Recenzja gry Król Kur – Jajcarska walka o władzę

Jakub Zagalski
2021/12/08 10:10
0
0

Kiedy z okładki gry spogląda Wiedźmin, Terminator i Rambo, wiedz, że będzie się działo. Szczególnie, gdy w kultowych bohaterów wcielają się koguty.

Recenzja gry Król Kur – Jajcarska walka o władzę

Król Kur to imprezowa gra rodzinna, w której robimy wszystko, by zdominować przeciwników i pokazać, że władzę w kurniku może sprawować tylko jeden z zadziornych kogutów. Walka jest szybka i bezlitosna, a przy tym momentami bardzo zabawna.

O tym, że gra jest jajcarska, sugeruje pierwszy rzut oka na pudełko. Koguty stylizowane na ikony popkultury to główni bohaterowie całej zabawy, do której można zasiąść w od trzech do pięciu osób. Gra w dwie osoby teoretycznie jest możliwa do przeprowadzenia, ale nie ma najmniejszego sensu.

W pudełku znajdziemy przede wszystkim 110 kart, 30 żetonów i 10 dużych kolorowych kości K6. Jest tam kilka mniej istotnych przedmiotów (znacznik pierwszego gracza, karta podpowiedzi itp.), ale kluczowe są karty, kości i żetony. Król Kur to gra z niższej półki cenowej (w popularnej sieciówce można ją kupić za ok. 60 zł), co ma oczywiście swoje zalety, ale także przekłada się na jakość komponentów. I o ile duże kolorowe kości są super, a żetonom niczego nie brakuje, to już karty mogłyby być wykonane z nieco grubszego papieru. Karty są cienkie i giętkie, co po iluś tasowaniach może dać się we znaki. Ratunkiem jest oczywiście dokupienie koszulek premium i nie jest to głupi pomysł, jeśli Król Kur ma często lądować na stole.

A zapewne będzie, jeżeli ktoś ma dzieci i/lub zaprasza znajomych, którzy nie zjedli zębów na bardziej złożonych planszówkach i karciankach. Bo trzeba postawić sprawę jasno: Król Kur to gra bardzo prosta, szybka i z niewielkim polem manewru. Koneserzy pojedynkowych gier będą mieli dość w połowie pierwszej rozgrywki, co nie znaczy, że Król Kur nie sprawdzi się właśnie w niegrającym towarzystwie czy na szybkich sesjach z dzieciakami.

Jak właściwie gra się w Króla Kur? Każdy z graczy otrzymuje na początku talię kart z wizerunkami swojego kuraka, karty przeciwników biorących udział w walce i karty z rysunkiem pustego gniazda. Oprócz tego dostajemy po dwie kości w wybranym kolorze i jajeczne żetony. Gra (w podstawowym trybie) kończy się, gdy tylko jeden z graczy będzie w posiadaniu takich żetonów.

GramTV przedstawia:

Tura zaczyna się od rzutu kośćmi i odłożenia jednej z nich na bok. Liczba oczek określa podstawową siłę ataku/obrony. Druga akcja to zagranie jednej z pięciu dobranych wcześniej kart. Zagranie karty z wizerunkiem wybranego przeciwnika oznacza, że będziemy go atakować. Wyłożenie karty z wizerunkiem własnego kuraka przygotowuje do obrony, zaś karta z pustym gniazdem przekłada się na neutralność.

Po zagraniu wszystkich kart rozpatrujemy poszczególne relacje. Sprawdzamy, kto kogo atakuje, kto się broni, a kto chce uniknąć walki. Poszczególne konfiguracje dodają lub odejmują siłę ataku/obrony, a ostateczny wynik starcia zależy od rzutu drugą kością. Przegrany traci określoną liczbę jajek i przechodzimy do kolejnej rundy.

Wyjątek stanowią remisy. W takiej sytuacji, jeżeli koguty dalej chcą walczyć, każdy z zawodników ciągnie kartę kurzej supermocy. Oprócz zabawnych rysunków i równie żartobliwych opisów, na karcie widnieje informacja, czy remis kończy się dla nas utratą, czy zdobyciem jajek.

I to tyle. W opisie od wydawcy można przeczytać, że w Królu Kur "ważnym elementem gry jest obrana taktyka", ale to za dużo powiedziane. Jasne, nigdy do końca nie wiadomo, kto kogo zaatakuje, można blefować, by zdobyć więcej punktów obrony itp. Ale jest to bardzo prosta i losowa gra nastawiona na szybką interakcję między graczami. Nieco więcej taktycznej głębi mogłoby dodać ciekawsze (inne) wykorzystanie kart kurzej supermocy. Na początku sprawiają one wrażenie istotnego elementu, ale w praktyce służą tylko do rozstrzygania remisów, do których wcale nie musi dochodzić. Szkoda, bo karty kurzej supermocy, tak jak wizerunki bohaterów, są śmieszne i chciałoby się z nich częściej korzystać.

Czy Król Kur będzie często gościł na moim stole? Na pewno nie, gdyż moi domownicy są przyzwyczajeni do bardziej złożonych i oferujących więcej możliwości gier. Nie zmienia to faktu, że poleciłbym ją, a może nawet sprezentował komuś, kto ma dzieci (sugerowany wiek na pudełku 8+ jest moim zdaniem zawyżony), a planszówki nie są jego hobby.

6,0
Walki kogutów polecają się na imprezę
Plusy
  • Proste zasady
  • Szybka rozgrywka
  • Dla rodzin i na imprezy
  • Zabawna otoczka
Minusy
  • Cienkie karty
  • Niewykorzystany potencjał kart supermocy
  • Więcej losowości niż taktyki
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!