Time Mysteries: The Final Enigma - recenzja

Adam "Harpen" Berlik
2013/02/17 11:45
1
0

To jeszcze nie koniec. Time Mysteries: The Final Enigma nie tylko kontynuuje wątki fabularne z poprzednich odsłon, ale także bazuje na tej samej, dobrze sprawdzonej formule. Czy to dobrze? Tak, z małym ale. Time Mysteries: The Final Enigma - recenzja

Dlaczego tak? Bo gra się świetnie, Time Mysteries: The Final Enigma z czystym sumieniem można polecić nie tylko zagorzałym fanom przygodówek, ale i pozostałym graczom, którzy niekoniecznie mają do czynienia z tym gatunkiem na co dzień. Jeśli będzie to ich pierwsze spotkanie z twórczością Artifex Mundi, to będą wręcz zachwyceni jakością wykonania, przebiegiem fabuły, zagadkami, etc. Malutki problem może pojawić się jednak wtedy, gdy po tytuł ten sięgną osoby, które miały już styczność z pierwszą i drugą częścią Time Mysteries oraz innymi przygodówkami wspomnianego producenta. Nie znajdą tu oni nic odkrywczego, ale – zapewniam – będą bawić się wyśmienicie, jak zwykle, gdyż formuła, którą wykorzystuje zabrzańskie studio, wciąż ma rację bytu.

Time Mysteries: The Final Enigma zdecydowanie kierowane jest do tych, którzy grali we wcześniejsze gry z serii, ale mimo to osoby niezaznajomione z historią będą czerpać przyjemność z zabawy, orientując się, o czym ona opowiada. UWAGA! Mały spoiler. W „dwójce” główna bohaterka, Esther Ambrose co prawda zniszczyła grobowiec Viviany, czyli zakochanej w Merlinie wiedźmy i tym samym – jak wtedy myśleliśmy – zagrożenie z jej strony minęło, ale na potrzeby „trójki” przygotowano dalszą część tej przygody. Mówi ona o tym, że niszcząc grobowiec uwolniliśmy potężną magię, w wyniku czego światu nadal grozi kataklizm i po raz kolejny musimy spróbować go uratować przed złymi siłami...

Time Mysteries: The Final Enigma to przygodówka z interfejsem point and click, ale nie do końca tradycyjna, gdyż zawarto w niej – poza zagadkami logicznymi, rzecz jasna – także szereg elementów hidden object, czyli ukrytych obiektów. To plansze, na których znajdują się przedmioty, a pod nią lista rzeczy, jakie musimy wskazać, by przejść do dalszej części lokacji. Nie trzeba jednak zmuszać się do wytężania wzroku i szukania, lecz można zrezygnować z tego elementu zabawy na rzecz zręcznościowej mini-gry, w której nasze zadanie polega na niszczeniu kilku takich samych, znajdujących się obok siebie ikonek.

Zagadki w Time Mysteries: The Final Enigma nie należą do trudnych. Sami twórcy w wywiadach potwierdzają, że ich gry adresowane są raczej do niedzielnych graczy, a grupę docelową stanowią głównie kobiety . Nie oznacza to jednak, że mężczyźni nie mają tu czego szukać: to gra dla każdego, naprawdę. Łamigłówki są bardzo dobrze pomyślane. Nad niektórymi trzeba się odrobinę mocniej wysilić, a inne, po kilku kliknięciach, rozwiązują się praktycznie same. Istotne jest również to, że pojawiają się one w dobrych odstępach czasowych tak, że mamy odrobinę fabuły, jakiś dialog, scenkę przerywnikową, element eksploracji i zagadkę. Rzadko zdarza się, że przez więcej niż kilka minut musimy wytężać szare komórki, próbując znaleźć rozwiązanie danej łamigłówki. Inaczej jest za to ze wspomnianymi sekwencjami typu hidden object, które pojawią się zbyt często, czasem nawet dwa-trzy razy pod rząd.

GramTV przedstawia:

Time Mysteries: The Final Enigma, podobnie jak inne gry studia Artifex Mundi, posiada szereg ułatwień. Jeśli nie wiemy, co dalej mamy robić, klikamy na przycisk znajdujący się u dołu ekranu, który wskaże nam miejsce i przedmiot, jakiego należy w nim użyć. Poruszanie się po świecie gry jest bezproblemowe, gdyż dysponujemy wehikułem czasu, a w nim znajdują się mapki lokacji, jakie odwiedzamy – te, do których powinniśmy się udać, zaznaczono wykrzyknikiem, więc ich nie przegapimy. Sprawiające problemy zagadki logiczne także da się przewinąć, zatem napisy końcowe zobaczy dosłownie każdy, bo na standardowym poziomie trudności liczba podpowiedzi jest nieograniczona. Inaczej trochę to wygląda na wyższym, gdzie na planszach z ukrytymi obiektami nie można klikać gdzie popadnie, licząc, że przypadkiem coś odkryjemy. Tam również wskazówki dostępne są rzadziej niż normalnie.

Gdybyśmy komuś, kto grał już w gry Artifex Mundi, włączyli Time Mysteries: The Final Enigma i zapytali, jakie studio przygotowało tę produkcję, na pewno bez problemu wskazałby zabrzańską firmę. Wszystkie jej tytuły, przynajmniej te najnowsze, posiadają niemalże identyczną, ale jakże klimatyczną, grafikę. Kiedy trzeba, lokacje, jakie zwiedzamy są mroczne, innym razem kolorowe. Na uwagę zasługują także świetnie przedstawione warunki pogodowe – przykładowo słońce wpadające przez zasłony do pokoju wygląda naprawdę świetnie. Nie można też zapomnieć o przerywnikach filmowych, których pojawia się tutaj całkiem sporo, a żadnemu z nich nie można nic zarzucić. Do tego wszystkiego dochodzi muzyka: momentami głośna, niekiedy dyskretna, ale nie narzucająca się na siłę – adekwatna do sytuacji.

Edycja kolekcjonerska Time Mysteries: The Final Enigma, która dostępna jest obok wydania standardowego, zawiera dodatkowy rozdział (a więc więcej standardowej zabawy z eksploracją, zagadkami, etc.), możliwość powtarzania sekwencji hidden object i mini-gier zręcznościowych (w sam raz, kiedy mam wolną chwilę – naprawdę), poradnik (nie warto korzystać, by nie psuć sobie gry), encyklopedię Time Mysteries oraz sześć tapet na pulpit. Gra, póki co, została wydana jedynie w wersji anglojęzycznej. Niewykluczone jednak, że wkrótce – podobnie jak wcześniejsze dzieła Artifex Mundi, które kupicie w naszym sklepie, ukaże się także wersja z polskimi napisami.

Time Mysteries: The Final Enigma nie jest może najlepszą propozycją dla tych, którzy chcieliby zacząć swoją przygodę z grami Artifex Mundi. Takie osoby niech lepiej sięgną po wcześniejsze produkcje tej firmy, ale pozostali – no cóż, jest to dla nich pozycja obowiązkowa. Znalazłem tu wszystko, czego oczekiwałem, aczkolwiek nie ukrywam, że za jakiś czas konieczne będzie wprowadzenie kilku nowości do gier zabrzańskiego studia. Na razie jednak – przynajmniej ja – tą formułą nie jestem zmęczony i proszę o więcej. Fabuła jak zwykle wciąga do samego końca i nierzadko zaskakuje, postacie są bardzo charyzmatyczne, klimat niesamowity, a poziom trudności zagadek idealnie wyważony, tak by zachęcić i nowicjuszy, i weteranów. Czas rozgrywki jest również zadowalający - grę ukończyłem w niecałe osiem godzin. Polecam! Ocena 85/100 plusy: świetne zagadki, klimat, grafika, muzyka, gra dla wszystkich, dwa poziomy trudności, czas rozgrywki minusy: brak nowości, momentami plansze hidden object pojawiają się zbyt często

8,5
Artifex Mundi nadal w wysokiej formie!
Plusy
  • świetne zagadki
  • klimat
  • grafika
  • muzyka
  • gra dla wszystkich
  • dwa poziomy trudności
  • czas rozgrywki
Minusy
  • brak nowości
  • momentami plansze hidden object pojawiają się zbyt często
Komentarze
1
MartivaR
Gramowicz
17/02/2013 19:27

Czeka w kolejce na ogranie (podobnie jak "Otchłań"), must-have dla fanów HOPA!