Władca Pierścieni: Wojna na Północy - wrażenia z rozgrywki

Łukasz Wiśniewski
2011/08/19 13:00

Na targach gamescom 2011 zaprezentowano grywany poziom z pierwszej w historii nie polukrowanej gry opartej o licencję LoTR. Władca Pierścieni: Wojna na Północy to dynamiczna gra akcji, przewidziana przede wszystkim do zabawy w trybie kooperacji dla trzech osób - i tak ją testowaliśmy.

Na targach gamescom 2011 zaprezentowano grywany poziom z pierwszej w historii nie polukrowanej gry opartej o licencję LoTR. Władca Pierścieni: Wojna na Północy to dynamiczna gra akcji, przewidziana przede wszystkim do zabawy w trybie kooperacji dla trzech osób - i tak ją testowaliśmy.

Zasiedliśmy do gry Władca Pierścieni: Wojna na Północy we trójkę, w międzynarodowym dziennikarskim gronie, a towarzyszyła nam dwójka przedstawicieli studia Snowblind. Dzięki ich pomocy szybko opanowaliśmy rozmaite zagadnienia i zabraliśmy się za wyrzynanie sługusów Saurona. Tutaj od razu chciałbym wszystkich uspokoić - najpierw była spora dawka fabuły w formie scenek filmowych. Ogólnie twórcy starali się dokonać trudnej rzeczy, czyli zarazem zachować maksymalną wierność względem dzieł J.R.R. Tolkiena, jak też uciec od schematów związanych z Drużyną Pierścienia.Władca Pierścieni: Wojna na Północy - wrażenia z rozgrywki

Tak więc w grze Władca Pierścieni: Wojna na Północy nie towarzyszymy głównym wydarzeniom z Władcy Pierścieni lecz bierzemy udział w walkach, które w książce jedynie zostają wspomniane. Nasza trzyosobowa drużyna odwiedzi oczywiście niektóre znane z powieści miejsca, spotkamy też kilka sławnych osób, ale ogólnie pozostaniemy swoistymi zapomnianymi herosami, ważnymi dla losów wojny na Północy, lecz najwyraźniej niewartymi wspomnienia w kronikach... Ekipa składa się z dwóch facetów (krasnoluda Farina i człowieka Eradana) oraz Andriel, elfiej niewiasty władającej magią. Ogólnie nie są to osoby z przypadku, już na początku swoje potrafią, ale trudno mi o nich opowiedzieć więcej na podstawie rozegrania pojedynczej misji. Wertowanie opracowań na temat świata stworzonego przez J.R.R. Tolkiena też niewiele pomoże, bo nie on stworzył te postacie, wymyślono je w Snowblind Studios

Broniliśmy krasnoludzkiej placówki Nordinbad, to właśnie z tej twierdzy pochodzi Farin. Już na samym początku mieliśmy okazje się dozbroić - co ważne, sprzęt, który podnosimy ogólnie trafia do puli drużynowej, choć wyraźnie osoba otwierająca daną skrzynię determinuje część uzbrojenia. Ma to swoje znaczenie, bo w grze Władca Pierścieni: Wojna na Północy każda postać korzysta z konkretnych zabawek. Człowiek używa wszelakich niezbyt ciężkich mieczy (walczy dwoma na raz)i łuków. Krasnolud macha toporami i strzela z kuszy. No a dama od magii oczywiście najchętniej używa wszelkich kosturów czy lasek (choć krótkim ostrzem też nie pogardzi, zaś jej atakiem zasięgowym są czary. Reszta znalezionych rzeczy lądowała we wspólnej puli.

Po dozbrojeniu się, rozpoczęliśmy odpieranie pierwszej fali wdzierających się napastników. Wrogowie nie padają od razu, potrafią się też odgryźć oraz blokować ciosy tarczą - zwykłe tłuczenie w przyciski na padzie (testowaliśmy grę Władca Pierścieni: Wojna na Północy na konsolach Xbox 360) nie ma tu wielkiej przyszłości. Trzeba stosować rozsądna taktykę i wykorzystywać do maksimum zdolności swojej postaci oraz współpracę grupową. Grałem trochę tak, jak zwykle grywa się elfem, bo trzeba przyznać, że chłopak dobry jest w unikaniu ciosów. Turla się po polu bitwy, błyskawicznie wstaje, zadaje szybkie ciosy po czym znowu przemieszcza się dalej. Lubię taki styl walki, wymagający koncentracji i refleksu, ale bardzo skuteczny i w jakimś stopniu uniezależniający mnie od wszelakich form leczenia.

GramTV przedstawia:

Krasnolud z dwuręcznego topora przerzucił się na lżejszą jego wersję i tarczę, co bardzo przydaje się w drużynowej walce, bo możne on związać przeciwnika walką bez wielkiego ryzyka zebrania łomotu. Elfka rozpoczęła znowuż zamrażanie, więc ja skoncentrowałem się na tłuczeniu w plecy wrogów obezwładnionych przez pozostałych. W tym momencie dowiedziałem się od jednego z naszych opiekunów, iż atak w plecy nie zawsze będzie mi gwarantował zwiększenie obrażeń, niemilcy maja po prostu swoje słabe punkty, które warto odkryć. Trochę to w sumie dziwne, bo atak w plecy powinien być skuteczny niemalże zawsze.. Cóż, najwyraźniej twórcy gry Władca Pierścieni: Wojna na Północy uważają inaczej...

Oprócz wyrzynki bezpośredniej mieliśmy okazję w tym fragmencie gry Władca Pierścieni: Wojna na Północy obsłużyć stacjonarne balisty i przerzedzić kolejną falę wrogów, tym razem używających broni zasięgowej. Zaraz potem okazało się, że wrogowie też maja w zanadrzu jakąś niespodziankę - konkretnie zaś rzecz ujmując, mieli tam dwa trolle. Z tymi przeciwnikami trzeba było walczyć wyjątkowo czujnie, bo ataki mieli potężne, do tego powalające naszych bohaterów na ziemię. Na szczęście ich szybkość nie należy do legendarnych, wiec łatwo było się zorientować, kiedy zamierzają łupnąć. Szybkie odturlanie się zwykle pozwalało wydostać się ze strefy rażenia.

W ramach tego fragmentu gry Władca Pierścieni: Wojna na Północy przyjrzałem się też systemowi rozwoju postaci. O podstawowych sprawach, takich jak zadawane obrażenia czy odporność na rany decyduje klasyczna trójka współczynników: siła, zręczność i wytrzymałość. Najważniejsze są jednakże umiejętności specjalne, które pozwalają bardzo precyzyjnie dostosować postać do własnego stylu gry. Ponieważ każde z trójki bohaterów potrafi walczyć zarówno wręcz jak i na dystans, tylko od nas zależy, co bardziej rozwiniemy.

Do premiery gry Władca Pierścieni: Wojna na Północy pozostało niewiele czasu, wiec wkrótce będzie też możliwość sprawdzić, czy zabawa będzie miała też sens w formie rozgrywki dla jednej osoby. Nawet jeśli nie, to w kooperacji czeka nas mnóstwo dynamicznej walki. No i wreszcie ktoś przestał na siłę dostosowywać gry z logo LoTR do potrzeb odbiorców poruszających się po świecie wózkami niemowlęcymi - za samo to Snowblind ma u mnie plusa i kredyt zaufania.

Komentarze
15
Usunięty
Usunięty
22/08/2011 20:21

Ani słowa o grafice, ale z tego co widziałem na trailerach i screenach widzi mi się powtórka z Hunted: Demon''s Forge, czyli młócka w mizernej oprawie :( Oby scenariusz nie sprowadził się do kilku cut-scenek.

Usunięty
Usunięty
22/08/2011 19:29

Może to tylko przypadek, ale na załączonych screenach gra wygląda bardzo bajkowo. Śródziemie to raczej nie jest "dorosłe" uniwersum...

Usunięty
Usunięty
21/08/2011 16:04
Dnia 19.08.2011 o 17:16, otnokk napisał:

Hhmmm... elfka czarodziejka? O ile mi wiadomo w Śródziemiu istniało pięciu czarodziejów ( w tym trzech wymienionych z imienia: Gandalf, Saruman i Radagast), i żaden z nich nie specjalizował się w fireballach, magia raczej była mniej nachalna i niewidowiskowa. Jedyne użycie magii jako takiej to o ile się nie mylę to obrona przed wargami nieopodal Gór Mglistych, kiedy to Gandalf podpalał tym wilkom-upiorom sierćś. Elf mag ciekawe... bo ja pierwsze słyszę, chociaż przy brodzie Bruien Elrond zapanował jakoś nad nurtem.

Panie - przeczytaj silmarilion dokladnie :)Tak jak najbardziej brakowalo mi zawsze elfich magow w tym universum.Tym bardziej, ze babeczka jest z domu elronda wiec pewnie blizej jej do elfow z amanu tak wiec bez trudu mogla sie wyspecjalizowac w mgii.W koncu da sie poczuc sile wspanialych ras, jak sie czytalo o wyczynach pojedynczych postaci w silmarilionie to juz sie doczekac nie moge.Troche martwi mnie ze potomek dunedainow nie walczy dwurecznym mieczem tez :(No i krasnolud powinien rzucac toporem tez.A i mam pytanie, czy czarom elfki towarzysza inkantacje? Bo jak nie to lipa :(




Trwa Wczytywanie