Nie wszystko zagrało jak należy, w efekcie czego Absolution nie jest tak dobre, jak poprzednie rozszerzenia do Call of Duty: Infinite Warfare.
Nie wszystko zagrało jak należy, w efekcie czego Absolution nie jest tak dobre, jak poprzednie rozszerzenia do Call of Duty: Infinite Warfare.
Zdecydowanie najmocniejszym punktem Call of Duty: Infinite Warfare - Absolution jest Atak Radioaktywnej Rzeczy, bo strzelanie do zmutowanych ludzi wciąż się po prostu się nie nudzi. Kolejny epizod kooperacyjnej kampanii zombie nie wprowadza rewolucji pod względem mechaniki rozgrywki, ale pozwala na przeniesienie się do lat 50. ubiegłego stulecia i wzięcie udziału w filmie wyreżyserowanym przez Willarda Wylera. Grupą śmiałków walczących z hordami nieumarłych dowodzi Elvira (w tej roli ikoniczna Cassandra Peterson). Choć autorzy zdecydowali się na klasykę, czyli osadzenie akcji w miasteczku, gdzie rozprzestrzenił się tajemniczy wirus zamieniający ludzi w krwiożercze bestie, na uwagę zasługuje sam początek rozgrywki i obecność tajemniczego potwora zmierzającego w kierunku graczy. Otóż wzorem filmów ze wspomnianego okresu całość została ukazana w czarno-białych kolorach, ale z czasem - o ile wykonamy pewne zadanie - ten stan rzeczy ulega zmianie, a wydarzenia ukazane są w tradycyjny sposób.
![]()
Nie wiem dlaczego, ale pracownicy Infinity Ward odpowiedzialni za dobór map, jakie powinny zostać zremasterowane w kolejnych dodatkach, z uporem maniaka wybierają te, które nie zaoferują zbyt wiele możliwości w zakresie wykorzystania podwójnych skoków czy też biegania po ścianach. W pakiecie Absolution taką mapą jest z pewnością Ember. To odświeżona wersja Resistance z Call of Duty: Modern Warfare 3. Akcja rozgrywa się w starym mieście wypełnionym szpiczastymi wieżami. Odpowiednią atmosferę buduje tu również renesansowa architektura. Ale nie widoki są najważniejsze, ale gameplay. Na mapie Ember gra się naprawdę całkiem przyzwoicie, o ile będziemy stanie przymknąć oko na fakt, że miejscówka ta nie do końca pasuje do filozofii rozgrywki oferowanej przez Call of Duty: Infinite Warfare, a zdecydowana większość pojedynków odbywa się na ziemi. Sporo tu walki w ciasnych uliczkach, ale nie brakuje także miejsc, w których można przyczaić się z karabinem snajperskiem, by likwidować przeciwników z daleka.
![]()
Ostatnią lokacją w Call of Duty: Infinite - Absolution jest Bermuda, czyli miejscówka z trzema ścieżkami natarcia, w której możemy poruszać się po stosunkowo długich trasach, co niekoniecznie okazuje się być zaletą, bo spore odległości do przebiegnięcia sprawiają, że często szukamy przeciwników zamiast do nich strzelać. Najprościej rzecz ujmując jest to nadmorska wioska (jest nawet latarnia!), a właściwie pozostałości tejże, zlokalizowana na plaży, gdzie rozbił się tajemniczy statek. Lokacja momentami wydaje się być zbyt duża w przypadku małych i średnich potyczek, ale kiedy na mapie jest większa liczba wrogów, starcia w zwarciu (można nabawić się klaustrofobii) nie ustają ani na moment. Mapa zajmuje drugie miejsce tuż po Permafrostw rankingu najlepszych lokacji z tego DLC.
![]()
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!