Dragon's Dogma - recenzja

Łukasz Wiśniewski
2012/06/14 13:15

Dynamiczna jatka w klimatach fantasy, doprawiona przez japońskich autorów greckim sosem - Dragon's Dogma potrafi zaskoczyć. Zwykle pozytywnie, ale czasem i negatywnie.

Dynamiczna jatka w klimatach fantasy, doprawiona przez japońskich autorów greckim sosem - Dragon's Dogma potrafi zaskoczyć. Zwykle pozytywnie, ale czasem i negatywnie.

Dziwna to gra, skutecznie wymykająca się zaszufladkowaniu. Niby wiele zostało z jRPG, ale zarazem wszystko jest bardzo zachodnie. Niby dałoby się ją nazwać cRPG, ale system dialogowy całkowicie temu zaprzecza. Walka wypada gdzieś pomiędzy hack'n'slash a jatkami typy Devil May Cry (w sumie część autorów przy owej serii pracowała). To po prostu Dragon's Dogma. Specyficzny kawałek rozrywki, który zdobył sobie sporo zwolenników, ale zdecydowanie nie jest adresowany do masowego odbiorcy. Zaprawdę, decydenci z firmy Capcom albo oszaleli, albo wykazali się wielką odwagą, wypuszczając nową markę równolegle z Diablo III...Dragon's Dogma - recenzja

Dziwne początki

Pierwsze chwile z grą są trochę dziwne i mogą zasiać zwątpienie u użytkowników. Otóż zaraz po odpaleniu Dragon's Dogma lądujemy w butach jakiegoś wymuskanego klepcy, któremu towarzyszy trzyosobowa drużyna. Koleżka ma zamiar walczyć ze smokiem, ale po drodze tłucze gobliny i insze tałatajstwo. Przy okazji gracz uczy się sterowania i podstaw mechaniki. W pewnym momencie ekipa wpada do pomieszczenia, w którym walczy z chimerą. Po długiej walce z bestią, nagle zapada ciemność, wyskakuje notka że minęło ileś czasu i... pojawia się ekran tworzenia postaci.

Piszę o tym szczegółowo, bo Dragon's Dogma może się pochwalić jedną z najgorszych "rozbiegówek" w historii. Nic nie wiemy (poza tym, że przyboczni mówią na herosa "Arisen" i czapkują mu strasznie), nic nie rozumiemy, świat pozostaje obcy. Nagle - ni z gruszki, ni z pietruszki - akcja się urywa i mamy robić postać. Dokładniej zaś określić jej płeć, głos i wygląd. Następnie nasza postać pojawia się na ekranie w łachmanach, a nie frymuśnym ciuszku, jaki widzieliśmy w edytorze. Dookoła jakaś wioska rybacka, ktoś z nami gada, przylatuje smok, zabija nas i pożera nasze serce.

Budzimy się bez serca, ale żywi, no a wszyscy dookoła uważają nas za kolejną osobę o przydomku "Arisen". Tłumaczenie tego słowa na naszą ojczystą mowę w sposób dosłowny nic nie mówi. Co bowiem znaczy "Powstały"? Z grubsza chodzi zaś o to, że gdy odradza się smok, zgodnie z jakimiś prawami świata zżera serce wybranej osoby. Ta osoba nie umiera, lecz właśnie powstaje z martwych. Po to, by ścigać smoka. Tak więc naszym celem jest dopaść gada, ale najpierw trzeba się podszkolić i zdobyć pomocników. No i broń. Sięgając po żelastwo w pokoju, w którym się obudziliśmy, wybieramy naszą profesję. Od tej pory zaczyna się właściwa gra. Dla tych, którzy kupili tylko Dragon's Dogma, pozostali pewnie w tym czasie grają już w coś innego...

Magią i mieczem, czasem jednocześnie

Na początku wybór klasy postaci w Dragon's Dogma jest bardzo prosty. Wojak, zwiadowca lub mag - klasyka. Z czasem jednakże dostajemy dostęp do zaawansowanych profesji, które - co ważne - są w zasadzie fakultatywne, można z nich nie korzystać, jeśli bazowa nam pasuje. Te specjalne są de facto zupełnie nowe. Walczącego mieczem i tarczą woja możemy na przykład przerobić na brutala z bronią dwuręczną. Najciekawiej chyba prezentują się klasy wiązane, łączące cechy dwóch podstawowych. Zabójca to wypadkowa z wojownika i zwiadowcy - może używać miecza i tarczy, ale nie obce mu są sztylety oraz łuki. Inne połączenia to "umagicznione" wersje wojownika oraz łucznika, również bardzo ciekawe, choć nieco wymagające od gracza.Magią i mieczem, czasem jednocześnie, Dragon's Dogma - recenzja

Ogólnie trudno ustalić, czy któraś klasa postaci daje graczom przewagę. Pod tym względem Dragon's Dogma należy do gier najbardziej zrównoważonych. Wszystko zależy od naszego stylu gry i zestawów umiejętności, które przygotujemy. W ramach rozwoju postaci odblokowujemy nowe pasywne i aktywne zdolności. Z czasem może być ich więcej niż przewidzianych dla nich przycisków na padzie, więc warto zastanowić się, w jakie okolice wyruszamy i jakich wrogów można tam się spodziewać. Dobrze przypisane zdolności to klucz do sukcesu. No i sensowny rozwój postaci, bo gra nie wygrywa się sama...

Wyzwania na wyzwaniach jadą...

Dragon's Dogma nie jest grą łatwą. Nie ma tu czegoś takiego, jak rutynowa walka do odklepania. Oczywiście, to nie poziom Dark Souls, ale i tak trzeba się nakombinować. Każdy cios zabiera nam punkty życia, cześć jest do odzyskania magią, reszta wymaga odpoczynku lub zażycia jakiegoś medykamentu. Odpoczynek możliwy jest jedynie w miastach, a zwykle droga pomiędzy nimi jest bardzo długa i usiana niebezpieczeństwami. Nieuważny gracz może skończyć w sytuacji, gdy nie będzie w stanie dotrzeć do celu i jedynym ratunkiem będzie wczytanie punktu kontrolnego, czyli momentu opuszczenia miasta...Wyzwania na wyzwaniach jadą..., Dragon's Dogma - recenzja

Kolejnym utrudnieniem dla rozpuszczonych łatwizną graczy jest brak skalowania poziomu trudności w grze Dragon's Dogma. Trochę ułatwia życie rys fabularny, gnający nasz przez łatwiejsze obszary, ale bez przesady. Wystarczy zboczyć ze ścieżki, albo wziąć jedno z losowych zadań, związanych z eskortą, a już lądujemy w krwawej jatce, w której to nie my jesteśmy rzeźnikiem. Spotkanie chimery, gdy jest się zaledwie żółtodziobem to dobry przykład: mimo wielu prób, nie udało mi się jej pokonać, miałem za niski poziom i już. Trzeba było nie skręcać w krzaki, wszak ciekawość to pierwszy stopień do piekła.

Targowisko próżności

Na szczęście nie musimy walczyć samotnie. U naszego boku zawsze jest towarzysz lub towarzyszka, postać kreowana na wczesnym etapie gry, za pomocą tego samego edytora, co nasz bohater/bohaterka. Oprócz tego w wybranych miejscach możemy dobrać do ekipy jeszcze dwie osoby. To członkowie gildii Pionków, istot pozbawionych pełni własnej woli, czyli... asystentów innych graczy. To jeden z najciekawszych pomysłów wykorzystania sieci w grze dla pojedynczego gracza, jaki pojawił się w ostatnich latach. Pionki wszystkich osób grających w Dragon's Dogma trafiają do wspólnej puli, z której mogą zostać przywołane przez inne osoby.Targowisko próżności, Dragon's Dogma - recenzja

Nie zdziwi chyba nikogo, że ponieważ mężczyźni stanowią wciąż większość osób bawiących się w takie gry, to pula Pionków w Dragon's Dogma złożona jest głównie z kobiet. Za pierwszym podejściem miałem męskiego Pionka i jakoś specjalnie często chłopak nie walczył w drużynach innych graczy. Ot, później, gdy był potężny, brano go do ekip z rozsądku... Za to moja druga postać zafundowała sobie towarzyszkę. Uzdrowicielkę, magiczkę, której strój dobierałem specjalnie tak, by w każdym losowym gronie Pionków prezentowała się kusząco. Cóż, po każdym noclegu (zaraz wyjaśnień tę cześć mechaniki) dowiadywałem się, że była na kilku misjach... no i niemal zawsze dostawała jakiś prezent od innych graczy.

O wojażach naszych podkomendnych dowiadujemy się tylko po spędzeniu nocy w karczmie. Ta przyjemność jest w grze Dragon's Dogma dość droga, tym droższa, im bardziej kluczowe jest miasto. Warto jednak korzystać, bo po pierwsze wracają wtedy wszystkie punkty zdrowia całej ekipie, po drugie kontrolujemy co się działo w międzyczasie z Pionkiem. Tylko w ten sposób "odbieramy" zdobyte punkty doświadczenia towarzysza/towarzyszki i wszelkie prezenty od innych graczy. Z tym związane jest też to, że Pionki innych osób nie awansują wędrując z nami, dopiero gdy je odeślemy a ich właściciel spędzi noc w karczmie. To oznacza, że gdy tylko trafiamy do miejsca werbunku, pionki należy wymieniać na bardziej doświadczone.

Jeśli idzie o werbunek, twórcy gry Dragon's Dogma zadbali o bardzo dobrą wyszukiwarkę Pionków. Możemy określić mnóstwo szczegółów, do tego każdy z owych towarzyszy ma swoje oceny od innych graczy. Oprócz takich oczywistych rzeczy, jak przydatność w walce, oceniany też jest wygląd. Pionki na naszym poziomie doświadczenia są darmowe, za weteranów płaci się własnym doświadczeniem. Czasem warto zainwestować, bo Pionki w czasie podróży uczą się optymalnych taktyk zwalczania potworów i mogą nam podpowiedzieć, jak pokonać jakiegoś trudnego przeciwnika. Co zaś, jeśli nie używamy sieci? Cóż, wtedy jesteśmy zdani na domyślnych towarzyszy, których spora pulę przygotowali twórcy gry.

GramTV przedstawia:

Kombinuj lub giń

Walka w Dragon's Dogma wymaga kombinowania. Dobrze dobrane Pionki to podstawa, ale bez użycia szarych komórek nie ma co liczyć na sukces. W Dragon's Dogma kluczowe jest poznanie słabych punktów wroga i rozgryzienia jego sposobu walki. Warto wiedzieć na przykład, że Saurianie po odcięciu im ogona robią się słabi i niemrawi. Uczymy się też, jak rozpoznawać specjalne ataki wroga i jak schodzić im z trasy. Dobrą metodą na dużych nieprzyjaciół jest włażenie im na grzbiet czy kark i okładanie bronią na przykład głowy. SI jednak nie pozwala na to zbyt długo i używa podstępów do pognębienia nas za cwaniactwo. Kolejną rzeczą jakiej się uczymy, jest wyczuwanie tych momentów. Głupio być na plecach Ogra, gdy ten uwali się na wznak, prawda? Lepiej zeskoczyć i wykorzystać, że stwór sam się położył i ułatwił nam robotę...

Pionki w ramach swojej SI też kombinują i używają swej "wiedzy". Chwytają na przykład wrogów i wystawiają ich nam na cios, informując o co chodzi. Ogólnie sporo gadają. Czasem za dużo. Miewają też tendencję do poświęcania się, co na dłuższą metę, w związku ze wspomnianą wcześniej mechaniką związaną ze zdrowiem, bywa katastrofalne dla dalszej podróży. Tak czy inaczej, walka w grze Dragon's Dogma wygląda dynamicznie i przypomina dobre slashery. Specjalne akcje pionków czasem wiążą się z ujęciami w zwolnionym tempie, robionymi osobną kamerą. Jest na co popatrzeć.

Rzemiosło dla wytrwałych

W grze Dragon's Dogma znalazło się też miejsce na mechanikę związana z wytwórstwem przedmiotów. Niestety, w praktyce wyszło toto totalnie chaotycznie, do tego stopnia, że warto sobie założyć zeszyt do zapisywania receptur. Tak, w całym tym systemie zabrakło takiego rozwiązania. Owszem, gdy już raz eksperymentalnie połączymy ze sobą jakieś składniki, widzimy, co da się z danych rzeczy zrobić, ale... trzeba w menu wejść najpierw na dany składnik. Wszelkich rzeczy do użycia jest strasznie dużo, do tego podzielono je na grupy, niezbyt sensowne w niektórych przypadkach.Rzemiosło dla wytrwałych, Dragon's Dogma - recenzja

Ponieważ w grze Dragon's Dogma ważne jest obciążenie postaci, nosić wszystkiego nie ma sensu. Szpeje deponujemy więc w magazynach w karczmach, połączanych ze sobą w magiczny sposób. Jeśli coś włożyliśmy w jednym mieście, we wszystkich innych możemy toto wyjąć. Fajnie, ale i tu ze zgrzytem. Nie ma bowiem opcji przełóż wszystko, więc klikamy na kolejne elementy i je przenosimy. Po dobrej wyprawie oznacza to grube kilkadziesiąt kliknięć. nie da się bowiem połączyć ze sobą zabawek z ekwipunku i skrytki - łączenie musi się odbywać tu lub tu...

W praktyce oznacza to, że większość graczy zapamiętuje kilka prostych przepisów, ewentualnie uczy się tego, co jest potrzebne do ulepszenia zbroi lub broni i... na tym poprzestaje. Reszta tego całego mandżuru przez złą mechanikę staje się bezużyteczna. Skoro już mowa o ulepszaniu broni czy zbroi, to na tym poletku Dragon's Dogma wypada naprawdę zacnie. Jeśli zainwestujemy surowce i zapłacimy gotówkę rzemieślnikowi, możemy pasujący nam wyglądem strój lub fajną broń ulepszyć tak, że posłuży nam bardzo długo. To cieszy, bo najgorsze jest przebieranie się w losowe ciuszki tylko z rozsądku. No i pomaga to w zachowaniu rewelacyjnego wyglądu naszego pionka, podnosząc szansę na wybranie go przez innych do misji...

Tyle recenzji, a nic o świecie i fabule...

Największymi chyba słabościami gry Dragon's Dogma jest zdecydowanie zbyt skromna otoczka fabularna i świat, będący zaledwie szkicem. Główna linia scenariuszowa szybko rozmywa się w nic nie znaczące epizody, powraca zaś w zasadzie dopiero w finale. Czyli po jakichś trzydziestu godzinach rzezania hord potworów wykonywania prostych zleceń. Czy naprawdę nie dało się zatrudnić jakichś doświadczonych scenarzystów, którzy by tę - całkiem przyjemną - jatkę doprawili smakowitymi kawałkami fabuły?

Świat przedstawiony w grze Dragon's Dogma to niemal generyczny świat fantasy. Niemal, bo zamiast kalki z Tolkiena mamy kalki z mitologii greckiej. Nadmorskie scenerie mogą przypominać okolice Bałkanów a wśród wrogów mamy takie potwory jak chimera czy hydra. Miasta za to są ze sztancy średniowiecznej. No właśnie, miasta... cóż, sprawiają wrażenie pustych, a w samej stolicy jest niewiele atrakcji, za to mnóstwo zaułków z pozamykanymi na głucho drzwiami. Szkoda, przydałoby się trochę życia. I to nie takiego, jak za bramami, gdzie za każdym razem spotykamy te same osoby idące w tę samą stronę, a Pionki rzucają te same komentarze...Tyle recenzji, a nic o świecie i fabule..., Dragon's Dogma - recenzja

Fajne toto, ale nie dla wszystkich

Wizualnie Dragon's Dogma nie zwala z nóg, na Playstation 3 widziałem ostatnio sporo gier znacznie lepiej wykonanych graficznie. Animacje za to są całkiem udane. Mocno szczypie w oczy sposób realizacji "dialogów": NPC wygłasza krótką kwestię i rozpoczyna domyślną animację, którą przerywamy naciśnięciem przycisku. To aktywuje kolejną krótką kwestię i tak dalej - czasem wypowiedź składa się z ponad dwudziestu takich modułów. Nasz wpływ na rozmowę ogranicza się do kwestii decyzji, czy wykonamy robotę, o której nam opowiedziano.

Dla kogo jest ta gra? Myślę, że dla wszystkich, którzy lubią dynamiczne walki i nie potrzebują epickiej fabuły pchającej ich naprzód. Za drugim podejściem do Dragon's Dogma (tak, to poważnie opóźniło termin ukazania się recenzji) po prostu bawiłem się w łażenie i rzezanie potworów, testując rozmaite zestawy umiejętności i specjalne akcje. Nie szukając fabuły i finału. Nie starając się połączyć ze sobą wszystkich składników w ramach rzemiosła, wiec nie tracąc za każdym pobytem w karczmie pół godziny na mozolne klikanie. Nagle gra znacznie bardziej mi się spodobała...Fajne toto, ale nie dla wszystkich, Dragon's Dogma - recenzja

Wiedząc, czym jest Dragon's Dogma, wystarczy się zastanowić, czy to gra dla was. Jeśli tak, będziecie się świetnie bawić i zapewne spędzicie przy niej mnóstwo godzin. Przeżyjecie chwile chwały, gdy wasz Pionek zbierze świetne recenzje, a być może chwile żalu, gdy wróci z kiepskimi ocenami. Zwiedzicie wszystkie zakątki tego dość otwartego (aczkolwiek poprzedzielanego niedostępnymi obszarami) świata. Jeśli zaś taki rodzaj zabawy wam nie pasuje, dajcie sobie spokój. Pozytywna ocena bowiem coś niby sugeruje, ale bez przeczytania tekstu niewiele w tym wypadku pomoże...

8,0
To specyficzna gra, ocena nie wystarczy - przeczytajcie całą recenzję!
Plusy
  • rewelacyjny system Pionków
  • niezły edytor postaci
  • brak skalowania wrogów do bohatera
  • wymagająca myślenia walka
  • dynamiczne animacje rodem ze slasherów
  • dość wysoki poziom trudności
  • duże odległości pomiędzy bezpiecznymi schronieniami
Minusy
  • śladowa fabuła
  • ledwie naszkicowany świat
  • przeciętna jakość grafiki
  • spartolony crafting
  • żenujący "system dialogów"
  • nieco drobnych niedoróbek
Komentarze
24
Usunięty
Usunięty
20/02/2014 13:20

> Nie spełni. Szczątkowa fabuła i nędzne dialogi.Jak dla mnie najlepszy action cRPG generacji... Nawet przy Wiedźminie 2 i Skyrim''ie nie spędziłem tyle czasu. Wszystkie achievementy wbite, maksymalny lvl osiągnięty, a dalej świetnie się bawię.

Usunięty
Usunięty
21/04/2013 06:39

Gra jest bardzo dobra, widać że ma parę pomysłów nowych szczególnie w kwestii towarzyszy. Walka bardzo dynamiczna nastawiona na slasherowanie, jednak akurat to mi odpowiada a zwłaszcza sterowanie, które jest idealnie wyważone dla konsoli. Dużo osób piszę o konieczności odkrywania mapy w sposób mozolny, powolny jednak akurat w tym przypadku dość ciekawie wygląda exploring, cieszą dla oka nowo poznane zakamarki. Krótko podsumowując polecam wszystkim tym graczom, którzy chcą odczuć wezwanie i trochę się namęczyć, żeby odnaleźć kolejne rozwiązania w grze.

Usunięty
Usunięty
01/07/2012 21:37

Ogółem gra zarobiła by wiele więcej jakby wyszła na PC bo mówiąc prawde dawniej obserwowałem tą grę i czekałem aż wyjdzie ale w pewnym momencie zauważyłem że nie wyjdzie na PC i krótko mówiąc przestałem się tą grą interesować.




Trwa Wczytywanie