Powrót do przeszłości czasami bywa bolesny, ale jeszcze gorzej jest, kiedy do równania dodamy mikropłatności.
Powrót do przeszłości czasami bywa bolesny, ale jeszcze gorzej jest, kiedy do równania dodamy mikropłatności.
Wiecie ile lat ma już Counter-Strike? Strzelajcie. Dziesięć? Więcej. Piętnaście. Mieści Wam się to w głowie? To więcej, niż mają niektórzy dzisiejsi youtuberzy, którzy przyciągają dziesiątki tysięcy ludzi, budując zamki w Minecrafcie. To tylko trochę poniżej wieku, który czasami mają e-sportowcy u progów swojej kariery. To mniej więcej tyle, ile trwają dwie generacje konsol. W świecie elektronicznej rozrywki to całe wieki.
A jednak, Valve udowodniło, że dobra formuła może się obronić nawet to tak długim czasie. Counter-Strike: Global Offensive święci sukcesy, po trudnym starcie przekonując do siebie coraz więcej osób. Dopracowano grafikę, zmodyfikowano niektóre zasady, ale w gruncie rzeczy chodzi przecież o to samo - o rozbrojenie bomby. A gdyby tak chodziło o coś innego?
Bo widzicie, Counter-Strike odniósł sukces nie tylko dzięki trybowi gry, który dzielił grających na dwie drużyny - terrorystów i antyterrorystów, tym pierwszym zlecając wysadzenie danego punktu, a przeciwnej stronie jego bronienie. To było coś więcej. To świetna fizyka i zachowanie postaci. To elegancka, ale prosta mechanika strzelania. To ciekawe bronie i drobne elementy, które sprawiały, że "cees" był nieziemsko grywalny. To dlatego wiele osób do dzisiaj gra w wersję 1.6, twierdząc, że Global Offensive jest diametralnie inny, a im ciężko się przesiąść. Wcześniej zresztą z tych samych powodów omijani wersję Source. Po drodze był jeszcze Condition Zero, którego miłośnicy "ceesa" też nie pokochali.
W takich okolicznościach przyrody ukazuje się Counter-Strike Nexon: Zombies. Co to w ogóle za twór? Cóż, to w gruncie rzeczy przeniesienie na nasz rynek Counter-Strike Online - wydania, które przygotowane zostało w celu podbicia rynku azjatyckiego. Na Dalekim Wschodzie ta wersja radziła sobie bardzo przyzwoicie, różniąc się od tej, którą my znamy, m.in. modelem biznesowym. Zgadliście - to free-to-play.
Nie bójcie się jednak. Zanim w ogóle zdążycie się zorientować, jak system mikropłatności działa, rzucicie już Nexon: Zombies w kąt. Kilka godzin zajmie Wam wypróbowanie każdego z trybów przynajmniej raz. Jeżeli jakiś przypadnie Wam do gustu, to dodajcie do tego kolejnych parę. A że mamy ich kopę, to równie dobrze możecie zarezerwować sobie wolny weekend. Jednak nie bójcie się, że zostaniecie wciągnięci, a Wasze pieniądze szerokim strumieniem zaczną znikać z konta. To Wam nie grozi, a przynajmniej nie z tą wersją Counter-Strike'a.
Tutaj dochodzimy do fragmentu recenzji, w którym mogę powiedzieć o grze sporo dobrego. Po pierwsze, dostajemy za darmo możliwość grania w oryginalnego Counter-Strike'a. No, prawie oryginalnego, ale w oryginalnym trybie, na znanych mapach i w ramach zasad, które nie faworyzują mocno płacących. Do tego mamy również parę zmodyfikowanych trybów team deathmatch i deatchmatch. Dostępne są również scenariusze "ludzkie", które przypominają nieco kooperację w Call of Duty, ale na większą skalę - bronimy się przed kolejnymi falami wrogów, którzy otaczają nas ze wszystkich stron. Jest też, uwaga, piłka nożna (z systemem ulepszania zawodników). Wreszcie są tryby z tytułowymi zombie w roli głównej - ucieczka, bunkier czy bohater na prawdziwym zatrzęsieniu map. Właśnie w oryginalności podejścia do klasycznej, prostej mechaniki drzemie potencjał, który twórcy gry świetnie wykorzystali. Na tej płaszczyźnie Counter-Strike ze swoimi modami przypomina nieco StarCrafta, którego Koreańczycy tak dobrze przecież znają. Mając do dyspozycji tylko zestaw pewnych zasad, można sobie zabawę ułożyć zupełnie dowolnie.
Na ile bawią tryby, które oferuje Counter-Strike Nexon: Zombies? Cóż, jak już wspominałem - sprawdzona formuła pozostaje wciąż aktualna. Klasyczna zabawa w podkładanie i rozbrajanie bomby bawi niezmiennie. Poza tym bryluje tryb schronu, w którym budujemy umocnienia naszej bazy i przemierzamy okolice szukając drewna i metalu do jej rozbudowy, a wreszcie zbieramy dolary, które pozwolą nam kupić porządną broń, ażebyśmy nie byli zdani zupełnie na wieżyczki obronne. Tryb ucieczki jest świetny pierwsze kilkanaście razy, kiedy uciekamy przed szaleńczo silnymi zombie, które są ledwie spowalniane przez nasze strzały (kłania się mechanika CSa). "Ewakuacja" i "Bohater" z równie przegiętymi zombie również mają sporo uroku. W każdym przypadku mierzymy się z nieproporcjonalnie silnymi nieumarlakami, a pomóc może nam tylko współpraca. I to nie byle jaka, czteroosobowa, jak w Left 4 Dead, a przynajmniej kilkunastu graczy. Jak inaczej powtrzymać zombie pędzące wąską półką nad mostem, jeżeli nie ciągłym ogniem z piętnastu karabinów maszynowych, pistoletów, strzelb i czegokolwiek innego, co nadaje się do walki z arcysilnymi zombiakami, zabijającymi i zamieniającymi nas w krwiożercze stwory jednym uderzeniem?
Trybów jest prawdziwe zatrzęsienie. Niektóre nie do końca udane, jak piłka nożna, która bawi dosłownie paręnaście minut czy część scenariuszy kooperacyjnych, które również szybko nudzą. Inne przyspieszą nam tętno nie raz, a już na pewno pozwolą przyjemnie spędzić popołudnie. Tutaj na pewno wymienić wypada Ucieczkę i Bohatera.
Sęk w tym, że Counter-Strike Nexon: Zombies nie spisuje się dobrze na dłuższą metę. Tryby gry mają wyraźnie modderskie korzenie, nic więc dziwnego, że straszą po jakimś czasie prostotą i brakiem wysmakowania, nieraz wręcz topornością. Zresztą, do tej pory na pewno już spojrzeliście na screeny. Grafika równie dobrze oddaje to, jak zacofane jest Nexon: Zombies. Polygonów jest malutko, "dzięki czemu" postaci są kanciaste, a animacja została wyjęta żywcem z Condition Zero, o ile mnie oczy nie mylą. Nawet nowe modele postaci, stworzone specjalnie na potrzeby tej produkcji wyglądają paskudnie. Syf, kiła i mogiła.
Zresztą, równie źle wygląda interfejs. Całość jest tak nieczytelna, że przez długi czas nie wiedziałem w ogóle jak działa free-to-play i co tracę, nie podając danych swojej karty kredytowej. W tej chwili płaci się za zestawy broni i parę ludzkich postaci, za darmo natomiast możemy próbować tworzyć pukawki w prostym systemie craftingu i odblokowywać zombiaki. Całość okraszono interfejsem i polskim tłumaczeniem, które robią więcej szkody, niż dają pożytku.
Czy jest sens w ogóle grać w Counter-Strike Nexon: Zombies? Przez chwilę bawiłem się nawet nieźle, ale ostatecznie ta produkcja nie ma szans zostać czymś więcej niż rozrywką na nudne popołudnie. Trybów jest mnóstwo, ale większość z nich to zabawa na godzinę, góra dwie. Jeżeli natomiast chcecie pograć w klasycznego Counter-Strike'a, to lepiej zainwestować parę groszy w Global Offensive i nie użerać się z mikropłatnościami.