Od zera do bohatera, czyli z drugiego planu na pierwszy

Piotr Bajda
2013/10/26 14:39

Przyjrzyjmy się piętnastce postaci, które przyćmiły bohaterów swoich gier.

Damon Baird (seria Gears of War)

Damon Baird (seria Gears of War), Od zera do bohatera, czyli z drugiego planu na pierwszy

Marcus Fenix ma duże mięśnie. Koniec listy zalet głównego bohatera pierwszej trylogii Gears of War. Czy jest ktoś, kto nie miał dość ciągłego smęcenia Pudziana w bandanie na temat swoich trudnych relacji z ojcem po pierwszej części? Jasne, gra Marcusem sprawiała frajdę, bo to wielki zabijaka w piłą mechaniczną pod karabinem, ale znacznie ciekawsze były postacie drugoplanowe. Z tym, że też miały swoje bolączki. Dom to emo-maruda (trudno mu się dziwić, ale to gra o mięśniakach i przerabianiu wrogów na pasztetową, a nie "Klan"). Augustus Cole to doskonały przerywnik komediowy i kopalnia one-linerów, jednak męczył po przekroczeniu dwóch minut na ekranie. Do kolejnych Carmine'ów nie mieliśmy okazji się przyzwyczaić, a Epic postawił tak bardzo na emancypację, że kobiety w GoW pociły się testosteronem.

Zostajemy z jednym kandydatem do miana najfajniejszej postaci w serii - Damonem Bairdem. Inteligenty blondasek z sarkastycznym komentarzem do każdej sytuacji przypadł do gustu fanom serii i - co ważniejsze - jej twórcom. Gdy przyszedł czas na zrobienie kolejnej gry w skończonej ponoć serii, wybór nowego bohatera był prosty. Gears of War: Judgment okazało się doskonałą okazją do opowiedzenia historii, o której wcześniej wspominano, ale na rozwinięcie której zabrakło czasu.

John Price (Call of Duty)

John Price (Call of Duty), Od zera do bohatera, czyli z drugiego planu na pierwszy

Seria Call of Duty od swojego zarania cierpi na poważną przypadłość - brak wyrazistych głównych bohaterów. Spisane na straty niemowy bez charakteru, historii i twarzy, których śmierci należy spodziewać się w każdym momencie (apel do ludzi tworzących Call of Duty: przestańcie, już nas to nie zaskakuje) nie porywają graczy. Nikomu na nich zależy, zwłaszcza gdy tak często jesteśmy rzucani w coraz to nowe buty. Gracze szukali zatem postaci, którą mogliby polubić. Herosa, który mógłby stać się ich ulubieńcem i symbolem marki. I znaleźli. Jego znaki rozpoznawcze to wąsiska, cygaro, ochrypły głos i charakter. Jego nazwisko to Price. Klisze kina akcji? Nieistotne. Tego spodziewamy się po grze tego typu i właśnie to dostaliśmy. Po kilku epizodycznych występach w Call of Duty osadzonych podczas drugiej wojny światowej, Infinity Ward zdało sobie sprawę z sympatii społeczności względem wąsacza i wraz z Call of Duty nowej ery zaserwowali także Kapitana Price'a nowej ery. I tym razem miał zostać z nami na dłużej. Na szczęście.

Mario (setki tysięcy gier z Mario w tytule)

Mario (setki tysięcy gier z Mario w tytule), Od zera do bohatera, czyli z drugiego planu na pierwszy

Najbardziej ikoniczna postać w historii gier wideo nie narodziła się gwiazdą. Ba, Mario z początku nie był nawet hydraulikiem. Mało? Nie nazywał się nawet Mario! Pierwszy występ wąsacz w ogrodniczkach zaliczył w 1981 roku jako Jumpman w grze na automaty sygnowanej danymi Donkey Konga. Jumpman miał w tamtym czasie swoje za uszami. Był stolarzem, który nie traktował najlepiej tytułowego małpiszona (Japonia, lata 80-te i rozsądne fabuły w grach wideo nie szły ręka w rękę). Małpa postanowiła zatem porwać dziewuchę Jumpmana. Reszty można się domyślić. Rok później Jumpmana przemianowano na Mario, ale drzwi do garderoby gwiazdy wielkiego formatu nie stały jeszcze otworem. W progu stał bowiem rok 1982 i Donkey Kong Junior, czyli jedyny do tej pory występ Mario w roli tego złego. Potem było już z górki. Premiera Mario Bros. w 1983 nie tyle otworzyła wspomniane drzwi, co wyrwała je z zawiasów. 30 lat później Mario wystąpił w ponad 200 grach i ma w kontrakcie klauzulę gwarantującą miejsce w świetle reflektorów.

Clementine (The Walking Dead)

Clementine (The Walking Dead), Od zera do bohatera, czyli z drugiego planu na pierwszy

The Walking Dead to nie gra dla dzieci, ale gra o dziecku. Mała Klementynka jest jedynym powodem, dla którego zanurzamy się coraz głębiej w bezdennej beznadziei. Jedynym impulsem, by zachować resztki człowieczeństwa w świecie zupełnie go pozbawionym. Jedynym bodźcem, by przeżyć. Jedynym promykiem nadziei na ciut mniej paskudne jutro. Jedynym wspomnieniem ze straconej bezpowrotnie epoki, gdy na ziemi panowali ludzie. Bez niej nic nie ma sensu. O ilu postaciach z gier można napisać takie słowa?

Lazlow (seria Grand Theft Auto)

Lazlow (seria Grand Theft Auto), Od zera do bohatera, czyli z drugiego planu na pierwszy

Każda kolejna odsłona serii Grand Theft Auto to nowy bohater (a od niedawna nawet trzech). Potrzebne było zatem spoiwo łączące ze sobą nowe epoki i miejsca, przy okazji pokazujące nieubłagany upływ czasu w wykreowanym przez Rockstar świecie. Został nim - dość niespodziewanie - DJ kilku stacji radiowych w uniwersum GTA. Poznaliśmy go po raz pierwszy zwiedzając Liberty City jako zabijaka w zielonych bojówkach. Bliżej dał się nam poznać podczas przejażdżek po replice Miami w kwiecistej koszulki Tommy'ego Vercettiego. Wraz z kolejnym odsłonami sagi śledziliśmy coraz bliżej błyskotliwą, pełną skandali karierę Lazlowa, aż wreszcie GTA V dało nam szansę stanąć z nim twarzą w twarz. I - nie zdradzając zbyt wiele tym, którzy jeszcze nie grali - trzeba przyznać, że wyobrażenie o ikonie fal radiowych może drastycznie mijać się z rzeczywistością. Albo i nie. Zależy od tego, jak dokładnie słuchaliście jego audycji.

Lynch (Kane & Lynch: Dead Men, Kane & Lynch 2: Dog Days)

Lynch (Kane & Lynch: Dead Men, Kane & Lynch 2: Dog Days), Od zera do bohatera, czyli z drugiego planu na pierwszy

Lynch nie jest typowym uczestnikiem tej wyliczanki. W końcu dochrapał się pozycji na tyle mocnej, by trafić do tytułu. Nie da się jednak ukryć, że został zaangażowany do grania drugich skrzypiec. To Kane jest głównym bohaterem gry IO Interactive z 2007. To Kane'owi mieli kibicować gracze. To historia porwania jego córki miała trzymać nas na krawędziach foteli. Lynch jest tu jedynie socjopatycznym tłem, nieposkromionym comic relief z krwią niewinnych na rękach. Gracze lubią jednak psychopatów, bo symbolizują rzeczy, które kochamy w grach - pogwałcenie zasad i wyżycie się. Jeszcze bardziej lubią natomiast wyrazistych psychopatów z postępującymi zakolami, co udowodniło Rockstar umieszczając Trevora w GTA V. Kane ze swoim połamanym nosem to też niczego sobie postać (marnującą swój potencjał w co najwyżej średniej grze), ale bardziej polubiliśmy właśnie Lyncha. Nic dziwnego zatem, że w drugiej części role się odwróciły. To Kane został zepchnięty na drugi plan, co dość wymownie pokazuje już okładka Kane & Lynch 2: Dog Days.

Pey'j (Beyond Good & Evil)

Pey'j (Beyond Good & Evil), Od zera do bohatera, czyli z drugiego planu na pierwszy

To nie przypadek, że na szczujących nas kontynuacją Beyond Good & Evil obrazkach pierwsze tło zajmuje świński ryj Pey'ja. Pey'j przyćmił swoją zielono ustą podopieczną (to niby jej wujek, ale pokrewieństwa nie widać) poczuciem humoru, znajdowaniem wyjścia z każdej sytuacji i postawą dobrego ducha całej historii (choć stwarza pozory szorstkiego w obejściu i nie obejdzie się też bez krzty smutku - jak w życiu). Warto wyjaśnić przy okazji dwie sprawy. Pey'j nie ma nic wspólnego z popularnym raperem, a dokładna nazwa jego gatunku to sus sapiens. Robimy mu przykrość, nazywając go świnią.

Ghost (Call of Duty: Modern Warfare 2)

Ghost (Call of Duty: Modern Warfare 2), Od zera do bohatera, czyli z drugiego planu na pierwszy

Ghost to podobny przypadek, co Kapitan Price. Zamaskowany (i to jak!) żołnierz zyskał na braku wyrazistego bohatera w podserii Modern Warfare (wybacz, Soap, ciamajda z ciebie). Simon "Ghost" Riley działał na wyobraźnię. Doświadczony żołnierz w kozackiej masce kościotrupa i przeciwsłonecznych okularach. Kto mógłby go nie polubić? Wiele do życzenia społeczności zostawił natomiast los, który spotkał Ghosta w fabule Modern Warfare 2, co pokazało Activision potencjał postaci. Ghost szybko doczekał się komiksu rzucającego światło na jego (odpowiednio burzliwą) przeszłość, ale większe wrażenie robi jego wyraźny wpływ na Call of Duty: Ghosts (grze towarzyszą materiały graficzne inspirowane jego maską, tytuł też rodzi "pewne" podobieństwa). Hołd żołnierzowi zostanie złożony także poprzez umieszczenie go w sieciowych trybach najnowszego Call of Duty. Totalny zbieg okoliczności! Skórkę Ghosta dostaniecie zamawiając grę przed premierą w naszym sklepie. Nieźle.

HK-47 (KotOR, KotOR II)

HK-47 (KotOR, KotOR II), Od zera do bohatera, czyli z drugiego planu na pierwszy

GramTV przedstawia:

Serii Knights of the Old Republic nie brakowało ciekawych postaci, lecz większość z nich połknęła kij. Tam, gdzie inni smęcili o przywróceniu porządku w galaktyce, równowadze mocy, jasnej i ciemniej stronie, pojawiał się nie mniej monotematyczny droid HK-47. Z tą różnicą, że jedyny temat, który interesował jego to eksterminacja ludzi - wróć - mięsnych toreb (tak sobie to tłumaczyłem grając dziesięć lat temu i teraz nie przestanę). Stworzony przez Dartha Revana w jednym celu (mordowanie) robot nie lubił ludzi i nie obchodziło go, czy ktoś ma podobne odczucia. Nie bał się dzielić swoją pogardą wobec niższych form życia i zdecydowanie nie brakowało mu ciętego języka. Choć określanie intencji przed wygłoszeniem zdania często potrafiło go przytemperować. HK-47 to jeden z najbardziej wyrazistych towarzyszów podróży w grach wideo i ze świecą szukać drogiej sztucznej inteligencji gardzącej ludzkością z równą pasją. Do głowy przychodzi mi jedynie...

GLaDOS (Portal, Portal 2)

GLaDOS (Portal, Portal 2), Od zera do bohatera, czyli z drugiego planu na pierwszy

Portal to świetna gra logiczna, ale bez GLaDOS byłaby tylko tym: świetną grą logiczną. Zwichrowana sztuczna inteligencja o aksamitnym głosie dała produkcji Valve to, co odróżnia świetne gry od gier ponadczasowych - charakter. Mózg placówki badawczej Aperture Science wprowadza poczucie humoru, cel, przeciwnika oraz - paradoksalnie - duszę, bo mianowana na heroinę Chell jest tu tylko tłem. Niesamowite poczucie humoru (o którym GLaDOS nawet nie wie) to nie jedyny z jej talentów. To w końcu jej zawdzięczamy prawdopodobnie najlepszy numer muzyczny kończący grę wideo. GLaDOS to jeden z rzadkich przypadków nemesis tak genialnego, że otaczane jest większym kultem niż bohater. Zupełnie jak... (przyrzekam, że nie robię tego celowo i kolejność sama ułożyła się w ten sposób)

Joker (Batman: Arkham Asylum, Arkham City, Arkham Origins)

Joker (Batman: Arkham Asylum, Arkham City, Arkham Origins), Od zera do bohatera, czyli z drugiego planu na pierwszy

To kolejny dowód, że w przepisie na idealną postać w grze wideo musi znaleźć się porcja szaleństwa. Im większa, tym lepiej i dobrze się składa, jeśli jest to szaleństwo bezpodstawne, podyktowane jedynie dążeniem do chaosu. Joker nie tłumaczy swoich motywacji, bo najpewniej ich nie ma. Jest walnięty, woli niszczyć niż budować, a jego ulubiony rodzaj imprezy to ta z Batmanem oraz wybuchami. Tym Batmanem, z którym łączy go więcej niż dzieli. Tym Batmanem, którego nie chce zabić. Tym Batmanem, bez którego nie istnieje. To przedziwne Yin i Yang Batmana z Jokerem czyni ich niepowtarzalnym w masowej kulturze duetem przeciwników. "Duet przeciwników" to na pozór oksymoron, ale gdy przyjrzymy się sprawie bliżej, wyjdzie na jaw, że ta dwójka nie poradziłaby sobie bez siebie. To właśnie czyni Jokera niezastąpionym. Do niedawna myśleliśmy, że Mark Hamill także, ale Troy Baker udowadnia, że nie ma aktorów niezastąpionych.

Elizabeth (BioShock: Infinite)

Elizabeth (BioShock: Infinite), Od zera do bohatera, czyli z drugiego planu na pierwszy

Nieważne, czy jesteś fanem Bioshock: Infinite czy jej zaciekłym przeciwnikiem (w końcu gra polaryzuje opinie). Zwolennicy obu obozów prawdopodobnie zgodzą się z tezą, że Elżunia jest najmocniej zapadającym w pamięć elementem dzieła Kena Levine'a. A przy grze tego kalibru to spory wyczyn.

Daxter (seria Jak & Daxter, Jak, Daxter)

Daxter (seria Jak & Daxter, Jak, Daxter) , Od zera do bohatera, czyli z drugiego planu na pierwszy

Daxter, podobnie jak Lynch, zasłużył na miejsce w tytule, ale został wywołany do pozostawania z tyłu (w tym przypadku z boku - na ramieniu). I nie chodzi tu tylko o to, że samo Jak brzmi głupio i mogłoby prowadzić do wielu kłótni w polskich sklepach z grami, bo później Naughty Dog pozbyło się drugiego członu. Jak to postać zupełnie bezpłciowa i kolorytu przygodom duetu nadawały właśnie wygłupy przypominającego surykatkę żartownisia. Ale to też postać od początku napisana jako coś więcej, niż tylko śmieszne zwierzątko u boku herosa, więc kolejne części miały pole do popisu w rozwoju ulubieńca tłumów. Jedna druga duetu stała się z czasem na tyle popularna, że doczekała się nawet własnej (odpowiadającej rozmiarom) gry na PlayStation Portable.

Darkness (The Darkness)

Darkness (The Darkness), Od zera do bohatera, czyli z drugiego planu na pierwszy

Jeden z powodów, dla których Darkness znalazło się w zestawieniu to Mike Patton. Wokalista między innymi Faith No More przez lata udowadniał, że strunami głosowymi czyni cuda, jednak w grze na podstawie komiksu o tym samym tytule przeszedł samego siebie. Darkness to pradawna siła, w zasadzie zło wcielone, która na przestrzeni wieków znajduje nowych nosicieli, sprowadzając ich na samo dno piekła. Ale tym razem nie będzie tak łatwo. Główny bohater, Jackie Estacado, to postać nie w kij dmuchał. W wieku 21 lat jest już czołowym cynglem mafii. To niezbyt bezpieczna kariera i okazuje się, że 21. urodziny miały być jego ostatnimi. W odpowiednim momencie dała o sobie znać na szczęście (przynajmniej z początku) Ciemność.

Oferta jest prosta: niewyobrażalna moc (choć nie pozwala wskrzeszać ludzi, a to przydałoby się Jackiemu najbardziej) w zamian za duszę. Jackie niby przystaje na ofertę, ale nie zamierza poddać się tak łatwo. I tu pole do popisu ma sycąca obietnice i groźby głosem Pattona Darkness. Drugiej takiej relacji w grach wideo nie ma. Sposób, w jaki zło kusi Jackiego. Momenty, w których dusi się w jego wnętrzu. Sytuacje, gdy to człowiek przejmuje kontrolę nad nieposkromioną mocą. Darkness sprawia, że nigdy ich nie zapomnicie.

Zelda (seria The Legend of Zelda)

Zelda (seria The Legend of Zelda), Od zera do bohatera, czyli z drugiego planu na pierwszy

Największe faux pas, jakie można popełnić przy fanie Nintendo to nazwanie Linka Zeldą. Bohaterem gry jest bowiem Link (ten w zielonym kubraczku), ale taki, a nie inny tytuł sam wprowadza w błąd nieobeznanych w temacie odbiorców. A może coś jest na rzeczy? Może Link jest pod pantoflem księżniczki tak głęboko, że nie zauważył zostania przyćmionym przez spiczasto uchą władczynię?

Kolejność jest przypadkowa, a umieszczenie wszystkich kochanych postaci z dalszego planu nierealne. Dlatego chętnie przeczytamy o Waszych ulubionych bohaterach, którzy skradli show.

Komentarze
74
Usunięty
Usunięty
27/09/2014 15:38

Tiny Tina ;)

Usunięty
Usunięty
04/07/2014 13:50

Jedynka miala fantastyczną fabułę ale trochę zawodziła mechaniką, więc dla mnie to po prostu ''dobra gra na 7''

Usunięty
Usunięty
04/07/2014 13:49

Dobry wybor. ja bym dodal Sulliego z Uncharted 2, Diego z serii Gothic, czy bohaterow Bad Company :P




Trwa Wczytywanie