Need for Speed: Most Wanted - recenzja

Paweł Pochowski
2012/11/03 19:30

Need for Speed: Most Wanted już od wielu miesięcy wzbudzał kontrowersje wśród fanów serii. Obawiano się o to, w jaki sposób panowie z Criterion Games obejdą się ze "świętością", za którą w niektórych kręgach uznawany jest pierwszy Most Wanted. Dziś możemy stwierdzić, że byli oni wyjątkowo bezwzględni.

Need for Speed: Most Wanted już od wielu miesięcy wzbudzał kontrowersje wśród fanów serii. Obawiano się o to, w jaki sposób panowie z Criterion Games obejdą się ze "świętością", za którą w niektórych kręgach uznawany jest pierwszy Most Wanted. Dziś możemy stwierdzić, że byli oni wyjątkowo bezwzględni.

Wolność - to słowo chyba najlepiej opisuje Need for Speed: Most Wanted stworzony przez Criterion Games. Już od samego początku rozgrywki wrzuceni jesteśmy w sam środek wielkiego placu zabaw, z którego korzystać możemy w dokładnie taki sposób, w jaki tylko mamy na to ochotę. Twórcy zastosowali prosty, ale genialny zabieg - wszystkie samochody oddali do naszej dyspozycji już od samego początku. Aby nimi jeździć wystarczy je tylko znaleźć, a czym lepsze auto, tym z reguły lepiej jest ukryte. Zdziwiłem się, że tak sympatyczne dla grywalności rozwiązanie nie zostało wprowadzone wcześniej. Jak dotąd najlepsze, najszybsze samochody były niczym kiełbasa na kiju zawieszona tuż nad głową gracza. Chcesz Lamborghini Gallardo? Chcesz Porsche 911? Chcesz McLarena F1? No to wsiadaj w Golfa IV i trochę pojeździj, a później cię nagrodzimy. Dużo później.

Criterion Games postąpiło bardzo odważnie i większość samochodów udostępniło już od samego startu - nie ma żadnego problemu, by pierwsze wyścigi wygrywać za kierownicą wspomnianego Porsche 911, Chevroleta Corvette czy innego sportowego cudeńka. Jedynie do dziesiątki samochodów z listy Most Wanted dobierzemy się dopiero wtedy, gdy osiągniemy odpowiednią pozycję na liście i pokonamy je w pojedynku jeden na jednego. Need for Speed: Most Wanted - recenzja

Ową wolność widać także w sposobie rozgrywki. Nowy Most Wanted przypomina starego tylko z nazwy oraz z faktu, że istnieje w nim lista MW po której szczeblach systematycznie się wspinamy. Rozgrywka pozbawiona jest jednak fabuły - za przeciwników robią nam anonimowi kierowcy; to ich auta, a nie oni sami, są dla nas prawdziwym rywalem. Nie musimy także uganiać się za żadnym "czarnym charakterem", który zakosił nasze auto, a w naszych staraniach nie pomoże nam żadna seksi policjantka. Część z graczy pewnie będzie żałować, szczególnie jeśli spodziewali się podania starego pomysłu na nowy sposób. Tymczasem Criterion Games zdecydowało się zrobić coś zdecydowanie odmiennego i szczerze powiedziawszy chwała im za to, szkoda tylko że próbuje się to sprzedać pod przykrywką czegoś innego niż naprawdę jest. Bo to nie jest Most Wanted w pełnym tego słowa znaczeniu. To bardziej Need for Speed: Paradise lub ewentualnie Burnout: Most Wanted i musicie być tego świadomi.

Powracając jednak do opisywanej wolności - zamiast fabuły w nowym Most Wanted mamy cel. Chcemy być naturalnie pierwsi na liście, natomiast sposób w jaki go zrealizujemy pozostaje już w naszych rękach. Wszystko dlatego, że postępy w grze czynimy wraz ze zdobywaniem kolejnych punktów Speed Points, a otrzymujemy je zarówno za wyścigi w trybie single, pościgi z policją, jak i zawody wieloosobowe. Innymi słowy cokolwiek w grze robimy w większym bądź mniejszym stopniu przybliży nas do końcowego sukcesu i to jest ekstra. Mam ochotę się ścigać z policją? Spoko i tak zapewni mi to punkty. Podobnie jak i zabawa sieciowa czy wyścigi jednoosobowe. Most Wanted nie narzuca nam stylu w jakim mamy grać. I wiem, że pewnie znajdą się osoby, do których taka forma rozgrywki zupełnie nie trafi. Nie będą wiedziały co mają tak właściwie robić, ponieważ nie jest to wskazane "palcem" przez co może im brakować "rozpędu" do przechodzenia gry. Dla mnie jednak przyjęta forma to świetny pomysł. Twórcy dali mi duże miasto, sporo możliwości oraz szybkie samochody i nie zmuszają mnie, bym bawił się tak czy inaczej - i super, już o swoją dobrą zabawę zadbam ja sam.

Oczywiście nie jest i nie mogłoby być tak różowo. Inaczej Most Wanted byłby grą perfekcyjną, a nie jest. Pierwszy problem dotyczy samych wyścigów. Każdy z samochodów przypisanych ma do siebie pięć zawodów, w których może wziąć udział. Za dobre wyniki otrzymujemy dostęp do nowych, lepszych części do auta. Wyścigi te nie są niestety odrębne dla każdego z aut. Jest ich pewna pula, która została przydzielona do różnych samochodów, przez co tak właściwie przy dłuższej zabawie ciągle bierzemy udział w zawodach, w których już wcześniej startowaliśmy. Dodając do tego niezbyt wielki teren FairHeaven, po pewnym czasie otrzymamy uczucie, że skądś już to wszystko doskonale znamy i niestety będzie ono prawdziwe. Sam tuning w takiej formie to także średnie rozwiązanie - odblokowujemy alternatywne części nadwozia, opony czy nitro, a do tego wszystkiego mamy dostęp w każdym momencie. I fajnie, ale całość jest pozbawiona "tego czegoś". To bardziej dodatek niż prawdziwy system pozwalający nam na faktyczne przerobienie samochodu. Fani modyfikowania aut rodem z Undergroundów czy pierwszego Most Wanted z całą pewnością będą mocno rozczarowani.

Inną rzeczą, która może nie spodobać się fanom tradycyjnych NFS-owych rozwiązań, jest system sterowania. Criterion Games stworzyło model, który jest z jednej strony bardzo wymagający i czuły, a z drugiej daje sporo satysfakcji. O kraksę w grze nietrudno, tym większą przyjemność daje więc opanowanie samochodu i perfekcyjne omijanie innych uczestników ruchu o "grubość lakieru". By jednak nabrać wprawy niezbędne jest przyzwyczajenie się do sterowania, co przychodzi dopiero z czasem - tym bardziej, że każde autko prowadzi się trochę inaczej. Nie zrozumcie mnie źle, to w żadnym wypadku Shift, a przechodzenie każdego zakrętu efektownym driftem jest nie tylko możliwe, co wręcz wskazane. Po prostu trzeba trochę poćwiczyć, by wspomniany drift nie skończył się głośnym dzwonem. Bo o co jak o co, ale akurat o wypadek w nowym Most Wanted trudno nie jest.

Gra po prostu premiuje rozwalanie przeciwników - czym efektowniej wepchniemy ich na ścianę, inne auto czy jakąkolwiek przeszkodę, która zdezintegruje ich samochód, tym lepiej. Tutaj pojawia się prawdziwa Burnoutowa dusza nowego NFS-a. W Most Wanted znajdziemy teraz takedowny; obok dróg znajdują się warsztaty naprawiające samochody "w locie"; po wygranym wyścigu z samochodem z listy MW musimy go najpierw dogonić i rozwalić, by pojawił się on w naszej kolekcji, a w multiplayerze pojawiają się zadania wieloosobowe wymagające m.in. wspólnego przeskakiwania się zawodników, a w przerwie pomiędzy tym wszyscy rozwalają się na potęgę. To wszystko jest praktycznie żywcem przeniesione z Burnout: Paradise i jakby mocno malkontenci nie kręcili na to nosem - sprawdza się naprawdę dobrze. Nowy NFS to Burnout, ale co z tego skoro grywalność jest naprawdę wysoka? I żeby było jasne, tak jestem fanem Paradise i spędziłem przy nim ponad sto godzin. Jeżeli także kochaliście grywalność z tamtego Burnouta nowy Most Wanted przyciągnie was równie mocno. Jeśli natomiast Paradise był dla was nieporozumieniem, szansa, że nowy Most Wanted wam się spodoba, jest niebezpiecznie bliska zeru.

GramTV przedstawia:

Oprócz brania udziału w kolejnych zawodach FairHeaven skrywa przed nami znacznie więcej możliwości. Rodem z Burnout: Paradise, a jakże by inaczej, w grze poukrywano billboardy, które musimy zniszczyć. Autolog poszedł jednak do przodu i teraz na owym billboardzie widnieje facjata i ksywka naszego znajomego, który w tym danym konkretnym miejscu rozbijając billboard uzyskał najdłuższą odległość. Podobnie jak w Paradise miasto skrywa przed nami bramki bezpieczeństwa; natomiast dominowanie ulic, które polegało na jak najszybszym przejechaniu całej ich długości, zastąpiono z kolei fotoradarami - pozostawiono jednak element współzawodnictwa. Wraz z naszymi znajomymi rywalizujemy o to, kto na danym fotoradarze "nabije" największą prędkość. O samym mieście nie będę się szerzej rozpisywał, ponieważ zrobił to Pepsi przy okazji szóstego tekstu w ramach Tygodnia z Need for Speed: Most Wanted. Od siebie dodam, że miasto wykonano w podobny sposób do tego z Burnout: Paradise. Zostało fajnie zaprojektowane, posiada kilka naprawdę ciekawych miejsc do świetnej zabawy i wiele zróżnicowanych lokacji, ale niestety jest troszkę jakby przymałe, po jakimś czasie znamy więc je prawie na pamięć. Podobnie jak z opisem miasta "wyręczę się" własnym tekstem opisującym tryb wieloosobowy - opisałem tam istotę zabawy online. W ramach recenzji dodam, że multi zrealizowane jest z fajnym pomysłem i jest grywalne, choć przy dłuższej zabawie denerwuje ciągłe i ciągłe rozwalanie się nawzajem z innymi graczami, dlatego lepiej dawkować je sobie w krótkich sesjach. Najlepiej wypadają natomiast wyzwania oraz testy prędkości - są pomysłowe, wymagają od nas sporo umiejętności, a wygrywanie nie jest w nich łatwe.

A teraz pora na drugą część tej recenzji. Tą mniej pozytywną, w której chciałbym zwrócić uwagę na kilka błędnie wykonanych aspektów tej produkcji. Bo tak jak wspomniałem już wcześniej i podkreślę jeszcze raz - nie jest ona pozbawiona wad. Najbardziej denerwuje mnie to, że gra jawnie i bezczelnie oszukuje. Jak każdy Need for Speed także i nowy Most Wanted wyposażono w pewien handicap - działa to mniej więcej w ten sposób, że jeżeli oddalimy się za bardzo od przeciwników to gra "pomoże im" nas dogonić, byśmy sami się nie nudzili. Z drugiej strony w momencie gdy będziemy odstawać za bardzo od naszych oponentów, będą oni jechać wolniej, dając nam szansę na nadgonienie straty. Założenie jest więc prawidłowe, ponieważ twórcy starali się, by zabawa cały czas była intensywna. Wykonanie tego to już jednak inna kwestia i moim zdaniem nie zrobiono tego prawidłowo. Staranie się o dobry wynik można sobie rozbić o kant sami wiecie czego. Przy założeniu, że potrafimy dobrze jeździć i wyprzedzimy wszystkich przeciwników, to i tak niewiele to da - oni i tak po chwili pojawią się całą chmarą za naszymi plecami, a sytuacja będzie się powtarzać za każdym razem, gdy znowu zyskamy trochę na dystansie. Możemy jechać świetnie przez cały wyścig, po czym przypadkowo i nawet nie z własnej winy rozwalić się na ostatniej prostej, a gra pozwoli w tym czasie dogonić nas reszcie przeciwników i w takiej sytuacji o pierwszym miejscu możemy zapomnieć.

Ja rozumiem, że owy handicap pojawia się w grach bo taka jest moda - musi być intensywnie, ale też nie za trudno. Doskonale pamiętam jednak, że w poprzednich NFS-ach była możliwość wyłączenia takich ułatwień, i dokładnie tego życzyłbym sobie w nowym Most Wanted. Pojechałem źle i przeciwnicy oddalili się - ok, niech jadą, zrestartuję wyścig i postaram się lepiej. Pojechałem bardzo dobrze i zyskałem na dystansie, odstawiając resztę stawki? Proszę mi tego nie zabierać, ponieważ czuję się wtedy oszukany. A gdy dochodzi do sytuacji opisanej powyżej, gdy gra pozwala przeciwnikom na dogonienie nas kilka razy, po czym przegrywamy wyścig po jednej kraksie (gdzie zyskana przewaga powinna w teorii zapewnić nam bezpieczeństwo co do miejsca na mecie) - mam ochotę cisnąć padem przez okno i nie robię tego tylko dlatego, że musiałbym po niego potem iść. A jest listopad.

Dodatkowo przy wielu powtórzeniach jednego wyścigu strasznie widać to, że część akcji podczas wyścigów w Most Wanted jest oskryptowana. Zawsze w tym samym miejscu pojawia się radiowóz rzucający nam pod nogi kolczatkę; w tym samym miejscu ustawiana jest blokada z kolczatką (inne pojawiają się bardziej losowo) lub na tym samym okrążeniu, na tym samym zakręcie włącza się do gry radiowóz policyjny, który - zawsze - próbuje nas zepchnąć w ten sam sposób. Co do kolczatek, to nie mogłem zrozumieć, dlaczego przeciwnicy z listy Most Wanted mogą sobie bezkarnie po nich przejeżdżać, a nam w tym samym momencie wybuchają opony i - o ile nie posiadamy już takich ulepszonych, co to się same z powrotem nadmuchają - musimy zasuwać do najbliższego warsztatu. To jest zresztą kolejna kontrowersyjna kwestia, w Most Wanted po przebiciu opon możemy normalnie dalej brać udział w wyścigu. Samochód nie jest już ani tak zwrotny, ani tak szybki jak przedtem, ale spokojnie przekraczamy nim 150 kilometrów na godzinę. Dziwne to rozwiązanie, głównie dlatego, że gra specjalnie ustawia większość blokad z kolczatką w niedalekiej odległości od punktu naprawy auta. Jeżeli jednak go przegapimy, o co nietrudno, to kontynuowanie wyścigu i tak mija się z celem w większości przypadków. Osobiście wolałbym, by niczym w starych NFS-ach przebicie opon równało się końcowi jazdy i konieczności powtórzenia wyścigu.

Kolejnym z elementów, które trzeba Need for Speed: Most Wanted zapisać "na minus" są błędy techniczne. Gra ma częste problemy z odpowiednią detekcją kolizji po wypadnięciu poza obszar trasy co prowadzi do dziwnych sytuacji. Ponadto przydarzają jej się 2-3 sekundowe kompletnie zawiechy, podczas których obraz zatrzymuje się. Gdyby tego było mało Autolog jak do tej pory zachowuje się bardzo kapryśnie - gra często traci z nim połączenie, a i zdarzają się sytuacje, gdy przez jakiś czas nie da się z nim połączyć w ogóle. Wtedy okazuje się, że FairHeaven bez wyników naszych znajomych (które wyparowują, choć moim zdaniem powinny zostać zapisane i odczytane w tym momencie z dysku) jest dość smutnym miejscem.

Co jest dość standardowe dla gier tworzonych zarówno przez EA jak i Criterion Games - bardzo dobrze wypada strona audiowizualna produkcji. Samochody brzmią znakomicie - dźwięk ich silników jest soczysty i głęboki. Widać, że twórcy położyli mocny nacisk na tę część produkcji, dlatego też genialnie brzmią wszystkie inne odgłosy, a ponadto dołożono kilka fajnych efektów jak m.in. zmianę brzmienia piosenki w momencie gdy używamy nitro (tak, to też było w Paradise). Skoro jesteśmy już przy muzyce to soundtrack jest bardzo dużym plusem produkcji - znajdziemy na nim zarówno energetyczne kawałki gwiazd muzyki elektronicznej (The Prodigy, Chemical Brothers) jak i wiele dobrych kawałków kapel rockowych. Całość wypada naprawdę fajnie.

Na wysoką notę broni się także oprawa wizualna. Miałem okazję podziwiać ją na telewizorze w najwyższych ustawieniach i gra wyglądała fenomenalnie. Most Wanted to najładniejsza ścigałka jaką do tej pory widziałem, ale przypominam, że mowa tutaj o wersji pecetowej. Niestety, by cieszyć się grafiką ustawioną na maksymalnych detalach potrzeba bardzo mocnego komputera, co jest winą także słabej optymalizacji. Jednak nowy Need for Speed w miarę ładnie prezentuje się także na niższych ustawieniach, co było dla mnie miłym zaskoczeniem. A propos zaskoczenia - największym z nich były filmiki wyświetlane przed wyścigami. Gdy odpalamy zawody z trybu Most Wanted naszym oczom ukazuje się wysokiej jakości animacja prezentująca dany samochód jako wręcz dzieło sztuki. Poszukajcie sobie tych filmików, ponieważ są wykonane pomysłowo jak i z ogromnym talentem. Z kolei filmiki przed zwykłymi wyścigami są... dziwne. Twórcy zaprezentowali w tym aspekcie olbrzymią pomysłowość, dzięki czemu nie raz wprawiali mnie w prawdziwe zdumienie - czasem jest to zabawa kolorami, czasem ujęciami, a czasem wszystkim na raz. I choć nie wiem, co bierze osoba odpowiedzialna za to, fajnie, że zdecydowano się zrobić coś oryginalnego. No i przynajmniej tego nie było w Burnout: Paradise.

Need for Speed: Paradise Most Wanted to kawał świetnej, emocjonującej ścigałki wykonanej bardzo podobnie do ostatniego Burnouta. Nazwanie tego Most Wanted jest zagraniem niewłaściwym i źle oddaje charakter zabawy. Najbardziej w chwilach spędzonych z nową produkcją Criterion Games cieszyłem się z dużej wolności, wysokiej grywalności i przyjemnego systemu sterowania autami. Gra nie ustrzegła się jednak kilku błędów i czasami bywa frustrująca. Całość oceniam jednak bardzo pozytywnie i aż kipię z ciekawości, co następnym razem przygotuje dla nas ekipa Criterionu.

7,9
Ostra jazda w FairHeaven
Plusy
  • grywalność
  • system sterowania
  • spora dowolność w zabawie
  • możliwości Autologu
  • dobra strona audio
  • świetna grafika
  • ciekawe filmiki przed wyścigami
Minusy
  • błędy i niedoróbki techniczne
  • wkurzający handicap którego nie da się wyłączyć
  • gra potrafi oszukiwać
  • zawiechy i słaba optymalizacja
Komentarze
39
Usunięty
Usunięty
07/12/2014 14:54

Długo się zastanawiałem nad zakupem tej gry. Mój syn ma 6 lat i o ile był wstanie przejść całego MW 1 i większość obu części Hot Pursuita czy Carbona tak z tą grą sobie kompletnie nie radzi.Coś co mnie strasznie zdziwiło i zaskoczyło a na co nie zwrócił uwagi żaden recenzent to tylko dwie dostępne kamery !!!. To niemal powrót do czasów Atari !!!. Nie wiem jak można zrobić grę wyścigową na PC-eta bez kamery z maski i wnętrza, ale to szczyt lenistwa ludzi z Criterion Games. Dla mnie to dyskwalifikuje grę. Na szczęście znaleźli się pasjonaci, którzy ten problem wyeliminowali, ale nie jest to poprawka producenta, więc to ogromny minus, którego jakimś cudem nie zauważył żaden recenzent.Jeśli kogoś to interesuje to można znaleźć w necie mody z kamerą z maski czy z wewnątrz.Co do liniowości gry, to konieczność przechodzenia wyścigów po kolei z pewnością jest liniowa i to bardzo. A w dodatku na końcu okazuje się, że nie ma z tego żadnej frajdy jeśli nie gramy w multi. Cut scenki z wypadków też mocno irytują, na szczęście tu również można znaleźć mody, które je wyłączają co zwiększa grywalność.Kolejne dziwne rozwiązanie to konieczność korzystania z mapki, której wielkości i umieszczenia nie można zmieniać podczas wyścigów. Nawet w symulatorach mamy dostępne strzałki z oznakowaniem trasy i zakrętów, a tu przy tak dużych prędkościach mamy korzystać z małej mapy w dodatku umieszczonej w nieodpowiednim miejscu? To jakaś porażka, mam wrażenie, że nakierowana na przedłużenie rozgrywki na siłę, by zmusić gracza do uczenia się tras na pamięć. Do tego pozostałe błędy jak wymienione wcześniej beznadziejne AI czy niedopracowane sterowanie na klawiaturze, brak kontynuacji serii 9 to to już nie jest NFS) czy beznadziejna w porównaniu z oryginałem rozgrywka z policją . Przyznam iż w związku z tym zdziwiła mnie tak wysoka ocena tej gry.Sam mam problem by ją ocenić w oryginale bez modów z kamerami i możliwością wyłączenia cut scenek oceniłbym ją między 2 a 3, z modami między 5 a 6 ale za co 7,5 naprawdę nie wiem, szczególnie iż tytuł jest jak dla mnie próbą oszustwa, bo gra nie ma właściwie nic wspólnego z NFS MW, więc ławo można przewidzieć iż wiele osób po jej zakupie będzie czuła się rozczarowana i oszukana, co trudno uznać za uczciwą praktykę handlową i co powinno również wpływać na ocenę gry.

Usunięty
Usunięty
30/08/2013 13:13

Gram drugi dzień w Most Wanted i z niektórymi argumentami recenzenta muszę się zgodzić. Chodzi głównie o wspomniany handicap. Jak dobrze bym nie jechał, mając przewagę większą niż 100KM nad rywalem on i tak mnie dogoni. Jeśli się rozwalę to ja muszę nadrabiać ogromne straty, jeśli jest to około mili przed metą, ciężko wygrać. Jeżeli to wróg zaliczy dzwona szybko mnie dogoni i prawdopodobnie prześcignie. Irytujące. W grze jest też za dużo policji, po prostu za dużo, zupełnie jakby to było miasto policyjne. Zbyt często trzeba uciekać przed glinami, a rzadko kończy się to szybką ucieczką gdyż ich samochody są szybkie i bez problemu nas doganiają, dopiero lawirowanie między budynkami daje nam możliwość zgubienia pościgu. W przypadku 4-5 stopnia (na 6) pościgu zabawa z policjantami może trwać przy naszym intensywnym wysiłku nawet 10-15 minut, co również jest irytujące. Nie podoba mi się również dość małe miasto, w recenzji jej autor napisał, że miasto jest duże, ale ja uważam inaczej. Wolałbym coś pokroju Carbona, albo nawet drugiego Undergrounda. No nic, gram dalej, bo mimo wad, gra się przyjemnie, ale to prowadzenie pojazdów...złe.

Usunięty
Usunięty
05/05/2013 13:09

No sorry, ale nie wiem jakim cudem Most Wanted ma ocenę AŻ o 0,5 niższą od Forzy Horizon. Most Wanted jest fatalny, począwszy od tragicznej optymalizacji, przez tragicznie nieresponsywny model jazdy, gumowe AI, biedną rozgrywkę, brak tuningu wizualnego i mechanicznego, brak gotówki w grze, po bardzo krótki i nieciekawy singleplayer.Mimo, że multi jest świetne, miasto jest bardzo bogate i szczegółowe, a Autolog jest interesujący, to mimo wszystko Most Wanted 2012 to dla mnie produkcja na równi z The Runem. Dlaczego? The Run był słabszą grą, ale był lepszym Need for Speedem.I pointa w stylu Top Gear: "If you want to buy a good Need for Speed... get a Forza Horizon."




Trwa Wczytywanie