Recenzja Bang-On Balls: Chronicles - platformer rolowany

Mateusz Mucharzewski
2023/10/19 15:00
0
0

W natłoku jesiennych premier nie zapomnijcie o uroczych kulkach, które właśnie wytoczyły się z wczesnego dostępu.

Recenzja Bang-On Balls: Chronicles - platformer rolowany

Clickbaitowy tytuł tego tekstu mógłby mówić o nowej grze twórców Wiedźmina 3 i Gwinta. Nie byłoby w sumie w tym żadnej przesady, bo założyciele studia Exit Plan Games poznali się właśnie w CD Projekcie. Pierwszy z nich, Francuz Damien Monnier, był nawet projektantem uwielbianego przez wielu graczy Gwinta. Jego partnerem biznesowym jest Portugalczyk Jose Teixeira. Obaj Panowie zostali w Polsce i założyli spółkę w Warszawie. W ten wielonarodowościowy zespół (w składzie jest wielu Polaków) zainwestował nawet chiński Tencent (ma jednak niewiele, bo tylko 10% udziałów). Prawdziwa Wieża Babel. Być może z tego powodu ich pierwsza gra tak mocno opiera się na idei wielu państw.

Pomysł widoczny jest w znanych z internetowych memów kulkach, które wymalowane są we flagi różnych państw. Nawet rozpoczynając rozgrywkę wybieramy swój kraj. Właściwą zabawę zaczynamy jednak od studia filmowego, które pełni rolę bazy wypadowej na kolejne etapy/kroniki. Każdy z nich to inny plan filmowy. Na pierwszy ogień idzie świat wikingów. Na mapie zbudowanej pod klimat tego okresu historycznego znajdziemy też liczne kulki, które jakoś się w to wpasowują. Mamy więc wiele skandynawskich flag. Z kolei w kolejnym świecie poświęconym zimnej wojnie i wyścigowi kosmicznemu najczęściej będziemy spotykać barwy amerykańskie, radzieckie czy chińskie. Wszystko jest tak skonstruowane, aby jakoś do siebie pasowało. Nie jest jednak tak, że wraz z flagą idą jakieś specjalne zdolności. Raczej jest to kwestia wizualna i “fabularna”. To też pozwala na upchnięcie kilku drobnych żartów i smaczków.

Staram się dokładnie opisać czym jest Bang-On Balls: Chronicles, ponieważ nie jest to typowa platformówka. Nie ma tutaj klasycznych, liniowych etapów, przez które musimy przechodzić. Każdy z czterech światów (tak, nie jest tego dużo) to jedna, duża plansza, po której możemy się swobodnie przemieszczać. Wciskając jeden przycisk możemy sprawdzić jakie jest nasze główne zadanie i gdzie musimy się udać, aby je zrealizować. Opowiem to na przykładzie świata karaibskiego, który wyjątkowo składa się z kilku wysepek. Na niektórych musimy zdobyć złotą monetę, aby w finale przywołać Krakena. Udajemy się więc w konkretne miejsce i wykonujemy jakieś czynności. Raz jest to wejście na szczyt wieży, innym razem pokonanie kuli voodoo. Z kolei w przypadku kroniki związanej z wyścigiem kosmicznym główne zadanie to odpalenie rakiety. Wcześniej musimy więc odwiedzić kilka magazynów, w których jest coś do zrobienia (zmontowanie rakiety czy uzupełnienie paliwa). Na końcu zawsze jest boss do pokonania.

Pojedyncze zadania są dosyć proste w swojej konstrukcji. Nie ma tutaj za dużo walk z innymi kulami czy skomplikowanych sekcji zręcznościowych. Sporo czasu zajmuje przemieszczanie się od punktu do punktu. Po drodze znajdujemy też kilka aktywności dodatkowych związanych ze zbieraniem niebieskich orbów stanowiących walutę (możemy za nie kupować nowe stroje i przedmioty dla naszej kulki) czy ratowaniem innych kul z klatek. W efekcie przez każdą kronikę można przebiec zajmując się tylko głównymi zadaniami (ale bez przesady, nawet wtedy jest to minimum pół godziny zabawy), ale można też poświęcić znacznie więcej czasu i postarać się nieco wyczyścić mapę. Szkoda tylko, że gra nie ma żadnej mapki, która prezentowałaby (na przykład za pomocą pytajników) gdzie jest jeszcze coś do zrobienia. Na pewno zachęciłoby to do większej aktywności w kwestii pobocznych celów.

Więcej strojenia kulek niż mechanik

Niewątpliwie pewnym problemem Bang-On Balls: Chronicles może być mała liczba mechanik. Nasza kulka może się toczyć, a wciskając jeden przycisk zaczyna szarżować. Można też skakać i uderzać wrogów przygniatając ich z powietrza. Niewiele tego. Brakuje nawet możliwości chwycenia miecza i uderzania wrogich kulek. Oczywiście można zaopatrzyć się w pomidora i rzucać nim, ale to raczej ciekawostka niż realne narzędzie do walki. Pod tym kątem jest więc dosyć ubogo, co przekłada się też na małą różnorodność zadań. Widać, że twórcy za pomocą otoczki próbowali sprawić, aby gra nie była wtórna. Nie jest źle, ale jednak można było się pokusić o więcej typowo platformowych sekcji, które sprawdzą refleks gracza. Z drugiej strony jak na tak małą liczbę możliwości Bang-On Balls potrafi być bardzo przyjemną produkcją. Docenią ją przede wszystkim ci, którzy lubią model rozgrywki oparty na sporej swobodzie w eksplorowaniu plansz. Jeśli więc cieszysz się na samą myśl o zwiedzaniu każdego zakątka mapki i odkrywaniu jej sekretów, tutaj będziesz czuł się jak w domu.

GramTV przedstawia:

Tym co jednak może zachwycić jest oprawa wizualna. Bang-On Balls wygląda po prostu bardzo ładnie. Do tego dochodzą liczne efekty. Warto tutaj dodać, że każda plansza zapełniona jest nie tylko kulkami, ale też elementami otoczenia które można zniszczyć. To powoduje, że na ekranie ciągle coś się dzieje. Wygląda to efektownie i w żaden sposób nie wpływa na wydajność. Oczywiście można też powiedzieć, że momentami na ekranie robi się nieco zbyt duży chaos. Mimo wszystko na poziomie oprawy wizualnej czy animacji kulek ciężko się o cokolwiek przyczepić. Widać, że w zespole Exit Plan jest sporo jakości i talentu, dzięki czemu ich produkcje mogą zachwycać oprawą wizualną. Pomaga w tym też świetny design. Nikt więc nie ukryje tego, że na ten element gry poświęcono mnóstwo czasu i budżetu.

Bang-On Balls: Chronicles jest więc w kilku aspektach grą z bardzo wysokiej półki. Na pewno zachwyca oprawa wizualna i to w jaki sposób produkcja Exit Plan działa. Sam gameplay też potrafi sprawić sporo radości. W zasadzie tylko z jedną planszą lekko się męczyłem, bo przeoczyłem dosyć oczywiste przejście, co skończyło się poświęceniem chwili czasu na błądzenie. Poza tym miałem sporo przyjemności z zabawy. Warto też zaznaczyć, że jestem typem gracza preferującym liniową rozgrywkę. Nie ekscytuje mnie wizja eksplorowania większej planszy, a mimo wszystko w Bang-On Balls znalazłem sporo przyjemności.

Wybierz swoje barwy i kręć się!

Mimo wszystko liczyłem, że to jednak będzie coś więcej. Miałem nadzieję, że Exit Plan Games dostarczy odrobinę więcej mechanik, dzięki którym gra byłaby bardziej rozbudowana. 4 kroniki to też nie jest wynik, który powala na kolana. Problemem tutaj może być fakt, że różni gracze spędzą skrajnie różny czas na każdej z plansz. Można się skupić na głównych celach i dojść do bossa w pół godziny, ale można też postarać się zrobić wszystko co się da i spędzić w jednym miejscu nawet 2 godziny lub więcej. Pytanie więc jakim jesteś graczem i jaka forma rozgrywki ci odpowiada. Jeśli jednak podoba ci się design i czujesz w sobie żyłkę do eksploracji, w Bang-On Balls: Chronicles spędzisz mnóstwo czasu i nie będzie to czas zmarnowany. Czuję jednak, że na zbudowanie z tego nowej, sporej wielkości marki platformowej może zabraknąć zawartości.

7,8
Countryballs doczekały się w swojej gry, która wstydu nie przyniosła. Wręcz przeciwnie.
gram poleca
Plusy
  • Świetna oprawa wizualna
  • Mimo prostych mechanik sporo przyjemności w rozgrywce
  • Zróżnicowane światy
  • Przyjemne walki z bossami
  • Fani eksploracji plansz będą zachwyceni
  • Możliwość grania w kooperacji
Minusy
  • Nieco za mało “twardych” mechanik
  • Sekcji platformowych też mogłoby być więcej
  • Tylko cztery światy
  • Nieco brakuje mapki z zaznaczonymi rzeczami do zrobienia
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!