Gotham City Impostors - beta-test

Patryk Purczyński
2011/10/17 12:00
6
0

Pierwszoosobowych strzelanin sieciowych jest zatrzęsienie. Gotham City Impostors ma charakterystyczne, wyróżniające elementy, ale czy to wystarczy, by na stałe wpisać się w kanon popularnego gatunku?

Pierwszoosobowych strzelanin sieciowych jest zatrzęsienie. Gotham City Impostors ma charakterystyczne, wyróżniające elementy, ale czy to wystarczy, by na stałe wpisać się w kanon popularnego gatunku? Gotham City Impostors - beta-test

Prawdziwy Batman i prawdziwy Joker dokonują właśnie ostatnich szlifów przed swoim najważniejszym tegorocznym występem. Szans na urlop nie ma, bo Rocksteady chce mieć w Arkham City wszystko dopięte na ostatni guzik (i wszystko wskazuje na to, że plan ten udało się wcielić w życie) - a gdyby puszczono dwóch gwiazdorów DC Comics na miasto, to jeszcze za pięć dwunasta by się pochorowali, albo inne nieszczęście by ich spotkało. Na takie ryzyko pozwolić sobie nie można, ale to znakomita okazja, by do akcji włączyły się nieoficjalne brygady wspierające. Gotham zalewają więc naśladowcy Człowieka Nietoperza i wiecznie uśmiechniętego psychopaty w masce klauna, którzy wreszcie mogą zabłysnąć i wziąć sprawy w swoje ręce. Wszak w każdym z nas jest nutka bohatera i szaleńca, prawda?

Gotham City Impostors to klasyczna strzelanina sieciowa. Dwa zespoły, kilka klas postaci, przydzielone z urzędu zestawy broni, możliwość zdobywania nowych poziomów i ulepszania posiadanego sprzętu siejącego zagładę - wielki transparent z napisem "standard" zsuwa się po ekranie. Na tym na szczęście nie koniec - naśladowcy Batmana korzystają np. z haków, dzięki którym wznoszą się w przestworza niczym ich znamienity pierwowzór, a pseudo-Jokerzy jeżdżą na rolkach i skaczą po rozstawionych po planszy niewielkich rampach, zyskując na prędkości. O gadżetach rodem z Wayne Tower tytułowi Impostors mogą tylko pomarzyć, dlatego pomagają sobie prowizorką.

GramTV przedstawia:

Jako rasowa strzelanina Gotham City Impostors nie może się obejść bez różnej maści broni palnej, granatów, wyrzutni rakiet itd. I nie ma sensu grzmieć, że Mroczny Rycerz nigdy by się nie posunął do wykorzystania takiego arsenału. W tej grze nic nie jest zrobione na poważnie - i to widać na każdym kroku. Już po menu oprowadza nas rysowana karykatura Batmana. Atmosferę pastiszu podgrzewają projekty postaci. Wylewający się spod uszytego na kolanie stroju super-bohatera tłusty bebech, niedogolona facjata rodem z kryminału i piegowata anorektyczka z zielonymi, porozwiewanymi we wszystkie strony włosami to w GCI widok częsty, bo właśnie takie parodystyczne imaże zgotowali postaciom projektanci z Monolith. Na tym humorystycznych elementów nie koniec, mniejsza jednak o szczegóły.

Choćby żarty były najwyższych lotów, trudno jest nasiąknąć klimatem przerysowania przy tak dramatycznych błędach technicznych. Gotham City Impostors oparte jest na silniku Lithtech w wersji Jupiter Extended - tej samej, która posłużyła za podstawę w (uwaga) pierwszej części FPS-a F.E.A.R.. W 2005 roku ta grafika robiła wrażenie, teraz niestety budzi jedynie konsternację i zdenerwowanie. Pomimo słabej strony wizualnej, gra poważnie przycina na średniej klasy sprzęcie. Monolith ma zatem dużo pracy, jeśli chodzi o optymalizację swego nowego produktu. Spadek liczby klatek wyświetlanych na sekundę w strzelaninach pierwszoosobowych jest sprawą niedopuszczalną, a w becie GCI dochodziło do tego notorycznie. W takich warunkach nie sposób chłonąć luźnej jak rozciągnięte portki atmosfery, choćby wlewała się drzwiami i oknami.

A problemów w becie było więcej. Szwankowała detekcja trafień - można było i kilka kul w głowę przeciwnika wpakować, ale ten trzymał się dzielnie i odgryzał się częstokroć jednym skutecznym wystrzałem z wyrzutni rakiet rozwiązującym raz a dobrze kwestię tego, kto tu rządzi. Długo czekało się też na załadowanie mapy, choć ta nie była ani bogata w szczegóły, ani przesadnie wielka rozmiarem - a zdarzało mi się nawet natrafić na niewidzialne ściany. Bywały problemy z szybkim znalezieniem odpowiedniej grupki graczy, przez co na kolejny pojedynek przychodziło mi czekać po kilka minut. Pomijam już fakt, że producent pomyślał głównie o fanach zza oceanu i serwery na nogi stawiał tylko w godzinach późnowieczornych i nocnych czasu miejscowego. Na niekorzystną porę nie ma jednak co narzekać - wszak zło ponoć nigdy nie śpi, w efekcie czego również amatorscy obrońcy uciśnionych muszą czuwać 24/7. Tym niemniej, wszystkie wspomniane kwestie do premiery po prostu trzeba naprostować. W innym wypadku Gotham City Impostors czeka zagłada.

Jedynym dostępnym w becie trybem było Psych War. Zabawa polegała na tym, by przechwycić i dostarczyć baterię do swojej bazy, podłączyć ją pod specjalne urządzenie i ochronić przed dezaktywacją przez określony czas. Drużyna, która tego dokonała, zdobywała punkt, a do tego postacie z przeciwnego zespołu przeżywały pranie mózgu. Po respawnie obraz wirował przed oczami i trzeba było odczekać dłuższą chwilę, zanim naśladowca skutecznie mógł się ponownie włączyć do akcji. Warto było w tym czasie znaleźć sobie jakąś sensowną kryjówkę, by nie dostać przypadkiem kulki podczas bezbronnego sterczenia gdzieś na planszy, stanowiącej połączenie starego zamczyska i lunaparku. Wykonana w starym stylu mapa narzucała szybkie tempo gry, doprowadzając do częstej wymiany ognia.

Do miłośników strzelanin sieciowych nigdy nie należałem i Gotham City Impostors (nawet pomijając surową postać gry w fazie beta) mnie do tego gatunku ani trochę nie przekonało. Pomimo szerokich opcji dopasowania swojego bohatera, humoru i kilku interesujących gadżetów, rozgrywka jest schematyczna i zaledwie po kilkudziesięciu minutach wieje od niej nudą (gwoli ścisłości dodam, że dla mnie multiplayerowe FPS-y ze swej natury nie są niczym interesującym). Produkcję studia Monolith na razie oceniam jako słabą z szansami na przeciętną, a dla fanów gatunku - co najwyżej dobrą propozycję na długie jesienno-zimowe wieczory.

Sądzę jednak, że jej premiera przejdzie raczej bez echa, bo ulatniający się z różnych zaułków humor, który ma być głównym atutem gry, a także kilka gadżetów to za mało, by na dłużej przyciągnąć do siebie spore rzesze użytkowników. Naśladowcy zawsze będą jedynie naśladowcami - mogą tylko udawać swoich zacnych idoli i taki też chyba jest z Gotham City Impostors. Rozczarowałem się tym bardziej, że do tego tytułu podchodziłem ze sporymi nadziejami. Być może nadmiernie odtrącił mnie kiepski stan techniczny, przez który nie zdołałem wychwycić wyjątkowej atmosfery tej gry, być może po zrzuceniu warstwy kurzu i zabrudzeń GCI stanie się jedną z bardziej klimatycznych pozycji. Ja jednak już teraz wiem, że jedyny Batman, na jakiego w tym roku czekam, to ten prawdziwy i robiony na poważnie przez Rocksteady.

Komentarze
6
Redjevel
Gramowicz
17/10/2011 14:06

Gra jest bardzo nudna oraz nie pokazuje nic nowego, czego by nie było w innych shooterach.Jedynie co zasługuje na pochwałę to design mapek, bardzo mi się spodobały wymyślne ozdoby.Lecz sama rozgrywka jest nudnawa i bez jakiegokolwiek "polotu"Ps: nie wiem czy w becie uczestniczyły same dzieci, które pierwszy raz w ręku myszkę trzymają, ale gdy widziałem ich statystyki to mieli przeważnie same zgony, gdy ja w pierwszym meczu zabiłem około 13 bez ani jednego zgonu.Ale nie mówię tutaj tak o moich statystykach bez przyczyny ^^ tylko wskazuję na to że gra jest nastawiona na bardzo młodą rzeszę graczy... które mogą widzieć coś w tej grze

pepsi
Redaktor
Autor
17/10/2011 13:08
Dnia 17.10.2011 o 12:43, Harrolfo napisał:

Super, Pepsi, piszesz z mojej perspektywy. Też nie przepadam za takimi grami, a GCI się zainteresowałem. Jednak dzięki Tobie też zagram tylko w "Arkham City". Dzięki :)

Bałem się krytyki (pewnie w jakimś stopniu uzasadnionej, ale można się spierać), że niby jak betę sieciowej strzelaniny może testować gość nieprzepadający za multiplayerowymi shooterami? Niemniej mogę zapewnić, że własne upodobania na tyle, na ile było to możliwe, odłożyłem na bok i skupiłem się na tym co oferuje gra. Pozdrawiam.

The_Seth
Gramowicz
17/10/2011 12:56

No to jeszcze gorzej...Najpierw oddali swoje dziecko ( o którego odzyskanie przecież wcześniej "walczyli" z Vivendii).F.3.A.R. był... mizerny. Poza dobrym trybem co-op (który moim zdaniem do tej serii nijak pasował) i kilkoma ciekawymi pomysłami na multi, to była to kolejna strzelanka jakich teraz wiele na rynku. W dodatku szumu nie narobił, a za to udało mu się zabić fabułę i dusze tej serii ( a przynajmniej to co ja w niej pokochałem ).A teraz wyjdzie taki GCI. Jeśli dadzą z nim klapę to będzie już drugi błąd jaki popełnili.




Trwa Wczytywanie