutowanych i / lub utalentowanych osób (naturalnie pod dowództwem patrioty z prawdziwego zdarzenia). Spotkamy tu między innymi Thora, Osę, Czarną Wdowę, Iron Mana i - wielbionego przez licznych koneserów Marvela - Hulka...

Powrót po latach stanowi zresztą bardzo ciekawy motyw – twórcy pokazali kogoś, kto kompletnie gubi się w zastanej rzeczywistości. Świetnie uchwycona różnica pomiędzy nim a innymi obdarzonymi niezwykłymi mocami super-ludźmi to bodaj najmocniejsza strona owego dziełka. Wszyscy albo pożegnali się z ideałami, albo poszli drogą prywaty, albo przynajmniej naznaczeni zostali pewnym piętnem goryczy. Napatrzyli się na rzeczy okrutne i nabawili się cynizmu, ewentualnie zmienili zainteresowania. W każdym razie dostosowali się w mniej lub bardziej specyficzny sposób, czego najdowcipniejszy przykład stanowi Thor jako aktywista Green Peace. Twórcy filmu pozwolili też ujawnić się tendencji do ukazywania zwykłych ludzi jako prawdziwych bohaterów, bez których super-ludzie są bezradni... W sumie więc Kapitan Ameryka jawi się jako to przysłowiowe niewinne dziecię, rozglądające się wokół zdumionymi błękitnymi oczyma.


Jak niby ta banda indywidualistów, zrzeszona pod dumnym szyldem „Ostatecznych Mścicieli” ma ze sobą współpracować? Śledzenie przeróżnych problemów w relacjach dostarcza niemałej przyjemności – szczególnie zabawne są „szpile” wbijane sobie nawzajem w dialogach, będącymi klimatycznymi przerywnikami w szybkiej akcji. Do plusów bezsprzecznie należy także sposób animacji. Powracają znane z komiksów Marvela kanciaste twarze i sylwetki posiadające dorosłe proporcje, dające odpoczynek od niemal wszechobecnych mangowych „wiecznych nastolatków” z oczami na pół twarzy.

Wszystko pięknie. Mniej więcej przez dwie trzecie filmu. Potem nagle przeróżne „gorzkie”, ironiczne smaczki zastąpione zostają różową watą cukrową i nachalnym hurra-optymizmem. Wymowa filmu staje się przez to kompletnie niespójna. Najpierw mogliśmy się zastanawiać nad zmianami reguł gry w ludzkim świecie, a gdy już wysnuliśmy pewne wnioski, zostaliśmy zastrzeleni radosną informacją, że są jeszcze prawdziwi bohaterowie, którzy będą nas hołubić, kiedy tylko znajdziemy się w prawdziwym niebezpieczeństwie. Lubimy dzielnych i twardych bohaterów, ale upodobanie do naiwności rodem z Supermana raczej minęło. Końcówka jest tak słodka, że aż niedobrze. Szkoda.

GramTV przedstawia:


Plusy: + stara dobra amerykańska animacja + szybka akcja + kilka klimatycznych momentów (np. „szpile” w dialogach) Minusy: - niespójność wymowy filmu - brak dodatków na DVD (zwiastuny trudno do nich zaliczyć) - spartaczony koniec

Tytuł: Ostateczni Mściciele Reżyser: Curt Geda i Steven E. Gordon Scenariusz: Greg Johnson Muzyka: Guy Michelmore Obsada (głos): Justin Gross, Grey DeLisle, Michael Massee, Olivia d'Abo, Marc Worden, Nan McNamara, Nolan North Obsada polska (głos): Grzegorz Pawlak, Jacek Łuczak, Janusz German, Beata Olga Kowalska, Jolanta Jackowska-Czop Produkcja: USA 2007 Dystrybucja: Vision Film Cena: 29.99 zł

Komentarze
4
Usunięty
Usunięty
07/06/2007 12:41

ostateczni msciciele fajny filmik

Renchar
Gramowicz
07/06/2007 11:25

W szponach strachu był kiedyś podobny film "Wrony nie kraczą w nocy" coś takiego tam też w nocy z drzewa zlatywały kruki i rozszarpywały na strzępy hehe ;)

Usunięty
Usunięty
07/06/2007 11:04

Może nawet fajne te filmiki ale horor pewnie za słaby




Trwa Wczytywanie