Stwory Nocy zawierają dwa utwory znane polskim czytelnikom i czytelniczkom dzięki wydanym przez wydawnictwo MAG zbiorom opowiadań Gaimana. Są to Cena (z tomu M jak Magia - 2007) oraz Córka sów (z tomu Dym i lustra - 2003).
Cena przedstawia niesamowitą historię, która na pewno poruszy serce każdego miłośnika kotów, a być może także kogoś, kto dotąd za nimi nie przepadał. Oto pewna rodzina chętnie i często przygarnia futrzane pieszczochy, potrzebujące pomocy i schronienia. Pewnego razu na ich progu zjawia się piękny, czarny kocur, inny niż wszyscy dotychczasowi lokatorzy. Najdziwniejsze jednak, iż każdej nocy przybywa mu ran, a on – mimo to – wciąż dzielnie stróżuje na werandzie, jak gdyby trwał na posterunku. Co tak naprawdę dzieje się z nieszczęsnym stworzeniem? I komu w rzeczywistości zagraża niebezpieczeństwo?![]()
Tytuł albumu – Stwory Nocy – znakomicie oddaje esencję obu opowieści. W obu przypadkach ludzie mają do czynienia z nieznanym, niepoznawalnym, które kryje się w mroku i czasem wychodzi nam na spotkanie. Niekiedy jest to dobre zrządzenie losu, a czasami zapewne mogłoby stać się takowym, lecz my, ludzie, wszystko niszczymy ze strachu bądź w poczuciu bezkarności. ![]()
Scenariusz jednak, choćby najwspanialszy, nie zrobi wrażenia, jeśli nie ma godnej oprawy. Na szczęście w tym wypadku poetycką grozę Gaimana podkreśla znakomita warstwa wizualna. Michael Zulli unika klasycznej komiksowej formy, choć może nie aż w takim stopniu jak hiperrealistyczni twórcy ze stajni Image czy Top Cow. Jego rysunki chwilami kojarzą się z ilustracjami w zbiorach baśni z końca XIX w. (z czasów, gdy nie były to bohomazy sprawiające, że najszczęśliwszy berbeć wybucha wrzaskiem, dorosłemu zbiera się na torsje, a potwory uciekają z powrotem pod łóżko). Widać, iż pierwotnie zostały wykonane kredkami. Momentami zaś sprawiają wrażenie jakby miniaturowych akwarel. Zulli ciekawie operuje zbliżeniami i wykonuje sugestywne, niepokojące portrety, co potęguje nastrój. ![]()
Plusy: + piękna strona graficzna + poetycka groza opowieści + prosty, lecz niebanalny pomysł Minusy: - wygórowana cena za relatywnie małą objętość fabularną
Scenariusz: Neil Gaiman Rysunki: Michael Zulli Tytuł: Stwory Nocy Przekład: Paulina Braiter Wydawnictwo: Egmont, 2007 rok Wydanie: oprawa miękka, 48 str., kreda, kolor Cena: 19,90 zł Strona WWW: tutaj
Mamy tu bowiem lekką opowiastkę, po trosze baśń, po trosze fantasy, zdecydowanie adresowaną do młodszej młodzieży. Akcja dzieje się w okresie sengoku (XV/XVI w.) pośród istot z japońskich mitów, baśni i legend. Pomiędzy demonami i obdarzonymi magiczną mocą bądź tajemną wiedzą ludźmi toczy się batalia o potężny Klejnot Czterech Dusz. Inu-Yasha usiłował skraść go ludziom, lecz został pokonany przez kapłankę Kikyo. Sytuacja zmienia się, gdy w owe feudalne czasy trafia współczesna dziewczynka. Po pierwsze zdejmuje czar z naszego bohatera, po drugie zaś zostaje uznana za inkarnację Kikyo. Odtąd nieodwracalnie wplątuje się w zawieruchę wokół magicznego artefaktu.
W tym tomie Inu-Yasha stacza kolejny pojedynek ze swym okrutnym bratem Sessho-Maru, pełnej krwi demonem, który nie ustaje w wysiłkach, by odebrać mu pewien cenny miecz. Rozwiązuje także zagadkę związaną z poczynaniami kapłanki Kikyo. Naturalnie, jak każdej relaksującej i rozrywkowej opowiastce przystało, tom siódmy rozwija też wątek romantyczny.
Komiks obfituje w wiele zabawnych scen, należy też pochwalić wartką akcję. Bohaterowie jednakże, choć sympatyczni, wydają się również nad wyraz infantylni. Oczywiście nie dziwi to w przypadku uczennicy ani pewnego małego demonka, który pęta się pod nogami głównym bohaterom, jednakże od buddyjskiego mnicha i żyjącej setki lat istoty można już czegoś wymagać. Z drugiej strony, jak już rzekliśmy, to baśń, więc wiele można wybaczyć. Patrząc z jeszcze innej strony: taka jest poetyka typowej, najczęściej spotykanej mangi, drukowanej na swym rodzimym podwórku w setkach tysięcy egzemplarzy. Po lekturze niniejszego tomu przestaje dziwić infantylność tasiemcowych seriali anime. Rzeczy wybitne kierowane są do koneserów i tworzone o wiele rzadziej - stanowią po prostu niewielką część rynku. ![]()
Osobom szukającym oryginalnych pomysłów trzeba powiedzieć, że owa historyjka o artefaktach i tym złym, co to usiłuje zabrać je drużynie bohaterów, to banał na banale i banałem pogania. Kolejnym wyraźnym minusem okazuje się sam sposób wykonania. Rysunki nie należą do tych najwyższych lotów. Niektóre z nich stanowią niewyraźny czarno-biały keks – nie wiadomo, kogo przedstawiają (Inu-Yashę? Sessho-Maru?) i co właściwie robią ukazane tam postacie. Dodatkowo percepcję fabuły utrudnia taktyka wydawnicza, czyli ukłon w stronę wschodniego komiksu. Niestety, nam, prostym białasom, trudno jest czytać od końca, z prawa na lewo...
Plusy: + kilka zabawnych scenek + szybka akcja Minusy: - banalny plan fabularny - kiepska czytelność rysunków - utrudniona percepcja fabuły wskutek sposobu wydania
Scenariusz: Rumiko Takahashi Rysunki: Rumiko Takahashi
Tytuł: Inu-Yasha. Baśń z feudalnych czasów Przekład: Monika Nowakowska Wydawnictwo: Egmont, 2007 rok Wydanie: oprawa miękka, 192 str., czarno-biały Cena: 17 zł Strona WWW: tutaj
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!