Wielka drama wokół War Z - o co w tym wszystkim chodzi?

Małgorzata Trzyna
2012/12/21 17:05

The War Z tymczasowo znikło z oferty Steam. Nieprawidłowe informacje o produkcie - na liście już działających funkcji znalazły się również te, które miały zostać dodane w przyszłości - to nie jedyna rzecz, która zirytowała graczy.

Wielka drama wokół War Z - o co w tym wszystkim chodzi?

Wszystko zaczęło się od DayZ - modyfikacji do ArmA 2, która szybko zdobyła popularność. W maju 2012 roku przedstawiciel Arktos Entertainment zaproponował graczom War Inc - tytuł, w którym również walczyliby o przetrwanie w świecie pełnym zombie. Gra miała stanowić alternatywę dla DayZ i oferować znacznie stabilniejsze działanie. Nie miała być to produkcja oparta na modelu free-to-play, ale niedrogi tytuł (15-20 dolarów).

Miesiąc później Hammerpoint Interactive zapowiedziało The War Z, czyli Zombie Survival Shooter-MMO. Trudno było nie zauważyć wyraźnego nawiązania do tytułu DayZ - gracze zaczęli zatem podejrzewać, że jest to tania podróbka, z kolei twórcy upierali się, że gra powstaje od dwóch lat, jednocześnie próbując uciszyć głosy krytyki - ci, którzy ośmielili się wyrazić swoje wątpliwości dotyczące projektu, otrzymywali bana na oficjalnym forum The War Z.

15 października The War Z w wersji alfa było gotowe do testów. Podobieństwo do gry stworzonej przez Arktos Entertainment (które wykupiło większość udziałów Hammerpoint), było uderzające - wystarczy spojrzeć na wygląd postaci. Wiele osób przeżyło zawód, że dostało po prostu zmodyfikowaną wersję War Inc. Co ciekawe, Warunki Użytkowania The War Z były identyczne jak w przypadku League of Legends.

Beta-testy The War Z miały rozpocząć się 30 października, ale zostały opóźnione. Możliwość założenia własnego klanu lub dołączenia do istniejącego została dodana dopiero 27 listopada, ale jako płatna opcja. Gracze zrobili raban, przez co już dzień później założenie niewielkiego klanu (do 20 postaci) stało się darmowe. Za dodatkowe zaproszenia dla kolejnych 20 postaci (każdy użytkownik może stworzyć 5) trzeba jednak zapłacić 700GC (gold coins), czyli około 5 dolarów. Zirytowani gracze, którzy domagali się zwrotu kosztów, zostali poinformowani, że zostaną umieszczeni na czarnej liście i nie będą mogli dokonywać dalszych zakupów. Po zaktualizowaniu TOS The War Z zablokowano dostęp wszystkim, którzy zgodzili się na ten warunek.

14 grudnia Hammerpoint wydało wojnę hakerom. Twórcy zapowiedzieli, że będą banować nieuczciwych graczy, tak też uczynili i zablokowali dostęp do gry - jak podaje kierownik produkcji, Sergey Titov - trzem tysiącom osób, czyli mniej niż 1% wszystkich użytkowników. Okazało się, że w tej grupie znaleźli się tacy, którzy nie mieli z hakowaniem nic wspólnego, ale "wykorzystywali exploity w grze zamiast je zgłosić". 18 grudnia Titov oświadczył na forum The War Z, że żadna forma oszustwa nie będzie tolerowana. Dodał, że "niewinni gracze" zostali odbanowani, a w ramach rekompensaty za kilka dni, w których nie mieli dostępu do gry, otrzymali po 700GC.

17 grudnia The War Z zostało wydane na Steamie, posiadając status "Foundation Release" - termin ukuty przez społeczność DayZ, oznaczający, że podstawowa wersja gry jest już gotowa i będzie z czasem dalej rozwijana. Gracze zaczęli krytykować developerów, gdy zauważyli, że lista funkcji, która widniała w opisie produktu na Steamie nie odpowiada stanowi faktycznemu (zamiast kilku map o powierzchni 100-400 km2 była tylko jedna, i to niewielka, na jednym serwerze mogło grać do 50 osób zamiast 100, nie było również drzewka umiejętności). W rezultacie zostali zbanowani ze steamowych forów The War Z. Valve musiało interweniować, jego przedstawiciel, Al Farnsworth, napisał, by użytkownicy zgłaszali się do niego, jeśli uważają, że zostali niesłusznie ukarani, przypominając o tym, że ich opinie są mile widziane, ale muszą wyrażać je w sposób kulturalny.

Dzień później zaktualizowano opis The War Z, ale nadal zawierał on nieprawidłowe informacje.

Wkrótce potem Titov napisał na oficjalnym forum gry post, w którym pochwalił się, że aż 93% osób ocenia pozytywnie grę, a tylko 1,5% szczerze jej nie znosi. Dodał, że ci, którzy krytykują The War Z to osoby, które nie otrzymały tego, czego oczekiwały albo "fanboje DayZ, którzy tylko szukają okazji, by naginać fakty i przekręcać słowa".

Na ile można wierzyć jego słowom? Wystarczy zajrzeć na Metacritic, by przekonać się, że negatywnych opinii o grze jest dziesięciokrotnie więcej niż pozytywnych.

To jednak nie koniec osobliwości. We wrześniu Hammerpoint ogłosiło, że w The War Z będzie można kupować przedmioty za prawdziwe pieniądze, ale w żaden sposób nie ułatwią one gry i nie dadzą przewagi nad innymi, a kiedy postać gracza zginie, przedmioty te po prostu przepadną. Wszystko byłoby w porządku, gdyby ten system działał właśnie w taki sposób.

GramTV przedstawia:

Hammerpoint chyba za bardzo zapędziło się z mikrotransakcjami, zwłaszcza, że The War Z nie jest grą free-to-play - kosztuje ona 15 dolarów. Początkowo, jeśli dana postać zginęła, trzeba było poczekać na respawn godzinę. Po niedawno wprowadzonej aktualizacji czas ten wydłużono do czterech godzin - za możliwość natychmiastowego pojawienia się w grze trzeba sypnąć groszem, a konkretnie, zapłacić 50GC, czyli 40 centów (w grze można kupować tylko pakiety 700GC). Zdawać by się mogło, że to niewiele, ale gracz, godząc się na taki system, nawet nie zauważy, ile wydał, póki nie uzbiera się okrągła suma. Gorzej byłoby chyba tylko wtedy, jeśli za amunicję też przyszłoby płacić prawdziwymi pieniędzmi.

W rezultacie Valve zdecydowało, że tymczasowo wstrzyma sprzedaż The War Z na Steamie.

- Od czasu do czasu można popełnić błąd, i tak się stało, gdy przedwcześnie The War Z znalazło się w sprzedaży na Steamie - pisze przedstawiciel Valve. - Przepraszamy. Tymczasowo usunęliśmy ten tytuł z oferty, do czasu, gdy wypracujemy z developerami rozwiązanie i będziemy pewni, że gra nabrała właściwego kształtu. Ci, którzy ją zakupili i chcą nadal grać przez Steam, mogą to robić. Ci, którzy zakupili ten tytuł przez Steam, ale nie są zadowoleni z tego, co otrzymali, mogą ubiegać się o zwrot pieniędzy, wypełniając zgłoszenie na naszej stronie supportu.

Jeszcze raz przepraszamy za niedogodności.

PC Gamer skontaktował się z Sergeyem Titovem z prośbą o komentarz w sprawie usunięcia gry z oferty Steam. Producent wyjaśnił, że rozumie decyzję Valve, i przeprosił tych, którzy "źle odczytali" opis produktu. Dodał, że znalazły się w nim błędne informacje, ponieważ dział marketingu, który nie miał kontaktu z twórcami, umieścił na liście działających funkcji również te, które miały zostać dodane w przyszłości (więcej map, prywatne serwery/twierdze i drzewko umiejętności) albo obrazowały możliwości silnika (do 100 graczy na serwerze).

Titov wyjaśnił również, że początkowo zakładano, iż na respawn trzeba będzie czekać 24-48 godzin, ale podczas bety skrócono ten czas do godziny. Powiedział, że Hammerpoint przeprowadziło później ankietę, z której wynikało, że za czasem respawnu równym 4 godziny opowiedziało się 40% użytkowników spośród 80000, którzy wzięli w niej udział - mogli oni wskazać liczbę godzin z zakresu 1-24 (nie wiemy jednak dokładnie, jakie mieli opcje do wyboru). Możliwość ominięcia tego ograniczenia za pomocą mikrotransakcji była planowana od początku i nie miała żadnego związku z premierą gry na Steamie.

Z Titovem miała okazję porozmawiać również redakcja GameSpy. Na pytanie, co powinni zrobić gracze, którzy zostali wprowadzeni w błąd i zakupili grę przez Steam, producent odpowiedział, że powinni zgłosić się do Valve. Nie mógł jednak powstrzymać się przed dodaniem słów: "jestem pewien, że znajdą się ludzie, którzy będą doszukiwać się szczegółów i stwierdzą 'o nie, zostałem wprowadzony w błąd', podczas gdy tak naprawdę coś sobie uroili zamiast wszystko dokładnie sprawdzić".

Twórca DayZ, Dean Hall, postanowił nie wypowiadać się na temat zamieszania, ale przyznał, że czuje się bardzo zmęczony całą sytuacją i nieustającymi pytaniami, co z premierą gry.

- Wiem, że ostatnio milczałem – napisał na Reddicie. – To będzie zatem wszystko, co teraz mam do powiedzenia. Cała sytuacja wywołała u mnie depresję. Jeśli chodzi o mnie, ta cała "saga" związana z powstawaniem gry sprawiła, że zacząłem poważnie zastanawiać się, czy chcę pracować w tym przemyśle, czy powinienem wycofać się z projektu i przestać marnować swój czas i środki.

- W tym tygodniu przebywałem na zwolnieniu lekarskim, ponieważ miałem wysokie ciśnienie. Niektórymi rzeczami w życiu nie warto się przejmować. Zasypano mnie ogromną liczbą pytań o premierę DayZ, wywiadami, moją reakcją na to wszystko i innymi rzeczami – ale dla mojego własnego zdrowia psychicznego wycofałem się i zachowałem to dla siebie.

- Aktualnie przebywam w domu, zajmując się kończeniem różnych elementów DayZ. Reszta zespołu robi to samo. Zdaję sobie sprawę, że złamałem swoją obietnicę, jeśli chodzi o premierę, ale w ostatnim tygodniu skryłem się w swojej skorupie i wyjdę dopiero wtedy, kiedy opadnie kurz.

Komentarze
38
Usunięty
Usunięty
18/04/2013 22:59

Straaasznie pozna odp. DayZ tez robi niby studio (Paru ppracownikow Bohemia i chyba 10+ osob). WarZ robia dwa studia (Arktos i Hammerpoint) plus FairFight ktory pomaga im .A tak wgl. Czy grales wgl w ktoras z tych gier? Bo wg mnie ArmA II/DayZ ma skopana optymalizacje a WarZ ma niepotrzebnego Titova . Choc od alphy WarZ jest juz o niebo lepsze ;D.

Usunięty
Usunięty
26/12/2012 11:01

WarZ skopiowane od DayZ. A jest jeszcze gorszeWarZ robi jakieś studio !!!! A DayZ robił jakiś gostek i mu to wyszło lepiej niż im !!!!!!

Dared00
Gramowicz
23/12/2012 11:10
Dnia 23.12.2012 o 10:18, Kafar napisał:

Ja akurat nie mówiłem że WarZ było z greenlighta. Mówiłem że przez greenlight wiele gier lądujących w sklepie to gry beta lub niedokończone (niepełne).

Jedna, Towns. Coś jeszcze?




Trwa Wczytywanie