Sami swoi. Początek – recenzja filmu. Głupi i głupszy

Radosław Krajewski
2024/02/16 21:00
2
0

Kultowy konflikt Pawlaka i Kargula powraca w historii prezentującej początek całej waśni. Oceniamy, czy warto podejść do płota… to znaczy do kina.

Wiejski slapstick

Zabieranie się za klasykę zawsze niesie ze sobą ogromne ryzyko. Nie tylko próbując dorównać oryginałowi, ale również stworzyć dobrą produkcję, która pomogłaby utrzymać serię na powierzchni na nieco dłużej. Przecież nikt nie sięga po starsze kultowe tytuły, żeby nie próbować ich dalej „doić”, poprzez następne kontynuacje, prequele, czy spin-offy. W ostatnich latach widzieliśmy ten proceder na przykładzie Kogla Mogla, ale czy również Sami swoi mogą zagościć na ekranach kin, a może i telewizorów, na dłużej? Po obejrzeniu filmu Sami swoi. Początek mam nadzieję, że jednak nie. Debiutancka produkcja Artura Żmijewskiego to film pokroju Głupiego i głupszego, czy Gości, gości. Pośmiać się jednak można wyłącznie z nieudolności twórców, którzy zaprezentowali produkcję wyjętą wprost z lat 90. ubiegłego wieku, choć z paroma wyjątkami.

Wiejski slapstick, Sami swoi. Początek – recenzja filmu. Głupi i głupszy
Foto: Jarosław Sosiński

Historia przedstawia wcześniejsze lata Kazimierza Pawlaka (Adam Bobik) i jego zaciekłego wroga Władysława Kargula (Karol Dziuba) sprzed wydarzeń z Samych swoich. Od próby zaciągnięcia się młodego Pawlaka do wojska, poprzez zakochanie się w Nechajce Słobodzian (Paulina Gałązka) i przymusowe małżeństwo z Manią Ziębicką (Weronika Humaj), po najazd bolszewików i wygnanie chłopów z Kresów Wschodnich po zakończonej wojnie. Otrzymujemy więc przekrój życia Kazimierza, jego wzlotów i upadków, a także początków konfliktu z Władysławem. Zresztą film rozpoczyna się od sceny, w której Wincenty Kargul (Janusz Chabior) przecina swoim pługiem granicę pola sąsiadów, co prowadzi do straszliwej sytuacji, która naznaczy obie rodziny piętnem wzajemnej zemsty i chęci zemsty.

Największym problemem Samych swoich. Początku jest niewłaściwe komediowe podejście twórców do swojego filmu. Już wspomniana pierwsza scena najlepiej obrazuje z jak głupkowatą produkcją mamy do czynienia. Chociaż na ekranie widzimy dramatyczną sytuacją, w której jedna z postaci mogła przepłacić życiem, to wesoła muzyczka i slapstickowe aktorstwo jest wszystkim, na co stać twórców. Dalej wcale nie jest lepiej i film żongluje poważnymi tematami, jak próby samobójcze, czy gwałty, bez żadnej większej refleksji, próbując na tym budować swoich bohaterów. I mowa o początkowych 15 minutach, w których prequel Samych swoich nie potrafi złapać własnego rytmu, co jeszcze dobitniej będzie przeszkadzać do samego końca seansu.

Foto: Jarosław Sosiński

Wyraźnie widać, że Sami swoi. Początek miał być lub będzie serialem. W filmowej wersji jest wiele przeskoków w czasie, które zaznaczone są co najwyżej podmienianiem dziecięcych aktorów, czy delikatnie zmienioną charakteryzacją postaci. Niszczy to całą narrację, przez co historia nie potrafi utrzymać spójności, aby losy Pawlaka mogły jakoś bardziej zainteresować. Drugim dużym grzechem filmu są nagłe przejścia z komedii do dramatu, gdzie w jednej scenie mamy do czynienia z gagiem, aby w kolejnej zaprezentowano nam scenę egzekucji dokonanej przez najeźdźców zza wschodniej lub zachodniej granicy. Żmijewskiemu wyraźnie zabrakło doświadczenia i nie potrafił nadać swojemu filmowi odpowiedniego stylu i tonu, aby nie wyglądało jak pozszywane naprędce dzieło, któremu niebezpiecznie blisko do twórczości Patryka Vegi.

Chłopczęta

Trzeba jednak oddać, że Sami swoi. Początek nie wygląda wcale źle. Wstęp nie jest zachęcający i pierwsze co widzimy, to okropny „meksykański filtr”, który daleki jest od tego, jak chcielibyśmy oglądać polską wieść rodem z obrazów Józefa Chełmońskiego. Na szczęście później jest trochę lepiej i nie brakuje kilku dobrych i ciekawych ujęć, które prezentują niezłe scenografie, czy kostiumy w całej swojej okazałości. Miejscami wieś wygląda nawet za ładnie, wręcz muzealnie, szczególnie w porównaniu do niedawnych animowanych Chłopów, ale to jedyne elementy, których twórcy nie muszą się wstydzić.

Chłopczęta, Sami swoi. Początek – recenzja filmu. Głupi i głupszy
Foto: Jarosław Sosiński

GramTV przedstawia:

Zupełnym nieporozumieniem jest jednak poprowadzenie przez Żmijewskiego aktorów, szczególnie Adama Bobika, któremu komediowemu talentu nie brakuje, co pokazał w The Office PL, ale tutaj zmuszono go do gry kluczem rodem z Głupiego i głupszego i Gości, gości. Również wielu pozostałych aktorów, na czele z Pauliną Gałązką, Wojciechem Malajkatem i Weroniką Humaj szarżuje, a emocje swoich postaci pokazują w przerysowany, pretensjonalny sposób. Przynajmniej w pierwszej połowie nowych Samych swoich bliżej do parodii, niewybrednej komedii pokroju Quasiego z Disney+ niż poprzednich odsłon serii. Twórcy obrali stylistykę swojego filmu wyjętą wprost sprzed trzydziestu lat, gdzie niestety dla nich, taki humor już mało kogo dzisiaj bawi.

Rozczarowaniem jest także zmarginalizowana rola Władysława Kargula. Postać potrafi zniknąć na dłużej, a jego interakcje z Pawlakiem są ograniczone i zazwyczaj krótkie. Twórcy nawet niespecjalnie starają się rozwinąć tę postać, która służy przede wszystkim jako nemezis Pawlaka, ale nic ponadto. Film marnuje Karola Dziubę, który nie ma zbyt wiele do zagrania, a we wspólnych scenach z Bobikiem jest niemal przezroczysty. Uczynienie Kazimierza Pawlaka głównym bohaterem było dobrym wyborem, ale twórcy nie powinni aż tak marginalizować roli Kargula w całej historii. Nie ma Kargula bez Pawlaka, podobnie jak Bolka bez Lolka, czy Flipa bez Flapa.

Sami swoi. Początek nie jest ani dobrą komedią, ani też ciekawą genezą waśni najsłynniejszych polskich sąsiadów. Fabuła jest płytka i nie próbuje zagłębić się w metaforę konfliktu, który niósł oryginalny film, a na domiar złego próbuje opowiedzieć zbyt rozległą historię, przez co nie działa również na płaszczyźnie dramatycznej. To niepotrzebna nikomu slapstickowa produkcja, która żenuje humorem, bohaterami i nagłymi zmianami tonu. Wizualnie może się jednak podobać, chociaż okropny w wielu scenach filtr i nadmierna ekspozycja potrafią zepsuć cały efekt. Fani Samych swoich powinni trzymać się od tej produkcji z daleka.

Chętni przypomnieć sobie pierwszą część Samych swoich? Zapraszamy do naszego quizu znajomości z pierwszej części serii.

3,0
Żaden początek, a raczej koniec powrotu Pawlaka i Kargula w nieudanej próbie żerowania na nostalgii.
Plusy
  • Kilka ładnych ujęć
  • Scenografia i kostiumy są całkiem niezłe
  • Parę nie najgorszych żartów
Minusy
  • Poszatkowana i nieciekawa historia pozbawiona większego celu
  • Skupia się tylko na Pawlaku
  • Irytująca maniera i pretensjonalność bohaterów
  • Postacie bez charakteru
  • Nagłe zmiany tonu
  • Większość żartów jest niestrawna
  • Okropne zastosowanie filtrów wizualnych
  • Artur Żmijewski nie broni się reżysersko
  • Zmarnowany potencjał aktorów
Komentarze
2
beetleman1234
Gramowicz
28/02/2024 08:49

Z tą poszatkowaną, niemającą większego celu historią to jest jakieś kuriozum w Polsce, bo polscy scenarzyści wprost uwielbiają pisać takie "historie". Nie wiem czemu.

FromSky
Gramowicz
16/02/2024 23:55

Humor orginału polegał na parodii polskiej cechy żeby pokazać że jest się lepszym niż sąsiad i życzenie sąsiadowi żeby miał gorzej, tak samo jak ostatnia scena z Dnia Świra, no i w przeciwieństwie do tego czegoś nie żyli w skansenie tylko normalnie wyglądającej polskiej wsi z lat 60tych i gwara też była normalna dla ludzi z za Buga, z tamtych czasów