Jakoś tak się w Polsce przyjęło, że wiele rzeczy niejako z miejsca uznawane jest jako przeznaczone dla dzieci. Przykładów tego jest wiele począwszy od komiksów, przez filmy animowane na grach skończywszy. Założenie to jest o tyle błędne co zabawne niestety jednak często prowadzi do wielu przeinaczeń i nieporozumień.
Nigdy nie zapomnę jednego z pierwszych anime, które ukazało się w polskich kinach. Była to Księżniczka Mononoke, film wspaniały i bardzo ambitny. Ileż to głosów od razu się podniosło, iż nie powinno wpuszczać się do kin filmów dla dzieci tak epatujących przemocą! W końcu nie można dopuścić by nasze pociech oglądały krew strumieniami tryskającą na ekran czy też odcinanych członków ciała. To prawda nie można, tylko czemu nikt z tych obrońców moralności nie spojrzał na ograniczenia wiekowe tegoż filmu? Zresztą to mniejszy problem w porównaniu z tym, że nie zwrócił na to uwagi dystrybutor i tytuł ten był emitowany głównie w czasie przeznaczonym na filmy dla dzieci. Sam byłem świadkiem zgrozy na twarzy matki, kiedy jej może pięcioletni synek z fascynacją przyglądał się jak główny bohater odcina jakiemuś zbirowi rękę. Cóż to może zostawić trwały ślad na psychice dziecka… Z drugiej jednak strony jaki dbający o swoje dzieci rodzić zabiera pieciolatka na film przeznaczony dla widzów od lat 16?
Podobnie sprawa się ma z komiksami. Nie rozumiem dlaczego tyle osób uważa je za infantylne i przeznaczone dla młodego czytelnika? I czemu te same osoby zaglądając do twórczości takiego na przykład Franka Millera pomstują na to jakież to okropieństwa serwuje się teraz dzieciom? Kto właściwie powiedział, że komiks przeznaczony jest dla dzieci? Przecież pierwsze zeszyty które powstały skierowane były do czytelników dorosłych. Niewiele osób przejmowało się wtedy dziećmi i ich potrzebami. Ani Superman ani tym bardziej Sin City nie są skierowane do dzieci. Przede wszystkim nie zrozumieją zawartych w nich treści a poza tym ilość przemocy w nich zawarta nie predestynuje ich jako produktów skierowanych do młodszych odbiorców.
Nie muszę chyba mówić, że z grami jest podobnie. Dopiero od niedawna zaczęto je postrzegać jako rozrywkę przeznaczoną również dla dorosłych. Chociaż i tak podniósł się wielki raban kiedy ktoś zauważył jak mroczna i brutalna ma być Rule of Rose. Podniosły się od razu głosy sprzeciwu i oburzenia sprytnie rozdmuchane przez media. Nie rozumiem zresztą czemu? Czy ktoś darł szaty z powodu ukazania się na ekranach Piły III czy innych równie krwawych horrorów? Otóż nie, ale to są w końcu filmy fabularne a więc przeznaczone dla dorosłych, zatem nikogo nie dziwi, że w niektórych zupełnie bezsensownie przelewa się hektolitry krwi…
Najbardziej jednak dziwi mnie fakt, że nawet pośród graczy odzywają się głosy deprecjonujące inne, popularnie uważane za infantylne, formy przekazu. Czym się bowiem różni gra od komiksu czy kreskówki? Tak naprawdę tylko poziomem interaktywności. Wszak wszystkie są tylko formami przekazu. Można w nich zawrzeć wszystko zarówno treści przeznaczone dla dzieci jak i dla dorosłych. Znam wiele filmów fabularnych i książek, które są bezwartościowe i głupie, ale jakoś nikt nie mówi, że wszystkie są infantylne lub głupie. Było by to nadużycie semantyczne, którego lepiej unikać. Może zatem warto by i w ten sam sposób zacząć traktować inne formy przekazu. To, że niektóre kreskówki przeznaczone są dla dzieci nie oznacza od razu, że wszystkie filmy animowane są dla najmłodszych. Podobnie sprawa ma się zresztą z książkami. To, że bracia Grimm napisali kilka tytułów przeznaczonych dla najmłodszych nie oznacza od razu, że Joyce pisał bajki dla dzieci. Zresztą ja tam bym się zastanowił dwa razy nim dał bym do przeczytania swemu dziecku baśnie braci Grimm…
Pozdrawiam was nocne marki.