Epic Mickey 2: Siła Dwóch - już graliśmy!

Sławek Serafin
2012/09/19 20:10
0
0

Czy warto wracać do świata disney'owskich animków? Sprawdziliśmy na własnej skórze.

Czy warto wracać do świata disney'owskich animków? Sprawdziliśmy na własnej skórze.

Nie do końca rozumiem koncepcję stojącą za Epic Mickey, czy to pierwszą, czy drugą częścią gry. To znaczy, niejasne dla mnie jest, dla kogo to gra. Patrząc na nią widzi się wesołą, kolorową platformówkę dla młodszych graczy. Może nie od razu dla dzieci małych, ale też nie dla dorosłych. I to jest w porządku, ba, podejrzewam, że w roli gry dla młodszych graczy Epic Mickey 2, które dziś widziałem, sprawdzi się znakomicie. W czym problem więc? W Myszce Miki.

Disney skutecznie ją zabił już wiele lat temu i teraz młode pokolenie, właśnie to, które chętnie zagrałoby w taką grę jak ta, nie jest w żaden sposób związane emocjonalnie z tą postacią. Sentyment do Mikiego mają dzisiejsi trzydziestolatkowie i jeszcze starsi konsumenci kreskówek sprzed dwóch dekad. Więc z jednej strony Epic Mickey 2 to gra dla młodzieży, która ma obojętny stosunek do głównego bohatera i dla dorosłych, których nie zainteresuje dość infantylna prezentacja całości, nawet jeśli dobrze wspominają stare kreskówki Disney'a. Czyli na dobrą sprawę nie jest to gra ani dla tych pierwszych, ani dla tych drugich, nie? Ale pierwsza część sprzedała się dobrze, tak dobrze, że drugą planuje się wydać na wszystkich możliwych platformach. To miło, zwłaszcza że gra, którą dziś widziałem i w którą miałem okazję pograć prawie godzinę, wcale taka zła nie jest. Epic Mickey 2: Siła Dwóch - już graliśmy!

Fabularnie nawiązuje do pierwszej części i pojawiają się tutaj dobrze znane fanom Epic Mickey postacie - królik Oswald, jego dziewczyna Ortensja, gremlin Gus i oczywiście sam tytułowy bohater. Wraca też wróg z pierwszej części, Szalony Doktorek, który już w pierwszym przerywniku filmowym serwuje nam... numer musicalowy. I od razu widać, gdzie leży największa siła Epic Mickey 2. Nie, nie w piosenkach, a właściwie nie tylko w nich - chodzi raczej o całość udźwiękowienia. Pełnego, polskiego, z aktorami, którzy "od zawsze" podkładali głosy pod dobrze znane postacie. Dubbing jest perfekcyjny, jak w obrazach kinowych, a i tłumaczenie stoi na wysokim poziomie – ale najważniejsze, że jest tego wszystkiego mnóstwo. Postacie są wyjątkowo gadatliwe, a na dodatek co chwilę mamy jakieś scenki bądź przerywniki, w których mogą się popisać aktorstwem. I faktycznie jest to niezły popis. U starszych graczy obudzi nostalgię, a tym młodszym (ze szczególnym uwzględnieniem najmłodszych) powinien spodobać się jeszcze bardziej, bo dzięki niemu gra przypomina filmową kreskówkę. Widać, że włożono w to wiele pracy i pieniędzy i efekt jest świetny. Nie widziałem do tej pory platformówki, która miałaby taką perfekcyjną lokalizację. To mocna strona Epic Mickey 2 i cecha wyróżniająca grę.

GramTV przedstawia:

Samą rozgrywką bowiem, gra nie wyróżnia się już tak bardzo. Fakt, samo to, że mamy tu tak wiele dialogów sprawia, że fabuła jest mocno zarysowana i odgrywa wiodącą rolę, ale jeśli chodzi o mechanikę rozgrywki - nic nowego. Wręcz przeciwnie, cały czas miałem, że już gdzieś to wszystko widziałem. I to nie jeden raz. I nie była to pierwsza część Epic Mickey, lecz seria całkiem innych gier licencyjnych. Tak, chodzi oczywiście o przeurocze platformówki LEGO. A Epic Mickey 2 tak bardzo je przypomina dzięki Oswaldowi, sympatycznemu animkowemu królikowi, który z postaci tła z pierwszej gry awansował tutaj na pełnoprawnego bohatera, towarzyszącego Mickey'owi prawie przez cały czas. I wystarczy mieć drugi kontroler, aby druga osoba mogła wcielić się w Oswalda.

Królik ma całkiem inny zestaw umiejętności niż mysz - Mickey znów ma swój magiczny pędzel, którym może malować różne rzeczy, lub też niszczyć je za pomocą rozpuszczalnika. Opozycja kreacji i zniszczenia ma znaczenie dla fabuły gry i decyzje podejmowane w pewnych kluczowych momentach determinują kształt zakończenia - a różnych finałów może tu być ponad sto, choć pewnie różnią się tylko niewielkimi szczegółami. Tak czy inaczej, pędzel jest taki sam. Ale ma go tylko Mickey - zwinny Oswald dysponuje bowiem elektryzującym... pilotem do telewizora, za pomocą którego może razić przeciwników prądem. Inaczej też wyglądają inne jego zdolności specjalne, na przykład skok - Mickey ma klasyczny "podwójny" wyskok, znany ze wszystkich platformówek, a Oswald zamiast tego ma swoje wirujące uszy, za pomocą których może latać na niewielkie odległości.

Umiejętności obu bohaterów bardzo fajnie się dopełniają, a co krok w zasadzie mamy do czynienia z różnego rodzaju wyzwaniami i małymi, prostymi łamigłówkami, które wymagają współpracy od obu postaci. To właśnie przywodzi mi na myśl gry z serii LEGO - w nich kooperacja była tak samo istotna i tak samo pierwszoplanowa jak tutaj. I choć Epic Mickey 2 nie jest w tej materii szczególnie oryginalne, to trzeba przyznać, że gra się tak samo fajnie, jak w tamte produkcje, zwłaszcza zaś we dwójkę, próbując pokonać kolejne przeszkody i rozgryźć zagadki. Grając samemu ma się sprawę ułatwioną - wystarczy zająć się Mickey'em, a Oswald zrobi swoje sprawnie, zwinnie i bezbłędnie. Lepiej niż drugi gracz. Ale z drugim graczem jest o wiele zabawniej, nawet jeśli zamiast przewieźć nas nad rozpadliną za pomocą wirujących uszu, pomyli kierunek i oboje spadniemy do dziury...

Niestety, kooperacja w Epic Mickey 2 zdaje się mieć jeden znaczący feler - odbywa się na podzielonym ekranie. W grach LEGO obaj bohaterowie byli w jednym ujęciu i choć ograniczało to ich swobodę ruchów, to dawało o wiele czytelniejszy obraz. Tutaj zaś podzielony pionowo ekran mocno ogranicza pole widzenia i wprowadza niepotrzebne zamieszanie. Całkiem możliwe, że trzeba było tak zrobić, bo gra jest o wiele bardziej otwarta od dowolnego LEGO, ma większe, bardziej rozbudowane lokacje i tak dalej, ale nie da się ukryć, że to rozwiązanie nie jest idealne. Ale i tak granie we dwójkę jest o wiele przyjemniejsze od tego samotnego - można nawet na chwilę zapomnieć, że tak naprawdę to jest gra dla dzieciaków i dobrze się bawić tym całym skakaniem, malowaniem i rażeniem prądem.

Z tego co widziałem i słyszałem, Epic Mickey 2 wydaje się być obowiązkową pozycją dla wszystkich młodych (i raczej tylko dla nich) fanów kreskówek i gier. Głównie dzięki stojącemu na najwyższym poziomie dubbingowi. Sama rozgrywka jest solidna i przyczepić się do niej nie ma za bardzo jak, prócz tego, że bynajmniej nie tchnie świeżością i takie "dwuoosobowe" platformówki już były (i to bardzo dobre). Z jakimiś konkretniejszymi opiniami i sądami lepiej poczekać do premiery pełnej wersji - na razie nie jest źle.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!