Recenzja Scorn - pięknie, obrzydliwie, upierdliwie

Mateusz Mucharzewski
2022/10/19 13:20
1
0

Klasyczna historia z gatunku kochasz lub nienawidzisz. Pomiędzy nie ma zbyt wiele.

Recenzja Scorn - pięknie, obrzydliwie, upierdliwie

Czasami mam wrażenie, że kiedy studio nie ma pomysłu na design swojego horroru, decyduje się na jedną z dwóch możliwości - Cthulhu lub Giger/Beksiński. Nie ma bardziej oklepanych opcji. Dlaczego więc powinniśmy interesować się Scorn? Bo mimo wykorzystanej już wielokrotnie stylistyki to jest gra inna niż wszystkie, nietypowa i, niestety, również polaryzująca. Nie powinny więc dziwić oceny od bardzo niskich poziomów do nawet maksimum. Pytanie tylko ile osób będzie chciało sięgnąć po grę, od której tak łatwo się odbić?

Zero. Tyle informacji o świecie, bohaterze i jego celach dostajemy na początku gry. Zero to również stan naszej wiedzy na każdym kolejnym etapie gry. W pierwszych minutach rozgrywki nie tylko nie wiemy co się dzieje, ale i nie mamy gdzie szukać wskazówek, nawet najdrobniejszych. Nie powiem więc czy jesteśmy więźniem uciekającym z jakiegoś przerażającego więzienia czy sami tam trafiamy w jakimś celu. Nie skłamię też jeśli napiszę, że po obejrzeniu napisów końcowych też nic nie wiedziałem. A może cały ten świat to jakaś metafora czyśćca? Nie mam zielonego pojęcia. Oczywiście może nie jestem wystarczająco bystry na tak zawoalowany przekaz. Nie da się jednak ukryć, że twórcy niewiele zrobili, aby chociaż odrobinę pomóc w zrozumieniu swojej wizji, pod warunkiem oczywiście, że ona istnieje.

W Scorn nie ma więc żadnych mechanizmów narracyjnych, o które można się oprzeć. Nie ma notatek do zebrania, postaci z którymi można porozmawiać czy bardziej wyrazistego opowiadania historii przez otoczenie (environment storytelling). Wszystkie niezwykłe rzeczy jakie widzimy mogą oznaczać cokolwiek. Rozumiem, że twórcy chcieli stworzyć coś nieoczywistego, ale zadaniem dobrego designu jest takie prowadzenie gracza, aby miał szansę na zrozumienie przekazaniu. Oczywiście nie wykluczam, że Scorn może go nie mieć. Być może zespół Ebb Software chciał po prostu stworzyć coś atrakcyjnego wizualnie z unikatową rozgrywką - podziwiać i nie zadawać pytań. Jeśli taka była intencja to tym bardziej uważam to za wadę gry.

GramTV przedstawia:

Aby jednak nie było tak pesymistycznie trzeba przyznać, że w kwestii wizualnej Scorn to prawdziwa perełka. Klimat prac Hansa Rudolfa Gigera aż wylewa się z każdego kąta ekranu. Ze wszystkich gier, które inspirowały się pracami szwajcarskiego malarza, ta jest zdecydowanie najciekawsza i to bez jakiejkolwiek przestrzeni do rywalizacji. Na każdym kroku trafiamy na niezwykłe maszyny czy brutalne narzędzia. Świat przedstawiony jest obrzydliwy, ale jednocześnie intrygujący. Maksymalnie brutalny, ale i przyciągający zainteresowanie. W połączeniu z wysokiej jakości teksturami przemieszczanie się po lokacjach to atrakcja sama w sobie. Może tam się nic nie dziać, a i tak zawsze trafi się jakiś intrygujący element.

Oprawa wizualna nie byłaby tak efektowna gdyby nie animacje. W grze niewiele się dzieje, ale to co obserwujemy prezentuje najwyższy możliwy poziom. Mam na myśli przede wszystkim ruchy dłoni głównego bohatera. Każde użycie jednej z wielu przedziwnych maszyn to prawdziwy pokaz kunsztu animatorów. Wszystkie palce czy drobne kosteczki ruszają się jak w rzeczywistości. Obserwując to można odczuć, że Scorn to produkt z najwyższej półki. Widać, że twórcy maksymalnie przyłożyli się do jakości. Może zawartości nie ma szczególnie dużo, ale każdy szczegół jest na swoim miejscu. Nie dziwię się więc, że Ebb Software zaliczyło tyle opóźnień w produkcji. Stosunkowo mały zespół na pewno potrzebował dużo czasu, aby osiągnąć poziom najlepszych studiów na świecie. Wprawdzie tylko w jednej kwestii, ale jednak. Jeśli więc miałbym szukać argumentów aby zagrać w Scorn, oprawa wizualna zdecydowanie wygrywa.

Komentarze
1
koNraDM4
Gramowicz
19/10/2022 13:55

Ogólnie przebolałbym brak historii ale jest pewien etap gdzie aż by się prosiło by twórcy co nieco dopowiedzieli lecz na próżno. Brakuje według mnie też w tej grze jakichś wyborów co do naszych poczynań, jest liniowa, a to w połączeniu z brakiem narracji potwornie nudzi niż gdyby mieć różnie możliwości przejścia poziomu. 

A tak po za tym gra wygląda świetnie, końcowe etapy wchodzą wręcz w styl filmu Prometeusz (moim zdaniem niedoceniony film z franczyzy) i jedynie efekt psują niektóre mechanizmy takie jak bronie. Niby czuć, że to jest biotechnologia ale za wiele tu ze zwykłego projektu typowych broni - ot przeładowujemy wsadzając naboje w "gniazdo", sam dźwięk strzelania nie powala biorąc pod uwagę z czego strzelamy. Często w grze korzystamy także z dźwigni, które nie powalają jakoś szczególnie pod względem użycia i udźwiękowienia, trochę jakby twórcy skupili się tylko na tym by wyglądały. Lecz mimo wszystko to aż tak nie odstaje od ogólnego projektu gry. 

Tak zupełnie poważnie - gdyby z większości poziomów wyrzucić przeciwników to gra by nic nie straciła (a może nawet zyskała) gdyż moim zdaniem mimo innych modeli to nie są oni szczególnie zróżnicowani i różnią się głównie tym ile zadają obrażeń oraz ile mogą otrzymać zanim padną.