Reacher – recenzja drugiego sezonu. Prawdziwi niezniszczalni

Radosław Krajewski
2024/01/23 12:00
1
0

Dobiegł końca drugi sezon wielkiego hitu od Amazonu. Oceniamy, czy nowe odcinki Reachera utrzymały wysoki poziom.

Antybohater

Jedną z największych serialowych niespodzianek 2022 roku był pierwszy sezon Reachera. Oryginalny serial Amazona stał się niespodziewanym hitem, nie tylko oglądalnościowym, ale przede wszystkim jakościowym, oferującą dojrzałą historię z charyzmatycznymi bohaterami, jakby twórcy celowo stworzyli produkcję, która ma za zadanie zerwać ze wszystkimi złymi schematami współczesnych tytułów. I ta sztuka się udała, a widzowie mogli poznać nową, świetnie zrealizowaną ekranizację powieści Lee Childa. Na drugi sezon musieliśmy poczekać niecałe dwa lata, ale zdecydowanie było warto. Może zabrakło świeżości i nieprzewidywalności znanej z poprzednich odcinków, a sama intryga zdaje się mniej ciekawa, to Jack Reacher nadal pokazuje, kto jest nowym bohaterem kina akcji.

Antybohater, Reacher – recenzja drugiego sezonu. Prawdziwi niezniszczalni

Wędrówka Reacher (Alan Ritchson) trwa, ale jego spokojną tułaczkę przerywa nagła wiadomość od Neagley (Maria Sten). Bohater dowiaduje się, że jego były kolega z oddziału został brutalnie zamordowany. Wraz ze swoją byłą towarzyszką broni rozpoczyna śledztwo, które posyła ich wprost do nieoczekiwanego spotkania z resztą członków ich drużyny z wojska - Davidem O'Donnellem (Shaun Sipos) oraz Karlą Dixon (Serinda Swan). Niedługo później dowiadują się o spisku, który sięga powyżej ich obecnych możliwości. Postanawiają zaryzykować własnym życiem, aby odkryć, kto stoi za zabójstwami i wykonać krwawą zemstę na oprawcach.

To, co najbardziej przyciąga do serialu, jak i samej postaci Jacka Reachera, to jego bezwzględność i uporczywość w wymierzaniu sprawiedliwości. Reacherowi daleko do przykładnego, nudnego, a przy tym mdłego bohatera, jakich wielu. To wielki facet (co jest często w serialu komentowane), któremu lepiej nie zaleźć za skórę, ale o gołębim sercu dla wszelkiej maści ofiar i pokrzywdzonych. Jest jednak bezlitosny dla złych ludzi, którzy wzbogacają się kosztem innych. To nie Kapitan Ameryka w swoim spandeksie, który chce uratować wszystkich, ograniczając liczbę ofiar po obu stronach. Reacher to przykład typowego antybohatera, który nie ma żadnej empatii dla swoich przeciwników, nie ulegając im błaganiom, czy tym bardziej własnym rozterkom moralnym.

Podobnie jak pierwsza seria, również drugi sezon jest brutalny, a miejscami nawet sadystyczny. Reacher i jego kompania nie mają problemu w najprostszy, jak i bardziej wymyślny sposób, zabijać, zarówno uzbrojonych, jak i bezbronnych oponentów. Sami również mierzą się z postrzałami, ranami kłutymi, czy innymi obrażeniami, z których zazwyczaj nic sobie nie robią. W końcu są bohaterami tej opowieści. Jest to niestety miecz obusieczny, gdyż jak możemy uwierzyć, że Jack ma skórę pokrytą kevlarem, tak reszta postaci również poddawana jest różnym próbom, z których wychodzą bez większego szwanku. Traci na tym sama akcja, która pod koniec staje się już przewidywalna i domyślamy się, że tym bohaterom nic złego nie może się stać. Napięcie nie jest więc aż tak gęste i zaskakujące, jak w poprzednim sezonie.

Przestępcy w strachu

Zastrzeżenia można mieć również do samej historii, która ponownie bywa zagmatwana, a serial niespecjalnie chce wyjaśniać, a później przypominać, wszystkie powiązania między postaciami. Z jednej strony wymaga to od widza pełnego skupienia, co jest rzadko spotykane w innych współczesnych serialach, ale z drugiej fabuła jest na tyle prosta, że wyraźnie widać, że twórcy celowo ją komplikują, aby stała się ciekawsza. Niestety przestaje taka być mniej więcej w połowie, gdy wszystkie pionki są już ustawione na szachownicy i pod koniec historia zupełnie przestaje emocjonować, a nam pozostaje jedynie cieszyć się z oglądania, jak Reacher obija twarze kolejnym swoim przeciwnikom w widowiskowych pojedynkach.

Przestępcy w strachu, Reacher – recenzja drugiego sezonu. Prawdziwi niezniszczalni

GramTV przedstawia:

Ten sezon zadowoli fanów nieco mroczniejszych klimatów. Gdy pierwszy sezon miał swoją określoną stylistykę, a większość akcji rozgrywała się za dnia, tak tym razem wiejskie scenerie zostały zastąpione miejskimi, a światło słoneczne zamienione na blask księżyca. Osobiście wolałem atmosferę pierwszego sezonu, gdyż ten z drugiego bardziej przypomina klasyczne sensacyjniaki w stylu Bourne’a. Mimo to realizacyjnie nie ma do czego się przyczepić i otrzymaliśmy kolejny wysokobudżetowy serial z niezłymi, jak na te możliwości efektami specjalnymi.

Alan Ritchson wciąż tworzy świetną postać, a Reacher zostaje dodatkowo pogłębiony za sprawą kolejnych informacji z jego przeszłości. Tym razem nie czasów dzieciństwa, ale jego wojskowej kariery. Aktor praktycznie samą swoją aparycją mógłby tworzyć tę postać, ale na tym nie poprzestaje i nie raz potrafi aktorsko zaskoczyć. Niezła jest także Maria Sten, która konsekwentnie odgrywa rolę Neagley, a humorystyczne przełamanie dla dwójki poważnych bohaterów oferuje Shaun Sipos jako David O'Donnell. Pomimo czteroosobowej drużyny, w której znajduje się również Serinda Swan, postacie z pierwszego sezonu bardziej przypadły mi do gustu i będę ich lepiej wspominał, niż tych z drugiej serii.

Reacher wciąż oferuje brutalną, pełną przemocy rozrywkę, a dzięki swojej bezkompromisowości staje się swoistym powiewem świeżości na rynku seriali. Nie ma tu nic odkrywczego, ani też głębokiego, żebyśmy wspominali tę historię i bohaterów jeszcze długo po seansie, ale przygody Jacka Reachera oferują sporo udanej zabawy. Może tym razem z mniej ciekawą historią, a i poboczne postacie nie są tak interesujące, jak poprzednim razem, ale to kawał utrzymującego wysoki poziom serialu, z którym warto się zapoznać i docenić, że Amazon odważył się nakręcić taką produkcję w obecnych czasach.

7,0
Reacher w drugim sezonie utrzymuje wysoką formę, choć nie bez potknięć.
Plusy
  • Jack Reacher wciąż imponuje…
  • …a Alan Ritchson wyciska wszystko, co może z tej postaci
  • Brutalna, bezkompromisowa i widowiskowa akcja
  • Serial, który pomimo swojej prostoty wymaga uwagi i skupienia
  • Reacher wciąż jest powiewem świeżości na serialowym rynku
Minusy
  • Historia jest niepotrzebnie zagmatwana
  • Postacie mniej ciekawe od tych z pierwszego sezonu
  • W drugiej połowie sezonu zabrakło większych emocji
Komentarze
1
Yarod
Gramowicz
23/01/2024 17:19

Do mam nadzieję, żart jest?

Pierwszy sezon był naprawdę niezły: mieliśmy Reachera jak w książkach czyli Mega inteligentne, chadzające swoimi drogami, niestroniące od brutalności i moralnie niejednoznaczne (scena w więzieniu, czy strzał w plecy killerom), dwumetrowe, obżerające się monstrum. Którego trudno było nie lubić mimo wszystko. Do tego całkiem fajny klimat małej wiochy, na poziomie gra aktorska, walki fajnie wykonane i całkiem niegłupia intryga

Co mamy w drugim: z Reachera zostały tylko głupie monologi papierowego bohatera (ktoś uznał że jest "toksycznie męski"?), fatalną grę aktorska na poziomie szkoły liceum, dziurawą i idiotyczną fabułę (rakiety przewożone w ciężarówce bez eskorty), strzelaniny rodem z lat osiemdziesiątych z filmów z późnym Seagalem (cmentarz), łzawe scenki czy luki fabularne wielkości boiska.

Mam wrażenie, że ktoś tam naprawdę przekonany o wyższości obecnej "nowoczesności"  gdzie równość jest równa bylejakości, obejrzał pierwszy sezon, zamknął się w swojej "woke skorupie:, popłakał, a potem wybiegł i rzucił teraz to ja "Wam zrobię serial! taki prawdziwy! na miarę wiedźmina! kolega scenariusz pisał!"

eh, już mi się nawet nie chce pastwić nad tym.