After the Fall - recenzja. Brakuje mi takich gier na PlayStation VR

Adam "Harpen" Berlik
2022/03/25 15:00
0
0

Czas odkurzyć gogle wirtualnej rzeczywistości, bo After the Fall to gra, której zdecydowanie warto dać szansę. A nuż się spodoba?

Dlaczego dopiero teraz?

Grudniowa premiera After the Fall przeszła bez echa, lecz postanowiliśmy zrecenzować ten tytuł, gdyż cieszy się on coraz większą popularnością. Nic dziwnego więc, że polski wydawca, firma Koch Media, zdecydował się na udostępnienie wersji pudełkowej, która trafiła do sklepów właśnie dziś. Gra jest dostępna w fizycznej sprzedaży na PlayStation 4, ale możecie kupić także edycję cyfrową na PC za pośrednictwem Steama.

After the Fall - recenzja. Brakuje mi takich gier na PlayStation VR

Co to jest?

After the Fall to pierwszoosobowa strzelanka wykorzystująca PlayStation VR na PlayStation 4, a także HTC Vive i Oculus Rift na PC. Grę testowałem na konsoli, więc z niej pochodzą wszystkie wrażenia w niniejszym tekście. Zanim jednak do nich przejdziemy, krótkie wyjaśnienie. Mamy tutaj do czynienia z nową produkcją studia Vertigo Games, które fanom wspomnianego gatunku powinno być znane za sprawą Arizona Sunshine z 2016 roku. To całkiem udany FPS (również wykorzystujący gogle wirtualnej rzeczywistości), który ma bardzo pozytywne opinie na Steamie.

Za sprawą After the Fall przenosimy się do Los Angeles. Nie jest to jednak współczesna wersja tego miasta, lecz jego ruiny. Mało tego - akcja rozgrywa się w klimatach lat 80-tych ubiegłego stulecia, natomiast eksplorując ulice niegdyś tętniącej życiem metropolii natniemy się wyłącznie na hordy zombie. Będziemy musieli zabijać wrogów, by przedostać się do kolejnych dzielnic LA celem zdobycia przedmiotów niezbędnych do utrzymania się przy życiu. Nie działamy jednak w pojedynkę.

After the Fall zostało bowiem opracowane z myślą o rozgrywce w trybie kooperacji dla czterech graczy. Multiplayer dostępny jest wyłącznie za pośrednictwem internetu i poza opcją współpracy, o której wspomniałem wcześniej, znajdziemy tu również moduł rywalizacji oferujący możliwość wzięcia udziału w bitwach z udziałem ośmiu użytkowników podzielonych na dwa zespoły. Jeśli jednak nie znajdziemy chętnych do wspólnej zabawy, to będziemy walczyć u boku kompanów SI, których inteligencja nie jest wcale tak sztuczna, jak wynikałoby to z nazwy. W wielu przypadkach to naprawdę ogarnięci towarzysze broni, dzięki czemu nie czujemy się osamotnieni na polu bitwy, bo otrzymujemy od nich realne wsparcie.

O co tu chodzi?

Swoją przygodę z After the Fall rozpoczynamy w hubie. To właśnie tam dzieje się akcja niezbyt rozbudowanego, ale przydatnego samouczka. Po zaliczeniu tutorialu, w trakcie którego porozmawiamy z NPC-ami i przetestujemy kilka rodzajów broni wybierzemy pierwszą misję za pośrednictwem jednego z kilku znajdujących się nieopodal automatów do gier. Po chwili zostaniemy przeniesieni do zimowej lokacji, gdzie zmierzymy się z krwiożerczymi bestiami. Zajmie nam to kilkanaście, może kilkadziesiąt minut. Czas przejścia misji uzależniony jest oczywiście od tego, jaki poziom trudności wybierzemy. Na łatwiejszych rozgrywka będzie krótsza, na wyższych będziemy musieli niejednokrotnie powtarzać bardziej wymagające fragmenty kampanii (np. starcie z bossem).

Czy to Left 4 Dead VR?

After the Fall ewidentnie budzi skojarzenia z kultową strzelanką Valve Software i nie ma w tym nic dziwnego, ale trzeba mieć świadomość, że mimo wszystko Vertigo Games za sprawą gogli wirtualnej rzeczywistości zapewnia swoim odbiorcom zgoła odmienne doświadczenie, poza tym patrząc na zawartość recenzowanej produkcji i jakość oprawy wizualnej, After the Fall zdecydowanie gra w niższej lidze niż Left 4 Dead. Niemniej jednak gra spodoba się wszystkim, którzy przed laty zagrywali się w hit twórców Half-Life’a.

GramTV przedstawia:

Wracając do samej konstrukcji rozgrywki oferowanej przez After the Fall, to trzeba powiedzieć, że absolutnie nie mamy tutaj do czynienia z jakąkolwiek rewolucją. Hub, mapa, strzelanie, walka z bossem, hub, ulepszenie i/lub wymiana broni, mapa… I tak pięć razy, bo tyle etapów łącznie znajdziemy w tytule opracowanym przez Vertigo Games (strasznie szkoda, że lokacje tak naprawdę niewiele się od siebie różnią), przynajmniej jeśli chodzi o główną kampanię. Oznacza to, że zaliczenie wszystkich plansz zajmie nam co najwyżej kilka godzin, więc nie jest to wynik w żadnym razie powalający. Na szczęście autorzy planują dodatkową zawartość, światło dzienne ujrzał już tryb hordy wraz z dwoma nowymi mapkami, nowa broń wraz z dodatkowymi umiejętnościami i skórkami. A to nie wszystko co planuje ekipa odpowiedzialna za After the Fall, które nie tylko opracowuje DLC, ale i modyfikuje balans rozgrywki oraz usuwa błędy.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!